ROLAND GC-1 Stratocaster
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Co powstanie z połączenia sił pioniera w dziedzinie syntezy dźwięku z doświadczeniem pioniera w dziedzinie budowy gitar elektrycznych? Bierzemy na warsztat Stratocastera Roland GC-1, w którym firmy Roland i Fender zawarły lata swoich doświadczeń.
W październiku 2012 testowaliśmy rękami Piotra Szarny model G-5 VG-Stratocaster, w którym dostęp do alternatywnych strojów, szerokiej palety modelowanych brzmień gitar elektrycznych i akustycznych, możliwy był dzięki wbudowaniu weń technologii COSM. Tym razem przyjrzymy się modelowi GC-1, który w rzeczywistości jest kontrolerem opartym na rolandowskim GK Divided Pickup wbudowanym w pełnokrwistą gitarę elektryczną Fendera. Zobaczmy zatem jak zbudowany jest ten instrument i jakie są jego możliwości.
Budowa
Roland GC-1 Stratocaster to z pozoru zwykły Strat - technologia Rolanda wkomponowana jest weń na tyle subtelnie, że z kilku metrów można by nawet nie podejrzewać, że pod maską kryje się jakiś "special design". Korpus tej gitary wykonany został z olchy i pokryty lakierem w kolorze 3-tone Sunburst (dostępna jest także wersja Black). Klonowy gryf o profilu "C" przykręcony jest do korpusu czterema śrubami, a na palisandrowej podstrunnicy o radiusie 9,5" nabito 22 progi rozmiaru medium jumbo (w czarnej wersji kolorystycznej podstrunnica jest klonowa).
Na białej, trójwarstwowej maskownicy osadzone zostały trzy przetworniki typu single-coil - niestety firma nie zdradza modelu. Kontrolę nad nimi umożliwia tradycyjny przełącznik pięciopozycyjny oraz dwa potencjometry: VOLUME i TONE. Pomiędzy mostkiem Vintage Style Synchronized Tremolo, a pierwszym singlem zamontowany został Roland GK Divided Pickup. Jest to konstrukcja złożona z sześciu niezależnych mini-humbuckerów - po jednym dla każdej ze strun - ukrytych w jednej obudowie. Sygnał z tego przetwornika wysyłany jest na specjalne 13-pinowe złącze umieszczone na bocznej krawędzi korpusu (sygnał z singli idzie na standardowe gniazdo jack Stratocastera). Przetwornikowi GK Divided przyporządkowany został jeden pot VOLUME, przełącznik trybu pracy oraz dwa przyciski: UP oraz DOWN.
Wrażenia
Pierwsze słowa należą się wykonaniu tego instrumentu - muszę przyznać, że dawno nie miałem w rękach tak estetycznie wykonanego Stratocastera - szczególnie sposób przenikania się barw w "przypalance" korpusu przyciąga uwagę. Biały przetwornik GK Divided jest praktycznie niezauważalny, podobnie jak dwa białe przyciski i przełącznik z końcówką w tym samym kolorze. Jeśli ktoś szuka naturalności w technologii - tutaj ją znajdzie.
A jak się na Rolandzie GC-1 gra? Manualnie jest to typowy Strat - ten profil gryfu znany jest chyba wszystkim. Niezbyt płaskie "C" i radius 9,5 cala to złoty środek pomiędzy nowoczesnością i tradycją. Przy grze na stojąco korpus wydaje się dość ciężki (choć producent podaje wagę 4kg). Za wygodą gry idzie tu charakterystyczne brzmienie Stratocastera - osobiście bardzo lubię reakcję singli na dynamikę i Roland GC-1 daje wszystko czego w tym temacie można się spodziewać. Brzmienie jest sprężyste, choć nieco zbyt bardzo - jak na mój gust - przesycone wyższym środkiem.
Nadzwyczaj dobrze gra druga pozycja przełącznika, gdzie mamy równoległe połączenie środkowego i mostkowego singla. W piątej pozycji (gryf) przydałoby się nieco więcej powietrza, ale i tak jest nieźle. Z przesterami również jest tu bardzo przyzwoicie, zarówno w graniu solowym jak i w riffach. Pozwólcie jednak, że nie będę teraz wchodził w głębszą analizę tego Stratocastera by Fender, bo co innego jest tu gwoździem programu. Aby to odkryć, trzeba jednakże podpiąć instrument do czegoś co akceptuje 13-pinowe złącza Rolanda.
Podpinamy zatem gitarę do syntezatora Roland GR-55, aby sprawdzić funkcjonowanie systemu opartego na pickupie GK Divided. To właśnie dzięki niemu dostajemy klucz do krainy syntezatorowych brzmień wszelakiej maści, dobrodziejstw MIDI itp. Dwa białe przyciski znajdujące się najbliżej strun służą domyślnie do przerzucania presetów (góra - dół), ale można je przypisać innym funkcjom. Przełącznikiem trójpozycyjnym możemy dowolnie miksować sygnał: sama gitara (single), gitara plus syntezator lub sam syntezator. Jakie to daje możliwości w praktyce, możecie sobie wyobrazić.
Nagranie za pomocą gitary basowego podkładu, zapętlenie, dogrania pianina, a potem improwizacja na singlach Stratocastera - to wszystko nie stanowi problemu. Łączenie barw gitarowych z rhodesem na czterech wysokich strunach, i kontrabasem na dwóch dolnych - to także. I wiele wiele innych pomysłów, jakie tylko przyjdą Wam do głowy. Ale oprócz barw syntezatorowych mamy tu także modeling typowo gitarowy, więc jeśli zechcecie ze Stratocastera zrobić gitarę akustyczną lub nylonową, czy chociażby LP grającego "humbuckerami" na przesterze, to dzieli Was od tego zaledwie pstryknięcie przełącznikiem.
W załączonej do testu próbce audio, brzmienia modelowane zaczynają się mniej więcej od 3:51 - ta legatowa fraza z wah, grana na przesterze to już pickup GK + modulacja oparta na technologii COSM. Brzmi to naprawdę wiarygodnie. Od 4:08 usłyszycie przykład modelowanej barwy gitary akustycznej. Gitara przesterowana z dodatkiem organów zaczyna się od 4:19. Zaskakująco dobrze gra się na fortepianie - przykład zaczyna się od 4:58. To tylko drobna próbka tego co można uzyskać dzięki kontrolerowi Roland GC-1 Stratocaster - oczywiście o ile mamy coś, do czego można go podpiąć. I to jest tu w zasadzie jedynym "ale".
Podsumowanie
Składany w Meksyku Stratocaster by Fender, z części pochodzących z amerykańskiej fabryki Fendera w Coronie i wzbogacony o japońską technologię Rolanda, to instrument świetnie wykonany i pełnowartościowy sam w sobie. Wraz z systemem opartym na GK Divided Pickup stanowi niejako furtkę do świata niedostępnego dotychczas dla gitarzystów.
gryf: klon
podstrunnica: palisander
progi: 22, medium jumbo
mostek: Vintage Style Synchronized Tremolo
przetworniki: 3x single-coil, 1x GK Divided Pickup
przełączniki: UP-DOWN (presety),
3-pozycyjny (tryb pracy kontrolera),
5-pozycyjny (single)
potencjometry: VOLUME i TONE (gitara),
VOLUME (kontroler)
kraj pochodzenia: Meksyk
Krzysztof Inglik