DIGITECH HarmonyMan

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki DIGITECH
Testy
2009-03-05
DIGITECH - HarmonyMan
W czasach, kiedy mamy do czynienia z "inteligentnymi" tabletkami przeciwbólowymi samodzielnie lokalizującymi źródło bólu, "inteligentnymi" proszkami do prania, które odnajdują i usuwają najbardziej zakamuflowane plamy - pojęcie "inteligentny harmonizer" może co najwyżej wywoływać pewne niedowierzanie.
Z jednej strony sztuczną inteligencję spotykamy niemal na każdym kroku, a z drugiej - niełatwo jest się natknąć w codziennym życiu na tę prawdziwą. DigiTech HarmonyMan to następna generacja inteligentnych harmonizerów. Na czym polega jego wyjątkowość - o tym przekonamy się już za chwilę.

NA PIERWSZY RZUT OKA...

Solidna, odlana z metalu obudowa już na pierwszy rzut oka wzbudza zaufanie. Spora waga, przykręcone gniazda oraz potencjometry - świadczą o tym, że zdecydowanie nie jest to zabawka. Skoro już jesteśmy przy gniazdach, zobaczmy, jakimi dysponuje HarmonyMan. Zlokalizowane są one na bocznej ściance, i są to: INPUT (do podłączenia gitary), DIST SEND oraz DIST RETURN (pętla, do której podłącza się zewnętrzny distortion - jeśli chcemy, aby znalazł się przed harmonizerem). Kolejna pętla to SIDECHAIN (INPUT i THRU) pozwalająca podłączyć do urządzenia jeszcze jedną gitarę, która narzuca harmonię na podstawie układu akordów - więcej o tej funkcji trochę później. Pozostaje jeszcze przełącznik GROUND/ LIFT eliminujący problemy z pętlami mas oraz wyjście (lewe i prawe) zapewniające urządzeniu tryb pracy stereo. Procesor HarmonyMan zasilany jest z dołączonego zasilacza 9V.

Przyjrzyjmy się teraz przedniej płycie urządzenia. Znajdziemy tutaj dwa solidne przełączniki nożne, dwa pokrętła wyboru dodatkowych głosów wraz z dwoma wyświetlaczami diodowymi, gałkę miksującą sygnał gitary z dodanymi głosami (MIX) oraz dwa przyciski: STORE (do zapisu) i magiczny switch musIQ, do którego jeszcze wrócimy. Oprócz tego natkniemy się na kilka kontrolek - m.in. od wbudowanego tunera, a także sygnalizujące jeden z czterech możliwych do zapisania własnych programów. Nie zabrakło też diody pokazującej prawidłowy poziom wejściowy sygnału - w przypadku tworzenia harmonii jest to bowiem bardzo ważny element warunkujący uzyskanie czystego, naturalnego brzmienia. Centralny wskaźnik stanowią jednak diody rozmieszczone w kole z tonacjami. Jest to popularne koło kwintowe, które dla osób wtajemniczonych w teorię muzyki może stanowić znaczne udogodnienie w orientacji.

JAK TO JEST Z TĄ INTELIGENCJĄ?

Czym procesor HarmonyMan różni się od innych podobnych urządzeń? Przede wszystkim prostotą obsługi - ale po kolei. Efekt może pracować w jednym z czterech trybów: Detune, Fixed Shifting, Scalic Shifting oraz Triad Centered. Pierwsze dwa tryby są doskonale znane - Detune to popularny rozstrajacz w czterech odmianach: 5, 10, 20, 30 centów w górę i w dół. Wytwarza się więc coś w rodzaju chorusu, ładnie ubarwiającego akordy. Fixed Shifting to z kolei tradycyjny harmonizer, w którym możemy ustawić dodatkowy stały interwał - np. wielkiej tercji. Tryb Scalic Shifting dostosowuje dodatkowy głos do tonacji, w której gramy. Korzystając więc np. z tercji, raz jest ona mała, a raz wielka - w zależności od używanej skali. Wiele harmonizerów właśnie dzięki temu trybowi określanych jest mianem "inteligentnych" - w tym przypadku jednak chodzi o coś całkiem innego. Jednak zanim to sobie wyjaśnimy, należy wspomnieć o ostatnim, czwartym trybie pracy: Triad Centered. Składa się on z czterech rodzajów dla skal durowych i czterech dla molowych. Jego działanie polega na muzycznym dodawaniu interwałów, w zależności od ustawionego trybu - tercji w dół lub w górę oraz seksty w górę lub w dół. W tym trybie jednak dodawane są także automatycznie inne interwały, np. kwarta lub kwinta, co pozwala tworzyć nieprzewidywalne harmonie brzmiące charakterystycznie dla trybu molowego i durowego. Odnosi się wręcz wrażenie, że gramy z drugą, niezależną gitarą.

