ROLAND Blues Cube Hot

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki ROLAND
Testy
2016-05-27
ROLAND - Blues Cube Hot

Roland Blues Cube Hot to jedna z nowości zaprezentowanych podczas niedawnych kalifornijskich targów Winter NAMM Show 2016. Model oparty na technologii Tube Logic, odwzorowującej brzmienie wzmacniacza lampowego, ma premierę rynkową w tym miesiącu - mamy więc przyjemność zaprezentować go w chwili, gdy dostawa trafia do sklepów…

Autor testu: Wojciech Wytrążek

Jest to najmniejszy wzmacniacz z serii Blues Cube, w której są również: głowa Blues Cube Tour o mocy 100 W, comba Blues Cube Artist (80 W, 12"), Blues Cube Artist 212 (85 W, 2×12"), Blues Cube Stage (60 W, 12"), oraz kolumna Blues Cube 410. Podobnie jak pozostałe wzmacniacze, combo przed wprowadzeniem do produkcji zostało przetestowane przez muzyków, a ich uwagi uwzględniono w finalnym produkcie.

BUDOWA


Panel sterowania, wzorem konstrukcji typu vintage, mieści się blisko tylnej ściany. Obok wejścia gitarowego znajdują się dwa niewielkie przyciski aktywujące funkcje BOOST, czyli podbicie czułości, oraz TONE - rozjaśnienie barwy. Po ich wciśnięciu pod spodem zapalają się żółte diody kontrolne, których poświata otacza przyciski. Obok potencjometru głośności, w gruncie rzeczy działającym jako regulacja czułości w odniesieniu do MASTER VOLUME, są gałki korekcji BASS, MIDDLE, TREBLE. Kolejny w szeregu potencjometr to REVERB - regulacja intensywności cyfrowego pogłosu. Przełącznik ze wskazówką typu chickenhead to selektor mocy wzmacniacza - do dyspozycji mamy cztery poziomy: 0,5 W, 5 W, 15 W, 30 W - ten ostatni oznaczony jako MAX. Rolę kontrolki zasilania pełni czerwona dioda tuż obok wyłącznika, którego klawisz osłonięty jest po bokach profilami zapobiegającymi przypadkowemu wyłączeniu wzmacniacza.

W centralnej części górnej ścianki umieszczono gumową rączkę na niklowanych elementach mocujących. Wszystkie krawędzie obudowy są zgrabnie zaokrąglone, a wierzchołki wieńczą stalowe okucia. Stabilność na podłożu zapewniają cztery gumowe nóżki. Tylny panel mieści - poczynając od lewej strony - gniazdo zasilania, gniazdo podwójnego przełącznika nożnego, którym można włączać funkcje BOOST i TONE, gniazdo słuchawkowe, wyjście liniowe, a także wyjście REC OUT na złączu USB typu B przeznaczone do nagrywania w domenie cyfrowej na komputerze.

Poniżej widać głośnik Roland Blues Cube V-12 o średnicy 12 cali i mocy 80 W. Przednia ścianka jest lekko pochylona do tyłu i prawie w całości zakryta tweedową maskownicą głośnika, nad którą umieszczono tabliczkę ze stylizowanym logotypem. Jako wyposażenie opcjonalne można nabyć przełącznik nożny Boss FS-5L, FS-6, albo FS-7. Wzmacniacz jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych - kremowej i czarnej.

WRAŻENIA


Już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że combo nawiązuje do dawnych konstrukcji z czasów gdy tweed był często stosowany jako okleina obudowy. W tej funkcji imitujące skórę tworzywo sztuczne sprawdza się jednak znacznie lepiej ze względu na większą odporność na drobne uszkodzenia powstające podczas eksploatacji. Combo, jak na konstrukcję z 12-calowym głośnikiem, jest niewielkie, przy tym jednak całkiem zgrabne, dzięki dobrze dobranym proporcjom poszczególnych wymiarów. Masa 12,6 kg to niewątpliwie dobry wynik, zapewniający dużą mobilność i bezproblemowy transport. Pochylenie przedniej ścianki ułatwia odsłuch gdy wzmacniacz stoi na podłodze albo na niewysokiej podstawie.

Mimo, że Blues Cube w wersji Hot nie posiada dwóch kanałów - czystego i przesterowanego - ma szeroki zakres czułości i rozpiętości brzmieniowej, a na końcowy rezultat mają wpływ: regulacja VOLUME (działająca w gruncie rzeczy jako gain), MASTER VOLUME, włączenie trybu BOOST, a także ustawienie mocy stopnia końcowego w zakresie od 0,5 do 30 W.

