M-Audio Black Box

Rodzaj sprzętu: Efekty

Testy
2006-04-10
 - M-Audio Black Box
Kiedy pojawiły się pierwsze procesory POD, zachwyciły nas one swoimi możliwościami brzmieniowymi i poręcznością. Były jednak niepraktyczne na scenie. Dawał się tu we znaki zarówno brak przycisków nożnych, jak i słabo widoczne wyświetlacze.
Na odzew konstruktorów nie trzeba było długo czekać. Wprowadzono dedykowane kontrolery nożne, a przyciski zaczęto montować także w popularnych kostkach podłogowych. Gdy już nie było na co narzekać, zwrócono uwagę na fakt, że urządzenia nie są uniwersalne, bo nie nadają się do studia (brak wyjścia cyfrowego, niepotrzebna dodatkowa konwersja cyfrowo-analogowa itd.).

Potrzeba od dawna jest matką wynalazków, więc i ten problem wkrótce rozwiązano. Obecnie multiefekty gitarowe stają się w szybkim tempie również typowymi interfejsami audio, przez co emulacje brzmień wzmacniaczy trafiają bez strat do komputera i tam są nagrywane, a odsłuch dokonywany jest bez jakiejkolwiek latencji, gdyż obliczenia realizowane są w sprzęcie, poza komputerem. Gołym okiem widać, jaki będzie krok następny. O tym jednak wspomnimy na zakończenie. Tymczasem trzeba się przyjrzeć urządzeniu, które łączy w sobie cechy multiefektu gitarowego, emulatora wzmacniaczy, automatu perkusyjnego i interfejsu audio.

Do wyprodukowania skrzynki o nazwie Black Box przyłożył swoją rękę nie kto inny, jak Roger Linn. Całość przedsięwzięcia wzięła pod swoje skrzydła firma M-Audio, która oprócz swej marki dała jeszcze technologię i doświadczenie w budowie interfejsów audio.

BUDOWA

Rezultatem tego mariażu jest urządzenie o rozmiarach niewiele tylko większych od dwóch typowych efektów podłogowych, ułożonych obok siebie. Obudowa, jak sama nazwa wskazuje, ma kolor czarny, choć u źródła nazwy nie leży chyba kolor, lecz koncepcja "czarnej skrzynki", w której w zasadzie nie wiadomo, co się znajduje, a mimo to działa. I to jak działa!

Urządzeniu można się przyjrzeć na co najmniej trzy sposoby. Po pierwsze multiefekt gitarowy Black Box jest, przeznaczonym do wykorzystania na scenie. Z tego powodu obudowa, choć częściowo wykonana ze sztucznego tworzywa, jest masywna i stabilnie leży na scenie, nie tańcząc wskutek poszarpywań kablem gitarowym. Ponadto do stalowej podłogi urządzenia przymocowano fabrycznie antypoślizgowe nóżki, więc nasza tajemnicza maszynka zachowuje się pod tym względem jak typowa, porządna kostka podłogowa.

Projektanci poszli jednak dalej i wyposażyli Black Boxa w ogromny wyświetlacz ciekłokrystliczny w kolorze niebieskim. Trzycentymetrowe cyfry i dwucentymetrowe litery na tym ekranie zapewniają komfortową kontrolę ustawień. Wszystkie wskazania widoczne są również z dużej odległości i w kiepskich warunkach oświetleniowych. Wyświetlacz odznacza się cechą niebywałą: nawet pod ostrymi kątami wszystko jest idealnie czytelne. Kiedy jednak zechcemy spojrzeć na ekran wprost z góry, nie zobaczymy zupełnie nic.

Jak na gitarowe urządzenie sceniczne przystało, Black Box posiada dedykowane gitarom wejście w postaci gniazda TRS 1/4". Wejściu towarzyszy potencjometr czułości wejścia wraz z dwoma diodami, z których jedna wskazuje obecność sygnału, a druga - jego przesterowanie. Przetworzony przez czarną skrzynkę sygnał podany jest na dwa wyjścia w formacie TRS 1/4". Oba są symetryczne, a jedno z nich pełni rolę wyjścia mono/L. Drugie obsługuje oczywiście kanał prawy.

Każdy projektant urządzeń gitarowych powinien wiedzieć, że gitarzysta gra rękami i jeśli ma w jakiś sposób sterować urządzeniem, to tylko nożnie. Projektanci M-Audio o tym nie zapomnieli i zapewnili użytkownikom możliwość obsługi efektu dwoma przyciskami nożnymi oraz za pomocą pedału ekspresji. W tym celu umieścili z tylu urządzenia trzy gniazda TRS 1/4". Funkcje przycisków nożnych i pedału są programowalne. W zależności od potrzeb możemy przełączać za ich pomocą przygotowane presety i rodzaje emulowanych wzmacniaczy oraz regulować czas opóźnienia efektu delay i prędkość modulacji pozostałych efektów.

Multiefekt gitarowy Black Box jest urządzeniem modelującym brzmienie wzmacniaczy gitarowych. Na liście wzmacniaczy emulowanych przez czarną skrzynkę znalazło się 12 modeli: Fender (Bassman, Deluxe Reverb, Twin), VOX AC-30TB, Marshall (JTM-45, JMP-50, JCM-2000), Mesa- Boogie (Maverick, Dual Rectifier), Soldano, Bogner i Hiwatt. Jako że każdy gitarzysta lubi sobie pokręcić, parametry modelowania wzmacniaczy możemy edytować z użyciem fizycznych potencjometrów GAIN, BASS i TREBLE, czyli tak, jak w prawdziwym wzmacniaczu. Zabrakło tylko jednego - regulacji środka pasma.

Jak zawsze w podobnych przypadkach, musi tu paść pytanie: czy modelowanie wzmacniaczy brzmi w Black Box przekonywająco? Odpowiedź, co oczywiste, uzależniona jest od gustu i doświadczenia użytkownika. Ktoś, kto całe lata stał na scenie dwa metry od realnych wzmacniaczy, często połączonych w pary czy większe zestawy, stwierdzi, że opisywane urządzenie nie spełnia jego oczekiwań. To oczywiste, gdyż brzmienie wzmacniacza i jego odbiór uzależnione są w ogromnej mierze od natężenia dźwięku, jaki odbiera gitarzysta, grając na mocno wysterowanym wzmacniaczu. Taki piec brzmi dobrze dopiero wtedy, kiedy gra się głośno. To jest to brzmienie, którego poszukuję do nagrań i kameralnych występów na żywo.

Techniczna jakość modelowania też jest warta pochwały. Żadna z emulacji nie brumi i nie posiada naleciałości cyfrowego "piasku", co można stwierdzić, pozwalając do końca wybrzmieć strunom gitary. Znam urządzenia, które po spadku sygnału użytkowego z gitary zaczynają modelować szum gitarowy, z bardzo dziwnymi skutkami. Black Box wolny jest od tej przypadłości. Zdaję sobie sprawę z faktu, że za dobre wybrzmiewanie jest odpowiedzialny noise supressor, działający w czarnej skrzynce. Ale cóż, po to właśnie tu jest.

Brzmienia ciężkie Roger Linn potraktował nieco marginalnie. Nie oznacza to, że nie można ich osiągnąć. Przeglądając ofertę fabrycznych presetów, widzimy jednak gołym okiem, że nie były one oczkiem w głowie głównego pomysłodawcy.

EFEKTY

Wciskając przycisk FX, uzyskujemy dostęp do 43 efektów, z których tylko kilka kojarzę z typowymi gitarowymi brzmieniami. Należą do nich z pewnością chorus, flanger, tremolo, wah i talk box. Reszta to właśnie te efekty, które stanowią o całym brzmieniowym charakterze tego urządzenia i w których Roger Linn dał upust swojej fantazji. Gitara przepuszczona przez kolejne algorytmy brzmi raczej jak syntezator lub sekwencer krokowy, przez co staje się nie tylko narzędziem w grze, ale również źródłem inspiracji. Wystarczy powiedzieć, że samych wersji efektu tremolo jest 10: dwa klasyczne, modulowane typowymi przebiegami, dwa wzbogacone przez filtry oraz sześć o nazwie tremolo sequence, modulowanych przez rytmiczne przebiegi, synchronizowane do tempa wewnętrznego automatu perkusyjnego lub zadanego przyciskiem tap tempo.

