LINE 6 Vetta II
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Pozostałe testy marki LINE 6
Testy
2007-05-01
Line 6 to firma, która w pewnym sensie zrewolucjonizowała rynek wzmacniaczy i efektów gitarowych.
Jako pierwsza na świecie zasugerowała, że klasyczne i dobrze znane konstrukcje można wiernie odtworzyć na drodze cyfrowej. W rezultacie powstał legendarny procesor POD, który podzielił środowisko muzyków na dwa obozy: zagorzałych wielbicieli i równie nieustępliwych przeciwników. W dobie wszechobecnego fanatyzmu związanego z powrotem urządzeń lampowych, urządzenia cyfrowe dostają coraz mniejszy kredyt zaufania. Faktem jest jednak, że tzw. "ślepe testy" porównawcze zaskakują wynikami, o których niektórzy woleliby szybko zapomnieć. Wygląda więc na to, że sprawą priorytetową nie zawsze jest brzmienie, lecz cała otoczka związana z posiadaniem wielu, nierzadko zabytkowych urządzeń, delektowanie się ich wyglądem i poczucie obcowania z gitarową historią - często właśnie ten aspekt wysuwa się na pierwsze miejsce podczas kompletowania instrumentarium. Prawda jest jednak taka, że kluczowym (słyszalnym w nagraniach) czynnikiem jest brzmienie, które ma być dobre - obojętnie z czego będzie się wydobywać. Vetta II to najnowsza propozycja firmy Line 6. Co jest nam w stanie zaoferować? Czy tylko zbiór lepszych lub gorszych symulacji znanych konstrukcji, czy może coś więcej? Najwyższa pora to sprawdzić.
Wzmacniacz umieszczono w eleganckiej sklejkowej obudowie, obitej czarnym materiałem skóropodobnym. Z przodu głośniki chronione są za pomocą wytrzymałego płótna. Piec ten posiada klasyczną konstrukcję półotwartą, co oznacza, że nie posiada zabudowanego tyłu. Narożniki są dobrze zabezpieczone metalowymi kształtownikami. Wzmacniacz jest dość ciężki (30kg), przydałyby się więc uchwyty po obu stronach do przenoszenia - niestety zamontowano tylko jeden w górnej części. Spory ciężar to w dużej mierze zasługa dwóch 12-calowych głośników Celestion.
Trzeba przyznać, że pod względem konstrukcyjnym Vetta II prezentuje się bardzo solidnie i estetycznie. Panel sterowania znajduje się na górze wzmacniacza. Mnogość gałek i przycisków może w pierwszej chwili przyprawić o zawrót głowy, lecz po bliższym zaznajomieniu się z ich funkcjami okazuje się, że wszystko jest logicznie i przejrzyście uporządkowane. Uwagę zwracają aż dwa wyświetlacze. Pierwszy, wraz z przyporządkowanym pokrętłem odpowiedzialnym za zmianę programów, wyświetla aktualny numer i nazwę presetu. Na drugim z kolei ukazują się wszystkie parametry, które w danej chwili regulujemy. Do ich zmiany służy 5 pokręteł z wyczuwalnymi skokami. Urządzenie oferuje aż 128 miejsc pamięci, z czego 64 są dowolnie programowalne przez użytkownika. Programy pogrupowane są w 16 bankach, po 4 w każdym. Po wybraniu pokrętłem banku możemy użyć jeden z presetów, do których mamy szybki dostęp poprzez 4 podświetlane przyciski (A, B, C, D). Pomysłowym rozwiązaniem jest zastosowanie odrębnego przycisku FAVORITE, za pomocą którego w każdej chwili możemy przywołać zaprogramowany wcześniej nasz ulubiony program.
