MESA BOOGIE Mini Rectifier Twenty-Five

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki MESA BOOGIE
Testy
2012-09-22
MESA BOOGIE - Mini Rectifier Twenty-Five

Powstała ponad 30 lat temu firma Mesa Boogie od dawna ma już status światowego giganta wśród producentów wzmacniaczy gitarowych. Wykonywane ręcznie w Kalifornii konstrukcje cieszą się ogromną popularnością wśród profesjonalnych muzyków zarówno w studiu, jak i na scenie.

W ofercie znajduje się niezwykle bogaty wachlarz modeli, z których wiele ma już pozycję kultowych, a są to chociażby takie serie, jak: Mark, Dual Rectifier czy Lone Star. Mesa Boogie najbardziej jednak kojarzona jest z nowoczesnymi konstrukcjami high-gainowymi, wśród których niepodzielnie od lat królują wzmacniacze z logo Rectifier. Po dwudziestu latach od powstania pierwszych modeli flagowej serii amerykański producent przedstawia swój najpopularniejszy head w wersji mini, o której od dłuższego czasu krążyły już na gitarowych forach internetowych podekscytowane opinie. W przypadku najnowszej głowy Mesa Boogie Mini Rectifier Twenty-Five nie może być mowy o jakiejkolwiek marketingowej imitacji wielkiego Recto. Mamy tu do czynienia z ręcznie wykonanym z najwyższej klasy komponentów wzmacniaczem, który brzmieniowo w niczym nie ustępuje większym przedstawicielom linii Rectifier.

Budowa


Mesa Boogie Mini Rectifier zamknięty jest w czarnej metalowej obudowie z umieszczoną na froncie, charakterystyczną dla modeli Recto, srebrną "diamentową" płytą. Wnętrze wzmacniacza podświetlane jest diodami LED, które po włączeniu dodają atrakcyjnej, czerwonej poświaty. Na górze umieszczona jest cienka, chowająca się w obudowie, metalowa rączka do przenoszenia niezwykle kompaktowej głowy, której wielkość można porównać do małego monitora studyjnego. Waga 5,5 kg powoduje, że przenoszenie tego maleństwa w dołączonej materiałowej torbie z naramiennym paskiem jest czystą przyjemnością. Końcówka mocy generująca pełne 25 W oparta jest na dwóch lampach EL 84, które wykorzystują opatentowaną technologię Dyna-Watt. W preampie znajduje się pięć lamp 12AX7, czyli tyle samo, co w większym modelu Dual Rectifier.

Head posiada dwa niezależne kanały z identycznym układem potencjometrów GAIN, TREBLE, MID, BASS, PRESENCE, MASTER oraz dwoma miniprzełącznikami, które, wykorzystując technologię Mutli-Watt, pozwalają na ustawienie mocy 10 lub 25 W dla każdego kanału oddzielnie. W trybie 10 W lampy pracują w trybie triody i klasie AB, a po wybraniu 25 W aktywowana jest pełna moc z technologią Dyna-Watt. Obie opcje różnią się nie tylko głośnością, ale i charakterem brzmienia. Przy mniejszej mocy uzyskujemy większą kompresję lamp końcowych i łagodniejszy dźwięk z zawężonym lekko pasmem.

Dodatkowo każdy kanał może pracować w jednym z dwóch trybów załączanych mini-switchami, umieszczonymi po lewej stronie obok gniazd INPUT i FT SW. Pierwszy kanał umożliwia przełączanie pomiędzy trybami Clean/Pushed, a w drugim znajdziemy, znane już z wcześniejszych konstrukcji Rectifiera, opcje Vintage i Modern. Po prawej stronie panelu znajdziemy 3-pozycyjny przełącznik zmiany kanałów, który w położeniu środkowym pozwala na wpięcie do gniazda FT SW dołączonego ze wzmacniaczem 1-przyciskowego footswitcha. Całość frontu wieńczą włączniki POWER i STANBY.

Z tyłu umieszczone są jeszcze dwa wejścia głośnikowe 4/8 Om oraz gniazda szeregowej pętli efektów SEND/RETURN z dedykowanym przełącznikiem FX LOOP/HARD BYPASS. Dzięki tej opcji możemy całkowicie usunąć układ buforowanej pętli z toru sygnału, co skutkuje również niewielką zmianą brzmienia. Mesa zaprojektowała też dedykowane kolumny 1x12" Mini Recto w wersji prostej i ściętej, oparte na klasycznych głośnikach Vintage 30.

Brzmienie


Rectifier to seria wzmacniaczy na wskroś high-gainowa, po którą sięgało wielu muzyków szukających mocnego, nowoczesnego przesteru. Często też gitarzyści nie byli zbyt zachwyceni kanałem czystym, chociaż niewątpliwie zależało to od konkretnej wersji wzmacniacza. Po podłączeniu Mini Rectifiera do kolumny na dwóch głośnikach V30 wzmacniacz zaskakuje szlachetnym i ciepłym brzmieniem kanału czystego. W trybie Clean mamy zaokrągloną, ale bardzo czytelną i dynamiczną barwę, która przełamuje się pod koniec skali potencjometru Gain. Głośności wystarczy w zupełności nawet na sporą scenę (sprawdziłem), a charakter barwy przypomina bardzo ciepłą, fenderowską szklankę, znacznie lepszą moim zdaniem niż większość nowych konstrukcji amerykańskiego producenta gitar i wzmacniaczy.