BRZMIENIE


Pełna moc 30 W daje zaskakująco dużą głośność, dobrą do sporego klubu. Ograniczenie mocy zmniejsza głośność, jednak nawet przy minimalnym poziomie 0,5 W wzmacniacz wciąż brzmi naturalnie i żywo. Na pochwałę zasługuje szeroki zakres dynamiki oraz znakomite odwzorowanie sposobu działania konstrukcji lampowej - reakcja na artykulację, wybrzmienie, przeciąganie dźwięku i sprzężenie przy dużej czułości do złudzenia przypominają grę na wzmacniaczu lampowym. Funkcja BOOST dodaje overdrive- u, pojawia się harmonijne przejście z czystego brzmienia w crunch. Mocniej zaakcentowane frazy są głośniejsze i przesterowane, cichsze pozostają czyste - wzmacniacz jest bardzo plastyczny i - jeśli można to tak określić - posłuszny gitarzyście. Gra się na nim lekko, nie tracąc jednak szczegółów.

Po podpięciu Stratocastera i przy minimalnym ustawieniu mocy (0,5 W) bardzo komfortowo gra się w domu - słychać wszystko, co trzeba, domownicy nie wszczynają alarmu, a co ważne wzmacniacz utrzymuje równowagę pasmową - nie można narzekać na brak dołu. Barwa jest naturalna i jeśli miałbym ją z porównać ze znanymi standardami, to można powiedzieć, że zmierza w kierunku wzmacniaczy Fendera. Przełącznik TONE dodaje trochę prezencji, otwierając nieco pasmo od góry, co będzie przydatne przy ciemniej brzmiących instrumentach i gitarach z humbuckerami, jeśli chcemy wyeksponować ich charakter. Po włączeniu tej opcji w jasno brzmiącym Stracie, z uwagi na single, trzeba trochę przytemperować górę pasma pokrętłem HIGH. Niemniej jednak efekt jest naprawdę satysfakcjonujący i granie riffów od SRV po Philipa Sayce jest tu czystą przyjemnością.

Wspomniane ustawienie mocy wyjściowej - POWER CONTROL - to świetna cecha pozwalająca momentalnie dostosować się do warunków gry - od sypialni, do większej sceny. Pogłos brzmi zaskakująco dobrze, stanowiąc kompromis między przestrzennością dźwięku a jego wyrazistością. Do połowy skali jest delikatny i lekko podbarwia tło, przy mocniejszym odkręceniu gałki REVERB mocno się otwiera i utrzymuje wyrazistość. Jest dość jasny, przywodzi na myśl bardziej korytarz niż dużą halę. Dźwięk w słuchawkach jest zaskakująco naturalny, barwa nie męczy, nie kłuje górą, jak to czasem zdarza się w niedopracowanych symulacjach kolumny.

PODSUMOWANIE


Roland Blues Cube Hot to interesująca alternatywa dla konstrukcji lampowych, które przy podobnych gabarytach i brzmieniu są droższe, cięższe, zazwyczaj głośniejsze (a niekiedy nawet za głośne do grania w domu), nie mają wyjścia słuchawkowego, a przy tym zużywają znacznie więcej energii elektrycznej. To znakomity wybór dla osób, które cenią mobilność i muzykują w miejscach i okolicznościach wymagających nieraz drastycznej redukcji głośności. Ograniczenie mocy tego combo jest nie tylko możliwe, co w przypadku wzmacniaczy lampowych jest nieczęsto spotykaną opcją, ale przede wszystkim działa bez pogorszenia jakości dźwięku, który utrzymuje brzmienie i dynamikę. Piecyk świetnie wygląda i tak samo dobrze gra, znakomicie sprawdza się w klimatach blues-rockowych.

 

Konstrukcja: tranzystorowa
Kanały: 1
Moc: 30 W
Głośnik: 12" Roland Blues Cube V-12
Gniazda: INPUT (TS ¼"), FOOT
SWITCH (TRS ¼"), PHONES (TRS ¼"),
LINE OUT (TS ¼"), REC OUT (USB-B)
Regulacje: VOLUME, BASS, MIDDLE,
TREBLE, REVERB, MASTER
Przełączniki: BOOST, TONE, POWER
CONTROL (0,5 W / 5 W / 15 W / MAX)
Wymiary: 433 × 239 × 413 mm
Masa: 12,6 kg


Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
5
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5