Przejdźmy wreszcie do najważniejszej rzeczy, czyli kwestii pracy urządzenia. Tak zwane inteligentne harmonizery przyzwyczaiły nas do samodzielnego ustalania i programowania tonacji przed grą. Urządzenie HarmonyMan wprowadziło na tym polu rewolucję, albowiem samo określa tonacje! W standardowym trybie manualnym, po naciśnięciu i przytrzymaniu prawego switcha nożnego, gramy akord toniczny, a na diodowym kole kwintowym pojawia się nazwa tonacji. Zwalniamy switch i możemy grać z dopasowanym tonacyjnie głosem. Oczywiście podczas takiego podawania akordu urządzenie odcina sygnał gitary od wzmacniacza. Mało inteligentnie? W takim razie czas na prawdziwą rewelację. Magiczny przycisk musIQ uruchamia tajną broń HarmonyMana, bowiem po jego wciśnięciu urządzenie samo określa na bieżąco tonację granych riffów i akordów, dopasowując głosy! Cała operacja trwa zaledwie kilka sekund, a do jej przeprowadzenia wystarczają 2-3 akordy lub riff, na podstawie którego urządzenie zidentyfikuje główną tonację. Wystarczy więc grać podkład, a przy wejściu na solo wszystkie harmonie będą się zgadzać. Teraz coś, co powinno właściwie być powiedziane na początku - HarmonyMan dysponuje dwoma dodatkowymi głosami. Wraz z czystym głosem gitary usłyszymy więc trójdźwięk. Ponieważ efekt może pracować w trybie stereo, występuje podział głosów w panoramie - każdy głos znajduje się w innym kanale, a czyste brzmienie gitary - pośrodku. Użytkownik może zapisać cztery własne ustawienia, które przywołuje się przełącznikami nożnymi.

Teraz słów kilka o przeznaczeniu pętli SIDECHAIN. Kiedy podłączymy do gniazda INPUT tej pętli drugą gitarę, to grany na niej podkład będzie wyznaczał tonacje dla tworzonych przez nas zharmonizowanych solówek. Wyjście pętli THRU podłączamy do wzmacniacza drugiej gitary i tak, grając w duecie, możemy improwizować z poprawnymi harmoniami, podczas gdy drugi gitarzysta "steruje urządzeniem" - sprytne, prawda? HarmonyMana wyposażono także w tuner, który powoli staje się już obowiązkowym gadżetem we wszystkich procesorach gitarowych.

CZAS NA POPIS

Zanim rozpoczniemy harce z wielogłosami, warto sprawdzić, jak urządzenie wpływa na jakość czystego brzmienia gitary. Procesor efektów  HarmonyMan zachowuje się na tym polu bardzo poprawnie i pomimo braku twardego bypassu tylko nieznacznie ingeruje w charakterystykę tonalną instrumentu. Poziom szumów również pozostaje na rozsądnym poziomie. Nieco gorzej sprawa wygląda po uruchomieniu urządzenia. Spada dynamika dźwięku i pojawiają się szumy, które przy grze na przesterowanych barwach mogą przeszkadzać.

