DV MARK Little 40 L6
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Lampowe konstrukcje wzmacniaczy gitarowych włoskiego DV Marka już kilkakrotnie pojawiały się na łamach naszego pisma. Zarówno model Triple 6 jak i Bad Boy 120 prezentowały najwyższą jakość wykonania i brzmienia, połączoną z bardzo praktycznymi, innowacyjnymi rozwiązaniami oraz niespotykaną u innych producentów, niezwykle niską wagą.
Tym razem do testu trafił mniejszy przedstawiciel rodziny DV Mark - model Little 40 L6, reprezentujący bardziej klasyczne brzmienie i podejście włoskiej marki, która wyposażyła też wzmacniacz w sekretną broń o nazwie Continuous Power Control.
Budowa
DV Mark Little 40 L6 to jednokanałowa głowa, oparta na 2 lampach mocy 6L6 oraz 2 mniejszych ECC83 (12AX7), z których jedna wspomaga pracę 40-watowej końcówki. Tradycyjnie po produkowanych we Włoszech wzmacniaczach możemy spodziewać się wysokiej jakości materiałów i starannego wykonania oraz spasowania elementów. DV Mark Little 40 L6 umieszczony jest w metalowej, czarnej obudowie spiętej po bokach drewnianymi bokami pokrytymi wysokiej jakości skórą. Podobnie, znana już z poprzednich modeli solidna, skórzana rączka na jednym z boków prezentuje bardzo wysoki poziom wykończenia. Lampy podświetlone są wewnątrz małymi diodami, dodającymi kolorytu czarnej obudowie po włączeniu. Górna część posiada otworki wentylacyjne, przez które widać też wspomniane wyżej podświetlenie wnętrza. Niewielkie rozmiary oraz waga niewiele przekraczająca 7 kg same za siebie mówią o komforcie przenoszenia głowy DV Marka.
Na czarnym panelu przednim znajdziemy po bokach metalowe uchwyty zabezpieczające oraz 7 kremowych gałek typu chicken head. Pierwszych 6 potencjometrów to klasyczne regulatory GAIN, BASS, MIDDLE, HIGH, GAIN, MASTER i PRESENCE. Tu dochodzimy do najważniejszej funkcji wzmacniacza CONTINUOUS POWER CONTROL (CPC), sterowanej dedykowaną, siódmą gałką. Współpracuje ona z przełącznikiem trybów pracy lamp PENTODE/TRIODE, umieszczonym z tyłu wzmacniacza. W opcji pentody moc wyjściowa może być regulowana w zakresie 1-40 W, a trybie triody od 0,5 do 15 W. W pierwszym zakresie regulacji, zaznaczonym na panelu, wzmacniacz pracuje w klasie A, i stopniowo zmienia parametry na klasę AB. Skutkuje to zmianą głośności wyjściowej oraz brzmienia i odpowiedzi dynamicznej wzmacniacza. Dalej widnieje czerwona dioda BOOST sygnalizująca podbicie czułości sygnału o 10dB.
Jedyną niedogodnością jest brak dedykowanego przełącznika na przednim panelu, załączającego tą funkcję. Musimy skorzystać z prostego co prawda, ale nie dostarczanego ze wzmacniaczem przełącznika nożnego. Podbicie można potraktować jako drugi, przesterowany kanał wzmacniacza. Całość uzupełnia wejście INPUT z przełącznikiem 0/- 6 dB, dopasowującym czułość do stosowanych pickupów i gitar. Możemy też przy jego pomocy zwiększyć lub zmniejszyć końcowy poziom przesterowania. Zostały jeszcze srebrne włączniki STANBY i ON z dużą, czerwoną diodą wskazującą włączenie głowy.
Tył DV Marka jest bardzo prosty i czytelny. Na środku mamy wyjścia SPEAKER OUT do podłączenia kolumn głośnikowych o impedancji 4, 8 lub 16 Ohm. Obok znajdują się gniazda szeregowej pętli efektów PRE OUT i AMP IN oraz wejście na footswitch FSW, aktywujący podbicie BOOST. Po lewej stronie znajduje się złącze SERVICE, które dzięki podłączeniu do opcjonalnego interfejsu DVM Controller pozwala na zbieranie danych technicznych i parametrów lamp wzmacniacza. Warto zaznaczyć, że DV Mark sam dopasowuje na bieżąco parametry lamp mocy korzystając z funkcji Advanced Control System Tube. Bez problemu możemy zastosować tu lampy innego typu (np. EL34), a wzmacniacz sam dokona niezbędnych ustawień. Przycisk BIAS LOW/HIGH zmienia bias i napięcie lamp, pozwalając na wydłużenie ich żywotności, i co ważniejsze, zmianę charakteru brzmienia. Do pary mamy tu jeszcze wspomniany przełącznik TUBE MODE PENTODE/TRIODE. Dzięki niemu, w połączeniu z funkcją Continuous Power Control mamy bardzo duży wpływ na regulację głośności i końcowego brzmienia wzmacniacza, które różni się dodatkowo w każdym z tych trybów zarówno charakterem, jak i reakcją na dynamikę gry.
