LANEY Ironheart IRT60-212

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki LANEY
Testy
2016-07-22
LANEY - Ironheart IRT60-212

Laney Amplification to brytyjska firma o blisko pięćdziesięcioletniej historii, której produkty niezmiennie cieszą się dużym uznaniem wśród muzyków. Za sukcesem marki stoi Lyndon Laney, który założył firmę w 1967 roku, czyli w okresie, gdy grał na basie w grupie Band of Joy u boku Roberta Planta i Johna Bonhama.

Autor testu: Sławomir Sobczak

Chociaż historia firmy jest wyjątkowo ciekawa i nierozerwalnie związana z tym, co działo się na scenie muzycznej w latach 60. czy 70., to równie interesująco przedstawia się jej aktualna działalność. Pozostając jeszcze przez chwilę w okresie narodzin marki, warto jeszcze wspomnieć chociażby o tym, że nagłośnienie Laneya miało swój udział w nagraniu debiutanckiej płyty Led Zeppelin, a także w pierwszej trasie koncertowej grupy po Stanach Zjednoczonych, natomiast Tony Iommi to długoletni endorser marki, na której wzmacniaczach gra od czasów krążka Paranoid zespołu Black Sabbath.

W tym miesiącu testujemy combo Laney IRT60-212, które pochodzi z serii Ironheart obejmującej zarówno wzmacniacze combo oraz head, jak i zestawy głośnikowe oraz preampy. Choć producent nie podaje na ten temat żadnych informacji, to testowany wzmacniacz różni się kilkoma szczegółami od poprzedniej wersji (szczegóły za chwilę). Również instrukcja obsługi urządzenia dostarczona w pudełku opisuje starszą wersję wzmacniacza.

BUDOWA


Pierwsze, co zwraca uwagę we wzmacniaczu IRT60-212, to jego solidne wykonanie. Cała konstrukcja prezentuje się nad wyraz dostojnie i szlachetnie, a surowy w swej formie panel sterujący z minimalistycznymi, nierzucającymi się w oczy gałkami potencjometrów tylko wzmacnia to wrażenie. Zarówno obudowa, jak i wszelkie elementy wyposażenia wykonane zostały w kolorze czarnym, tak więc nie ma tu żadnych rozpraszających uwagę składników wykończenia.

Wzmacniacz różni się od podobnych konstrukcji brakiem pojedynczej rączki do przenoszenia urządzenia, która zazwyczaj znajduje się w środkowej część płyty wierzchniej. Tutaj zastosowano dwa wyjątkowo solidne i duże uchwyty z tworzywa sztucznego, które zamontowano po bokach obudowy. Rozwiązanie to jest w pełni uzasadnione, biorąc pod uwagę sporą wagę urządzenia, bo wynoszącą aż 38,5 kg. Choć przenoszenie wzmacniacza przez jedną osobę korzystającą z tych dwóch uchwytów nie każdemu może przypaść do gustu, to muszę przyznać, że w rzeczywistości jest wygodniejsze niż w przypadku pojedynczej rączki. Prawie 40 kg podnoszone dwiema rękami to jednak mniejszy wysiłek niż taka sama masa obciążająca tylko jedną rękę.

IRT60-212 to konstrukcja lampowa o mocy 60 W, której sercem są cztery lampy ECC83 w sekcji preampu oraz dwie 6L6 w sekcji mocy. Wzmacniacz zasila dwa głośniki o średnicy 12 cali, które zaprojektowano specjalnie dla serii Ironheart. IRT60-212 to konstrukcja otwarta, chociaż nie oznacza to swobodnego dostępu do lamp czy głośników. Te najdelikatniejsze komponenty wzmacniacza zostały bowiem wyjątkowo skutecznie zabezpieczone za pomocą dużego arkusza specjalnie wygiętej blachy perforowanej. Z jednej strony może się to wydawać dziwne (chyba, że ktoś się boi kradzieży lamp), jednak z drugiej pozwala na bezproblemowe przechowywanie różnych drobiazgów (takich jak footswitch i kable) w dolnej wnęce urządzenia bez przejmowania się tym, że któryś z tych elementów może uszkodzić lampy czy membrany głośników. Blacha ta nie tylko jest praktyczna, ale i estetyczna, jednak trzeba liczyć się z koniecznością jej demontażu w przypadku wymiany lamp.

Panel sterujący został logicznie zaprojektowany i czytelnie podzielony na sekcje, choć rozwiązania tu zastosowane nie są zbyt typowe. Z lewej strony mamy przełączniki POWER i STANDBY wraz z przypisanymi im kontrolkami, następnie (pod logotypem Ironheart) cztery gałki odpowiedzialne za pracę stopnia mocy: WATTS (moc), REVERB (pokładowy pogłos), TONE (barwa) i DYNAMICS (odpowiedź wzmacniacza na najniższe częstotliwości). Kolejne regulatory są odpowiedzialne za kontrolę parametrów każdego kanału. Chociaż producent informuje o obecności trzech kanałów, to na panelu są widoczne jedynie dwa rzędy potencjometrów. W rzeczywistości dwa pierwsze kanały (Clean i Rhythm) mają wspólne regulatory barwy, więc dopiero trzeci z nich (Lead) dysponuje niezależną grupą kontrolerów.

Każda z dwóch grup potencjometrów zawiera regulatory poziomu sygnału, nasycenia i 3-pasmowej korekcji. Kolejność gałek w sekcji korekcji jest nieco myląca, ponieważ z lewej strony znajduje się regulator TREBLE, a z prawej BASS. Każda z gałek EQ jest wyposażona w mechanizm push-pull, dzięki któremu zmianie ulega zakres działania każdej z nich, przez co wyciągnięcie gałki skutkuje: a) pracą w jeszcze niższym zakresie częstotliwości w przypadku gałki BASS, co jest przydatne przy niższych strojach, b) obniżeniem zakresu działania regulatora MIDDLE, c) rozszerzeniem pasma obsługiwanego przez TREBLE. Wybór kanału następuje za pomocą dwóch przełączników: pierwszy z nich załącza kanał Lead lub Clean/Rhythm, natomiast drugi ustala, czy w przypadku wyboru Clean/Rhythm użyty zostaje kanał Clean lub Rhythm. Można więc powiedzieć, że wzmacniacz dysponuje dwoma głównymi kanałami, z których jeden (Clean/Rhythm) zawiera jakby dwa podkanały ze wspólną korekcją.

Z prawej strony panelu umieszczono jeszcze jeden potencjometr PRE-BOOST wraz z przełącznikiem aktywującym. To wewnętrzny dopalacz podbijający sygnał wejściowy (przed preampem) na wszystkich kanałach. Sprawdźmy teraz, co znajdziemy na panelu tylnym urządzenia. Z lewej strony umieszczono grupę pięciu monofonicznych przyłączy 1/4" służących do podłączenia zestawów głośnikowych. Jako że IRT60-212 jest wyposażony w dwa połączone równolegle głośniki o impedancji 16 Ohm, podczas pracy bez dodatkowych głośników należy zawsze podłączać wewnętrzne głośniki do gniazda oznaczonego jako 1*8 OHM INT. Pozostałe złącza umożliwiają pracę m.in. z obciążeniami 1x 16 Ohm, 2x 16 Ohm, 2x 8 Ohm i 1x 4 Ohm - jest to więc wyjątkowo uniwersalny zestaw.

Po prawej stronie grupy złączy głośnikowych umieszczono sekcję D.I. pozwalającą na wyprowadzenie sygnału liniowego (w formacie XLR) do np. konsoli lub interfejsu audio. Jest to pierwsza ze wspomnianych na wstępie różnic pomiędzy obecnie testowaną a starszą wersją wzmacniacza, która była pozbawiona tej jakże przydatnej funkcjonalności. Dalej mamy złącze REMOTE w formacie DIN służące do podłączenia firmowego 4-przełącznikowego footswitcha FS4-IRT, który zresztą jest dołączony do wzmacniacza. FS4-IRT umożliwia wybór kanału, załączenie pogłosu lub aktywowanie pokładowego boostera. W poprzedniej wersji combo dysponowało w tym miejscu dwoma stereofonicznymi gniazdami 1/4" (jeden służył do obsługi boostera i pogłosu, a drugi do załączania kanałów).

