MESA BOOGIE Recto-Verb Twenty-Five
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Po sukcesie miniaturowego headu Mini Rectifier Twenty-Five, Mesa/Boogie po wielu prośbach gitarzystów zaprezentowało w końcu hi-gainowego malucha w formie jednogłośnikowego comba, które wzbogacone jeszcze o klasowy, sprężynowy pogłos dołączyło do rodziny Rectifier jako model Recto-Verb 25.
Autor testu: Piotr Szarna
Chociaż wielu gitarzystów najlepiej kojarzy markę Mesa/Boogie jako producenta stojącego za takimi konstrukcjami jak Dual Rectifier, które zdefiniowały metalowe, amerykańskie brzmienia w latach 90, nieco starsza generacja pamięta podniecenie gitarowego świata wywołane na początku lat 70 przez małe combo o dosyć niezwykłej i zapadającej w pamięć nazwie Boogie. Przez lata amerykański producent zyskał renomę swoimi hi-gainowymi, potężnymi wzmacniaczami, jednak sukcesywnie pojawiały się też w ofercie modele, odwołujące się designem do klasycznych konstrukcji, bardzo często łącząc oba światy - modern i vintage, czego doskonałym przykładem jest testowane u nas combo.
BUDOWA
Mesa Engineering Rect-O-Verb 25 umieszczono w zgrabnej, otwartej z tyłu obudowie pokrytej bardzo ładnie prezentującym się, czarnym winylem. Pleciony grill o kremowym odcieniu kojarzy się z konstrukcjami vintage, jednak całość równoważona jest przez nowocześnie prezentujące się, chromowane gałki panelu frontowego oraz stylowe, metalowe logo firmy. Jak zwykle do czynienia mamy z wysokiej klasy materiałami i wykończeniem detali. Ważący 18,5 kg wzmacniacz dzięki kompaktowym wymiarom jest bardzo wdzięczny w przenoszeniu, szczególnie jeśli pół życia dźwigaliśmy ciężkie głowy i paczki, o 30-kilogramowych combach nie wspominając.
Czysta lampowa moc 25W generowana jest przez dwie lampy EL 84, wykorzystujące opatentowaną technologię Dyna-Watt, a w sekcji preampu znalazło się aż 6 lamp 12AX7. Bardzo istotnym elementem kształtującym końcowe brzmienie nowego Recto-Verba jest specjalnie opracowany, 12-calowy głośnik Fillmore o mocy 75 W. Combo posiada dwa niezależne kanały z bliźniaczym układem potencjometrów GAIN, TREBLE, MID, BASS, PRESENCE, MASTER oraz dwoma mini przełącznikami, które przy wykorzystaniu technologii Dyna-Watt pozwalają na ustawienie mocy 10 lub 25W niezależnie dla każdego kanału. Przy 10W lampy pracują w trybie triody, a po wybraniu 25W aktywowana jest pełna moc, gdzie lampy pracują już jako pentody. Oba tryby różni nie tylko głośność wyjściowa, ale przede wszystkim charakter brzmienia, gdzie przy mniejszej mocy pojawia się większa kompresja lamp oraz bardziej zaokrąglone, górne pasmo. Dodatkowo każdy kanał wyposażony jest w dwa, znane z wcześniejszych modeli tryby - Clean/Pushed na kanale czystym oraz Vintage/Modern na przesterowanym - zmieniane mini-switchami umiejscowionymi po lewej stronie potencjometrów.
Panel uzupełniają wejścia INPUT i FT SW, 3-pozycyjny przełącznik zmiany kanałów, który w położeniu środkowym pozwala na wpięcie do gniazda FT SW, dołączonego ze wzmacniaczem 1-przyciskowego footswitcha oraz srebrne włączniki POWER i STANBY wraz z dużą, czerwoną lampką sygnalizującą pracę wzmacniacza.
Panel tylny zajmują, obok gniazd głośnikowych oraz szeregowej pętli efektów SEND/RETURN, dwa regulatory wspomaganego lampą pogłosu sprężynowego. Dzięki nim ustalamy poziom efektu niezależnie dla każdego kanału, a znajdujące się obok wyjście EXT REVERB pozwala na włączanie reverbu za pomocą dowolnego, klasycznego przełącznika nożnego. Uwagę zwraca jeszcze wygodnie zdejmowane, metalowe zabezpieczenie lamp mocy oraz znajdujący się wewnątrz na bocznej ściance, zapinany na rzep pokrowiec, w którym mieści się dołączony footswitch wraz z przewodem. W komplecie otrzymujemy czarny, miękki pokrowiec z wyszytym logo marki.
BRZMIENIE
Dual Rectifier mówi o high-gainowym rodowodzie, jednak przez ostatnie lata znakomitą renomę zyskały czyste brzmienia ze stajni Mesa/Boogie. Już Mini Rectifier, czyli w zasadzie ta sama konstrukcja, oferował bardzo dobry czysty kanał. Tutaj mamy zespoloną w formie comba całość, gdzie po włączeniu pierwszego kanału od razu słychać, że pokładowy głośnik został znakomicie dobrany. Recto-Verb 25 odzywa się bardzo ładnie zbalansowaną barwą o tłustym, ciepłym niższym środku i pięknej prezencji.
