KUSTOM ‘36 Coupe

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki KUSTOM
Testy
2007-06-01
KUSTOM - ‘36 Coupe
Firma Kustom nie jest zbyt popularna w Europie, mimo że za oceanem zaliczana jest do ścisłych klasyków branży muzycznej
Pierwszy wzmacniacz tego producenta pojawił się na rynku w 1966 roku, wzbudzając zainteresowanie nie tylko oryginalnym designem, ale także świetnym rockowym i nowoczesnym brzmieniem. Urządzenie, które otrzymałem do testowania, jest ukłonem w stronę lat minionych - to całkowicie lampowa konstrukcja wyróżniająca się wyglądem stylizowanym na pierwsze konstrukcje tej firmy. Według zapewnień producenta seria Coupe oferuje nie tylko powrót do korzeni brzmieniowych, ale doskonale sprawdza się w nowoczesnych nurtach muzycznych: od funkowych riffów do mocnych, przesterowanych barw. Zobaczmy więc, na ile te odważne deklaracje potwierdzą się w warunkach bojowych.

BUDOWA


Zdarzyło Wam się kiedyś usiąść na wzmacniaczu? Tak, wiem, na wzmacniaczu się nie siada - od tego są stołki, kanapy... Wydaje się jednak, że konstruktorzy z firmy Kustom wzięli taką ewentualność pod uwagę, bowiem górna część płyty czołowej została obita miękkim, czerwonym materiałem rodem z luksusowej kanapy lub siedzeń cadillaca... Chciałoby się rzec - praktyczne i przy tym efektowne. Materiał ten może mieć różne kolory, a w testowanym egzemplarzu zastosowano go w kolorze czerwonym z dodatkiem brokatu. Obudowa zrobiona została z litej brzozy bałtyckiej, co wraz ze skóropodobnym wykończeniem oraz niklowanymi narożnikami stanowi bardzo estetyczny design urządzenia. Przez nylonową tkaninę, pokrywającą przód wzmacniacza, przebija się charakterystyczna aluminiowa kopułka głośnika. Specjalnie na potrzeby tej serii wzmacniaczy, produkcji głośników podjęła się firma Eminence. Efektem jest wbudowany 12-calowy głośnik nazwany na cześć współpracy KEI (Kustom-Eminence Integrated) Turbo 12. ‘36 Coupe to wzmacniacz w pełni lampowy. Stopień mocy bazuje na dwóch lampach 6L6GC firmy Electro-Harmonix. Oprócz tego wzmacniacz wyposażono w 4 lampy 12AX7, przy czym dwie pracują w preampie, jedna jako inwerter fazy oraz jedna - co ciekawe - w układzie pętli efektów. Umieszczenie odrębnej lampy w pętli efektów (według opinii producenta) powinno zapewniać lampową charakterystykę brzmienia, nawet podczas korzystania z zewnętrznych preampów. Lampy chronione są za pomocą metalowego grilla, który dla lamp stopnia mocy przybiera postać klatki. Dodatkowo, w celu eliminacji zakłóceń, lampy preampu posiadają metalowe kapturki. Ewentualna wymiana jest bardzo prosta, polega bowiem jedynie na odkręceniu ochronnej kratki.

REGULATORY


Panel sterujący Kustom ‘36 Coupe znajduje się na górnej płaszczyźnie wzmacniacza. Urządzenie oferuje nam dwa kanały ze wspólną korekcją barwy oraz odrębnym dla każdego kanału układem MASTER VOLUME. Do podłączenia instrumentu dedykowane są dwa gniazda, różniące się impedancją: 1Ohm oraz 100kOhm. W praktyce oznacza to różnicę w czułości, a więc jedno z nich będzie grało ciszej, a drugie głośniej. W ten sposób możemy dostosować poziom wejściowy do systemu elektroniki w gitarze - odpowiednio dla pasywnej i aktywnej lub po prostu w zależności od mocy sygnału wyjściowego zamontowanych przetworników (single, humbuckery). Regulacja kanału czystego (Rhythm) składa się z potencjometru czułości wejściowej (VOLUME) oraz poziomu sygnału opuszczającego preamp (MASTER). Dzięki zastosowaniu dla kanału czystego układu MASTER VOLUME można na nim uzyskać całkiem spory crunch nawet przy niskiej głośności ogólnej wzmacniacza. Kanał przesterowany (Lead) uaktywnia się za pomocą niewielkiego przełącznika wychyłowego. Tutaj, podobnie jak dla kanału czystego, regulacja składa się z potencjometru VOLUME (czułość wejścia) i MASTER. W obydwu kanałach zastosowano dodatkowo wzmocnienie najwyższych częstotliwości. Uaktywnienie tej funkcji następuje poprzez włączenie przełączników pushpull zlokalizowanych na potencjometrach VOLUME.

