BLACKSTAR HT-5 Combo, HT-5 Mini Stack

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki BLACKSTAR
Testy
2009-05-27
BLACKSTAR - HT-5 Combo, HT-5 Mini Stack
Za angielską firmą Blackstar Amplification zlokalizowaną w samym sercu Wysp Brytyjskich, w Northamptonshire, stoją dwaj pasjonaci: Ian Robinson i Bruce Keir...
Ian to muzyk z powołania, który z gitarą pod pachą spędził całe swoje życie. Podczas studiów na Uniwersytecie Salfordzkim, gdzie zgłębiał elektronikę i technologię muzyki, zobaczył ogłoszenie firmy Marshall o treści: "Potrzebny młodszy projektant wzmacniaczy". Odpowiedział natychmiast - to była jego praca marzeń. Z kolei Bruce od dziecka podpatrywał swojego ojca, inżyniera BBC, pracującego przy wszelkiej maści stacjach i nadajnikach radiowych. Kiedy był już dość silny, przytargał do domu całe pudło sprzętu lampowego i zaczął eksperymenty.

W ten sposób zdobył dogłębną wiedzę na temat funkcjonowania lamp i wzmacniaczy, a to zaprowadziło go... również do Marshalla. Tak więc obaj panowie pracowali sobie spokojnie w tej słynnej firmie, w dziale R&D (Badań i Rozwoju), konstruując to, czego ludzie oczekiwali od tak znanego producenta. Rosło w nich jednak uczucie rozczarowania, ponieważ mieli sporo nowych pomysłów i projektów, które nie mogły być tam zrealizowane. Ciśnienie rosło i pewnego dnia obaj stwierdzili - a czemu nie? - po czym założyli własną firmę. Nazwę zaczerpnęli z tytułu piosenki "Black Star" grupy Radiohead, z płyty "The Bends", którą obaj bardzo lubili: "Blame it on the black star. Blame it on the falling sky. Blame it on the satellite that beams me home...".

OGLĄDAMY


Wzmacniacz HT-5 jest rozwinięciem idei zawartej w lampowych efektach podłogowych z serii HT, które wywołały swego czasu prawdziwą sensację ("Gitarzysta", 10/2008). To dwukanałowy projekt o mocy 5W, stworzony z myślą o ćwiczeniu i nagrywaniu w studiu. Oparty został na klasycznej lampie 12AX7 w przedwzmacniaczu i nietypowej podwójnej triodzie 12BH7 w końcówce mocy. Lampa 12BH7 jest podobna do bardziej popularnych ECC82 czy 12AU7 i była używana w cenionych wczesnych konstrukcjach Ampega. Cała elektronika HT-5 zamontowana została na dwóch płytkach drukowanych - na większej układ wzmacniacza, na mniejszej komponenty panelu przedniego.

Wspomniany panel jest w obu wersjach urządzenia (combo i head) taki sam, a w zasadzie jest tylko jakby odbity w lustrze. Zobaczmy więc, co znajdziemy na froncie HT-5 Head. Z lewej strony umieszczono przełączniki POWER i STANDBY. Pierwszy pozwoli nam rozgrzać lampy, a drugi - uruchomić wzmacniacz, co sygnalizuje czerwona dioda. Obok umieszczono emulowane wyjście na słuchawki bądź do podania sygnału bezpośrednio na stół mikserski. Specjalny przełącznik aktywuje symulację kolumny z jednym lub czterema głośnikami 12".

Idąc dalej na prawo, natkniemy się na gałkę oznaczoną tajemniczym skrótem - ISF (Infinite Shape Feature). Jest to potencjometr, który początkowo był stosowany przez firmę tylko w celu dostrojenia charakterystyki wzmacniacza do indywidualnych preferencji muzyka, który go kupował.

Pomysł zaskoczył i wszyscy chcieli mieć swoje własne ISF, więc opcja ta stała się cechą charakterystyczną dla produktów Blackstara. W założeniu, kiedy skręcimy ten potencjometr maksymalnie w lewo, charakterystyka wzmacniacza ma być amerykańska - ze zwartym dołem i agresywnym środkiem pasma. Kiedy rozkręcimy ISF maksymalnie w prawo, uzyskać mamy brzmienie brytyjskie - cieplejsze, bardziej "drewniane", z łagodniejszym środkiem i bardziej zaokrągloną górą.