W trybie 25 W i odkręceniu gałki MASTER dynamika wręcz powala. Przy lekkim muskaniu strun czuć jej zapas, barwa nie jest zmulona i towarzyszy jej wspomniana, aksamitna prezencja. Przy mocniejszym ataku sound jest okrągły, z mocnym środkiem i ciepłym zwartym dołem a najwyższa góra ‚nie smaży się’ i dodaje ładnego charakteru. Przełączenie na tryb Pushed podbija gain oraz środek, co dobrze sprawdza się przy dynamicznym wybieraniu pojedynczych dźwięków. W połączeniu z trybem 10W i większym poziomem GAIN otrzymamy dynamiczny crunch z miękką górą, choć przy humbuckerze gryfowym barwa może wydawać się już trochę ciemna.
Włączamy kanał drive, który tak upodobały sobie całe rzesze gitarzystów poszukujących nowoczesnego przesteru. Tu przełączanie pomiędzy 10 a 25W skutkuje jeszcze bardziej zauważalną zmianą. Przy 10W barwa zmiękcza się i jest mocniej nasycona harmonicznymi, chociaż traci też trochę na wyrazistości. 25W to bardzo klarowny środek pasma oraz bardziej transparentne i dynamiczne brzmienie. W tej opcji uzyskamy mocne, bluesowe i blues-rockowe barwy przed połową skali GAIN oraz drapieżny rock o szybkim ataku poza godziną 12:00. Cały czas jesteśmy też w trybie Modern.
Pozycja Vintage może nieco mylić, bo nie jest to starszy charakter vintage, tylko mocniej skompresowana, nasycona i łagodniejsza w górze barwa solowa o znakomitym sustainie. W obu trybach doskonale słyszalne są niuanse gry a wzmacniacz wzorowo reaguje na gałkę głośności gitary. Jak na mój gust czasem za bardzo dominuje niższy, aż za ciepły środek, co jest spowodowane charakterem głośnika Fillmore. Na próbę podłączyłem paczkę z głośnikami Vintage 30, gdzie to pasmo było już lepiej zdefiniowane, chociaż pojawił się też ostrzejszy, wyższy środek. Lepiej w zasadzie wypadały mniejsze przestery, ale natychmiast zatęskniłem do pięknego, okrągłego kanału czystego i przyjemniejszych barw hi-gainowych.
Jednak Recto-Verb 25 jest niemal idealną całością z firmowym, customowym głośnikiem Fillmore. Generalnie znajdziemy tu cały przekrój barw przesterowanych od bluesa, przez klasyczny, dynamiczny rock, miękkie lejące się solowe brzmienie w opcji Vintage czy agresywny, metalowy charakter trybu Modern. Mocy starczy na wszelkiej maści sceny klubowe, a przy skręceniu gałki MASTER i połączeniu opcji 10W z Vintage możemy cieszyć się nasyconym przesterem nawet w pokojowej głośności. Na koniec zostawiłem bardzo muzycznie brzmiący pogłos, którego poziom ustalamy indywidualnie dla każdego kanału. W połączeniu z załączaniem z poziomu stopy i ładnym wybrzmieniem z powodzeniem można poradzić sobie w większości sytuacji nawet bez użycia w solówkach efektu delay.
POSUMOWANIE
Mesa Engineering Recto-Verb Twenty-Five to rozwinięcie koncepcji modelu Mini Rectifier do formatu combo, w którym bardzo udanie dobrany został jeden z ważniejszych elementów końcowego brzmienia, jakim jest głośnik. Znakomity wręcz czysty kanał i bogate opcje ustawień szerokiej palety rasowych barw przesterowanych objawiają się w jednej z ostatnich odsłon Mesa Engineering, czyli testowanym u nas Recto-Verb 25. Wisienką na torcie jest bardzo dobry, naturalnie brzmiący pogłos sprężynowy oraz, co tu ukrywać, prestiż związany z posiadaniem sprzętu spod znaku Mesa/Boogie.
lampy: 6×12AX7, 2×EL84
kanały: 2
regulatory: 2×GAIN, TREBLE, MID,
BASS, PRESENCE, MASTER, przełącznik
10/25W dla każdego z kanałów,
tryby pracy Clean/Pushed (CH1),
Vintage/Modern (CH2), REVERB CH1
i CH2,
impedancja: 4/8 Ohm
głośnik: 12" Fillmore 75
gniazda: INPUT, FT SW, SEND/RETURN,
EXT REVERB, SPEAKERS
wyposażenie: 1-przyciskowy przełącznik
kanałów, miękki pokrowiec Mesa Engineering
waga: 18,5 kg
wymiary: 485×280×432 mm (S/G/W)