Brzmienie
Niewątpliwie DV Mark Little 40 L6 nie należy do high-gainowych potworów, powinien więc, biorąc pod uwagę bardzo dobre brzmienia większych braci, sprawdzić się przy klasycznych barwach, jakie oferują wysokiej klasy lampowe heady. Mamy tu jeden kanał, ale dzięki podbiciu BOOST zakres przesterowania jest naprawdę szeroki. Możliwości kreowania czystych i lekko przybrudzonych barw są tu olbrzymie. Połączenie dwóch poziomów biasu z zakresem regulacji Continuous Power Control (CPC), który różni się brzmieniem w zależności od trybu pentoda/ trioda i stopnia odkręcenia gałki MASTER, zapewnia bardzo szerokie spektrum tonalne. Przy maksymalnej mocy 40W wzmacniacz jest wystarczająco głośny nawet na dużą scenę (najlepiej z podpiętą solidną kolumną na 2 lub 4 głośnikach). Możemy ograniczyć moc do 0,5 lub 1 W i cieszyć się znacznie niższą głośnością, choć moim zdaniem i tak nie da się pograć cicho w zaciszu domowym (ale na pewno można już poczuć prawdziwe, lampowe brzmienie, nie drażniąc zbytnio sąsiadów).
Gałka CPC posłuży bardziej do dopasowania charakteru barwy i reakcji na dynamikę gry. Przy 40W headroom i dynamika są niesamowite, co odczuć można najlepiej na próbie czy koncercie z zespołem. Czyste brzmienie jest bardzo ciepłe, z okrągłym niższym środkiem i ładną, chociaż nieco ciemniejszą górą. W zasadzie w obu trybach pracy lamp, przy zmianie położenia CPC, brzmienie zmienia się podobnie. W minimalnym ustawieniu czuć większą kompresję i tendencję do łatwiejszego przesterowania. Po przekręceniu CPC w prawo sound staje się bardziej soczysty w środku pasma, zaokrągla się i robi się głośniejszy. Przy maksymalnym odkręceniu zwiększa się bas i góra, a środek lekko wycofuje się. Lekki, przełamujący się przester uzyskamy gdzieś poza połową zakresu pokrętła GAIN. Dalej mamy już całą paletę niezbyt mocnych, ale bardzo dynamicznych i reagujących na atak w struny półprzesterów. Tu paleta barw jest imponująca, bo inaczej zabrzmi szybciej przesterowująca się trioda w klasie A, inaczej pentoda w AB, i dodatkowo mamy jeszcze dwa poziomy nasycenia przełącznikiem BIAS. Przy ustawieniu gainu przed połową, CPC na 3/4 i w trybie triody, ustawiłem rasowy, kremowy, bluesowy sound z pięknym sustainem i przełamującą się górą przy mocniejszym ataku.
Nie zapominajmy też o podbiciu BOOST. Tu już uzyskamy rockowe, chociaż nie high-gainowe barwy. Po odkręceniu MASTER i CPC na połowie bez problemu na humbuckerze odzywa się nasycone, solowe brzmienie wzorowo reagujące na artykulację i gałkę VOLUME gitary. Przy maksymalnym przesterze bas już nie jest tak zwarty i lekko gdzieś ucieka przy riffach, ale solówki gra się wyśmienicie. Przy skręceniu gainu nieco inaczej brzmią też barwy blues-rockowe w porównaniu do wyłączonej opcji BOOST. Można dostać zawrotu głowy, ale możliwości kreowania własnego brzmienia wynagradzają to z nawiązką. Little 40 bardzo ładnie współpracuje z pedałami typu overdrive, i należy do wysokiej klasy wzmacniaczy o niezwykle szerokich możliwościach ustawienia czystych i crunche’owych barw, dopalanych wpiętymi w wejście kostkami. Bez większych problemów poradzi sobie też na typowo rockowym terytorium, wspomagany jedynie wbudowanym boostem.
Podsumowanie
W przypadku testowanego DV Marka przydomek Little może odnosić się do rozmiarów i na pewno niewielkiej wagi, ale nijak nie określa rozbudowanych możliwości brzmieniowych wzmacniacza, które docenią gitarzyści poszukujący perfekcyjnie reagującego, lampowego soundu, wrażliwego na artykulację i oferującego co najmniej kilkanaście warstw o różnym charakterze. Jest to jeden z najbardziej wszechstronnych brzmieniowo wzmacniaczy jednokanałowych, jeśli chodzi o uzyskanie naprawdę klasowych barw czystych i półprzesterowanych.
lampy: 2×ECC83, 2×6L6
kanały: 1
regulatory: GAIN, TREBLE, MID, BASS,
PRESENCE, MASTER, CONTINUOUS
POWER CONTROL (CPC)
przełączniki: 0/-6 dB, TUBE MODE
PENTODE/TRIODE, BIAS LOW/HIGH,
BOOST (tylko z footswitcha)
impedancja: 4/8/16 Ohm
gniazda: INPUT, FSW, pętla efektów
szeregowa PRE OUT, AMP IN, SERVICE
waga: 7,25 kg
wymiary: 450×170×245 mm (S/G/W)
Piotr Szarna