WARWICK X-Treme 5.1
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
X-Treme 5.1 to zamknięta w obudowie rack 19" głowa basowa, która powinna poradzić sobie z deficytem mocy, na który tak często skarżą się basiści.
Z pewnością 500W to wystarczający zapas, aby przebić się na scenie przez każdą ścianę dźwięku. Zdecydowanie nie jest to wzmacniacz do okazjonalnego ćwiczenia w zaciszu domowym. Co jeszcze oferuje ten potwór oprócz druzgoczącej mocy? Przekonamy się o tym za chwilę.
BUDOWA
Warwick X-Treme 5.1 umieszczony jest w bardzo solidnej, metalowej obudowie koloru czarnego, której konstrukcja to znany standard pozwalający zamocować urządzenie w skrzyni rack 19", gdzie zajmie wysokość 2U. Oczywiście zastosowanie skrzyni jest opcjonalne i nic nie stoi na przeszkodzie, aby wzmacniacz po prostu położyć na zestawie głośnikowym. Pomocne zresztą w tym przypadku będą gumowe nóżki, zapobiegające przesuwaniu się sprzętu podczas intensywnych wibracji kolumny głośnikowej.
Ponieważ wysoka moc, jaką oferuje wzmacniacz (500W), powoduje wydzielanie się w nim sporej ilości ciepła, bardzo ważne jest odpowiednie chłodzenie urządzenia. W tym celu na bokach wzmacniacza, oraz płycie górnej znajdują się otwory wentylacyjne.
Podstawowy system chłodzenia widać dopiero po otwarciu obudowy. Składa się on z dwóch wentylatorów zamontowanych na ścianie tylnej: jeden odpowiada za chłodzenie układu zasilacza, a drugi - potężnych radiatorów końca mocy. Oczywiście wentylatory sterowane są elektronicznie i prędkość ich obrotów rośnie wraz z temperaturą panującą we wnętrzu urządzenia. Na płycie przedniej, dokładnie naprzeciwko wentylatora chłodzącego stopień mocy, znajduje się kratka wentylacyjna, która wspomaga chłodzenie. W ten sposób powstaje ciąg powietrza, które przelatuje przez radiatory, ochładzając je skutecznie.
Skoro już rozkręciliśmy urządzenie, kilka słów o tym, co znajdziemy w środku. Warwick X-Treme 5.1 jest wzmacniaczem tranzystorowym, przy czym koniec mocy został zaprojektowany w oparciu o ciche i wydajne tranzystory MOSFET. Wnętrze wzmacniacza jest idealnie rozplanowane i każdy element ma swoje miejsce. Już na pierwszy rzut oka uwagę przykuwa ogromny transformator toroidalny - tłumaczy to niebagatelną wagę urządzenia (16kg). Taki potężny transformator to jednak w tym wypadku konieczność i zaleta, bowiem gwarantuje wydajność mocową. Sporych rozmiarów są także kondensatory - możemy więc domniemywać, że nie braknie nam ataku nawet przy ultraniskich dźwiękach.
Kolejną rzeczą, którą trudno przeoczyć oglądając wnętrze prezentowanej głowy, to pokaźna liczba tradycyjnych bezpieczników. Pojawia się jednak pytanie: czy dostęp do nich nie powinien być prostszy? Osobiście nie wyobrażam sobie rozkręcania kilkunastu śrubek na scenie po jakiejś wpadce z napięciem, powodującej przepalenie się owych bezpieczników. Jeśli już nie są to zabezpieczenia elektroniczne, to wymiana bezpieczników powinna być możliwa bez rozkręcania sprzętu.
Jak przystało na profesjonalne urządzenie, Warwick X-Treme 5.1 posiada wyjście liniowe (jack), a także dodatkowe zbalansowane wyjście XLR, pozwalające podłączyć urządzenie np. prosto do konsolety. Niedaleko znajdziemy przełącznik PRE/ POST, dzięki któremu możemy określić rodzaj sygnału liniowego opuszczającego głowę. W pozycji Pre transmitujemy czysty sygnał, omijając korekcję preampu, natomiast w pozycji Post dźwięk przechodzi przez cały blok preampu, uwzględniając także pętlę efektów, na którą składają się dwa gniazda jack (Send, Return) i niewielki trymer (EFFECT MIX) pozwalający kontrolować nasycenie sygnału efektem wpiętym w pętlę. Pętla pracuje w układzie równoległym.
