ROLAND CUBE Lite

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki ROLAND
Testy
2013-05-06
ROLAND - CUBE Lite

Roland CUBE to jedna z najpopularniejszych linii wzmacniaczy gitarowych i basowych. Wystarczy wspomnieć, że sprzedano ich grubo ponad milion.

Japońska firma zadbała, aby w serii tej znalazły się modele dedykowane rozmaitym potrzebom i różnym użytkownikom. Dotychczas ukazały się "kostki" takie jak: Mobile CUBE, Micro-CUBE, Micro-CUBE RX, Micro-CUBE BASS RX, CUBE STREET, CUBE-15, CUBE-20, CUBE-30, CUBE-30 BASS, CM- 30, CUBE-60, CUBE-80, CUBE- 100 BASS. Średnice głośników tych wzmacniaczy zaczynały się od czterech cali i kończyły na dwunastu, a moc oscylowała od pięciu do stu watów. Czy można do tego dodać coś jeszcze? Na targach The Winter NAMM Show 2013 okazało się, że owszem - można. Do rodziny dołączyło kolejne maleństwo - Roland CUBE Lite - zaprojektowane specjalnie do użytku domowego. Magazyn Gitarzysta jako pierwszy w Polsce (!) miał szansę przetestować to nowe urządzenie i szansę tę wykorzystał, czego dowodem jest niniejszy artykuł. Czytajcie dalej...

Budowa


Roland CUBE Lite kryje się w niewielkiej obudowie o szerokości 250, głębokości 147 i wysokości 135 milimetrów, a jego waga to 1,7 kilograma. To mini combo wyposażono w system głośników 2.1, a dokładniej: w 2x3W stereo plus 1x4W subwoofer. W dolnej części obudowy widoczne są otwory refleksyjne. Zobaczmy co znajdziemy na górnym panelu kontrolnym. Idąc od lewej, mamy tu sekcję COSM (czyli Composite Object Sound Modeling), a w niej potencjometr DRIVE, służący do ustawienia poziomu wysterowania wzmacniacza, a także przełącznik modelu przedwzmacniacza. Dostępne są trzy symulacje: JC CLEAN (wzorowany na flagowym Rolandzie JC-120), CRUNCH (umiarkowane przesterowanie) oraz EXTREME (hi-gain). Nad nazwami modeli znajduje się trójkolorowa dioda sygnalizująca aktualnie używany preamp - odpowiednio: zielona, pomarańczowa i czerwona. Dalej znajdziemy sekcję wzmacniacza, wraz z potencjometrami VOLUME, BASS i TREBLE. Skrajnie z prawej strony umieszczone zostało pokrętło obsługujące pokładowy procesor efektów: CHORUS/ REVERB.

Z tyłu "kostki" zamontowany został drugi panel, zawierający komplet przyłączy. Mamy tutaj standardowy, gitarowy INPUT, wejście na zasilacz DC IN, przełącznik POWER oraz gniazdo słuchawkowe. Natomiast pomiędzy nim, a wejściem instrumentalnym jest złącze iCUBE Link / STEREO AUX IN wraz z potencjometrem VOLUME. Służy ono oczywiście do podpinania zewnętrznego źródła dźwięku, ale najważniejszą nowinką jest możliwość spięcia z urządzeniem iPhone'a, iPoda lub iPada. W sklepie Apple App-Store dostępna jest dedykowana tej konstrukcji aplikacja "Cube Jam", dzięki której można ćwiczyć, grać z ulubionymi utworami, a nawet nagrywać swoje wyczyny, odpowiednio miksując poziom podkładu i partii gitary granej przez nas.

Wrażenia


Roland CUBE Lite jest naprawdę mały, dzięki czemu zmieści się dosłownie wszędzie - od nocnej szafki przy łóżku, przez półkę z książkami po parapet przy oknie. Gniazda znajdują się z tyłu, więc i okablowanie łatwo jest estetycznie poprowadzić lub w ogóle zamaskować. Niestety przycisk ON/OFF również jest z tyłu, więc trzeba przewidzieć do niego dostęp. Przewidzieliśmy - zatem włączamy. Na pierwszy ogień idzie sygnalizowana zieloną diodą symulacja preampu JC CLEAN. Jest to sterylnie czysta barwa, która na umiarkowanej mocy przetwornikach jest pozbawiona zniekształceń prawie w całym zakresie. Głośność można tu ustawić bardzo nisko, ale również przy maksymalnym odkręceniu DRIVE i VOLUME, wzmacniacz nie poraża decybelami. W skrajnym położeniu tych gałek pojawiają się już lekkie zniekształcenia.

Potencjometry BASS i TREBLE są użyteczne w całym zakresie. Nawet przy całkowitym odkręceniu basów nie ma tu efektu "buczenia". TREBLE trzeba trzymać w ryzach, szczególnie na gitarze z singlami, ponieważ jego nadmiar powoduje, że barwa staje się druciana. Z pomocą przychodzą tu efekty - chorus lub pogłos, aktywowane skrajną, prawą gałką. Muszę przyznać, że sposób w jaki wybrzmiewa tutaj chorus to prawdziwa sensacja. Bez względu na nasycenie efektu, barwa jest przyjemna dla ucha i ma w sobie pewną "trójwymiarową" jakość. Zastosowane tu głośniki w systemie 2.1 grają w tym zapewne spora rolę.

Czas przełączyć Cube'a w sygnalizowany pomarańczową diodą tryb CRUNCH, na którym wzmacniacz jest już odczuwalnie głośniejszy. Na lekkim drivie z odrobiną pogłosu nie mogę oprzeć się wrażeniu gry na "prawdziwym wzmacniaczu". Nie porównałbym tego oczywiście do rasowego, lampowego comba, ale jest i tak bardzo dobrze. Gra się bardzo przyjemnie i zaskakująco łatwo. Przy mocnym odkręceniu gałki DRIVE, zakres przesteru wykracza tu moim zdaniem daleko poza crunch - szczególnie jeśli wepniemy na wejście gitarę z humbuckerami.

A jak jest w sygnalizowanym czerwoną diodą trybie EXTREME? Tutaj gainu jest aż za wiele. W zasadzie powiedziałbym, że powyżej 60-70% jest go "niedorzecznie" dużo. Większość potrzeb zaspokoimy pomiędzy tym zakresem, a najniższymi wartościami gałki DRIVE. W tym trybie pracy barwa ma jednak (jak na mój gust) zbyt dużo nieprzyjemnych harmonicznych, które można starać się opanować skręcając górę pasma. Chyba, że ktoś lubi taki przesycony hi-gain.

Podsumowanie


Roland CUBE Lite to naprawdę interesujący produkt, wypełniający lukę pomiędzy dostępnymi już w serii wzmacniaczami, a systemami takimi jak eBand. Zaletą nowego Cube'a jest jego prostota - włączamy gitarę i gramy, bez kombinowania z presetami. A jeśli przyjdzie nam ochota na coś więcej - podpinamy mp3 player lub iPhone'a z dedykowaną aplikacją i voila. Tak czy inaczej, w zaciszu domowym - żeby nie powiedzieć w domowej sypialni - ćwiczy się z tym Rolandem naprawdę fajnie.



Krzysztof Inglik

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6