ROLAND Cube Street

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki ROLAND
Testy
2009-03-10
ROLAND - Cube Street
Urządzenie, któremu przyjrzymy się w tym miesiącu, jest kontynuacją znanej serii wzmacniaczy Cube.
Tym razem jednak konstruktorzy postanowili ułatwić grę instrumentalistom podróżującym oraz grającym w plenerze. Wzmacniacz Cube Street, jak sama nazwa wskazuje, przeznaczony jest do użytku na prawdziwym placu boju, czyli na ulicy. W takich warunkach nie ma taryfy ulgowej - liczy się solidność, wytrzymałość i przede wszystkim brzmienie, w końcu chodzi o to, aby nas było słychać. Mobilność idzie z reguły w parze ze zmniejszeniem gabarytów, co z kolei pociąga za sobą spadek jakości dźwięku. Ideałem jest w takim razie pewien kompromis, który jak dotąd sprawia wiele trudności projektantom tego typu wzmacniaczy. Czy można zbudować poręczne, lekkie, głośne i dobrze brzmiące urządzenie, które na dodatek zasilane będzie bateryjnie?

BUDOWA

Wzmacniacz Cube Street wyglądem przypomina klasyczny odsłuch. Podstawa została ścięta, dzięki czemu wzmacniacz nachylony jest pod kątem, co poprawia jego słyszalność. Solidna obudowa została zabezpieczona plastikowymi narożnikami, które umożliwiają postawienie wzmacniacza także w pionie. Jak przystało na przenośne urządzenie, jego gabaryty są stosunkowo niewielkie, podobnie jak waga (5.2kg z bateriami). Nie ma więc obawy o mobilność i transport. Wzmacniacz oferuje 5W mocy, która dostarczana jest do dwóch neodymowych, 6.5-calowych głośników (po 2.5W na głośnik). Same głośniki osłonięte są solidną metalową siatką, doskonale zabezpieczającą je przed np. obuwiem rozentuzjazmowanego tłumu słuchaczy...

Wszelkie regulatory umieszczono na płycie górnej, zobaczmy więc, co wchodzi w ich skład. Wzmacniacz dysponuje dwoma torami sygnałowymi: Mic/ Line oraz Guitar/ Instrument, przy czym obydwa mogą pracować jednocześnie. W pierwszym przypadku możemy nagłośnić mikrofon lub każdy inny instrument. Do wyboru czułości wejścia służy specjalny przełącznik. Zintegrowane wejście typu combo pozwala na wybór sposobu podłączenia instrumentu: albo duży jack, albo zbalansowane XLR. Dostępna regulacja tego kanału to VOLUME (głośność), BASS (częstotliwości niskie) oraz TREBLE (częstotliwości wysokie). Dodatkowo możemy ubarwić dźwięk poprzez dołożenie cyfrowego efektu: reverb albo delay. Do tego celu służy potencjometr, którym dokonujemy wyboru efektu, a także jego nasycenia. Połowa skali przeznaczona jest do regulacji intensywności delaya, a druga połowa obsługuje reverb. Nie ma więc możliwości użycia tych dwóch efektów jednocześnie. Drugi kanał wzmacniacza jest już dużo bardziej rozbudowany, docelowo służy bowiem do nagłośnienia wszelkiego rodzaju gitar, a - jak wiadomo - gitarzyści uwielbiają różne efektowe bajery. Sercem tego toru jest przełącznik wyboru pracy przedwzmacniacza, dzięki któremu dostępna jest szeroka paleta barw. W pierwszej pozycji wzmacniacz transmituje niezmieniony, szerokopasmowy sygnał, co jest idealnym ustawieniem do współpracy z instrumentami akustycznymi, a także keyboardami.

