LABOGA RAD 3

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki LABOGA
Testy
2006-04-08
LABOGA - RAD 3
Jak informuje producent, RAD 3 to ulepszony model wcześniej produkowanego RAD 2. We wzmacniaczu zmieniono nie tylko wygląd, ale i niektóre funkcje. Jak zatem prezentuje się RAD w nowym wcieleniu?
Laboga to jedna z najdłużej działających na naszym rynku firm produkujących wzmacniacze gitarowe. Z jej produktów korzystali i korzystają znani muzycy, działający na scenach krajowych i zagranicznych. W przypadku RAD 3 mamy do czynienia z lampowym wzmacniaczem typu combo, którego 50-watowy stopień zrealizowano na pentodach końcowych typu EL84. Nie bez przyczyny wspominam o tych lampach, gdyż to im wzmacniacz zawdzięcza w znacznej mierze charakterystyczne brzmienie. I od tego zaczniemy ten artykuł...

SAMA SŁODYCZ

Lampy EL84, początkowo stosowane jako niedrogie i łatwe w implementacji elementy mocy w odbiornikach radiowych i wzmacniaczach radiowęzłowych, zostały w połowie lat 50-tych zaadaptowane na potrzeby wzmacniaczy do gitar elektrycznych przez takich konstruktorów, jak na przykład Dick Denny z firmy Jennings Musical Instruments (producent wzmacniaczy Vox). Na początku użył on jednej, a potem pary tych lamp, pracujących w klasie A, co nie było wówczas powszechnie stosowanym rozwiązaniem. Pozwalało to uzyskać większą moc, ale kosztem wzrostu zniekształceń. W przypadku organów elektronicznych, do nagłaśniania których Vox produkował swoje wzmacniacze, oraz gitar elektrycznych, zwłaszcza w epoce rodzącego się rock’n’rolla, było to rozwiązanie bardzo dobre, gdyż pozwalało uzyskać większą głośność. A że dźwięk był trochę przesterowany...

Wzmacniacze takie jak 15-watowy Vox AC15 czy 30-watowy AC30 wprowadziły do muzyki nową jakość brzmieniową, którą możemy usłyszeć na płytach The Shadows, The Beatles czy Rolling Stones. Brzmienie AC30 jest obecne także na płytach grupy Queen, której gitarzysta, Brian May, wydobył z tego urządzenia soczysty i pełen energii dźwięk.

Nie będę krył, że jestem wielkim fanem EL84. Lampy te, działając w opracowanym przez Denny’ego układzie, potrafią zabrzmieć naprawdę gorąco. W przypadku takiej konfiguracji pojęcie czystego brzmienia praktycznie nie istnieje. Nawet kanał Clean we wzmacniaczu zbudowanym według tej receptury zabrzmi drapieżnie. Podanie mocnego (a najlepiej już wstępnie przesterowanego) sygnału na wejście stopnia mocy, zrealizowanego na EL84 w klasie A, daje w efekcie ów charakterystyczny, śpiewny, wręcz lejący się dźwięk, którego nie sposób pomylić z żadnym innym.

No dobrze, my tutaj rozprawiamy o EL84, a tymczasem w combo RAD 3 znajdziemy lampy o tajemniczym symbolu 6P14P (litery pisane cyrylicą). To lampa będąca odpowiednikiem EL84, ale oryginalnie przeznaczona do pracy w charakterze wzmacniacza wizji w sprzęcie specjalistycznym. Na dobrą sprawę nie przeszkadza to w jej zastosowaniach audio. Wręcz przeciwnie - jest ona jakby solidniej wykonana niż niektóre EL84 (musi spełniać normy wojskowe i medyczne) i charakteryzuje się brakiem jakichkolwiek problemów z oscylacjami własnymi.

RAD 3 Combo oferuje dwa kanały mające wspólne wejście oraz trójdrożny korektor. W każdym z kanałów możemy regulować czułość wejściową (potencjometrami CLEAN i DRIVE) oraz aktywować funkcję Bright, pozwalającą na rozjaśnienie brzmienia. Dla obu kanałów wspólna jest też regulacja głębokości pogłosu sprężynowego oraz głośności ogólnej. Kanał Drive, oprócz regulacji czułości, posiada również regulator głośności, co pozwala korzystać z funkcji Master Volume.

Niewątpliwą atrakcją wizualną wzmacniacza jest lampowy wskaźnik poziomu (tzw. magiczne oko), który za pomocą dwóch świecących pasków prezentuje poziom sygnału wyjściowego. Lampy tego typu, niegdyś bardzo popularne w lampowych odbiornikach radiowych, w których pokazywały dostrojenie do odbieranej stacji, to nieczęsty widok we wzmacniaczach gitarowych, nawet tych starszej daty. Należy więc docenić zastosowanie tego wskaźnika w RAD 3. Poza pełnieniem funkcji czysto wizualnej pozwala on zorientować się w "zapasie" posiadanej mocy i stopniu wysterowania wzmacniacza.

Oprócz lamp 6P15P i "magicznego oka" we wzmacniaczu znajdziemy dwie lampy 12AX7. Choć wydawać się może, że to mało, to jednak analiza schematów ideowych takich klasyków, jak AC30, pokazuje, że jeśli pominiemy lampy odpowiedzialne za kanał tremolo i służące do uzyskiwania tego efektu, to również doliczymy się dwóch lamp. Obie 12AX7 są osłonięte kubkami ekranującymi, pełniącymi jednocześnie funkcję zabezpieczenia lampy przed wysunięciem z podstawki. Wszystkie cztery lampy mocy zabezpieczone są uchwytami sprężystymi.

Na tylnym panelu wzmacniacza znajdziemy symetryczne wyjście liniowe do podłączenia sygnału transmisji. Współpracuje ono z układem korekcji, symulującym brzmienie wzmacniacza ujęte mikrofonem z głośnika. Dzięki temu na wejście miksera podawany jest odpowiednio ukształtowany sygnał, którego nie trzeba później formować radykalną korekcją. Z tyłu znajduje się również wejście i wyjście do wpięcia w pętlę zewnętrznego efektu oraz dwa wyjścia głośnikowe: 16 i 8 omów. Do wyjścia 16- -omowego podłączony jest głośnik comba, 12-calowy Celestion Vintage 30.

Wzmacniacz ma oddzielny włącznik napięcia zasilania (POWER) oraz napięcia anodowego dla lamp (STANDBY). Napięcie anodowe należy załączać dopiero po nagrzaniu katod lamp, co znacząco wydłuża ich żywotność. Wzmacniacz wyłącza się w odwrotnej kolejności - najpierw napięcie anodowe, a potem całość zasilania. W czasie przerwy w grze warto też wyłączać napięcie anodowe. Lampy typu EL84, zwłaszcza przy pracy z mocą maksymalną (12 watów na jedną lampę), nie są tak wytrzymałe, jak większe od nich pentody mocy (np. typu EL34). Dlatego należy wykorzystywać każdą możliwość pozwalającą wydłużyć ich czas pracy. W tym miejscu warto dodać, że zastosowane w RAD 3 lampy 6P14P mają większą moc niż EL84, wynoszącą 15 watów. Po odliczeniu nieuniknionych strat w transformatorze głośnikowym możemy się spodziewać deklarowanych przez producenta 50 watów mocy wzmacniacza.

TEST NA SUCHO

Każdy wzmacniacz lampowy powinno się najpierw odsłuchać bez sygnału, aby stwierdzić, jak głośny jest przydźwięk sieciowy w głośnikach, jak kształtuje się poziom szumów, jak zachowuje się wzmacniacz po zbliżeniu ręki do układów wejściowych, czy przy maksymalnej głośności nie następuje samoczynne wzbudzenie i czy lampy we wzmacniaczu prądowym nie mikrofonują. Po wnikliwym odsłuchu muszę stwierdzić, że pod tym względem RAD 3 to jeden z najlepiej wykonanych wzmacniaczy lampowych, z jakimi kiedykolwiek miałem do czynienia. W zasadzie jedyna rzecz, jaką mogę mu zarzucić, to niezbyt głośny trzask w głośniku w momencie przełączenia kanału Drive na Clean. Funkcja ta jest realizowana za pośrednictwem przekaźnika, więc myślę, że można to usunąć prostą modyfikacją w układzie.