Kolejne dwa gniazda (SEND i RETURN) składają się na pętlę efektów uzupełnioną 3-pozycyjnym przełącznikiem pozwalającym na wybór jednego z trybów pracy układu: -10 dB (dla urządzeń o poziomie nominalnym wynoszącym -10 dBu, które wymagają podbicia o 10 dB), 0 dB (dla efektów oferujących 0 dBu) oraz BYPASS (w tym położeniu sekcja pętli efektów jest całkowicie wyeliminowana z toru sygnałowego). Kolejne złącze to AUX IN służące do podłączenia zewnętrznego źródła sygnału, co może być przydatne np. podczas ćwiczeń. Także to gniazdo jest nowością w aktualnej wersji urządzenia. Na panelu tylnym znalazł się również przełącznik BIAS, dzięki któremu można zasilić wzmacniacz zarówno lampami 6L6 (zamontowane fabrycznie), jak i EL34. Po zmianie na EL34 wystarczy zatem przestawić przełącznik w pozycję oznaczoną EL34. Wzmacniacz wyposażono w dwa niezależne bezpieczniki dostępne z poziomu panelu tylnego: MAINS FUSE (główny bezpiecznik umieszczony w obudowie wtyku sieciowego) i HT FUSE (bezpiecznik zabezpieczający lampy).

BRZMIENIE


Po załączeniu kanału Clean otrzymujemy dosyć dynamiczne, choć sterylne brzmienie, które jest dobrą podstawą do pracy z zewnętrznymi kostkami przesterowującymi. Sprawdzi się też w rozłożonych akordach często stosowanych we współczesnej muzyce metalowej. Po załączeniu kanału Rhythm lub Lead okazuje się, że tak naprawdę oferują one takie samo brzmienie. Na początku może się to wydawać dziwne, jednak po spędzeniu kilku minut na kręceniu gałkami zaczyna się zauważać w tym sens. Dzięki takiemu rozwiązaniu można bowiem z łatwością stworzyć dwa podobne brzmienia, z których jedno wykorzystamy np. do gry riffowej, a drugie do partii solowych. Z tej perspektywy podział na kanały w tym wzmacniaczu można porównać do presetów we wzmacniaczach cyfrowych czy w efektach.

Co do kanałów Clean i Rhythm to niestety nie można ustawić na nich zupełnie niezależnych brzmień z powodu korzystania przez nie z tego samego układu korekcji. Jedyne, co możemy ustawić niezależnie, to poziomy każdego z tych dwóch kanałów (RHYTHM VOLUME i CLEAN VOLUME) oraz nasycenie kanału Rhythm (RHYTHM GAIN). Jeżeli chcemy mieć ustawione jednocześnie brzmienie przesterowane i czyste, to siłą rzeczy musimy liczyć się z tym, że dodatkowy kanał Rhythm będzie niewykorzystany. Jakość przesteru oferowanego przez combo jest bardzo dobra. Bez problemu ukręcimy tu zarówno typowo rockowe brzmienia, jak i masywne, ciężkie barwy o nowoczesnej, hi-gainowej charakterystyce. Bas jest sprężysty i nasycony, w pełni przystosowany do niskich strojów. Choć ogólny charakter brzmieniowy jest zbliżony do stylistyki brytyjskiej, to po skręceniu gałki MIDDLE można uzyskać bardziej zwarty, amerykański dźwięk.

Słowa uznania należą się sekcji korekcji, która działa szczególnie skutecznie w przypadku sygnału przesterowanego. Za pomocą tylko trzech gałek można uzyskać szerokie spektrum brzmień dzięki zastosowaniu potencjometrów typu push-pull. Po podłączeniu gitary siedmiostrunowej i aktywowaniu opcji pull gałki BASS wzmacniacz lepiej reaguje na najniższy zakres pasma, pozwalając na uzyskanie masywnego, niezamulonego dołu. Wraz z basem można również aktywować niższy środek poprzez odciągnięcie gałki MIDDLE, co daje bardziej zwarty dźwięk przydatny przy grze technicznej. Poszerzenie pasma obsługiwanego przez gałkę TREBLE może się przydać podczas gry na przetworniku przy gryfie, kiedy zależy nam na większej czytelności w górze pasma.