Wzmacniacz dysponuje podwójną korekcją. Pierwsza jest przyporządkowana do konkretnego kanału. Składa się na nią szereg pokręteł: DRIVE (poziom wejścia), BASS, MIDDLE, TREBLE, PRESENCE (korekcja) oraz VOLUME (głośność wyjścia). Ustawienia odwzorowane są na wyświetlaczu w postaci animacji gałek, dzięki czemu możliwe jest zapamiętanie ich ustawień dla poszczególnych programów. Drugi typ korekcji nie jest programowalny i obejmuje wszystkie presety. Składa się na nią REVERB, LOW, HIGH oraz ostateczna głośność wzmacniacza - MASTER VOLUME. W pobliżu tej sekcji regulacji znajdziemy także - bardzo przydatne w warunkach ćwiczebnych - wyjście słuchawkowe. Odrębną grupę stanowią podświetlane przyciski służące do włączania poszczególnych bloków efektów oraz ustawiania innych funkcji wzmacniacza. Kolejnym pomysłowym udogodnieniem jest przycisk TAP, służący do nabicia tempa odbić delay’a. Dla lepszej orientacji przycisk ten cały czas miga z taką szybkością, jaką ustawimy. Oczywiście nie zabrakło także wbudowanego tunera - jest dokładny i można go kalibrować w przedziale od 430Hz do 450Hz.
Do poszczególnych funkcji i możliwości wzmacniacza jeszcze wrócimy, teraz spróbujmy przyjrzeć się płycie tylnej, gdzie znajduje się gąszcz gniazd. Oprócz wejścia zasilającego i włącznika, Vetta II dysponuje wyjściami na dodatkowe kolumny głośnikowe. Dzięki przełącznikowi możemy wybrać, czy chcemy podłączyć dwa głośniki 8-omowe, czy jeden 4-omowy. Maksymalna moc, jaką dysponuje wzmacniacz, to 150W. Następnym punktem przyłączowym jest wejście na sterownik nożny (w postaci gniazda typu RJ-45) oraz MIDI IN i OUT. Wzmacniacz posiada także dwa zbalansowane wyjścia liniowe, dzięki którym możemy wpiąć się bezpośrednio w stół mikserski. Co ciekawe, poziom sygnału liniowego opuszczającego wzmacniacz można regulować po wejściu w edycję parametrów urządzenia. Nie zapomniano także o przydatnym przełączniku, dzięki któremu wyeliminujemy powstające czasami pętle masy. Vetta II umożliwia korzystanie z zewnętrznych efektów lub całych procesorów. Udostępnione są gniazda stereofonicznej pętli efektów, którą na dodatek możemy włączyć w dowolnym miejscu w torze sygnałowym. Do wyboru mamy także tryb pracy - szeregowy lub równoległy. Osobną sekcję wyjść stanowią gniazda komunikacji cyfrowej. Jako pierwsze występuje specjalne wejście dostosowane do współpracy z gitarami Variax. Następnie są: wejście i wyjście cyfrowe, które pracują w standardzie AES/ EBU i kolejna para gniazd przetwarzająca sygnał w standardzie S/PDIF. Umożliwia to np. bezpośrednią rejestrację dźwięku z jakością 24-bit/96kHz.
Vetta II dysponuje podwójnym torem sygnałowym: AMP1 i AMP2. Przełączanie między nimi następuje za pomocą podświetlanych przycisków, choć możliwe jest także aktywowanie obydwu naraz. W pierwszym kroku wybieramy rodzaj preampu - symulację wzmacniacza, na bazie którego będziemy konstruować nasze brzmienie. Do wyboru mamy aż 73 klasyczne konstrukcje, w tym takie legendy, jak: Vox AC-30, Mesa Dual Rectifier, Marshall JCM-900 czy Fender Twin Reverb. Jak już wspomniałem, tor sygnałowy jest podwójny. Co to oznacza w praktyce? Możemy korzystać z dwóch preampów naraz, dowolnie je miksować oraz umieszczać w panoramie. Pozwala nam to niejako stworzyć własny wzmacniacz, który będzie wypadkową dwóch różnych symulacji. Możliwości wydają się więc nieograniczone. Oprócz wzmacniaczy możemy wybrać także symulacje kolumn głośnikowych. Jest ich aż 27 - w przypadku korzystania z podwójnego preampu mamy do wyboru także 2 kolumny miksowane podobnie jak wzmacniacze.
Po wybraniu i ustawieniu bloku preampu możemy przejść do upiększenia za pomocą procesora efektów. Sekcja efektów została podzielona na dwie grupy: bloki efektowe oraz trzy stompboxy. Co to takiego jest? Otóż wzmacniacz oferuje nam symulację ponad 50 klasycznych kostek i procesorów gitarowych, każdy z regulowanymi parametrami na wzór oryginału. Ponieważ jest ich naprawdę wiele, warto przytoczyć kilka najbardziej znanych, jak choćby: Boss Metal Zone, MXR Phase 90, Electro-Harmonix Deluxe Memory Man, Ibanez Tube Screamer... Użyć można trzech takich efektów naraz. Zlokalizowane są one przed blokiem symulacji wzmacniaczy. Przy korzystaniu z podwójnego toru preampu możemy dowolnie rozdysponować stompboxy między wzmacniacze bądź użyć wszystkich dla całego toru sygnałowego.
