DV MARK Bad Boy 120

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki DV MARK
Testy
2012-11-19
DV MARK - Bad Boy 120

Pamiętam dzień, kiedy na targach Musikmesse we Frankfurcie po raz pierwszy zobaczyłem premierowe wzmacniacze DV Mark.

Swoim niezwykle stylowym designem przyciągały wzrok już z daleka - miały w sobie coś z luksusowych, włoskich samochodów. Moje odczucia nie były dalekie od prawdy, bowiem DV Mark zostało powołane do życia na łonie firmy Markbass - włoskiego producenta sprzętu, który zdążył już podbić serca basistów na całym świecie.

Rynek wzmacniaczy gitarowych jest obecnie tak zatłoczony, że aby na nim zaistnieć trzeba albo być niewiarygodnym farciarzem, albo trzeba być cholernie dobrym. Patrząc na małe dzieła sztuki wytwarzane we włoskim San Giovanni Teatino, skłaniam się ku tej drugiej wersji wydarzeń. Firma DV Mark dość szybko osiągnęła status międzynarodowy, a w jej katalogu przybyło nazwisk takich jak Frank Gambale, czy Greg Howe, o którym piszemy w miksturze tego numeru Gitarzysty. Aby lepiej zrozumieć proces, który doprowadził do tego sukcesu, dzięki uprzejmości firmy Konsbud Audio, tym razem nie testujemy zupełnej nowości, a head będący już od jakiegoś czasu na rynku: Bad Boy 120. Co w nim jest takiego, co łapie za serce jeźdźców sześciu strun? Zobaczmy...

BAD...


…czyli "Bardzo Artystyczny Design" to przede wszystkim detale, takie jak skórzane wykończenie bocznych ścianek, elegancka rączka z tego samego materiału, czy precyzyjnie wycięty stalowy grill z emblematem firmy. Wzmacniacz jest stylowo zaprojektowany, ale jednocześnie sprawia wrażenie maszyny, której ostre, sceniczne warunki nie są straszne - wystarczy spojrzeć na grube barierki, zabezpieczające z boku potencjometry przed złamaniem. A czym tak naprawdę jest Bad Boy 120? Jak nazwa sugeruje, head daje 120W czystej, lampowej mocy, generowanej na lampach KT88 (2 sztuki) oraz ECC83 (sztuk "raz"). W preampie zastosowano cztery lampy ECC83. Przez perforowaną blachę zabezpieczającą wzmacniacz od góry widać potężny transformator i resztę podzespołów. Można by to opisać jednym stwierdzeniem: firma nie oszczędzała. Całość zamknięto w obudowie o wymiarach 590 x 170 x 260 milimetrów. Waga Bad Boya to niecałe 10 kilogramów.

Zobaczmy jakie manipulatory na desce rozdzielczej dostajemy w pakiecie od firmy DV Mark. Pomimo ilości gałek, panel przedni jest logicznie rozplanowany i posługiwanie się nim po chwili staje się intuicyjne. Podzielony jest na trzy sekcje, odpowiadające trzem kanałom, pozostającym do dyspozycji muzyka. Mamy tu więc kanał czysty (CH1), lekko przesterowany (CH2) i mocno przesterowany (CH3), a każdy z nich posiada swój własny, niezależny przedwzmacniacz. W każdej z trzech sekcji znajdziemy następujące potencjometry: BASS, MIDDLE, HIGH - czyli trzyzakresowa korekcja - a także standardowe GAIN, MASTER i PRESENCE. Skrajnie z lewej znajdziemy gniazdo INPUT wraz z przełącznikiem 0/-6dB, którym możemy obniżyć poziom wejściowy sygnału. Z kolei skrajnie z prawej mamy standardowe switche STANDBY i ON/OFF. Obok lampki sygnalizującej pracę wzmacniacza widzimy tu także diodę SOLO - dzięki niej wiemy, czy dostępne na pokładzie podbicie +6dB jest aktywne.

Obróćmy teraz head i zobaczmy co jest z tyłu. Idąc od lewej, natkniemy się na port ATCS (Advanced Tube Control System), do którego możemy podłączyć komputer, by zdobyć cenne informacje techniczne i sprawdzić parametry lamp wzmacniacza. Następnym elementem jest przełącznik BIAS HIGH/LOW, wpływający na lampy mocy, pozwalający wybrać pomiędzy oszczędzaniem lamp i zużycia prądu, ale nieco niższą dynamiką, a dopaleniem układu i dźwiękiem o najwyższej jakości. Następnie mamy tu pięć gniazd, wspólnie oznaczonych jako FSW (czyli "footswitch"): CH1, CH2, CH3, LOOP i SOLO. Możemy tu podpiąć niezależne kontrolery typu on/ off lub wyjścia ze stopy MIDI wyposażonej w taką opcję. Wraz ze wzmacniaczem otrzymujemy jednak w zestawie dedykowany footswitch, który wpinamy do sąsiedniego gniazda: CONTROLLER.

Kolejnym przełącznikiem jest manualny selektor kanałów, CH.SELECT. Obok niego mamy przełącznik obrotowy LOOP ASSIGN, którym możemy przypisać pętlę efektów do dowolnego kanału. Jego ustawienia to: CH1, CH2, CH3, ENABLE (powiązanie tej funkcji z dołączonym kontrolerem), ALL lub OFF. Same gniazda pętli zostały zamontowane jako kolejne: SEND i RETURN. Nad nimi mamy do dyspozycji dwa potencjometry kontrolujące pracę pętli: MIX i SEND LEVEL. Ostatnie przyłącza tylnego panelu to gniazda głośnikowe w ilości pięciu sztuk. Tu także firma zadbała o kilka opcji do wyboru. Mamy więc dwa wyjścia 8+8 Ohm (lub 4 Ohm pojedynczo), dwa wyjścia 16+16 Ohm (lub 8 Ohm pojedynczo) lub jedno wyjście 4 Ohm. Czas podłączyć bestię do prądu.