Bardzo przydatną funkcjonalnością wzmacniacza jest układ kontroli głośności, który nie działa w typowy dla większości tych urządzeń sposób. Skręcenie gałki WATTS w pozycję zerową (tu oznaczoną jako <<1) nie skutkuje całkowitym wyciszeniem końcówki mocy, lecz zmniejszeniem mocy do 1 W. Układ kontroli poziomu sygnału dba przy tym o to, aby zachować odpowiednie nasycenie dźwięku bez konieczności rozkręcania wzmacniacza, co jest bardzo przydatne podczas gry w domu. Rozwiązanie to przypomina więc układy typu tłumik (ang. attenuator) pozwalające na swobodną grę na niskim poziomie głośności przy rozkręconym wzmacniaczu.

Kolejnym interesującym dodatkiem jest wewnętrzny booster, którego poziom ustalamy gałką PRE-BOOST i aktywujemy umieszczonym obok przełącznikiem bądź za pomocą footswitcha. Układ pozwala podbić sygnał na wejściu, dzięki czemu nie ma potrzeby korzystać z zewnętrznych kostek tego typu. Booster działa sprawnie, dając ładnie nasycony dźwięk bez wyraźnych szumów. Skoro o tym mowa, to należy zaznaczyć, że testowany wzmacniacz ogólnie generuje bardzo niski poziom szumów własnych, co jest szczególnie ważne w przypadku pracy z mocnymi przesterowaniami. Szumy są utrzymywane w ryzach nawet na silnym gainie kanału Lead.

Pomimo możliwości, jakie daje regulator WATTS w zakresie gry na niskim poziomie głośności, dopiero solidne rozkręcenie wzmacniacza pozwala mu w pełni pokazać, na co go stać. Mocno nasycony, skompresowany dźwięk jest dobrze przenoszony przez dwa 12-calowe głośniki, które mają wystarczający zapas mocy i pasmo, aby przenieść najniższe częstotliwości i narobić dużego hałasu na scenie. Przy dużej głośności dźwięk jest plastyczny i atrakcyjnie nasycony, a riffy same wychodzą spod palców. IRT60-212 to narzędzie stworzone do silnych przesterów, bo właśnie w tym zakresie czuje się najlepiej. Gałka REVERB pozwala wzbogacić brzmienie o cyfrowy pogłos, który może się przydać w niektórych sytuacjach, jednak jego jakość nie jest rewelacyjna.

PODSUMOWANIE


Laney Ironheart IRT60-212 to wzmacniacz wprost stworzony do niskich strojów i ciężkich riffów. Najmocniejszą stroną urządzenia jest potężny przester dający solidną porcję gainu, która powinna zaspokoić potrzeby najbardziej wymagających gitarzystów metalowych szukających nowoczesnego soundu typu hi-gain. Nie oznacza to, że IRT60-212 nie sprawdzi się w innych gatunkach, ponieważ zakres dających się ukręcić brzmień jest tu całkiem duży, szczególnie jeśli pozostajemy w kręgu muzyki rockowej. Na dokładkę mamy wydajny attenuator oraz booster, a także pokładowy pogłos. Wprawdzie ten ostatni dodatek nie jest najmocniejszą stroną testowanego wzmacniacza, jednak w niektórych przypadkach pozwoli dodać do dźwięku przestrzeni, szczególnie na kanale czystym. Być może, iż duża waga wzmacniacza zadziała na niektórych gitarzystów zniechęcająco, to jednak pamiętajmy, że IRT60-212 jest w końcu narzędziem do ciężkiej muzy, a to przecież zobowiązuje.

 

moc: 60 W
konstrukcja: lampowa
lampy: 4x ECC83 (przedwzmacniacz),
2x 6L6 (stopień mocy)
kanały: 3 (Clean, Rhythm, Lead)
klasa: AB
głośniki: 2x 12" HH Custom Designed
regulatory: WATTS, REVERB, TONE, DYNAMICS,
RHYTHM VOLUME, LEAD VOLUME, RHYTHM GAIN,
LEAD GAIN, CLEAN VOLUME, PRE-BOOST
regulatory EQ: 2x BASS, MIDDLE, TREBLE (każdy
typu push-pull)
przełącznik nożny: FS4-IRT (4-przyciskowy, w
zestawie)
pętla efektów: tak
przyłącza: INPUT, LOUDSPEAKERS (5x), D.I., REMOTE,
FX LOOP (SEND, RETURN), AUX IN
wymiary: 715 x 526 x 288 mm (SxWxG)
waga: 38,5 kg


Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5
Dystrybutor