Następnym krokiem jest wybór efektów, którego dokonujemy, korzystając z rozbudowanego procesora. Tym razem znajdować się one będą po symulacjach wzmacniaczy. Efekty pogrupowane zostały w następujących blokach: Tremolo, Gate, Compressor, Equalizer, Pitch Shift, Modulation, Delay i Reverb - oczywiście pracują one w trybie stereo. Każdy bank posiada wiele rodzajów efektów - generalnie z dźwiękiem po prostu można zrobić wszystko. Ogromne możliwości poszerza jeszcze fakt, że możemy dowolnie zmieniać konfigurację i kolejność poszczególnych efektów. Jakby tego było mało, sami możemy decydować, w jaki sposób dany efekt ma być włączony w tor sygnałowy. Pierwsza możliwość to połączenie szeregowe, czyli sygnał z jednego efektu przekazywany jest do następnego. Następna możliwość to połączenie równoległe - idealnie sprawdzające się np. podczas używania reverbów. W tym przypadku sygnał zostaje nietknięty, a efekt jest jedynie do niego dodany w określonej proporcji. Ostatnia możliwość pozwala nam na specyficzne połączenie - możemy wpuścić do efektu tylko zmodulowany sygnał poprzedniego, czyli np. chorusa dodać tylko do odbić delay’a. Oprócz efektów do sygnału możemy dodać - w dowolnym miejscu na tych samych zasadach - stereofoniczną pętle efektów. Warto zaznaczyć, że pętla efektów jest nie tylko analogowa, można bowiem wykorzystać także wbudowane cyfrowe wejścia i wyjścia.
Poszczególne bloki efektów możemy szybko włączać lub wyłączać, a służą do tego podświetlane przyciski. Obsługa jest więc dość intuicyjna. Na tym etapie nasze brzmienie jest już niemal gotowe. Ostatnią rzeczą jest ustawienie globalnego korektora i zapisanie gotowego presetu w jednej z 64 komórek pamięci - służy do tego przycisk SAVE. Poprzednie urządzenia Line 6 zasłynęły świetnym brzmieniem podczas bezpośredniego liniowego nagrywania, za co jest odpowiedzialna technologia A.I.R., znana chociażby z procesora POD. W skrócie polegała ona na odtworzeniu zjawisk pojawiających się podczas nagłaśniania wzmacniacza mikrofonem. Vetta II także posiada tę funkcję, lecz w nieco unowocześnionej wersji (A.I.R. II), która pracuje w dwóch trybach: Channel (inne ustawienie dla każdego programu) i Global (wspólne wartości dla wszystkich ). Samodzielnie określić możemy rodzaj mikrofonu oraz sposób jego ustawienia. Do wyboru są: Shure SM-57, Sennheiser MD421 i Neumann U67 - słowem, pełna klasyka.
Urządzenie prezentuje się bardzo okazale, czas więc sprawdzić, jak przekłada się to na rezultaty brzmieniowe. Postanowiłem zacząć od sprawdzenia programów fabrycznych. Pozytywną rzeczą był fakt, że wśród wielu barw ustawionych przez producenta udało się znaleźć takie, które właściwie były gotowe do użycia. Często bywa, że producent, chcąc pokazać możliwości urządzenia, przeładowuje programy fabryczne efektami, co po prostu uniemożliwia grę. W tym przypadku jednak brzmienia okazały się dobrze skomponowane i wymagały jedynie subiektywnych korekt, będąc jednocześnie dobrą bazą do konstruowania swojego soundu. Symulacje są całkiem realistyczne, choć sądzę, że daleko im do idealnego odwzorowania brzmienia klasycznych konstrukcji lampowych. Dźwięk po prostu nie posiada takiej dynamiki i wyczuwalnej lampowej kompresji. Testowanego wzmacniacza nie powinniśmy jednak rozpatrywać tylko jako urządzenie do symulacji. Fakt zastosowania podwójnego toru preampu pozwala nam odkryć zupełnie nowe możliwości. Co się stanie, jeśli połączymy Mini-Twina z potężną Mesą Dual Rectifier? Rezultaty mogą być naprawdę zaskakujące. To zachęca do twórczego eksperymentowania. Myślę, że Vetta II najbardziej spodoba się gitarzystom kreatywnym i poszukującym nowego soundu. Tutaj z dźwiękiem można zrobić niemal wszystko, a znalezienie swojego i niepowtarzalnego brzmienia zdaje się być tylko kwestią czasu. To bardzo nowoczesne urządzenie oferujące nowoczesne brzmienie.