Kolejne trzy gałki to standardowa korekcja: TREBLE, MIDDLE i BASS. Na prawo od sekcji korektora, wspólnej dla obu kanałów, znajdują się dwa potencjometry obsługujące wyłącznie kanał przesterowany: VOLUME i GAIN. Przycisk OVERDRIVE SELECT pozwala na ręczne załączenie tego kanału, jeśli nie mamy podłączonego footswitcha. Jego aktywność zdradza czerwona dioda znajdująca się obok.

Ostatnią gałką jest VOLUME kanału czystego. Wycieczkę po panelu przednim kończymy na wejściu (INPUT), które swobodnie akceptuje dość szeroką paletę sygnałów - od tych słabszych (typu vintage single-coil) do mocniejszych (typu modern humbucker). Z tyłu znajdziemy wejście zasilania, zestaw wyjść na głośniki, wejście footswitcha i pętlę efektów z przełączanym poziomem (+4dBV lub -10dbV).

Head zamknięty jest w obudowie o wymiarach 185×440×250mm, a podłączane do niego paczki 423×440×250mm. Combo kryje się w otwartym kufrze o gabarytach 430×442×235mm. Zarówno paczki Mini Stack, jak i combo uzbrojone zostały w specjalnie zaprojektowany 10-calowy głośnik Celestion G10 40W. Otwarty tył wersji combo przesłonięty został solidną metalową siatką zabezpieczającą głośnik przed uszkodzeniem. Firma Blackstar nie zapomniała też o tak niepozornym, acz funkcjonalnym szczególe jak przymocowany do obudowy rzep do zapinania kabla.

Winylowa wykładzina, wzmocnienia na krawędziach, porządna skórzana rączka i estetyczny grill wyglądają naprawdę porządnie. Już na pierwszy rzut oka widać, że standard wykonania stoi tu na najwyższym poziomie, co zaskakuje szczególnie wtedy, gdy dowiemy się, że produkt został wykonany w Korei i jest relatywnie tani. Właściciele firmy mówią, że tajemnicą uzyskania takiej jakości jest ich osobiste zaangażowanie i perfekcyjna komunikacja z koreańską placówką. Twierdzą, że tylko tak można uzyskać świetny produkt w niskiej cenie. Zobaczmy więc, jak gra to brytyjsko-koreańskie dzieło sztuki.

GRAMY


Pierwsze wrażenie po włączeniu wzmacniacza dotyczy jego głośności. Czy to maleństwo ma naprawdę 5W? Przy VOLUME na "3" jest już dość głośno w pomieszczeniu o średniej wielkości. Szczerze mówiąc, skuteczność HT-5 jest zaskakująca. Wzmacniacz powinien idealnie sprawdzić się przy nagrywaniu i podczas gry nie tylko w klubach, ale również na mniejszych scenach, gdzie możemy fajnie wysterować piecyk i nagłośnić go poprzez PA.

Czysty kanał brzmi krystalicznie, ale nie jest sterylny, co jest największą wadą podobnych małych piecyków tranzystorowych. Chciałoby się powiedzieć, że brzmienie jest ciepłe i "drewniane". Struny basowe mają dużo energii i aż przyjemnie jest mocniej zaatakować je kostką. Wzmacniacz świetnie odbiera niuanse w artykulacji i dynamice. Przydałoby się może nieco więcej headroomu, ale i tak mamy tu jakość brzmienia, której spodziewać się można jedynie po produktach kilka razy droższych.

To, co najbardziej mnie ucieszyło w HT-5, to pełnia życia strun wiolinowych. Jak często jest Wam trudno uzyskać kompromis pomiędzy czytelnością strun basowych i silnymi wiolinami? Tutaj nie ma tego problemu. Struny nieowijane brzmią jak dzwon i każda nuta przebija się doskonale przez miks. W miarę zwiększania poziomu głośności lampa zaczyna się łamać i barwa dostaje najpierw lekkiej korony i dodatkowych harmonicznych, a potem przechodzi w drive. Efekt i miejsce złamania zależą od siły przetworników - na gitarze z humbuckerami stanie się to oczywiście wcześniej.