Klasycznych efektów flanger jest pięć, przy czym dwa z nich mają brzmienie, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. W trzech pozostałych, noszących nazwę Random Flanger, wykorzystano do modulacji efektu losowo zmieniane przebiegi o różnych kształtach. Oczywiście wszystko jest w pełni zsynchronizowane z tempem, a prędkość modulacji uzależniona jest od stosowanego podziału (ósemki, szesnastki lub triole ósemkowe). Taki flanger brzmi naprawdę intrygująco. Jakby komuś było mało, to efekt Random Flanger jest edytowalny, a własne pomysły na nowe brzmienie zapisywać możemy w jednej ze 100 (poza fabrycznymi) komórek pamięci.

Na podobnej zasadzie oparto działanie równie świetnie brzmiących efektów Random Filter i Filter Sequence, w których praca filtra może być ustalona przez użytkownika i poddana modulacji losowej, a sposób działania filtrów sterowany jest przez wbudowane rytmiczne sekwencje. Możliwości edycyjnych jest na tyle dużo (częstotliwość filtra, głębokość efektu, stosunek wet/dry), że brzmienia nie nużą. Użyte ze smakiem, stanowić mogą osnowę niejednej świetnej, niekoniecznie gitarowej kompozycji.

Niebezpieczeństwo jest tylko jedno - leniwym gitarzystom czarna skrzynka może zrobić krzywdę. Może się bowiem okazać, że wystarczy grzmotnąć strunami (akordem bądź pojedynczym dźwiękiem), a reszta dzieje się sama. Zwłaszcza jeśli użyjemy któregoś z sześciu efektów typu arpegiator, który na podstawie wydobytego z gitary dźwięku wygeneruje gotowe melodyczne frazy.

Na zakończenie opisu sekcji efektowej muszę wspomnieć o bardzo dobrze brzmiących efektach typu wah, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które obywają się bez akcji pedałem (autowah). Zdaję sobie sprawę, że to rzecz gustu, lecz w moje preferencje ten sposób realizacji efektu trafia idealnie. Dwa typy autowah, w pełni edytowalne, dają nam całą gamę przeróżnych barw, które z gitary uczynią żywą istotę... No, może trochę przesadziłem.

Czytelnicy zapewne zauważyli, że do tej pory nie pojawiło się ani jedno słowo na temat pogłosów i efektu delay. Odpowiedź jest prosta - reverbów w Black Boxie po prostu nie ma, a sekcja efektów typu delay jest odrębnym ogniwem łańcucha, który możemy dodać do wybranych wcześniej symulacji i efektów. W ramach edycji delay wpływamy na czas opóźnienia, ilość powtórzeń, poziom efektu oraz, co ciekawe, kierujemy wyjście wewnętrznego automatu perkusyjnego na wejście bloku delay. W ten sposób uzyskamy zaskakująco ciekawe efekty brzmieniowe, gdyż (zwłaszcza w z efektem Random Filter) uderzenia instrumentów perkusyjnych 76 Gitarzysta Kwiecień 2006 nakładają się z sekwencyjnym brzmieniem gitary. Rezultatem są zdumiewające podziały rytmiczne. Słuchając siebie, możemy mieć poważne wątpliwości co do tego, na jakim instrumencie faktycznie gramy.

AUTOMAT PERKUSYJNY

Wbudowany w omawiane urządzenie automat perkusyjny nie jest może specjalnym wyczynem. Spełnia on głównie rolę synchronizera dla efektów modulowanych. Nawet w takiej prostej maszynce znajdziemy prawie 100 gotowych schematów rytmicznych, we wszystkich chyba najpopularniejszych stylach - od jazzowych do metalowych. Znajdziemy również specjalne wersje patternów rytmicznych, grane tylko na pojedynczym instrumencie, na przykład na bębnie basowym, przejściówkach lub talerzach. Brzmienie automatu określę jako poprawne, choć mnie osobiście brakuje dźwięków typowo akustycznych. Roger Linn wyraźnie uprzywilejował nowoczesne schematy typu R’n’B i hip hop oraz dance. No cóż, nikt nie jest idealny.

INTERFEJS AUDIO

M-Audio Black Box jest również interfejsem audio, pracującym pod kontrolą sterowników DirectX, MME lub ASIO. Rolę interfejsu wypełnia z użyciem zwykłego łącza USB i pod kontrolą dowolnego sekwencera-hosta zachowuje się klasycznie. Black Box, ze swoim wejściem gitarowym, nie byłby uniwersalny i dlatego, o czym do tej pory nie wspomniałem, z tyłu urządzenia znajdziemy jeszcze jedno gniazdo - tym razem mikrofonowe XLR. Wejściu towarzyszy zestaw wskaźników i regulatorów taki sam jak dla wejścia gitarowego, a więc diody SIGNAL, CLIP i potencjometr czułości wejścia. Niestety nie przewidziano możliwości zasilania mikrofonu pojemnościowego napięciem fantom. Wyboru aktywnego wejścia dokonujemy w panelu sterowania karty, z czego płynie wniosek, że do pracy z procesorem DSP możemy w danym momencie użyć tylko jednego wejścia. Jeśli zdecydujemy się na wejście mikrofonowe, możemy oczywiście skierować sygnał na tor efektowy czarnej skrzynki. Ale jak będzie wyglądać wokal potraktowany arpegiatorem? Sprawdźcie sami.

VST

Pod kontrolą hosta VST Black Box ukazuje cztery wejścia i dwa wyjścia. Dwa pierwsze wejścia to stereofoniczny sygnał pochodzący z wyjścia procesora DSP interfejsu, tak więc jeśli aktywujemy na przykład w Cubase tę pierwszą parę, to spodziewać się tam możemy sygnału z automatu perkusyjnego i stereofonicznego sygnału po przejściu przez wszystkie efekty. Dokonując nagrania, zarejestrujemy więc sygnał obrobiony. Chcąc zarejestrować sygnał czysty, wybrać musimy jako wejście input FX. Brzmi to dość dziwnie, prawda? Żeby nagrać sygnał bez efektów, trzeba wybrać input FX... Jest w tym jednak sens, bo chodzi tu o przekazanie sygnału pochodzącego z wejścia bloku przed obróbką w DSP wprost na wejście programu rejestrującego.

Wykorzystując wszystkie typy wejść, zyskujemy możliwość jednoczesnego nagrania z dwóch źródeł: z mikrofonu (sygnał czysty) i gitary (sygnał czysty) lub z mikrofonu (na czysto) i z gitary (po obróbce w DSP Black Boxa). Oczywiście w każdej z tych konfiguracji możemy dokonać nagrania sekwencji perkusyjnych z wbudowanego automatu. Aktywowanie sterowników ASIO umożliwia pracę z minimalną latencją 5ms i maksymalną - 21ms. Stosunkowo duża minimalna latencja może martwić, ale zupełnie niepotrzebnie, gdyż odsłuch przeprowadzany jest wprost z czarnej skrzynki, a więc bezlatencyjnie.

Niedobrą ocenę otrzymuje multiefekt gitarowy Black Box za sposób zmiany wielkości latencji. Konieczne jest tu wyłączenie programu hostującego i zmiana ustawień w panelu sterowania karty. Jakiekolwiek zmiany z poziomu Cubase nie wchodzą w grę. Inaczej się sprawy mają przy pracy pod kontrolą sterowników MME/DirectX, gdzie latencję możemy zmienić w locie w zakresie od 5 do 502ms. Kolejną wadą jest fakt, że wyjście cyfrowe SPDIF, które znajdziemy z tyłu interfejsu, nie jest rozpoznawane przez programy nagrywające. Możemy się nim jednak posłużyć, podając sygnał na inne wyjście interfejsu lub do zewnętrznego procesora efektów.

Użytkowanie interfejsu podczas testów zapamiętam jako naprawdę przyjemną przygodę. Być może dlatego, że nie jestem zdeklarowanym gitarowym purystą i nie prowadzę osobistej krucjaty przeciwko modelerom, które, zdaniem ortodoksów, nigdy nie dorównają prawdziwym wzmacniaczom (najlepiej lampowym) i pakom głośnikowym. Black Box to urządzenie, które jest w stanie spełnić oczekiwania co do klasycznego FUNKCJONALNOŚĆ BRZMIENIE WYKONANIE JAKOŚĆ/CENA WYNIKI TESTU WNIOSKI niekonwencjonalne urządzenie, łączące funkcje multiefektu gitarowego oraz uniwersalnego interfejsu audio brzmienia gitary i, nie poprzestając na tym, udowadnia, że gitara to instrument, który może się brzmieniowo rozwijać. Na scenie Black Box obsługujemy szalenie prosto - nie brakuje mu żadnej z cech dobrze skonstruowanego efektu podłogowego - oczywiście po podłączeniu co najmniej jednego footswitcha.

Zaproponowane w gotowych ustawieniach presety startowe dają szansę na szybkie wykreowanie potrzebnego brzmienia, w każdych warunkach - na próbie czy koncercie, w czym zasługę ma ogromny i czytelny wyświetlacz i szybki (sprzętowy) dostęp do głównych regulacji. Jakby tego było mało, czarna skrzynka okazała się całkiem poprawnie skonstruowanym interfejsem USB, z dwoma wejściami przydatnymi gitarzyście. Nawet jeśli nie jestem śpiewającym gitarzystą, to porządne wejście mikrofonowe zawsze mi się przyda, choćby po to, aby równolegle z nagraniem emulacji i efektów nagrać gitarę przez ulubiony piec za pomocą mikrofonu.

Starczyło tu miejsca na jeszcze jedno szaleństwo, czyli wyposażenie Black Boxa w program rejestrujący, Ableton Live Lite 4 GTR, którego koncepcja (opisywana szeroko w "Estradzie i Studio" nr 12/2004 i 02/2006) świetnie wpasowuje się w kontekst innowacyjny i stanowi idealne wprost jego uzupełnienie, zwłaszcza że wersja Lite 4 GTR nie jest w żaden sposób ograniczona w dziedzinie dostępnych do rejestracji śladów audio i MIDI. Większość dostępnych efektów uzależniona jest od tempa wewnętrznego automatu perkusyjnego, dlatego przewidziano tu możliwość synchronizacji efektów z tempem projektu. Nie musi to być akurat Ableton Live - interfejs M-Audio pracuje jednakowo sprawnie w towarzystwie jakiegokolwiek innego sekwencera.

PODSUMOWANIE

Muszę przyznać, że M-Audio Black Box to udane rozwiązanie. Po pierwsze dlatego, że jest kompleksową propozycją dla gitarzysty, który równie często gra koncerty, co przesiaduje w domowym studiu, nagrywając własne pomysły. Black Box likwiduje w tym przypadku dysonans pomiędzy brzmieniem scenicznym a studyjnym. Po drugie dlatego, że wykonanie całego pomysłu jest rzetelne i zarówno mechaniczna konstrukcja urządzenia, jak i jakość wbudowanych emulacji są na bardzo przyzwoitym poziomie. I wreszcie po trzecie - Black Box jest brzmieniowo czymś zupełnie niespotykanym i nie wystarczy go po prostu postawić w szeregu wśród innych multiefektów czy kostek podłogowych. To narzędzie dla poszukujących, niespokojnych duchem gitarzystów.

Jaki będzie następny krok? Przyglądając się takim aplikacjom, jak Guitar Rig, Amplitube czy Real Guitar możemy tylko patrzeć, kiedy ich funkcję zaczną pełnić podobne, lecz sprzętowe, czarne skrzynki.

Michał Lewandowski
zdjęcia: M.Saldat - Qnst


Wejścia analogowe: gitarowe (1) TRS 1/4", mikrofonowe (1) XLR;
Wyjścia analogowe: liniowe (2) TRS 1/4" (symetryczne),
słuchawkowe (1) TRS 1/4"; Wyjścia cyfrowe: (1) SPDIF (RCA);
Wejścia dla urządzeń zewnętrznych: dla przełączników nożnych (2) TRS
1/4", dla pedału ekspresji (1) TRS 1/4"; Przetworniki AD/DA: 24bit/44.1kHz;
Załączone oprogramowanie (Mac, Windows): Ableton Live Lite 4 GTR;
Sterowniki: ASIO, MME, DirectX


 

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
5
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6