Miłośnicy starych, lampowych konstrukcji mogą czuć lekki niedosyt. O ile kanały czyste brzmią dość lampowo, o tyle przesterowania mają tendencję do piaszczenia i tracenia selektywności. Za to z pewnością zadowoleni będą muzycy lubiący mocne barwy. Gainu jest tu aż nadto, a efektywna korekcja potrafi sprawić, że uzyskamy naprawdę ciężkie brzmienie. Niewątpliwym plusem jest zastosowanie dwóch 12-calowych głośników, dzięki czemu wzmacniacz nie dławi się nawet przy dużej mocy. Dodatkową korzyścią jest także doskonała praca w trybie stereo. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Vettę II, przeraziła mnie ilość gałek i przycisków. Okazało się jednak, że obsługa jest bardzo prosta, a podstawowe regulacje dokonuje się jak w zwykłym wzmacniaczu (pokrętła i przełączniki). Oczywiście, żeby poznać wszystkie zaawansowane funkcje, trzeba zagłębić się w instrukcję. Na szczęście napisana jest ona także bardzo przystępnie i po krótkim czasie możemy już korzystać z całego potencjału urządzenia. Pomimo rozbudowanego bloku efektów wzmacniacz pracuje bardzo cicho. Szumy są niewielkie - dużo mniejsze niż spotkać można w wielu procesorach efektów. Jeśli już jesteśmy przy efektach, to trzeba przyznać, że Line 6 jest ewidentnym fachowcem w tej dziedzinie. Pogłosy są bardzo naturalne, modulacje nie szumią, a harmonizery wykazują szybki czas działania - słowem tak, jak powinno być. Całkiem nieźle brzmią też stompboxy.
Technologia zastosowana w Line 6 narzuca jeden wymóg - do procesora (wzmacniacza) należy dostarczyć sygnał o odpowiednio dużej sile. Jest to warunek uzyskania dobrego, czystego brzmienia. Oznacza to, że wzmacniacz całkiem inaczej reaguje na skręcony w gitarze do połowy potencjometr VOLUME niż analogowe konstrukcje. Spada nie tylko siła dźwięku, ale i jego jakość. Jak łatwo się domyślić, podobną sytuację może stworzyć zastosowanie gitary z bardzo słabymi pickupami. Postanowiłem to sprawdzić, podłączając Fendera Stratocastera z serii American Vintage z bardzo słabymi, aczkolwiek świetnie brzmiącymi, przetwornikami. I rzeczywiście, w porównaniu z klasycznymi, analogowymi wzmacniaczami, Vetta II miała pewien problem z wydobyciem charakterystycznej, fenderowskiej "szklanki" zarówno na brzmieniu czystym, jak i przesterowanym. Ale podczas gry na instrumentach z tradycyjnymi, mocniejszymi pickupami, nie zauważyłem jednak specjalnych problemów.
Na początku napisałem, że Line 6 podzielił gitarzystów na dwa obozy: zwolenników i przeciwników. Nie sądzę, żeby wzmacniacz Vetta II przyczynił się w jakimś znacznym stopniu do zmiany tego stanu rzeczy. Ale myślę, że jest jednak krokiem naprzód do pewnego kompromisu. Wystarczy bowiem tylko przestać traktować to urządzenie jako zbiór symulacji mających zastąpić oryginały, a zaczniemy postrzegać go jako zaawansowane narzędzie do kreowania nowych barw. Możliwości i jakość dźwięku są naprawdę doskonałe. Niełatwo znaleźć słabe punkty - to po prostu udana konstrukcja, która - jeśli poświęcić jej trochę czasu - potrafi skutecznie zainspirować do poszukiwań.