Przy 25 W pasmo jest pełne, z ładną wyraźną górą i zwartym dołem. Lampy EL84 nie mają tak dużego basu jak większe EL34 czy 6L6, dzięki czemu brzmienie jest bardziej klarowne w tym rejestrze. Po zmianie na 10 W - poza mniejszą głośnością - dźwięk robi się ciemniejszy, z uwypuklonym niższym środkiem. Zauważalna jest też większa wrażliwość obniżonej mocy na słabszą jakość sieci skutkująca lekkim buczeniem w dole. Opcja ta lepiej sprawdza się przy trybie Pushed, wprowadzając łagodną kompresję do barw solowych. Pozycja Pushed podbija znacznie gain i dodaje mocniejszego, tłustego środka. Idealnie brzmią tu wszelkie barwy bluesowe, a przy odkręceniu gałki GAIN na 3/4 skali pojawia się konkretny, rockowy crunch.

Przy przełączeniu na 10 W i humbuckerze zagramy już klasyczną barwą rockową w stylu AC/DC. Kanał 1 jest bardzo dynamiczny i ładnie współpracuje z kostkami overdrive/ distortion. Idealna byłaby możliwość nożnego aktywowania trybów, co zresztą tyczy się też kanału 2 z opcjami Vintage i Modern. Znany z większych modeli Dual i Triple kanał Red to klasyka high-gainu, do dziś wybierany jest on przez większość miłośników nowoczesnego drive’u. Opcja Vintage może przypominać mocne brytyjskie brzmienie, jednak cechuje się większą drapieżnością i ponadprzeciętną dynamiką. Przy minimalnym gainie brzmienie jest już crunchowe, by poza połową skali nabrać nasyconego, rockowego charakteru. Przy singlu gryfowym ładnie słychać najwyższą górę, a brzmienie wzorowo wyczyszcza się potencjometrem z gitary. Bardzo dobrze działa tu przełączenie na 10 W, które zmiękcza barwę i dodaje sustainu. Palm muting jest czytelny i miękki, a solówki oddają wszelkie niuanse gry i zawartość harmonicznych dźwięku. Przy rozkręceniu gainu właśnie tu znajdziemy lejące się miękkie brzmienie, określane czasami terminem "liquid", chociaż trzeba już zmienić delikatnie korekcję w celu poprawienia wyrazistości.

Tryb Modern oferuje nowocześniejsze uderzenie z mocną górą, wysokim środkiem i potężnym basem. W odróżnieniu od Vintage bez problemu ustawimy tu niemal czyste brzmienie przy skręconym gainie wzmacniacza. Przy przełączeniu na 10 W otrzymujemy mocniejszą wariację trybu Vintage, z wyrazistym tłumieniem strun, większym basem i agresywnym charakterem. Co najważniejsze, pasmo jest zrównoważone, a jaśniejsza góra dodaje rasowego charakteru, znanego z serii Rectifier. Nie miałem też wrażenia jakiegoś nienaturalnego wycięcia środka, którego można by spodziewać się po mocnych przesterach znanych z konstrukcji Mesa Boogie. Odczuwalna jest też świetna dynamika i selektywność pojedynczych nut przy wysokim gainie. Przy 10 W na dużej scenie (w zasadzie tylko na dużej) może jednak czasami zabraknąć głośności, z którym to problemem poradzi sobie ustawienie 25 W.

W trybie Modern skok przy zmianie mocy jest znacznie większy, pojawia się też więcej góry i dołu. Tu już mamy do czynienia z bardzo agresywnym brzmieniem o szybkim, perkusyjnym ataku, które dużo lepiej sprawdzi się przy ostro tnących powietrze metalowych riffach. Solówki mogą okazać się zbyt bzyczące w górze, chociaż bardzo efektywna korekcja wzmacniacza potrafi sobie z tym poradzić. Lampy EL 84 mają jednocześnie zauważalnie mniejszy dół pasma, ale też i bardziej zwarte, wyraźne niskie częstotliwości. Dla wielbicieli ekstremalnego basu pewnie lepsze okażą się 100-watowe, starsze konstrukcje na lampach 6L6, ale jest to tylko drobny wycinek możliwości, których Mesa Rectifier w wersji Mini zapewnia aż nadto. Na koniec wspomnę o gałkach MASTER, dzięki którym ustawimy pełne, nasycone brzmienia czyste i przesterowane (może jedynie poza opcją Modern/25 W), na których możemy pograć bez większego problemu w domowym zaciszu, co było niemożliwe w przypadku pełnowymiarowych głów z rodziny Rectifier.

Podsumowanie


Oczekiwany model Mesa Boogie Mini Rectifier Twenty-Five z pewnością nie rozczaruje nikogo, kto czekał na pełne brzmienie znane z większych wzmacniaczy w ultrawygodnym wydaniu Mini. Najwyższej klasy brzmienia high-gain, które stały się już ikoną Mesa Boogie, uzupełnione są tu o bardzo dobry kanał czysty i szerokie możliwości znalezienia wielu różnorodnych, klasowych barw. Dodatkowo jakość wykonania, bardzo mała waga oraz skuteczna głośność na scenie ustawiają nowy wzmacniacz Mesa Boogie wśród najciekawszych małych konstrukcji lampowych, jakie w ciągu ostatnich lat pojawiły się na rynku.


moc: 25 W
lampy: 4x 12AX7, 2x EL84
kanały: 2
regulatory: GAIN, TREBLE, MID, BASS,
PRESENCE, MASTER, przełącznik
10/25 W dla każdego z kanałów
tryby pracy: Clean/Pushed (CH1),
Vintage/Modern (CH2)
impedancja: 4/8 Om
gniazda: INPUT , FT SW, pętla efektów
szeregowa SEND/RETURN z przełącznikiem
FX LOOP/HARD BYPASS
wyposażenie: 1-przyciskowy przełącznik
kanałów, pokrowiec
waga: 5,5 kg




Piotr Szarna

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5