Kolejnym przydatnym wyjściem jest TUNER OUT, do którego możemy podłączyć elektroniczny stroik. Nie zapomniano także o przełączniku GROUND LIFT, za pomocą którego możemy w jednej chwili zlikwidować problemy pojawiające się w postaci słyszalnego buczenia przy złym uziemieniu. Ostatnie wyjście pozwala na podłączenie opcjonalnego, podwójnego footswitcha, którym możemy włączać funkcję Boost (podbicie sygnału np. na solo), oraz korektor.
Zobaczmy teraz, jak prezentuje się płyta przednia wzmacniacza. Oprócz instrumentalnego gniazda wejściowego znajdziemy tu także wyjście słuchawkowe. Za regulację głośności Warwick X-Treme 5.1 odpowiadają dwa potencjometry: GAIN (czułość wejścia preampu) oraz MASTER (wyjściowa moc stopnia mocy). Obydwa potencjometry pracują z wyczuwalnym skokiem, co ułatwia zapamiętanie ustawień. Obok regulatora GAIN znajdziemy czerwoną diodę, która zapala się przy przesterowaniu stopnia wejściowego. Choć wzmacniacz nie posiada odrębnych wejść na instrumenty z elektroniką pasywną i aktywną, to uzupełniono go o przełącznik obniżający czułość wejścia o 10dB. Niedaleko regulatora MASTER znajduje się kolejny przydatny przełącznik MUTE odcinający sygnał od głośników, co pozwala natychmiastowo wyciszyć wzmacniacz na scenie bez rozregulowania poziomu głośności. O przejściu do trybu Mute informuje nas czerwona dioda, która zapali się także w przypadku zadziałania któregoś z zabezpieczeń wzmacniacza.
Korekcja barwy Warwick X-Treme 5.1 została podzielona na dwie sekcje. Pierwsza, określona jako Voicing, pozwala w dość intuicyjny sposób ustawić brzmienie. W jej skład wchodzą regulatory: BOTTOM rozmiarów są także kondensatory - możemy więc domniemywać, że nie braknie nam ataku nawet przy ultraniskich dźwiękach.
Kolejną rzeczą, którą trudno przeoczyć oglądając wnętrze prezentowanej głowy, to pokaźna liczba tradycyjnych bezpieczników. Pojawia się jednak pytanie: czy dostęp do nich nie powinien być prostszy? Osobiście nie wyobrażam sobie rozkręcania kilkunastu śrubek na scenie po jakiejś wpadce z napięciem, powodującej przepalenie się owych bezpieczników. Jeśli już nie są to zabezpieczenia elektroniczne, to wymiana bezpieczników powinna być możliwa bez rozkręcania sprzętu.
Jak przystało na profesjonalne urządzenie, Warwick X-Treme 5.1 posiada wyjście liniowe (jack), a także dodatkowe zbalansowane wyjście XLR, pozwalające podłączyć urządzenie np. prosto do konsolety. Niedaleko znajdziemy przełącznik PRE/POST, dzięki któremu możemy określić rodzaj sygnału liniowego opuszczającego głowę. W pozycji Pre transmitujemy czysty sygnał, omijając korekcję preampu, natomiast w pozycji Post dźwięk przechodzi przez cały blok preampu, uwzględniając także pętlę efektów, na którą składają się dwa gniazda jack (Send, Return) i niewielki trymer (EFFECT MIX) pozwalający kontrolować nasycenie sygnału efektem wpiętym w pętlę. Pętla pracuje w układzie równoległym.
