Ladies & Gentlemen, tym razem na nasz stół trafił korzenny overdrive, który z pewnością zamiesza w branży gitarowej na całym świecie. A sprawa jest tym bardziej pikantna, że efekt ten powstał... w Polsce! Co, jak i dlaczego - tego wszystkiego zaraz się dowiecie...
Autor testu: Krzysztof Inglik
Winnymi całego zamieszania są Piotr Malicki i Przemysław Marciniak. Założeniem przy tworzeniu Root Vintage Drive było połączenie klasycznych barw przesterowanych, jakich zwykle szukamy w urządzeniach "vintage", ze współczesną technologią i ocierającą się o artyzm sztuką ich wytwarzania. Dlatego też elementy użyte do budowy tego drive'u są z najwyższej półki, z tolerancją na poziomie aparatury pomiarowej - więcej o tym możecie przeczytać poniżej, w krótkiej rozmowie z Przemkiem. Zobaczmy więc, o co w tym wszystkim chodzi.
Vintage Drive zamknięty jest w klasycznej obudowie o wymiarach 115x65x47 milimetrów. Na płycie górnej znajdziemy przełącznik ON/OFF True Bypass oraz cztery gałki - idąc od góry są to: 4-DRIVES, GAIN, TONE i LEVEL. Jakkolwiek trzy ostatnie są dla każdego gitarzysty dość oczywiste (choć ich działanie kryje niespodzianki, o czym za chwilę), to 4-DRIVES jest tu pozycją oryginalną. Jest to 4-pozycyjny przełącznik obrotowy, którym ustawić możemy różne typy przesterowań: 1. Classic vintage, 2. New vintage, 3. British vintage i 4. ROOT vintage. Przy czym zaznaczyć trzeba, że każdy tryb posiada osobną, niezależną linię.
Classic, jak sama nazwa wskazuje, to najbardziej klasyczny typ efektu overdrive z obcinaniem symetrycznym. Barwa jest miękka i bardzo podatna na zmiany w artykulacji - tutaj naprawdę ma znaczenie jak mocno uderzysz w struny. Słychać to najlepiej na gitarach o niskim poziomie wyjściowym, np. wyposażonych w single. Ze Stratocasterem tryb ten dogaduje się od razu. New jest bardzo podobny do Classic, ale tutaj obcinanie jest niesymetryczne. Mam wrażenie, że sygnał jest nieco bardziej skompresowany - te niuanse, które na Classic pozostawały nieco w tle, są na bliższym planie. Aczkolwiek różnice te słychać na niskich ustawieniach GAIN, im więcej go rozkręcimy, tym bardziej zbliżony charakter mają oba tryby, które są niezwykle plastyczne i reagują w "muzykalny" sposób na to co robimy. Myślę, że już tylko dla tych dwóch ustawień warto wydać pieniądze na RVD.
British to kanał nawiązujący do słynnych brytyjskich wzmacniaczy ze złotymi panelami. Po przełączeniu z trybów 1-2 ma się wrażenie węższego pasma, z zaokrąglonymi skrajnymi częstotliwościami i delikatnie uwypuklonym przez to środkiem. To ustawienie najlepiej dogaduje się z LP wyposażonym w humbuckery lub P90 - barwa jest niezwykle rasowa, z klasycznym, rockowym pazurem i odpowiednią kompresją.
Ostatni z trybów - ROOT - to autorski kanał polskich konstruktorów, nie inspirowany żadną konkretną konstrukcją. Jest to raczej konkluzja - efekt przestudiowania, przeanalizowania dziesiątek innych mniej lub bardziej znanych układów i wyciągnięcia z tej nauki wniosków. Przyznam, że nie słyszałem jeszcze tak śpiewnej, lejącej się wręcz pod palcami barwy w żadnym drivie, jakie miałem okazję testować. Jest tu dość wyczuwalna kompresja, jak w dobrze nagrzanym, lampowym wzmacniaczu. Góra jest zaokrąglona, ale nie dudni ani nie muli. Myślę, że gdyby Santana usłyszał tryb ROOT, nie oddałby już tej kostki. Jest to coś w stylu "skrzypcowej" barwy Erica Johnsona, z dużą ilością harmonicznych, ale zaokrąglonym górnym pasmem.