Trójpasmowa korekcja barwy jest wspólna dla obu kanałów i składają się na nią regulatory BASS, MIDDLE i TREBLE. Jest to klasyczny, współzależny układ. Oznacza to, że każdy z potencjometrów wpływa na całe pasmo brzmieniowe. Zmniejszając tony wysokie, dodajemy automatycznie basu, a zdejmując bas, wyostrzamy górę. Ostatnie regulatory odpowiadają za pogłos, który także jest wspólny dla obydwu kanałów. Potencjometr INTENSITY określa ilość dodanego reverbu, a TONE kształtuje jego barwę (od ciemnego do jaskrawego, z charakterystycznym sprężynowym ogonem). Sam układ pogłosu skonstruowano w oparciu o moduł sprężyn legendarnej firmy Accutronics. Jak każdy wzmacniacz lampowy, ‘36 Coupe uruchamia się za pomocą dwóch włączników: POWER oraz STANDBY, który doprowadza napięcie anodowe. Praca wzmacniacza sygnalizowana jest poprzez świecenie się dużej, niebieskiej kontrolki, przypominającej oszlifowany kamień szlachetny (design znany z konstrukcji m.in. Fendera). Dodatkowo, w zależności od trybu pracy, podświetlone są nazwy kanałów (Rhythm na niebiesko i Lead na czerwono).

PANEL TYLNY


Znajdziemy tutaj wejście i wyjście pętli efektów, przełącznik GROUND LIFT (eliminujący pętle masy), a także wyjście liniowe DIRECT OUT z wbudowanym emulatorem kolumny głośnikowej, dzięki czemu możemy nagrywać bezpośrednio w linię, osiągając całkiem przyzwoite rezultaty. Przydatnym rozwiązaniem jest potencjometr DIRECT VOLUME, określający poziom sygnału emitowanego przez wyjście liniowe. Bardzo użyteczną funkcją jest możliwość podbicia głośności wzmacniacza w zakresie 10dB, co pomaga przebić się przez gęsty podkład podczas gry solo. Siła tego dodatkowego wzmocnienia regulowana jest za pomocą potencjometru BOOST VOLUME, który również znajduje się na płycie tylnej. Jedyny, drobny mankament tego rozwiązania, to brak możliwości uaktywnienia tej funkcji bezpośrednio z panelu wzmacniacza (włączyć ją możemy jedynie używając footswitcha). Kontroler nożny jest w komplecie i podłącza się go za pomocą stereofonicznego kabla do standardowego gniazda jack znajdującego się z tyłu ‘36 Coupe. Za pomocą trzech włączników możemy zmieniać kanały, uaktywniać pogłos oraz korzystać ze wspomnianej funkcji dodatkowego wzmocnienia. Zaglądając głębiej, na płycie spodniej wzmacniacza znajdziemy gniazdo zasilające oraz dwa gniazda na głośnik (jedno zajęte) wraz z przełączaną impedancją: 4, 8 i 16Ohm. Pozwala to na szeroką konfigurację ewentualnych zewnętrznych kolumn. Maksymalna wyjściowa moc wzmacniacza to 36W.

