JAY TURSER JT-MG2-IV

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki JAY TURSER
Testy
2014-06-23
JAY TURSER - JT-MG2-IV

Właścicielem marki Jay Turser jest US Music Corporation - firma mająca swoją siedzibę w amerykańskim stanie Illinois. Ten potentat na rynku muzycznym jest właścicielem takich marek, jak: Washburn, Randall, Oscar Schmidt czy Eden.

Autor testu: Sławomir Sobczak

Firma Jay Turser zajmuje wyjątkowe miejsce wśród producentów skupionych wokół US Music Corporation, ponieważ jej oferta w dużym stopniu skupiona jest na osobach poszukujących instrumentów w umiarkowanych cenach. Doprawdy trudno byłoby wymienić wszystkie instrumenty, jakie dostępne są w katalogu tego producenta, ponieważ znajdziemy wśród nich praktycznie wszystko, co jest związane ze strunami, a więc nie tylko gitary elektryczne i akustyczne, ale także nieco mniej popularne mandoliny czy banjo.

Gitara Jay Turser JT-MG2 swoją premierę miała w zeszłym roku, czyli ponad pół wieku po eksplozji zjawiska kulturowego, do którego nawiązuje ten instrument, a mianowicie surf rocka. Ta dosyć egzotyczna dla nas odmiana rocka biła rekordy popularności w latach 50. ubiegłego wieku. Producent postanowił wprowadzić na rynek gitarę przywołującą ducha tamtego okresu muzycznego. Nietrudno odnaleźć w niej także odniesienia do gitar popularnych w latach 90., kiedy to - za sprawą grunge, a szczególnie Kurta Cobaina z Nirvany - tego typu instrumenty ponownie wróciły do łask. Nawiązania do Fendera Mustanga są tu bardzo dosłowne, chociaż nie jest to jego wierna kopia.

Gitara jest dostępna w trzech wersjach kolorystycznych: bladoniebieskiej (Sonic Blue), czerwonej (Candy Apple Red) oraz w kolorze kości słoniowej (Ivory). Do naszych testów trafił instrument w tej ostatniej wersji. Sprawdźmy, czy mając kontakt ze współczesnymi, podobnymi do siebie gitarami, może nas zaskoczyć konstrukcja, której pierwsze wersje zostały wprowadzone na rynek ponad pół wieku temu.

BUDOWA


Tak jak już wspomniałem wyżej, gitara Jay Turser JT-MG2 jest wyraźnym ukłonem w stronę projektów sprzed lat. Jest to przede wszystkim Fender Mustang, chociaż nie znajdziemy tu mostka typu Dynamic. Poza tym widoczne są tu echa dwóch innych konstrukcji Fendera z końca lat 50. i początku 60.: Jazzmastera oraz Jaguara. Powstały one już po tym, jak Telecaster i Stratocaster wyznaczyły nowe standardy na rynku. Producent potrzebował świeżych rozwiązań konstrukcyjnych i nowego spojrzenia na kwestię designu. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że gitary te mają swój urok, chociaż w porównaniu do klasyków (Telecastera i Stratocastera) sprawiają wrażenie, jakby powstały w wyobraźni futurysty usiłującego przewidzieć, jak będzie wyglądać gitara elektryczna za kilkadziesiąt lat.

JT-MG2 to gitara o dużej masie, której korpus jest nieco wydłużoną wersją Stratocastera. Zarówno korpus, jak i główkę wykończono estetycznie wyglądającym lakierem w kolorze kości słoniowej (dlatego w nazwie gitary znajdziemy oznaczenie "IV" będące skrótem od słowa "ivory", co w języku angielskim znaczy kość słoniowa). Na palisandrowej podstrunnicy nabito 22 progi, których wykończenie nie budzi zastrzeżeń. Pod względem wykończenia nie mam tu większych uwag, albowiem poszczególne elementy gitary są do siebie dobrze dopasowane, trudno znaleźć niedociągnięcia w postaci wystających wkrętów, odstającej płytki maskującej czy niestarannie zamocowanych gałek potencjometrów.

Jedyna uwaga może dotyczyć połączenia pomiędzy płytką maskującą z tworzywa a arkuszem blachy pod gałkami potencjometrów oraz gniazdem przyłączeniowym - w dolnej części korpusu nie uzyskano idealnie gładkiej linii łączącej te dwa elementy. Bardzo ciekawie prezentuje się wykończenie gryfu, którego ciemna barwa doskonale koresponduje z jasnym lakierem korpusu. Gryf wykonano z klonu i nadano mu profil klasycznego "C". Został on przykręcony do korpusu za pomocą czterech śrub i uzupełniony stalową płytką.

Ciekawie prezentują się też nietypowe jak na współczesne rozwiązania elementy: mostek i wibrator. Nie znajdziemy tu mostka typu Dynamic znanego z Mustanga, lecz stylowy wibrator typu Trem-Lok, który był stosowany w innych, wspomnianych wcześniej modelach Fendera, a więc w Jazzmasterze i Jaguarze. Ramię mostka wciska się w specjalną tuleję wychodzącą z korpusu pomiędzy strunami E1 i B2. Urządzenie działa na zasadzie dźwigni, oferuje niewielki zakres działania, ma jednak niezaprzeczalną zaletę, a mianowicie - niebanalny wygląd. Poza tym można mieć do niego pewne zastrzeżenia, ponieważ podczas pracy potrafi wydobywać z siebie stuki. Bywa to irytujące, chociaż po zelektryfikowaniu gitary można to przeboleć.