Zastanawiacie się pewnie, do którego obozu ja należę? Przyznam, że nigdy nie byłem zwolennikiem cyfrowego przetwarzania dźwięku. Jednak długie godziny spędzone przy testowanym wzmacniaczu uświadomiły mi, że co prawda brzmienie nie rodzi się w elektronicznych urządzeniach, ale często powstaje jako wynik inspiracji nimi. Jestem przekonany, że Line 6 Vetta II będzie potrafiła dostarczać tych inspiracji swojemu właścicielowi przez długi czas.
BUDOWA
Wzmacniacz umieszczono w eleganckiej sklejkowej obudowie, obitej czarnym materiałem skóropodobnym. Z przodu głośniki chronione są za pomocą wytrzymałego płótna. Piec ten posiada klasyczną konstrukcję półotwartą, co oznacza, że nie posiada zabudowanego tyłu. Narożniki są dobrze zabezpieczone metalowymi kształtownikami. Wzmacniacz jest dość ciężki (30kg), przydałyby się więc uchwyty po obu stronach do przenoszenia - niestety zamontowano tylko jeden w górnej części. Spory ciężar to w dużej mierze zasługa dwóch 12-calowych głośników Celestion.
Trzeba przyznać, że pod względem konstrukcyjnym Vetta II prezentuje się bardzo solidnie i estetycznie. Panel sterowania znajduje się na górze wzmacniacza. Mnogość gałek i przycisków może w pierwszej chwili przyprawić o zawrót głowy, lecz po bliższym zaznajomieniu się z ich funkcjami okazuje się, że wszystko jest logicznie i przejrzyście uporządkowane. Uwagę zwracają aż dwa wyświetlacze. Pierwszy, wraz z przyporządkowanym pokrętłem odpowiedzialnym za zmianę programów, wyświetla aktualny numer i nazwę presetu. Na drugim z kolei ukazują się wszystkie parametry, które w danej chwili regulujemy. Do ich zmiany służy 5 pokręteł z wyczuwalnymi skokami. Urządzenie oferuje aż 128 miejsc pamięci, z czego 64 są dowolnie programowalne przez użytkownika. Programy pogrupowane są w 16 bankach, po 4 w każdym. Po wybraniu pokrętłem banku możemy użyć jeden z presetów, do których mamy szybki dostęp poprzez 4 podświetlane przyciski (A, B, C, D). Pomysłowym rozwiązaniem jest zastosowanie odrębnego przycisku FAVORITE, za pomocą którego w każdej chwili możemy przywołać zaprogramowany wcześniej nasz ulubiony program.
Wzmacniacz dysponuje podwójną korekcją. Pierwsza jest przyporządkowana do konkretnego kanału. Składa się na nią szereg pokręteł: DRIVE (poziom wejścia), BASS, MIDDLE, TREBLE, PRESENCE (korekcja) oraz VOLUME (głośność wyjścia). Ustawienia odwzorowane są na wyświetlaczu w postaci animacji gałek, dzięki czemu możliwe jest zapamiętanie ich ustawień dla poszczególnych programów. Drugi typ korekcji nie jest programowalny i obejmuje wszystkie presety. Składa się na nią REVERB, LOW, HIGH oraz ostateczna głośność wzmacniacza - MASTER VOLUME. W pobliżu tej sekcji regulacji znajdziemy także - bardzo przydatne w warunkach ćwiczebnych - wyjście słuchawkowe. Odrębną grupę stanowią podświetlane przyciski służące do włączania poszczególnych bloków efektów oraz ustawiania innych funkcji wzmacniacza. Kolejnym pomysłowym udogodnieniem jest przycisk TAP, służący do nabicia tempa odbić delay’a. Dla lepszej orientacji przycisk ten cały czas miga z taką szybkością, jaką ustawimy. Oczywiście nie zabrakło także wbudowanego tunera - jest dokładny i można go kalibrować w przedziale od 430Hz do 450Hz.
Do poszczególnych funkcji i możliwości wzmacniacza jeszcze wrócimy, teraz spróbujmy przyjrzeć się płycie tylnej, gdzie znajduje się gąszcz gniazd. Oprócz wejścia zasilającego i włącznika, Vetta II dysponuje wyjściami na dodatkowe kolumny głośnikowe. Dzięki przełącznikowi możemy wybrać, czy chcemy podłączyć dwa głośniki 8-omowe, czy jeden 4-omowy. Maksymalna moc, jaką dysponuje wzmacniacz, to 150W. Następnym punktem przyłączowym jest wejście na sterownik nożny (w postaci gniazda typu RJ-45) oraz MIDI IN i OUT. Wzmacniacz posiada także dwa zbalansowane wyjścia liniowe, dzięki którym możemy wpiąć się bezpośrednio w stół mikserski. Co ciekawe, poziom sygnału liniowego opuszczającego wzmacniacz można regulować po wejściu w edycję parametrów urządzenia. Nie zapomniano także o przydatnym przełączniku, dzięki któremu wyeliminujemy powstające czasami pętle masy. Vetta II umożliwia korzystanie z zewnętrznych efektów lub całych procesorów. Udostępnione są gniazda stereofonicznej pętli efektów, którą na dodatek możemy włączyć w dowolnym miejscu w torze sygnałowym. Do wyboru mamy także tryb pracy - szeregowy lub równoległy. Osobną sekcję wyjść stanowią gniazda komunikacji cyfrowej. Jako pierwsze występuje specjalne wejście dostosowane do współpracy z gitarami Variax. Następnie są: wejście i wyjście cyfrowe, które pracują w standardzie AES/ EBU i kolejna para gniazd przetwarzająca sygnał w standardzie S/PDIF. Umożliwia to np. bezpośrednią rejestrację dźwięku z jakością 24-bit/96kHz.
JAK TO DZIAŁA?
Vetta II dysponuje podwójnym torem sygnałowym: AMP1 i AMP2. Przełączanie między nimi następuje za pomocą podświetlanych przycisków, choć możliwe jest także aktywowanie obydwu naraz. W pierwszym kroku wybieramy rodzaj preampu - symulację wzmacniacza, na bazie którego będziemy konstruować nasze brzmienie. Do wyboru mamy aż 73 klasyczne konstrukcje, w tym takie legendy, jak: Vox AC-30, Mesa Dual Rectifier, Marshall JCM-900 czy Fender Twin Reverb. Jak już wspomniałem, tor sygnałowy jest podwójny. Co to oznacza w praktyce? Możemy korzystać z dwóch preampów naraz, dowolnie je miksować oraz umieszczać w panoramie. Pozwala nam to niejako stworzyć własny wzmacniacz, który będzie wypadkową dwóch różnych symulacji. Możliwości wydają się więc nieograniczone. Oprócz wzmacniaczy możemy wybrać także symulacje kolumn głośnikowych. Jest ich aż 27 - w przypadku korzystania z podwójnego preampu mamy do wyboru także 2 kolumny miksowane podobnie jak wzmacniacze.
Po wybraniu i ustawieniu bloku preampu możemy przejść do upiększenia za pomocą procesora efektów. Sekcja efektów została podzielona na dwie grupy: bloki efektowe oraz trzy stompboxy. Co to takiego jest? Otóż wzmacniacz oferuje nam symulację ponad 50 klasycznych kostek i procesorów gitarowych, każdy z regulowanymi parametrami na wzór oryginału. Ponieważ jest ich naprawdę wiele, warto przytoczyć kilka najbardziej znanych, jak choćby: Boss Metal Zone, MXR Phase 90, Electro-Harmonix Deluxe Memory Man, Ibanez Tube Screamer... Użyć można trzech takich efektów naraz. Zlokalizowane są one przed blokiem symulacji wzmacniaczy. Przy korzystaniu z podwójnego toru preampu możemy dowolnie rozdysponować stompboxy między wzmacniacze bądź użyć wszystkich dla całego toru sygnałowego.
Następnym krokiem jest wybór efektów, którego dokonujemy, korzystając z rozbudowanego procesora. Tym razem znajdować się one będą po symulacjach wzmacniaczy. Efekty pogrupowane zostały w następujących blokach: Tremolo, Gate, Compressor, Equalizer, Pitch Shift, Modulation, Delay i Reverb - oczywiście pracują one w trybie stereo. Każdy bank posiada wiele rodzajów efektów - generalnie z dźwiękiem po prostu można zrobić wszystko. Ogromne możliwości poszerza jeszcze fakt, że możemy dowolnie zmieniać konfigurację i kolejność poszczególnych efektów. Jakby tego było mało, sami możemy decydować, w jaki sposób dany efekt ma być włączony w tor sygnałowy. Pierwsza możliwość to połączenie szeregowe, czyli sygnał z jednego efektu przekazywany jest do następnego. Następna możliwość to połączenie równoległe - idealnie sprawdzające się np. podczas używania reverbów. W tym przypadku sygnał zostaje nietknięty, a efekt jest jedynie do niego dodany w określonej proporcji. Ostatnia możliwość pozwala nam na specyficzne połączenie - możemy wpuścić do efektu tylko zmodulowany sygnał poprzedniego, czyli np. chorusa dodać tylko do odbić delay’a. Oprócz efektów do sygnału możemy dodać - w dowolnym miejscu na tych samych zasadach - stereofoniczną pętle efektów. Warto zaznaczyć, że pętla efektów jest nie tylko analogowa, można bowiem wykorzystać także wbudowane cyfrowe wejścia i wyjścia.