Kolejna pozycja, JC Clean, to symulacja klasycznego wzmacniacza Roland JC-120. Następnie dostępne są: Black Panel (symulacja Fendera Twin Reverb), Brit Combo (symulacja Voxa AC-30TB), Classic Stack (wzmacniacz z kolumną Marshall JMP1987), R-Fier Stack (wzorowany na Mesa Boogie Rectifier), Acoustic Sim (symulator pozwalający uzyskać za pomocą gitary elektrycznej brzmienie zbliżone do akustyka), oraz Mic (w tym ustawieniu wzmacniacz może współpracować z mikrofonem). Wszystkie symulacje zbudowane są w oparciu o technologię COSM, która znana jest choćby z procesorów dźwięku GT lub VG. Po wybraniu pożądanego trybu pracy pozostaje regulacja głośności (VOLUME) oraz sygnału wejściowego (GAIN). W omawianym torze sygnałowym zastosowano potrójny korektor barwy: BASS, MIDDLE oraz TREBLE. Do dyspozycji mamy także cyfrowe efekty, zgrupowane niejako w dwóch blokach: EFX oraz Dealey/ Reverb. Każdy z bloków obsługiwany jest za pomocą jednego potencjometru spełniającego jednocześnie rolę wyboru efektu oraz jego regulacji nasycenia (podobnie jak miało to miejsce w pierwszym torze Mic/ Line). Możemy więc użyć po jednym efekcie z każdego bloku jednocześnie. Blok Delay/ Reverb oferuje dwa efekty pogłosowe. Delay posiada regulację prędkości odbić, a reverb nasycenia i jednocześnie długości pogłosu. Jak widać, możliwości edycji są bardzo ograniczone, niemniej wystarczające do przyzwoitego znalezienia optymalnych ustawień.

Drugi z bloków oferuje takie efekty, jak: chorus, flanger, phaser czy tremolo. Także i w tym przypadku edycja jest dosyć uboga, gdyż odbywa się jedynie za pomocą jednego potencjometru. Zdecydowanie przydałby się jeszcze jeden regulator odpowiedzialny za nasycenie efektów w stosunku do czystego brzmienia instrumentu. Wzmacniacz Cube Street posiada także wbudowany tuner. Za pomocą trzech diod można łatwo i dokładnie nastroić podłączoną gitarę. Bardzo przydatne jest także stereofoniczne wyjście słuchawkowe oraz wejście umożliwiające podłączenie odtwarzacza MP3.

Zobaczmy teraz, co znajduje się na płycie tylnej. Znajdziemy tutaj wejście zasilania (w komplecie znajduje się zasilacz) oraz klapkę na baterię. Jak przystało na urządzenie przenośne, wzmacniacz Cube Street oferuje całkiem niezłe osiągi podczas zasilania bateryjnego. Według zapewnień producenta, sześć ogniw typu LR6 (AA) wystarcza na aż 15 godzin pracy! To naprawdę imponujący wynik. Płyta tylna zaopatrzona jest także w dwa wejścia (po jednym na każdy tor sygnałowy) na podwójne footswitche uaktywniające takie funkcje, jak: EFX, Dealy/ Reverb (tor Guitar/ Instrument), Mute, Delay/ Reverb (tor Mic/ Line).

BRZMIENIE I FUNKCJONALNOŚĆ

Po pierwszych dźwiękach wydobytych z tego wzmacniacza jedno jest pewne: jest naprawdę głośny! Początkowo moc 5W nie przekonywała mnie, ale w praktyce ustawienia już na połowę skali wydają się wystarczające. Bardzo dobrym pomysłem jest zastosowanie dwóch torów sygnałowych, dzięki czemu możemy grać np. w duecie lub razem z wokalistą, ustawiając dodatkowo niezależny poziom efektów pogłosowych. Nawet podczas gry w duecie wzmacniacz gra selektywnie i nie dławi się. Duża zasługa w tym wydajnych głośników, a także faktu, że zastosowano ich parę. Ponieważ wzmacniacz posiada niewielkie gabaryty, nie należy spodziewać się monumentalnego, szerokiego brzmienia. Słychać wyraźnie specyficzny środek, pojawiający się w takich niewielkich konstrukcjach. Nie dominuje on jednak nad całym pasmem, pozwalając za pomocą wbudowanego korektora, ustawić szereg ciekawych i całkiem niezłych barw.