WRAŻENIA


‘36 Coupe zdecydowanie wyróżnia się wyglądem. Kawałek tapicerki przełamuje techniczną surowość charakterystyczną dla tego typu urządzeń, stwarzając jednocześnie wrażenie pewnego luksusu... Wizualnie wzmacniacz ten jest skonstruowany po prostu bardzo elegancko, z dużym smakiem. Wszystkie elementy są świetnie dobrane i wyglądają na bardzo solidne. Stosunkowo niewielka moc wyjściowa może w pierwszej chwili być nieco nieprzekonująca, ale radzę wstrzymać się z opiniami do testu odsłuchowego - to jest lampowe 36W... Dla sceptyków, którzy powątpiewają w użyteczność wzmacniaczy o niewielkich mocach, śpieszę wyjaśnić najważniejsze zastosowania: Przede wszystkim lampowe wzmacniacza odzywają się najlepiej wtedy, kiedy są odkręcone na maksa - to zapewnia dobre wysterowanie i nasycenie lamp mocy, przekładające się na bogatą zawartość parzystych harmonicznych. Łatwo sobie wyobrazić, jak trudno jest uzyskać takie wysterowanie we wzmacniaczach 100-watowych. Drugim ważnym zastosowaniem tego typu urządzeń są studia nagraniowe, gdzie również pożądane jest mocne, nasycone brzmienie, które najłatwiej uzyskać jest właśnie na niewielkich piecach. Zdziwilibyście się, wiedząc, jak często słyszalna na płycie mocna ściana gitar została zarejestrowana właśnie za pomocą takich niepozornych na pierwszy rzut oka wzmacniaczy.

BRZMIENIE


Podłączamy więc gitarę i gramy. Na pierwszy ogień poszedł kanał czysty. Po nim z reguły oczekuje się lampowej kompresji i tłustego, ciepłego soundu. Jak pod tym względem prezentuje się testowany ‘36 Coupe? Brzmienie jest takie, jakiego należałoby się spodziewać po konstrukcji w pełni lampowej. Używając przetworników typu humbucker, wzmacniacz brzmi bardzo miękko i szeroko. Świetnie wyeksponowany jest dół pasma. Pomimo dość niewielkich rozmiarów obudowy oraz otwartej ściany tylnej, ilość możliwego do uzyskania basu jest wręcz zdumiewająca. Nawet w niskich rejestrach brzmienie nie traci na dynamice, co wskazuje na udaną konstrukcję głośnika i jego dobrą sprawność. Kanał czysty doskonale radzi sobie także z przetwornikami typu single-coil. Funkowe riffy brzmią bardzo przekonująco, dźwięk jest szybki i posiada duży atak. Dzięki bardzo wydajnej trójpasmowej korekcji jesteśmy w stanie ukręcić niemal każde brzmienie. Czyste brzmienia oferowane przez prezentowany wzmacniacz niewątpliwie są bardzo uniwersalne i myślę, że powinny one zadowolić każdego gitarzystę, niezależnie od stylu wykonywanej muzyki.

Czas przesterować nieco sound, pozostając jednak wciąż w tym samym trybie pracy urządzenia. W tym celu ściszamy pokrętło MASTER, odkręcając jednocześnie czułość wejścia VOLUME. Efektem jest pojawienie się zniekształcenia typu crunch. Jedno, co mogę powiedzieć o tym brzmieniu, to fakt, że jest to jedno z najlepszych brzmień tego typu, jakie w ogóle słyszałem. Szczególnie przy jednoczesnym podbiciu wysokich częstotliwości przełącznikiem BRIGHT (push-pull na VOLUME) Fender Stratocaster zdaje się... śpiewać!

Zobaczmy teraz, jak sprawuje się właściwy kanał przesterowany Lead. Przede wszystkim godny uwagi jest fakt, że możemy uzyskać naprawdę duże zniekształcenie. No i ten potężny sustain, który rośnie wraz z głośnością wzmacniacza. Przester jest dynamiczny i zwarty, a do tego brzmi bardzo nowocześnie. Cechuje się dużą selektywnością poszczególnych dźwięków, co przy dużym nasyceniu nie zawsze jest regułą w podobnych konstrukcjach. Zmniejszając nieco czułość wejściową, pojawia się charakterystyczna bluesowa chrypka. Również i w tym przypadku zaskakuje sustain. Długie wybrzmiewanie i charakterystyczna lampowa kompresja zachęcają do solowej gry. Nieco słabiej wypadają barwy o niewielkim stopniu przesterowania, za to zdecydowanie lepiej odzywał się crunch, osiągnięty na kanale czystym. Nie przekonuje słaba selektywność dźwięków, szczególnie w zakresie wysokich częstotliwości. Generalnie ma się wrażenie przytłumienia całego brzmienia. Fender Stratocaster nie "dzwoni" - tak, jakby ktoś skręcił w nim potencjometr TONE... Sytuacja odrobinę poprawia się po uaktywnieniu funkcji BRIGHT, mimo to efektowi końcowemu daleko jest do ideału, który zresztą i tak prawie osiągnęliśmy na kanale czystym. No cóż, nie zmienia to faktu, że mocno nasycony przester jest bardziej niż poprawny.