Poziom szumów własnych wzmacniacza ze wszystkimi gałkami głośności odkręconymi na maksimum jest, jak na tego typu urządzenie, znikomy. Warto przy tym zaznaczyć, że jest to szum o "zdrowym" charakterze, bez czających się w tle skwierczących przydźwięków czy wzbudzeń mogących świadczyć o wadliwym prowadzeniu mas. Pod postacią combo RAD 3 mamy kolejny dowód na to, że krótka ścieżka sygnałowa i dobrej jakości elementy aktywne (lampy) to najlepsza droga do redukcji niepożądanych zakłóceń.

O ile elektronice wzmacniacza na tym etapie testów nie mogę niczego zarzucić, to wykonanie mechaniczne kuleje. Gałka regulatora CLEAN ociera się o podkładkę znajdującego się nad nią przełącznika BRIGHT, a czubki gałek typu "koguci łebek" zakrywają na skali aktualnie ustawioną wartość (wiem, że są wzmacniacze, w których tak właśnie jest to zrobione, ale nie uważam tego rozwiązania za wygodne). Myślę też, że jak na rozwiązanie hand made, a więc w sumie dość ekskluzywny produkt, można się było pokusić o lepszej klasy gałki i przełączniki. Jasnoszare napisy na metalicznej płycie czołowej też nie należą do dobrze widocznych. Zaznaczam jednak, że moje uwagi dotyczą wyłącznie kosmetyki i estetyki, ponadto ocena ta jest w znacznym stopniu wynikiem subiektywnych odczuć.

PRZEJDŹMY DO MERITUM

Do testów wykorzystałem kilka gitar, które aktualnie znajdowały się w naszej redakcji, w tym Gretsch Silver Jet, Stratocaster SSH i Squier Esprit. Do podłączenia wzmacniacza z gitarą użyłem kabla firmy Klotz, a do nagrania krótkiej, roboczej prezentacji, zamieszczonej na naszej płycie, wykorzystałem wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy MXL 2006.

Jako się rzekło wyżej, nazwa "kanał czysty" (Clean) jest czysto umowna. Lekki overdrive uzyskujemy nawet z pojedynczego, mizernego singla i przy każdym ustawieniu potencjometru czułości CLEAN. Jego ustawienie w połowie zakresu regulacji pozwala uzyskać ciepły crunch, przy czym uwagę przyciąga to, że najbardziej są przesterowywane niskie tony. Należy zaznaczyć, że owo przesterowanie niskich tonów ma nieco chrapliwy, nie do końca klarowny charakter.

Pięknie brzmią lekko podgrzane środkowe i wysokie tony. Akordy grane na wyższych pozycjach z włączoną przystawką przy mostku dają owe charakterystyczne brzmienie "przecinaków", typowe dla brytyjskiej muzyki pop lat 60-tych ubiegłego wieku (np. w utworze "Taxman"). Dźwięki te bez trudu przebiją się na każdej scenie i w każdym miksie.

Powerchordy grane na kanale czystym, zwłaszcza z nieco mocniej odkręconymi basami i czułością wejścia brzmią intrygująco, ale nie mają tej mocy, jakiej oczekujemy od współczesnych wzmacniaczy typu hi-gain. Za to pojedyncze dźwięki, grane na strunach basowych, oferują dynamikę i głębię znaną miłośnikom Beatlesów choćby ze wstępu do "Day Tripper".

Przełączenie na kanał Drive to przejście do innego wymiaru czasowego. Opuszczamy lata 60. i lądujemy w czasach nowoczesnych wzmacniaczy z dużym poziomem przesterowania. Efekt zniekształcenia, jaki oferuje ten kanał, w połączeniu ze specyficzną charakterystyką brzmieniową silnie nasyconych lamp końcowych pozwala uzyskać wyjątkowo inspirujący overdrive, niesłychanie plastyczny, mocno eksponujący niuanse artykulacyjne i bardzo miły dla ucha. To nie tylko potężny, szeroki dźwięk, ale wręcz "lampowy śpiew", znakomicie sprawdzający się zarówno przy partiach solowych (z wyeksponowanym środkiem), jak i metalicznych riffach (z wyciętym środkiem i podkręconymi basami oraz wysokimi tonami).

Dużą rolę w kreowaniu dźwięku na obu kanałach odgrywa funkcja Bright, której zadaniem jest podbicie wysokiego środka. Jeśli w jakiejś sytuacji braknie nam góry, mimo ustawienia gałki TREBLE na maksimum, powinniśmy skorzystać z tej funkcji. W większości wypadków regulator wysokich tonów zostanie natychmiast przekręcony o kilka kresek w lewo...

Wzmacniacz, jak przystało na dobrze skonstruowany produkt z dobrym przetwornikiem, jest naprawdę głośny. Na średniej wielkości salach można się nawet pokusić o granie bez dodatkowego nagłośnienia. RAD 3 nie sprawia takich problemów jak np. dudniący, trudny do okiełznania dół na scenie (typowa rzecz w wielu stackach z głośnikami typu 4x12"). Gra selektywnie, bardzo klarownie, wyrównanym i łatwym do kontrolowania pasmem.

PODSUMOWANIE

Zacznę od tego, co mi przeszkadza w combo RAD 3. Nie wiem, czy można to nazwać wadą, lepszym określeniem będzie raczej "cecha charakterystyczna". Chodzi o przetwarzanie niskich tonów w kanale Clean, które nie należy do najczystszych. Niskie tony w akordach (bo przy graniu pojedynczymi dźwiękami ten efekt nie występuje) sprawiają wrażenie przekompresowanych. Druga sprawa to płyta czołowa i kilka niuansów wymagających dopracowania. RAD 3 jest produktem wykonywanym głównie na zamówienie, zatem myślę, że nie będzie problemów z ustaleniem szczegółów bezpośrednio z wytwórcą.

Wyjąwszy niskie tony w kanale Clean, brzmienie wzmacniacza należy uznać wręcz za wzorcowe w tej klasie. Daje o sobie znać specyficzny charakter lamp typu EL84. Może nie jest to urządzenie nagminnie stosowane do grania metalowych riffów (choć radzę wypróbować, niektórzy mogą być mocno zaskoczeni...), ale do grania innych odmian rock’n’rolla w studiu i na małych oraz średnich scenach widzę w RAD 3 niezłą alternatywę dla oryginalnych AC30.

Na pochwałę zasługuje zastosowany we wzmacniaczu reverb. W efekcie działania sprężyny zamontowanej wewnątrz chassis urządzenia zyskujemy plastyczny, bardzo naturalny pogłos, bez metalicznego "kląskania" i dźwięku sprawiającego wrażenie, jakby dobiegał do nas z dna wiadra. Ponadto pogłos jest praktycznie niewrażliwy na wstrząsy i drgania mechaniczne, co przekłada się na brak jego skłonności do samowzbudzania.

Kilka słów warto poświęcić korekcji. Założenia konstrukcyjne były takie, by użytkownik po przełączeniu kanałów nie odczuwał dużej różnicy w brzmieniu. I trzeba przyznać, że w znacznej mierze się to udało. Korekcja nie jest zbyt głęboka i przypomina rozwiązania znane z wczesnych Fenderów. Ma jednak cenną i bardzo lubianą przeze mnie cechę - w każdej pozycji regulatorów brzmi dobrze. Intrygujące brzmienie możemy uzyskać nawet wtedy, gdy całkowicie zamkniemy wszystkie trzy potencjometry.

Ogólna ocena combo RAD 3 jest wysoka. To udana konstrukcja, choć bardziej wymagający użytkownicy powinni spędzić trochę czasu w firmie Laboga i poprosić o dostosowanie niektórych szczegółów związanych z brzmieniem do własnych preferencji - gałki na płycie czołowej nie załatwią wszystkiego. W mojej opinii RAD 3 może śmiało stawać w szranki z każdym dwukanałowym combem lampowym dostępnym na rynku. O wyborze może przesądzić blisko 30-letnia tradycja firmy, jej dostępność w kraju i związane z tym nieograniczone możliwości w zakresie modyfikacji, konserwacji czy serwisu pogwarancyjnego.

Tomasz Wróblewski

Moc: 50W; Lampy: 4×EL84, 2×12AX7, 1×EM84;
Kanały: czysty i przesterowany; Regulatory: wspólna regulacja barwy
dla obu kanałów, VOLUME - kanał czysty, GAIN i VOLUME - kanał
przesterowany, regulator MASTER;
Efekty: pętla szeregowa, sprężynowy pogłos, wyłączany nożnym przyciskiem;
Direct Out: wyjście linowe z symulacją głośnika; Głośnik: Celestion
Vintage30; Wymiary: 560×480×240 (S×W×G); Waga: 24kg


 

 

Wynik testu
Funkcjonalność:
4
Wykonanie:
5
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5