Kolejnym przydatnym wyjściem jest TUNER OUT, do którego możemy podłączyć elektroniczny stroik. Nie zapomniano także o przełączniku GROUND LIFT, za pomocą którego możemy w jednej chwili zlikwidować problemy pojawiające się w postaci słyszalnego buczenia przy złym uziemieniu. Ostatnie wyjście pozwala na podłączenie opcjonalnego, podwójnego footswitcha, którym możemy włączać funkcję Boost (podbicie sygnału np. na solo), oraz korektor.
Zobaczmy teraz, jak prezentuje się płyta przednia wzmacniacza. Oprócz instrumentalnego gniazda wejściowego znajdziemy tu także wyjście słuchawkowe. Za regulację głośności Warwick X-Treme 5.1 odpowiadają dwa potencjometry: GAIN (czułość wejścia preampu) oraz MASTER (wyjściowa moc stopnia mocy). Obydwa potencjometry pracują z wyczuwalnym skokiem, co ułatwia zapamiętanie ustawień. Obok regulatora GAIN znajdziemy czerwoną diodę, która zapala się przy przesterowaniu stopnia wejściowego. Choć wzmacniacz nie posiada odrębnych wejść na instrumenty z elektroniką pasywną i aktywną, to uzupełniono go o przełącznik obniżający czułość wejścia o 10dB.
Niedaleko regulatora MASTER znajduje się kolejny przydatny przełącznik MUTE odcinający sygnał od głośników, co pozwala natychmiastowo wyciszyć wzmacniacz na scenie bez rozregulowania poziomu głośności. O przejściu do trybu Mute informuje nas czerwona dioda, która zapali się także w przypadku zadziałania któregoś z zabezpieczeń wzmacniacza.
Korekcja barwy Warwick X-Treme 5.1 została podzielona na dwie sekcje.
Pierwsza, określona jako Voicing, pozwala w dość intuicyjny sposób ustawić brzmienie. W jej skład wchodzą regulatory: BOTTOM nożnym. Głośność obydwu sekcji korekcji może być regulowana potencjometrem EQ BALANCE. W urządzeniu nie zabrakło także kompresora - jego nasycenie jest regulowane potencjometrem COMPRESSION, a uruchamiany jest za pomocą 3-pozycyjnego przełącznika. Dlaczego 3-pozycyjnego? W pozycji środkowej kompresor jest wyłączony, w górnej włączony, a w dolnej włączony tylko wtedy, jeśli uruchomiona jest sekcja korekcji barwy EQ. To bardzo ciekawe rozwiązanie, ponieważ pozwala przy włączeniu sekcji EQ np. podczas gry solo uruchomić w tej samej chwili kompresor. (kontrolujący najniższe częstotliwości), CONTOUR (klasyczny kontur podbijający niskie i wysokie częstotliwości, osłabiając jednocześnie średnie), GROWL (regulacja niskiego środka) oraz ATTACK (wysoki środek, presence).
Druga sekcja nazwana EQ to klasyczny korektor barwy z parametrycznym środkiem. Składają się na nią regulatory: BASS (niskie częstotliwości), MID FREQ (wybór częstotliwości parametrycznego środka z przedziału 250Hz-7kHz), MID LEVEL (podbija lub obcina ustawioną wcześniej częstotliwość środka) oraz TREBLE (kontroluje częstotliwości wysokie). Obydwie sekcje korekcji można wykorzystywać jednocześnie, przy czym istnieje możliwość wyłączenia EQ dedykowanym przełącznikiem lub opcjonalnym footswitchem nożnym. Głośność obydwu sekcji korekcji może być regulowana potencjometrem EQ BALANCE.
W urządzeniu nie zabrakło także kompresora - jego nasycenie jest regulowane potencjometrem COMPRESSION, a uruchamiany jest za pomocą 3-pozycyjnego przełącznika. Dlaczego 3-pozycyjnego? W pozycji środkowej kompresor jest wyłączony, w górnej włączony, a w dolnej włączony tylko wtedy, jeśli uruchomiona jest sekcja korekcji barwy EQ. To bardzo ciekawe rozwiązanie, ponieważ pozwala przy włączeniu sekcji EQ np. podczas gry solo uruchomić w tej samej chwili kompresor.
Dla muzyków często grających solo dedykowany jest też 3-pozycyjny przełącznik (BOOST) podbijający sygnał wyjściowy. W górnej pozycji podbicie wynosi +2dB, w dolnej +6dB, a w środkowej nie występuje wcale. Jednocześnie z włączeniem funkcji Boost uruchamiany jest też kompresor.
GRAMY
Warwick X-Treme 5.1 wyposażony jest w system opóźnionego startu, a zatem po włączeniu nie słychać w głośnikach nawet najmniejszego stuku. Pomimo że sama praca jest bardzo cicha, przy podkręceniu częstotliwości wysokich pojawia się dobrze słyszalny szum. Jednak nie powinien on sprawiać problemu podczas gry na scenie, może być za to uciążliwy, kiedy korzystamy z wyjścia liniowego, np. nagrywając bas podłączony wprost do konsolety. Ale są to szumy łatwe do usunięcia na etapie miksu i nie zawierają żadnych dodatkowych zakłóceń.
Dwie sekcje korekcji barwy dają wręcz nieograniczone możliwości kształtowania brzmienia. Poszczególne regulatory pracują w bardzo szerokim i zauważalnym zakresie, pozwalając dodawać lub wycinać określone częstotliwości. Po chwili zabawy parametrycznym środkiem oraz konturem można uzyskać barwy zarówno pasujące do szybkich pochodów funkowych, jak i miękkich walkingów jazzowych.
Wzmacniacz oferuje niespotykaną dynamikę, jest bardzo szybki i doskonale reaguje na niuanse artykulacyjne. Bez problemu radzi sobie z najniższymi dźwiękami przy zastosowaniu basu 5-strunowego. Mnie osobiście najbardziej przypadło do gustu brzmienie podczas gry kciukiem. Wiele wzmacniaczy ma problem z odtworzeniem ostrej, metalicznej barwy z wyraźną górą i surowo brzmiącym środkiem, jednak Warwick X-Treme 5.1 radzi sobie z tym bez problemu. Nawet przy zastosowaniu w gitarze basowej korekcji zerowej możemy osiągnąć brzmienie ostre jak brzytwa z powalającą dynamiką. To bardzo wszechstronny wzmacniacz, na którym bez problemu osiągniemy zarówno nowoczesne, dynamiczne brzmienie, jak i klasyczne, kojarzone z erą disco i latami 70.
Słowa uznania należą się konstruktorom za wbudowany kompresor. Pomimo że posiada zaledwie jedną gałkę, działa wprost rewelacyjnie. Jest bardzo szybki i czuły, a przy odpowiednim ustawieniu zwiększa wyrazistość granych dźwięków bez efektu ich pompowania. To jeden z lepszych kompresorów, jakie spotkałem na pokładzie wzmacniacza basowego. Ogromna moc testowanego urządzenia pozwala bez stresu zagrać na każdej scenie. I co ciekawie, nawet po godzinie eksploatacji wzmacniacz był zupełnie zimny, co świadczy o doskonałej i przemyślanej konstrukcji stopnia mocy oraz jego chłodzenia.
PODSUMOWANIE
Przez lata Warwick przyzwyczaił nas do produktów najwyższej jakości i tak też jest tym razem. Warwick X-Treme 5.1 to świetnie skonstruowana głowa, która oferuje bezkompromisowe brzmienie najwyższej próby. Znakomita dynamika, ogromny zapas mocy, wbudowany kompresor z możliwością regulacji stopnia kompresji - to tylko część jego zalet. Jedynym mankamentem są wspomniane wcześniej szumy pojawiające się przy podbiciu wysokich częstotliwości. Dlatego wydaje się, że najlepszym przeznaczeniem tego sprzętu jest po prostu duża scena. X-Treme 5.1 to sceniczny potwór oferujący potężny zapas mocy z wydajną korekcją barwy, którego przeznaczeniem jest gra na żywo w najtrudniejszych warunkach.
Krzysztof Błaś