BOY ...


...to określenie dość mylące. Siła rażenia tego wojownika, opartego słusznie na lampie KT88, potrafi przesuwać meble w pokoju, kiedy uderzymy jeden tylko power-chord. Właśnie - siła i czystość dźwięku - takie spostrzeżenia mam po pierwszych kilku nutach zagranych na tym DV Marku. Wzmacniacz ma niewiarygodny, jak na lampową konstrukcję headroom. Kanał czysty jest rzeczywiście czysty - na gitarze typu Stratocaster uzbrojonej w vintage'owe single, prawie do końca gałki GAIN. Dopiero na końcu nutki dostają trochę "gęsiej skórki". Natomiast im wyżej, tym więcej naturalnej, lampowej kompresji. Jest przy tym dość grubo, nawet na singlach. Ciężar barwy porównałbym ze wzmacniaczami Rivera - jest tu ten sam rodzaj definicji dźwięków, charakterystyczny atak. Każda nuta jest doskonale słyszalna, a zapas mocy pozwala na użycie cleanu nawet przy dużych głośnościach.

Genialne rozwiązanie, bowiem wiele innych konstrukcji pięknie przełamuje się na crunch już gdzieś w połowie zakresu, ale kiedy wyciągniemy wzmacniacz z sypialni na scenę, okazuje się, że brakuje nam mocy. Tutaj, tej czystej mocy, nigdy wam nie zabraknie. Kanał drugi przejmuje pałeczkę tam, gdzie zostawia ją CH1. Na początku mamy więc prawie niewyczuwalny drive, objawiający się bardziej subtelną kompresją niż faktycznym przesterowaniem. Potem w dźwięku jest coraz więcej crunchu o dość grubym ziarnie - pozostaje zachowana charakterystyka cleanu, a dźwięk nadal jest mocny i wyrazisty. Ku mojemu zaskoczeniu, kanał "Crunch" także ma dość wysoki sufit, a zakres przesterowania, uzyskanego nawet przy maksymalnie rozkręconej gałce GAIN, jest dość wąski. Na końcu dostajemy mocno vintage'owy overdrive - chociaż tak naprawdę wszystko to zależy jeszcze od podpiętego wiosła. Drive'u z pewnością będzie znacznie więcej jeśli wejście zaatakujemy pickupem takim jak X2N, mającym sygnał rzędu 500mV.

Tak czy inaczej, na tle innych konstrukcji, DV Mark prezentuje się dość oryginalnie. Większy przester, ale także nie high-gain, otrzymujemy na kanale trzecim - w połączeniu z podbiciem SOLO (o 6dB) daje to spore możliwości. Rysuje się tu również pewna logika, którą posłużyli się konstruktorzy. Otóż poprzez wszystkie zakresy pracy wzmacniacza Bad Boy 120, zachowany jest jego charakter brzmieniowy. Jest to dość ważne, bo nader często mamy do czynienia z sytuacją, kiedy tylko czysty kanał ma interesujący nas vibe, a kanał przesterowany jest wycięty jakby z zupełnie innej bajki. Tutaj słychać wyraźnie, że jest to Bad Boy, niezależnie od wybranego kanału. Druga konstatacja dotyczyć musi głośności. Otóż wzmacniacz ma naprawdę pole rażenia małej bomby atomowej. Jest bardzo głośny i ma przy tym niespotykany w innych konstrukcjach headroom. Co więcej, prawdziwie rasowy sound pokazuje, kiedy jest dość mocno rozkręcony, co skutecznie utrudniło mi nagranie próbek, które oddałyby jego brzmienie. Swoją drogą, przydałby się tutaj układ ograniczający moc wyjściową przy jednocześnie rozkręconym GAIN i MASTER. Obecnie staje się to wymogiem konstrukcyjnym, stosowanym przez coraz większą liczbę producentów.

120...


...watów czystej, lampowej mocy, wysoki headroom, bardzo wyraźny atak i definicja nut, oryginalny charakter trzech niezależnych preampów, a także stylowy, włoski design - to w dużym skrócie dostajemy, decydując się na kupno wzmacniacza DV Mark Bad Boy 120. Cena, jak za gitarowy head, nie jest zbyt niska, ale konstrukcja ta jest warta każdej, wydanej nań złotówki. Jakość brzmienia i bezkompromisowość wykonania jest tu niczym prywatny manifest Marco de Virgilisa. Brawo!


konstrukcja: lampowa
moc: 120W
kanały: 3
przedwzmacniacz: 4x ECC83
końcówka mocy: 2x KT88, 1x ECC83
potencjometry: BASS (x3), MIDDLE (x3), HIGH (x3), GAIN (x3),
MASTER (x3), PRESENCE (x3), SEND LEVEL, MIX,
przełączniki: INPUT (0/-6dB), STANDBY, ON/OFF,
BIAS (LOW/HIGH), CH.SELECT, LOOP ASSIGN (CH1,
CH2, CH3, ENABLE, ALL, OFF)
gniazda: INPUT, MAINS, SERVICE, 5x FSW (CH1,
CH2, CH3, LOOP, SOLO), CONTROLLER, SEND,
RETURN, 5x SPEAKER OUT
wymiary: 590x170x260mm
waga: 9,8kg
kraj pochodzenia: Włochy




Krzysztof Inglik

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6