Mostek to masywna konstrukcja, której bazą jest stalowy ceownik, we wnętrzu którego umieszczono trzpienie z rolkami służącymi jako punkty podparcia strun. W dolnej części trzpienie mają nagwintowane otwory, przez które przechodzą śruby służące do regulacji menzury. Każda ze śrub przechodzi przez całą szerokość ceownika i jest zwieńczona nakrętką oraz podkładką.

Na układ elektryczny składają się dwa przetworniki typu single-coil, dwa potencjometry (VOLUME i TONE) oraz dwa 3-pozycyjne przełączniki suwakowe pozwalające włączyć/wyłączyć dany pickup oraz uruchomić połączenie w przeciwfazie. Potencjometry uzupełniono klasycznymi sześciokątnymi gałkami znanymi z Mustanga, które umieszczono na metalowej płytce będącej przedłużeniem plastikowej płytki ochronnej.

BRZMIENIE


Na początek sprawdzamy, jak gitara zachowa się bez podłączenia do wzmacniacza. Okazuje się, że dźwięk jest głośny i klarowny, a każde uderzenie w struny skutkuje wyraźnym rezonansem odczuwalnym pod palcami lewej ręki. Gra w pozycjach nie skutkuje znalezieniem miejsc wzbudzających obawy o wystąpienie tzw. wilków.

Po podłączeniu do wzmacniacza uzyskujemy ciekawe, ciepłe brzmienie o specyficznym charakterze typu vintage. To rzeczywiście instrument przywołujący wspomnienie dawnych lat i w żadnym wypadku nie chodzi tu jedynie o wrażenie wizualne, ale również akustyczne. Czas wybrzmiewania jest dosyć długi, a rozkład częstotliwości nie budzi zastrzeżeń - całość wybrzmiewa równomiernie.

Ciekawie wygląda obsługa przełączników suwakowych, które tak trudno znaleźć na pokładzie współczesnych gitar. Ten element kojarzący się z gitarami retro jest jednak całkiem użyteczny, a jego obsługa nie nastręcza trudności. Dzięki tym przełącznikom możemy odciąć sygnał z danego przetwornika, załączyć go lub odwrócić w fazie. Jest to proste i skuteczne rozwiązanie dające przy tym sporo możliwości. Przetwornik przy gryfie oferuje brzmienie pełne ciepła, któremu jednak wciąż nie brakuje selektywności znanej nam z Telecastera. Pickup przy mostku daje strzelisty, mocny dźwięk o wyraźnym ataku, który przy delikatnym przesterowaniu daje się łatwo wykorzystać jako główny składnik gry prowadzącej i solowej. Najpełniejsze brzmienie pojawia się po załączeniu dwóch przetworników, kiedy to dźwięki dochodzące z głośników wyraźniej przywołują skojarzenia ze Stratocasterem. Dodatkowo zabawa w odwracanie fazy pozwala poszerzyć paletę dostępnych brzmień, jednocześnie wpływając pozytywnie na poziom szumów.

Wyrównany ton, na który składa się wyraźnie zarysowany dół pasma, optymalnie wyeksponowany środek oraz delikatnie zaakcentowana (choć nie jazgotliwa) góra sprawiają, że na gitarze gra się bardzo przyjemnie, i to zarówno akordowo, jak i przy partiach prowadzących.

PODSUMOWANIE


Na wstępie tego testu zastanawiałem się, czy w dobie dosyć podobnych do siebie rozwiązań konstrukcyjnych stosowanych w gitarach można jeszcze trafić na gitarę, która potrafi zaintrygować swą niecodzienną budową. Okazuje się, że owszem, zdarzają się takie perełki, czego najlepszym dowodem jest testowany w tym miesiącu Jay Turser JT-MG2. Ta gitara to ciekawa wariacja na temat Fendera Mustanga, jej budowa również nie budzi zastrzeżeń, podobnie wygoda gry i brzmienie. Można powiedzieć, że cel producenta, a więc przywołanie klimatu dawnych lat ery surf rocka, został w pełni osiągnięty. Ciekawe wzornictwo w równie ciekawym wydaniu retro sprawia, że ta gitara skłania do gry w taki sposób, jakby miało się do czynienia z drogocennym, zabytkowym instrumentem pamiętającym lata 50. ubiegłego wieku.

Współczesna wersja klasycznych instrumentów Fendera w wydaniu konstruktorów z firmy Jay Turser robi bardzo dobre wrażenie. Można ją polecić przede wszystkim gitarzystom poszukującym oryginalnego instrumentu, który pozwoli im na wyróżnienie się wśród muzyków wybierających poza konstrukcjami typu Stratocaster albo Les Paul. Na szczęście świat gitary jest bardziej zróżnicowany, niż można sądzić, wystarczy tylko nieco poszukać. Z pewnością Jay Turser JT-MG2 to stosunkowo uniwersalna gitara doskonale nadająca się do szeroko pojętego rocka (szczególnie alternatywnego), bluesa czy nawet jazzu.


konstrukcja: bolt-on
korpus: palisander
gryf: klon
podstrunnica: palisander
przetworniki: 2x single-coil
regulatory: 1x VOLUME, 1x TONE
przełączniki: 2x 3-pozycyjne suwakowe
klucze: typu die-cast
mostek: ruchomy typu vintage
osprzęt: chromowany
kolor: kość słoniowa (Ivory)


Wynik testu
Wykonanie:
5
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt