ASHDOWN OriginAL HD-1

Obudowę wykonano z trzech kawałków stalowej blachy – największy element tworzy ściankę górną, boczne i części dołu, gdzie za pomocą śrub i gumowych nóżek jest połączony ze spodem, który z kolei ciągnie się na przód, tył i część górnej ścianki będąc połączonym z pierwszym modułem sześcioma małymi blachowkrętami. Front zdobi płytka wykończona czerwonym lakierem o metalicznym połysku. Pozostałe części obudowy są pomalowane proszkowo na czarno i mają lekko chropawą fakturę. Chłodzenie zapewniają szczeliny w spodzie i bokach blisko przedniego panelu oraz wentylator na tylnej ściance. Patrząc od tyłu, po jego lewej stronie zamontowano dwa wyjścia głośnikowe TS 1/4” i gniazdo słuchawek TS 1/8”.

Po prawej umieszczono przyłącze zasilania z komorą bezpiecznika i podświetlanym wyłącznikiem. Panel przedni jest dość szczelnie wypełniony gniazdami i potencjometrami. Trzy gniazda po lewej stronie to wejście z przełącznikiem czułości dla poziomu sygnału typowego dla instrumentów z układem pasywnym i aktywnym, oraz wyjście i powrót pętli efektów. Niewielki przełącznik SHAPE to filtr konturujący pasmo. Tuż obok niego jest potencjometr czułości wejściowej INPUT – prawidłowe wysterowanie wzmacniacza ułatwia wskaźnik poziomu sygnału na środku. OUTPUT to regulacja głośności w sekcji 300-watowej końcówki mocy. Pięciopunktowy korektor działa w zakresie +/- 15 dB w pasmach: 100 Hz, 220 Hz, 660 Hz, 1,6 kHz, 7 kHz.

Po prawej stronie znajduje wyjście symetryczne z gniazdem XLR - wychodzący z niego sygnał jest ujęty po regulacji czułości i korekcji, która również wpływa na jego poziom. Dwie diody w prawym górnym rogu to kontrolki zasilania – dolna SAFE świecąca intensywnym niebieskim światłem wskazuje normalną pracę, górna PROTECT w kolorze czerwonym sygnalizuje załączenie układu zabezpieczającego, co w praktyce oznacza ryzyko uszkodzenia wzmacniacza. Zapala się ona również na moment podczas włączania i wyłączania wzmacniacza, jednak wtedy jest to prawidłowa procedura.

Wzmacniacz jest nieco większy od tradycyjnego radia samochodowego i waży niecałe dwa kilogramy – moc 300 W przy takich gabarytach i masie to bardzo dobry wynik. Łatwość obsługi i ergonomia reprezentują bardzo wysoki poziom. Wszystko jest rozmieszczone bardzo logicznie i czytelnie opisane – nie ma żadnych wątpliwości co do funkcji poszczególnych elementów. Po włączeniu wzmacniacz robi bardzo dobre wrażenie wizualne – żółte podświetlenie wskaźnika wysterowania oraz intensywny błękit kontrolki zasilania roztaczają przyjemną aurę, którą niestety burzy dosyć głośno pracujący wentylator. Oczywiście nie zwraca się na niego uwagi na próbie czy podczas występu, ale ćwicząc w domu na niskiej głośności, ewentualnie na półotwartych czy otwartych słuchawkach szum wiatraka szybko staje się nieco dokuczliwy.

Wzmacniacz jest zaskakująco głośny i dynamiczny. Z włączonym filtrem SHAPE brzmi nadzwyczaj przejrzyście i efektownie (wciśnięcie odpowiadającego mu przycisku wyłącza go). Brzmienie bez tego układu w pierwszej chwili wydaje się zawężone pasmowo i niezbyt atrakcyjne, wystarczy jednak parę ruchów gałkami, by uzyskać pożądany rezultat. Działanie korekcji jest łatwe do opanowania a pięć dobrze dobranych pasm daje duże możliwości kreowania różnorodnych barw. Przy prawidłowym wysterowaniu uzyskujemy też ładną, subtelną kompresję. Z wyjątkiem przełącznika odcięcia masy, którego w pewnych sytuacjach może brakować, wzmacniacz ma właściwie wszystko, co potrzeba w codziennej pracy basisty. Jest lekki, łatwy w obsłudze, oferuje dobrej jakości dźwięk i zaskakująco dużą moc w odniesieniu do wielkości. Ma nowoczesny charakter brzmienia, wiernie oddaje niuanse gry i dobrze radzi sobie z różnego rodzaju kolumnami. Czy potrzeba czegoś więcej?

www.musicinfo.pl