A w czym kryją się niespodzianki z pozoru standardowych pokręteł efektu? Panowie z Roota przeanalizowali na przykład ponad 70 innych konstrukcji, by wyeliminować błędy w działaniu pota TONE, przez co prace nad RVD wydłużyły się prawie o rok. Opracowany został autorski filtr i odpowiednia charakterystyka potencjometru. Na skutek tego jest to chyba jedyny drive w mojej kolekcji, w którym DOKŁADNIE cały zakres gałki TONE jest użyteczny, nawet w skrajnych ustawieniach - przy minimum nie muli, a przy maksimum przester nie staje się blaszany. Działa to naprawdę genialnie.
To samo nowatorskie podejście cechuje pot GAIN, który działa w trzech zakresach: STANDARD (do godz. 12), STRONG (do godz. 15) i dalej EXTREME. Dzięki temu uzyskujemy zakres gainu od 18 do 60 dB i o ile w niskich ustawieniach GAIN na trybie Classic możemy udawać Matta Schofielda to w maksymalnych wkraczamy w rejony heavy-metalu. Niezwykle skuteczne. Przełącznik - True Bypass Mute System - także działa bez zastrzeżeń, nie powodując trzasków, jak to często bywa w twardych switchach stosowanych w efektach. Dodatkowo, całość zalana jest wewnątrz specjalną masą, która zabezpiecza efekt przed uszkodzeniami podczas używania Roota w warunkach bojowych.
O efekcie Root Vintage Drive można by powiedzieć tylko jedno: jesteśmy dumni, że taki produkt powstał w Polsce, bo to drive na skalę światową i z pewnością wkrótce jeszcze o nim usłyszycie. Parę sztuk jest dostępnych w sklepach w naszym kraju, więc sprawdźcie na własne uszy, bo to może być jedyny drive jaki będzie Wam kiedykolwiek potrzebny w pedalboardzie.
Rozmowa z Przemysławem Marciniakiem
Magazyn Gitarzysta: Kiedy powstała firma ROOT Guitar Effects i co było impulsem do jej stworzenia?
Przemysław Marciniak: Prace nad marką ROOT rozpoczęliśmy na początku 2013 roku. Inspiracji było wiele. Od tych czysto technicznych, które miały zwiększyć przyjemność i usprawnić korzystanie z tego typu efektu, po te czysto muzyczne wynikające z naszych pasji. Jest wielu gitarzystów, których brzmienia miały na nas wpływ. Są to m.in.: Michael Landau, Matt Scofield, Allen Hinds czy John Mayer. Ich brzmienie to dla nas kwintesencja naszej koncepcji.
MG: Wasze hasło brzmi: True Vintage Sound & New Technology. Jak to rozumieć?
PM: Vintage to dla nas pewna idea, sposób myślenia o dźwięku, a nie fakt używania archaicznych podzespołów, często wątpliwej jakości, o zmiennych w czasie parametrach. To sposób myślenia o barwie, strukturze i konkretnym charakterze dźwięku, jak i bezkompromisowym podejściu do projektowania elektroniki. W całym procesie projektowania najważniejsze było dla nas uzyskanie szerokiego wachlarza brzmień z zachowaniem ich powtarzalności w cyklu produkcyjnym.
MG: Waszym sztandarowym produktem jest Vintage Drive - jak długo trwał proces jego opracowywania?
PM: Tak, mimo iż nie jest to jedyny produkt w naszej ofercie (firma produkuje również kolumny gitarowe - przyp. red.), to Vintage Drive jest dla nas numerem jeden. Pracowaliśmy nad nim prawie dwa lata, aby uzyskać dokładnie to, czego oczekiwaliśmy od efektu typu overdrive. Vintage drive to analogowa i w pełni autorska konstrukcja oparta o wyłącznie własne opracowania, jak specjalnie zaprojektowany filtr korekcji barwy czy układ TBMS (True Bypass Mute System). A dzięki przyjętej koncepcji topologii układu, starannemu dobraniu komponentów elektronicznych i sposobie prowadzenia mas na płytce udało się zwiększyć odstęp sygnał/szum. Przełożyło się to na odczuwalne zmniejszenie poziomu słyszalnych zakłóceń.
MG: Jakie unikalne funkcje kryją się w VD, których nie znajdziemy w innych drive’ach?
PM: Przede wszystkim to cztery efekty typu overdrive w jednym. Każdy z kanałów ma swój charakter i własny tor kształtowania sygnału. Dostępne są brzmienia od klasycznego średniego drive’u, znanego z pierwszych konstrukcji tego typu, po nowoczesny, mocno nasycony overdrive z pełnym zachowaniem vintage’owego charakteru. Czwarty kanał to nasz wkład w nowe podejście do efektu overdrive. Charakteryzuje się on ogromną rozpiętością dynamiczną oraz mocno nasyconym, ciepłym a jednocześnie zaokrąglonym brzmieniem. TBMS to z pewnością najbardziej unikalne rozwiązanie, w takiej koncepcji, niespotykane w żadnych innych urządzeniach dedykowanych dla gitarzystów. Układ pozwala na realizację włączania i wyłączania pasywnego, transparentnego True Bypassu praktycznie bez jakichkolwiek stuków podczas przełączania, co ma ogromne znaczenie przy występach scenicznych.
MG: Gałka TONE pracuje tu nieco inaczej. Rozwiązaliście to po swojemu?
PM: Idea tego rozwiązania oparta jest o specjalnie zaprojektowany, zmienny filtr kształtowania barwy dźwięku. O staranności jego realizacji niech świadczy m.in. fakt, że użyty potencjometr został wyprodukowany na nasze indywidualne zamówienie. Własne ukształtowanie charakterystyki pozwoliło na precyzyjną i płynną korekcję oraz na uzyskanie użytecznych barw w całym zakresie regulacji. Uwzględniliśmy w ten sposób uwagi kilku znanych muzyków, którzy skarżyli się na kłopoty tej natury, w efektach, które posiadają.
MG: Rozumiem, że do produkcji używacie wyłącznie najlepszych komponentów. Czym cechuje się proces produkcyjny?
PM: Użycie w sposób przemyślany i celowy elementów o bardzo małej tolerancji odchylenia od wartości nominalnej jest kluczowe dla uzyskania zarówno powtarzalności brzmienia, jak i samego brzmienia. Zastosowane niskoszumowe rezystory oraz kondensatory foliowe mają klasę dokładności wymaganą w elektronicznych urządzeniach pomiarowych. Obwód drukowany, jak i proces automatycznego montażu elementów, są realizowane na liniach produkcyjnych najwyższej jakości, które zapewniają stałe i ściśle określone warunki procesu, jak: czasowy profil temperatury, wilgotność i czystość powietrza. Dzięki temu w naszym urządzeniu nie ma nadmiernie przegrzanych elementów, co prowadzi w znacznym stopniu do ograniczenia procesu starzenia produktu.
MG: Jakie macie plany na najbliższy czas?
PM: Aktualnie skupiamy się na promocji marki. Rozwijamy stronę www.rooteffects.com i social media. Dodatkowo endorserzy! Nasze produkty trafiły już do rąk takich muzyków, jak: Marek Raduli, Marek Napiórkowski, Tomasz Andrzejewski, Kuba Frydrych, Łukasz Kulczak, Richard Hallebeek czy Brad Whitford z Aerosmith.
Potencjometry: GAIN, TONE, LEVEL
Przełączniki: ON/OFF, 4-DRIVES
(4-pozycyjny)
Impedancja wejściowa: 500 kOhm
Impedancja wyjściowa: 5 kOhm
Nominalny poziom wejścia: - 22 dBV
Maksymalny poziom wejścia: - 2,2 dBV
Maksymalny poziom wyjścia: - 2,2 dBV
SNR: > 90 dB A weighted (Vref = - 2,2 dBV)
Regulacja gainu: 18 dB … 60 dB
Pobór prądu: < 6,5 mA
Zasilanie: bateria 9 V lub zasilacz 9 V DC
Waga: 240 g (0,53 lbs)
Wymiary: 115 mm (gł.) x 65 mm (szer.) x
47 mm (wys.)