Wzmacniacz oferuje także wbudowany, sprężynowy reverb. Ciekawą funkcją jest możliwość ustawienia jego barwy za pomocą potencjometru TONE. Być może wielbicielom oryginalnych sprężynowych pogłosów przypadnie do gustu wbudowany tu Accutronics. Moim zdaniem jest to jednak najsłabszy element tego urządzenia. Bardzo nienaturalne brzmienie i mocny, sprężynowy ogon wykluczają możliwość profesjonalnego zastosowania tego reverbu. Nie bez znaczenia jest także spora ilość zakłóceń, jakie pojawiają się podczas mocniejszego nasycenia. Na szczęście wzmacniacz oferuje pętlę efektów, więc sami możemy podpiąć zewnętrzny efekt pogłosowy, a dzięki dodatkowej lampie umieszczonej w torze sygnałowym nic nie stracimy z lampowego brzmienia.

Na koniec dwie rzeczy, które trzeba powiedzieć na temat testowanego modelu. Po pierwsze, jest on bardzo cichy, jeśli chodzi o szumy własne. A po drugie, bardzo głośny pod względem emitowanego dźwięku. Pomimo zaledwie 36W mocy, odnosi się wrażenie, że jest jej dwa razy więcej. Cóż, pełna lampa odzywa się w inny sposób niż adekwatny pod względem mocy tranzystor, i w tym przypadku po prostu wyraźnie to słychać.

PODSUMOWANIE


Bez wątpienia Kustom ‘36 Coupe jest produktem bardzo udanym. Dopracowane jest tu niemal wszystko - od powalającego designu do brzmienia, które mimo że posiada swoje słabsze strony, stoi jednak na wysokim poziomie. Na uwagę zasługuje uniwersalność tego wzmacniacza. Doskonale sprawdza się w funkujących klimatach, jazzowych pochodach akordowych oraz podczas mocnej gry przesterowaną barwą. Pomimo 36W mocy jest bardzo głośny, a charakterystyka brzmieniowa polepsza się z każdym decybelem. Pomimo wspólnej dla obydwu kanałów korekcji, znalezienie pożądanego brzmienia nie nastręcza żadnych trudności. Tak, jak powinno być w każdym porządnym wzmacniaczu, korektor barwy tylko pomaga ubarwić brzmienie, ale go w całości nie determinuje. W efekcie tego, te same ustawienia potencjometrów przynoszą doskonały rezultat dla obydwu trybów pracy.

Pomimo stosunkowo niemałej kwoty, jaką trzeba za testowany wzmacniacz zapłacić, stosunek jakości do ceny wydaje się jak najbardziej uczciwy. Jeżeli szukacie niewielkiego wzmacniacza o dużych możliwościach i nietuzinkowym wyglądzie, to ‘36 Coupe z pewnością może być odpowiednim kandydatem.

Krzysztof Błaś
 
kanały: 2, każdy z regulatorami VOLUME, MASTER i BRIGHT;
korekcja: BASS, MIDDLE, TREBLE (wspólna dla obydwu kanałów);
pogłos: sprężynowy Accutronics z regulacją nasycenia i tonu;
moc: 36W (4, 8, 16Ohm); głośnik: 12" Kustom-Eminence;
lampy: 6L6 GC (2), 12AX7 (4) Electro-Harmonix;
wymiary: 475×575×270mm (W×S×G);
waga: 20.5kg



Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6