Poszczególne bloki efektów możemy szybko włączać lub wyłączać, a służą do tego podświetlane przyciski. Obsługa jest więc dość intuicyjna. Na tym etapie nasze brzmienie jest już niemal gotowe. Ostatnią rzeczą jest ustawienie globalnego korektora i zapisanie gotowego presetu w jednej z 64 komórek pamięci - służy do tego przycisk SAVE. Poprzednie urządzenia Line 6 zasłynęły świetnym brzmieniem podczas bezpośredniego liniowego nagrywania, za co jest odpowiedzialna technologia A.I.R., znana chociażby z procesora POD. W skrócie polegała ona na odtworzeniu zjawisk pojawiających się podczas nagłaśniania wzmacniacza mikrofonem. Vetta II także posiada tę funkcję, lecz w nieco unowocześnionej wersji (A.I.R. II), która pracuje w dwóch trybach: Channel (inne ustawienie dla każdego programu) i Global (wspólne wartości dla wszystkich ). Samodzielnie określić możemy rodzaj mikrofonu oraz sposób jego ustawienia. Do wyboru są: Shure SM-57, Sennheiser MD421 i Neumann U67 - słowem, pełna klasyka.
GRAMY
Urządzenie prezentuje się bardzo okazale, czas więc sprawdzić, jak przekłada się to na rezultaty brzmieniowe. Postanowiłem zacząć od sprawdzenia programów fabrycznych. Pozytywną rzeczą był fakt, że wśród wielu barw ustawionych przez producenta udało się znaleźć takie, które właściwie były gotowe do użycia. Często bywa, że producent, chcąc pokazać możliwości urządzenia, przeładowuje programy fabryczne efektami, co po prostu uniemożliwia grę. W tym przypadku jednak brzmienia okazały się dobrze skomponowane i wymagały jedynie subiektywnych korekt, będąc jednocześnie dobrą bazą do konstruowania swojego soundu. Symulacje są całkiem realistyczne, choć sądzę, że daleko im do idealnego odwzorowania brzmienia klasycznych konstrukcji lampowych. Dźwięk po prostu nie posiada takiej dynamiki i wyczuwalnej lampowej kompresji. Testowanego wzmacniacza nie powinniśmy jednak rozpatrywać tylko jako urządzenie do symulacji. Fakt zastosowania podwójnego toru preampu pozwala nam odkryć zupełnie nowe możliwości. Co się stanie, jeśli połączymy Mini-Twina z potężną Mesą Dual Rectifier? Rezultaty mogą być naprawdę zaskakujące. To zachęca do twórczego eksperymentowania. Myślę, że Vetta II najbardziej spodoba się gitarzystom kreatywnym i poszukującym nowego soundu. Tutaj z dźwiękiem można zrobić niemal wszystko, a znalezienie swojego i niepowtarzalnego brzmienia zdaje się być tylko kwestią czasu. To bardzo nowoczesne urządzenie oferujące nowoczesne brzmienie.