Na pierwszy ogień poszło nagłośnienie gitary elektrycznej. Dostępne symulacje oczywiście w niewielkim stopniu przypominają swoje pierwowzory, oferują za to bardzo grywalne barwy. Najbardziej przypadło mi do gustu ustawienie JC Clean dające bardzo ładny, okrągły clean, a także Classic Stack z soczystym high gainem. Wielu gitarzystom spodoba się też pewnie symulacja Mesa Boogie Rectifier - w tym przypadku oferująca największe przesterowanie. Po podbiciu korekcji potencjometrem BASS wzmacniacz odzywa się dość ładnym basem, co przy tak niewielkiej budowie jest swoistym ewenementem. Efekty cyfrowe spisują się bardzo dobrze, chociaż czasami brakuje możliwości ich dokładniejszej regulacji. Pamiętajmy jednak, że w warunkach bojowych (zatłoczona ulica) możliwości odsłuchu i ewentualnego zachwytu nad brzmieniem są mocno ograniczone... Faktem jest jednak, że możemy uzyskać bardzo skrajne ustawienia: od ledwo słyszalnego efektu do mocno ubarwionego brzmienia. Szkoda tylko, że delay nie posiada odrębnej możliwości regulacji ilości odbić i nasycenia. Te dwa parametry decydują o funkcjonalności tego efektu, a sama regulacja długości odbić przy zachowaniu stałego nasycenia (ok. 60:40) wydaje się niewystarczająca. Podłączenie gitary akustycznej także dało świetne rezultaty. Mamy tu bowiem czystą, w miarę naturalną barwę z lekkim przerysowaniem częstotliwości wysokich. Zdecydowanie jednak efekt był zadowalający. Bardzo dobrze brzmiała gitara ubarwiona chorusem. Wzmacniacz pracuje w trybie stereo, który zdecydowanie jest słyszalny, powodując poszerzenie panoramy dźwięku.

PODSUMOWANIE

Wydaje mi się, że testowany wzmacniacz należałoby rozpatrywać pod nieco innym kątem niż większość wzmacniaczy gitarowych, bowiem na pierwszy plan wysuwa się jego zastosowanie. Mniej ważna jest zatem barwa i wierność odwzorowania brzmienia instrumentu. Podstawowe kryterium oceny stanowić powinny cechy, które w warunkach bojowych liczą się najbardziej, czyli mobilność, wytrzymałość konstrukcji i sprawność (głośność). Trzeba przyznać, że konstruktorzy firmy Roland doskonale zdawali sobie z tego sprawę, projektując tak uniwersalne urządzenie. Niewielki ciężar, solidna konstrukcja i siła przebicia gwarantująca słyszalność w warunkach plenerowych. Wydaje się więc, że mamy do czynienia z produktem przemyślanym i udanym. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wzmacniacz Cube Street oferuje dobrej jakości brzmienie, niedostępne dotychczas w tego typu urządzeniach. Bardzo długa praca podczas zasilania bateryjnego także zasługuje na uwagę. O jednej rzeczy jednak nie pomyślano, a mianowicie: o torbie do transportu... Jest ona oczywiście do nabycia osobno jako dodatkowa opcja, ale wydaje mi się, że w tego typu przenośnych wzmacniaczach powinno być to standardowym wyposażeniem. Pomimo tego drobiazgu wzmacniacz Cube Street z pewnością godny jest polecenia dla wszystkich gitarzystów, którzy szukają poręcznego i niezawodnego nagłośnienia, które dotrzyma im kroku w muzycznych wojażach.

Krzysztof Błaś

głośniki: 2×6.5", neodymowe; zasilanie bateryjne: 9V, 6×AA;
maksymalny czas pracy: 15h; kanały: 2;
symulacje wzmacniaczy: 8; efekty: 6; tuner: chromatyczny;
technologia: COSM; korekcja: 2-pasmowa (kanał Mic/ Line), 3-pasmowa (kanał Guitar/ Instrument); waga: 5.2kg z bateriami moc: 5W; wymiary: 415×295×250mm (S×W×G)


Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5