Kanał przesterowany sprawdzam, jak zwykle, najpierw na lekko rozkręconym GAIN, tak na "2" lub "3" z minusem. Dlaczego? Dlatego, że nadmiernie rozbuchanym, hi-gainowym przesterem łatwo jest epatować. Trudniej zabłysnąć szlachetną barwą przy małym poziomie przesterowania. Blackstar wychodzi z tej próby obronną ręką. Brzmienie przypomina lekkie podbicie Tube Screamerem i przez chwilę nie mogę się zdecydować, czy bardziej podoba mi się przełamany clean, czy lekki overdrive.

Na tej barwie riffy blues-rockowe same wskakują pod palce, a melodie grane w okolicach dwunastego progu na przystawce pod gryfem mają w sobie ducha Santany. Przy bardziej śmiałym rozkręceniu GAIN barwa przechodzi w distortion. Tutaj też zaczyna się prawdziwa zabawa z potencjometrem ISF, który zmienia sposób reakcji pozostałych gałek korektora. Można go skręcić w lewo, gdzie przester staje się bardziej zwarty i suchy w dole, po czym skorygować barwę za pomocą gałki BASS, by uzyskać amerykańskie brzmienie w stylu Metalliki lub Pantery. Rozkręcamy więcej ISF, zdejmujemy ciut BASS, dodajemy środka i... mamy mocne brytyjskie brzmienie.

Możliwości zabawy i różnych kombinacji jest naprawdę wiele. I jest to w zasadzie kolejna niespodzianka, jaką funduje nam to małe 5-watowe combo posiadające wspólną korekcję dla dwóch kanałów.

Jedyny minus, jaki zapisałbym na koncie producenta, to bardzo krótki przewód footswitcha. Zdaję sobie sprawę, że to standard, a zarzut banalny. Ale w przypadku wersji Mini Stack pedał wpięty w leżącą na dwóch paczkach głowę leży zaledwie dwadzieścia centymetrów od kolumny. Nie da się tak grać komfortowo w domu, nie wspominając już o jakimkolwiek koncercie.

HEAD VS COMBO


Szczerze mówiąc, miałbym duże trudności z dokonaniem wyboru. Combo jest lżejsze i łatwiejsze w transporcie. Mini Stack brzmi może ciut pełniej
i w pomieszczeniu jest go jakby więcej. Ma się wrażenie, że jest głośniejszy. Jednakże brzmienie wersji combo jest również szlachetne i dynamiczne. Wzmacniacze w gruncie rzeczy są do siebie dość podobne (czy to zaskoczenie?) i oferują taką jakość brzmienia, że wybór wersji pozostaje właściwie poza sferą sonorystyczną.

WNIOSKI


Blackstar HT-5 jest bardziej uniwersalny brzmieniowo niż można by przypuszczać po powierzchownej analizie jego specyfikacji. Głównie dzięki regulacji ISF, która jest firmowym strzałem w dziesiątkę. Jest również głośniejszy, niż można by oczekiwać po wzmacniaczu o mocy 5W. Jakość brzmienia i wykonania jest dużo wyższa, niż można by się spodziewać po koreańskim produkcie z niższej lub średniej półki cenowej. Jednym słowem, Blackstar HT-5 to parada niespodzianek. Polecam zawarcie z nim bliższej znajomości nie tylko gitarzystom, ale również innym producentom wzmacniaczy. Jednym dla przyjemności, drugim dla wyciągnięcia wniosków o wiodących trendach w tej branży.

Krzysztof Inglik
Zdjęcia: Ivan Sitsko

 

moc: 5W RMS
lampy: ECC83/12AX7 (preamp), 12BH7 (końcówka mocy)
kanały: Clean, Overdrive
potencjometry:
ISF, TREBLE, MIDDLE, BASS, VOLUME, GAIN (Overdrive), VOLUME (Clean)
głośniki:
Celestion G10 10" 40W
wymiary (W×S×G): 185×440×250mm (head)
423×440×250mm (kolumna)
430×442×235mm (combo)
waga:
11.5kg (combo)
7.5kg (head)
11.5kg (kolumna)


 

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6
Dystrybutor