Miłośnicy starych, lampowych konstrukcji mogą czuć lekki niedosyt. O ile kanały czyste brzmią dość lampowo, o tyle przesterowania mają tendencję do piaszczenia i tracenia selektywności. Za to z pewnością zadowoleni będą muzycy lubiący mocne barwy. Gainu jest tu aż nadto, a efektywna korekcja potrafi sprawić, że uzyskamy naprawdę ciężkie brzmienie. Niewątpliwym plusem jest zastosowanie dwóch 12-calowych głośników, dzięki czemu wzmacniacz nie dławi się nawet przy dużej mocy. Dodatkową korzyścią jest także doskonała praca w trybie stereo. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Vettę II, przeraziła mnie ilość gałek i przycisków. Okazało się jednak, że obsługa jest bardzo prosta, a podstawowe regulacje dokonuje się jak w zwykłym wzmacniaczu (pokrętła i przełączniki). Oczywiście, żeby poznać wszystkie zaawansowane funkcje, trzeba zagłębić się w instrukcję. Na szczęście napisana jest ona także bardzo przystępnie i po krótkim czasie możemy już korzystać z całego potencjału urządzenia. Pomimo rozbudowanego bloku efektów wzmacniacz pracuje bardzo cicho. Szumy są niewielkie - dużo mniejsze niż spotkać można w wielu procesorach efektów. Jeśli już jesteśmy przy efektach, to trzeba przyznać, że Line 6 jest ewidentnym fachowcem w tej dziedzinie. Pogłosy są bardzo naturalne, modulacje nie szumią, a harmonizery wykazują szybki czas działania - słowem tak, jak powinno być. Całkiem nieźle brzmią też stompboxy.
Technologia zastosowana w Line 6 narzuca jeden wymóg - do procesora (wzmacniacza) należy dostarczyć sygnał o odpowiednio dużej sile. Jest to warunek uzyskania dobrego, czystego brzmienia. Oznacza to, że wzmacniacz całkiem inaczej reaguje na skręcony w gitarze do połowy potencjometr VOLUME niż analogowe konstrukcje. Spada nie tylko siła dźwięku, ale i jego jakość. Jak łatwo się domyślić, podobną sytuację może stworzyć zastosowanie gitary z bardzo słabymi pickupami. Postanowiłem to sprawdzić, podłączając Fendera Stratocastera z serii American Vintage z bardzo słabymi, aczkolwiek świetnie brzmiącymi, przetwornikami. I rzeczywiście, w porównaniu z klasycznymi, analogowymi wzmacniaczami, Vetta II miała pewien problem z wydobyciem charakterystycznej, fenderowskiej "szklanki" zarówno na brzmieniu czystym, jak i przesterowanym. Ale podczas gry na instrumentach z tradycyjnymi, mocniejszymi pickupami, nie zauważyłem jednak specjalnych problemów.
PODSUMOWANIE
Na początku napisałem, że Line 6 podzielił gitarzystów na dwa obozy: zwolenników i przeciwników. Nie sądzę, żeby wzmacniacz Vetta II przyczynił się w jakimś znacznym stopniu do zmiany tego stanu rzeczy. Ale myślę, że jest jednak krokiem naprzód do pewnego kompromisu. Wystarczy bowiem tylko przestać traktować to urządzenie jako zbiór symulacji mających zastąpić oryginały, a zaczniemy postrzegać go jako zaawansowane narzędzie do kreowania nowych barw. Możliwości i jakość dźwięku są naprawdę doskonałe. Niełatwo znaleźć słabe punkty - to po prostu udana konstrukcja, która - jeśli poświęcić jej trochę czasu - potrafi skutecznie zainspirować do poszukiwań.
Zastanawiacie się pewnie, do którego obozu ja należę? Przyznam, że nigdy nie byłem zwolennikiem cyfrowego przetwarzania dźwięku. Jednak długie godziny spędzone przy testowanym wzmacniaczu uświadomiły mi, że co prawda brzmienie nie rodzi się w elektronicznych urządzeniach, ale często powstaje jako wynik inspiracji nimi. Jestem przekonany, że Line 6 Vetta II będzie potrafiła dostarczać tych inspiracji swojemu właścicielowi przez długi czas.
Krzysztof Błaś
moc: 150W (stereo); głośniki: 2×12" Celestion;
wymiary: 74×51×26cm (S×W×G); waga: 30kg;
brzmienia: 73 klasyczne modele wzmacniaczy, 27 modeli zestawów
głośnikowych, ponad 50 emulacji efektów;
cyfrowe wejścia i wyjścia: AES/EBU, S/PDIF (24-bit/96kHz),
Line 6 Variax, MIDI IN/OUT
wymiary: 74×51×26cm (S×W×G); waga: 30kg;
brzmienia: 73 klasyczne modele wzmacniaczy, 27 modeli zestawów
głośnikowych, ponad 50 emulacji efektów;
cyfrowe wejścia i wyjścia: AES/EBU, S/PDIF (24-bit/96kHz),
Line 6 Variax, MIDI IN/OUT