Zobaczmy teraz, jak brzmią możliwe do uzyskania transpozycje. Jak wiadomo, największe trudności sprawia harmonizerom odtworzenie naturalnego brzmienia podczas obniżenia lub podwyższenia tonu wejściowego co najmniej o oktawę. HarmonyMan dosyć wiernie i gładko odtwarza wysokie dźwięki. Z niskimi dźwiękami sytuacja nie wygląda już tak różowo - są one pozbawione mocy i dynamiki, jakby rozmyte. Wydaje się wręcz, że wcześniejsze, nieinteligentne harmonizery DigiTecha radziły sobie lepiej. Jedno należy bezwzględnie powiedzieć: urządzenie jest bardzo szybkie i rozkłada na łopatki wiele podobnych mu produktów. Generalnie oferowane brzmienie nie zaskakuje, ale też i nie rozczarowuje.

Największą atrakcją procesora efektów  HarmonyMana jest funkcja musIQ, czyli rozpoznawanie tonacji podczas gry i automatyczne dostosowywanie harmonii. Jak to działa w praktyce? Producent zastrzega sobie w instrukcji prawo do nie zawsze celnych identyfikacji, i rzeczywiście tak czasami bywa. Bezwzględnie ważną rzeczą jest idealne nastrojenie gitary - inaczej nie damy efektowi żadnych szans... Trzeba jednak przyznać, że w ok. 80% identyfikacja tonacji jest skuteczna i szybka. Aby uniknąć błędów, warto jednak wiedzieć, w jakiej tonacji gramy, i nie ufać ślepo wskazaniom maszyny. Świetnym wyjściem jest zastosowanie pętli umożliwiającej podłączenie zewnętrznego przesteru, tak aby był umieszczony w łańcuchu efektów przed harmonizerem. Dlaczego nie można po prostu podłączyć gitary do przesteru, a potem do HarmonyMana? Otóż urządzenie do poprawnej identyfikacji tonacji potrzebuje maksymalnie czystego sygnału z gitary, a sygnał poddany obróbce efektem distortion - ze względu na wzmocnienie składowych harmonicznych - po prostu się nie nadaje. Nie od dziś jednak wiadomo, że najlepsze barwy przesterowane można uzyskać, dodając harmonie po przesterze. A więc wbudowana pętla skutecznie rozwiązuje ten problem, dostarczając urządzeniu czystego brzmienia i umieszczając jednocześnie przester na początku łańcucha efektów.

Po dodaniu przesteru brzmienie jest generalnie lepsze niż na cleanach, a harmonie brzmią naturalniej. Ciekawy efekt można uzyskać, ustawiając jeden głos w trybie Triad Centered, a drugi - Scalic Shifting. W ten sposób odnosimy wrażenie, że grają jednocześnie trzy gitary, a każda gra co innego! Triad Centered dodaje bowiem zmienne interwały, a Scalic Shifting - stałe. Całość oczywiście jest dostosowana do aktualnej tonacji. Tego typu bardzo muzycznie brzmiące ustawienia pozwalają chwilami zakosztować nieco sztuczek znanych z popisów Steve’a Vaia, który znany jest z upodobania do harmonizerów...

PODSUMOWANIE

Procesor efektów HarmonyMan to z pewnością udany, mobilny harmonizer oferujący przydatne funkcje dla gitarzystów do gry live. Rewolucyjna technologia musIQ może nie jest jeszcze całkiem dopracowana, ale jest absolutną nowością, która może wyznaczyć nowy kierunek dla podobnych konstrukcji. Jedno jest pewne - HarmonyMan, chociaż jeszcze niedoskonały, jest jednak najbardziej inteligentnym harmonizerem, jaki do tej pory powstał. Czyżbyśmy się zbliżali do granicy, po przekroczeniu której maszyny zaczną myśleć i podejmować decyzje zupełnie bez naszego udziału?

Krzysztof Błaś

rozdzielczość: 24-bit; częstotliwość próbkowania: 44.1kHz; przyłącza: CLEAN INPUT, DIST SEND, DIST RETURN, SIDECHAIN INPUT, SIDECHAIN THRU, OUTPUT LEFT, OUTPUT RIGHT, 9VAC; zasilanie: 9V DC (zasilacz w komplecie); pobór mocy: 7W; wymiary: 170×142×66mm (W×S×G); waga: 1.3kg


Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt