ROGER MAYER Concorde +

CONCORDE +

Pod względem budowy zewnętrznej Concorde + bardzo przypomina Page-1, różniąc się od niego jedynie opisem gałki barwy dźwięku (która tu nosi nazwę TONE) i kolorem obudowy. Concorde+ to tzw. treble booster, czyli przedstawiciel serii urządzeń, której początek dał Screeming Bird firmy Electro Harmonix. To szkolna wręcz konstrukcja, oparta na jednym tylko tranzystorze germanowym, pracującym w układzie pozwalającym na wzmocnienie sygnału. Urządzenie to, na dobrą sprawę, nie wprowadzało przesterowania, a jedynie służyło jako booster, dostarczający większego napięcia na wejście wzmacniacza, umożliwiając tym samym jego mocniejsze wysterowanie. Tego typu boostery Roger Mayer produkował już na początku lat 60., lecz aktualna konstrukcja, zachowując charakterystykę brzmieniową tamtych urządzeń, wybiega daleko ponad to, co one potrafiły.

Concorde+ został wyposażony w układ wejściowy pracujący w klasie A, który pozwala odciążyć wejście zasadniczego układu kształtującego brzmienie, zrealizowanego na pojedynczym tranzystorze germanowym, a jednocześnie umożliwia mocniejsze jego wysterowanie, co daje swego rodzaju "booster w boosterze". Dodano też obwód, pozwalający na regulację barwy dźwięku oraz układ bufora, umożliwiający korzystanie z dwóch wyjść o niskiej impedancji (tak samo, jak w przypadku Page-1).

W środkowym ustawieniu wszystkich trzech regulatorów dźwięk po przetworzeniu jest bardzo podobny do oryginalnego sygnału z gitary, a jedyne różnice słyszalne są przy mocniejszym uderzeniu w struny, kiedy to pojawiają się charakterystyczne chrapliwe tony. Mocniejsze przesterowanie daje się usłyszeć w miarę kręcenia gałką DRIVE w prawo, a najlepszy, moim zdaniem, efekt (pod względem dynamiki i barwy) uzyskać można, ustawiając ją na ok. 3/4 zakresu regulacji. Efekt jest wówczas bardzo plastyczny, świetnie koresponduje z partiami solowymi granymi w wyższych pozycjach i bardzo efektownie "wyciąga" brzmienie instrumentu.

RÓŻNICE I PUNKTY WSPÓLNE

Z początku Concorde+ wydawał mi się bardziej żywiołowym efektem niż Page-1, ale to tylko kwestia pozycji gałki DRIVE i ustawień we wzmacniaczu. Nie da się ukryć, że współpraca obu efektów z "zimnym" brzmieniowo wzmacniaczem nie ma większego sensu. Oba urządzenia są niejako uzupełnieniem pieca, który jest w stanie nasycić sygnał, zwiększając jedynie paletę możliwych do uzyskania brzmień, dodając składowe, które czasami trudno uzyskać za pomocą samego wzmacniacza. Zwolennicy miękkich, długo wybrzmiewających dźwięków solowych powinni zwrócić baczniejszą uwagę na Page-1, zaś poszukujący "brakującego ogniwa" w brzmieniach podkładowych mogą się przyjrzeć Concorde+, zwłaszcza jeśli dysponują mocnym, potężnie brzmiącym wzmacniaczem lampowym, który w duecie z Concorde+ potrafi kruszyć ściany. Wyjątkowo niski poziom szumów i zakłóceń, jaki charakteryzuje oba efekty, pozwala na mocniejsze odkręcenia wzmacniacza, bez konieczności stosowania bramek szumowych. Oba efekty mogą też być zasilane z zewnętrznego zasilacza sieciowego 9V, którego nie ma jednak w zestawie.

Podobnie jak w przypadku innych urządzeń Roger Mayer, nie oczekujmy cudów od opisanych wyżej produktów. Jak każde rasowe efekty, te również wymagają dobrego instrumentu i dobrego wzmacniacza, a przede wszystkim sprawnego muzyka, który wie, jak je wykorzystać, by prawidłowo zabrzmiały. To prawdziwe specjały dla smakoszy, rodzaj egzotycznej przyprawy, która - zastosowana w odpowiednim czasie i w odpowiedniej ilości - potrafi nadać potrawie to coś, co charakteryzuje jedynie wykwintne dania.