ZOOM G1X

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki ZOOM
Testy
2007-10-01
Zoom G1X to następca słynnej serii 505, która przed laty stała się prawdziwym przebojem wśród przenośnych i przede wszystkim niedrogich multiefektów gitarowych
Choć na pierwszy rzut oka można wychwycić pewne podobieństwa do wcześniejszej serii, zmianie uległa struktura wewnętrzna urządzenia. Zastosowano m.in. nowy procesor, co wpłynęło na lepszą jakość efektów i znacznie poszerzyło możliwości kreowania barwy. Już na samym początku należy wziąć pod uwagę fakt, że prezentowane urządzenie przeznaczone jest raczej dla początkujących użytkowników. Powinno więc być ono doskonałym narzędziem w procesie rozwoju umiejętności świadomego kształtowania brzmienia.

BUDOWA

G1X umieszczono w plastikowej, grafitowej obudowie. Tworzywo to wygląda na dość wytrzymałe, a zaletą płynącą z takiego rozwiązania jest mała waga. Spód został wykonany z blachy i posiada naklejoną miejscowo gumę antypoślizgową. Tutaj też znajduje się klapka baterii.Po załadowaniu czterech baterii AA urządzenie można zabrać ze sobą w podróż i cieszyć się gitarową grą np. podczas podróży pociągiem. Oczywiście podstawową formą zasilania jest zewnętrzny zasilacz, który znajdziemy w komplecie. Na bocznej ściance usytuowano wejście gitarowe, wejście zasilania oraz wyjście do wzmacniacza pełniące także rolę wyjścia słuchawkowego. Pewnym mankamentem jest fakt, że gniazda zostały jedynie przylutowane na płytce drukowanej. Przykręcenie do obudowy z pewnością zwiększyłoby ich żywotność. Panel czołowy nie obfituje w regulatory, a więc obsługa tego multiefektu jest raczej intuicyjna. Na pierwszym planie znajduje się dwusegmentowy wyświetlacz LED. Umieszczono go dość głęboko względem płaszczyzny panelu, co doskonale chroni przed uszkodzeniem, a także zapewnia dobrą widoczność przy jasnym świetle.

Do przełączania presetów służą dwa przełączniki nożne wykonane z solidnego plastiku, które sprawiają wrażenie bardzo wytrzymałych. Do kreowania ustawień służą dwa pokrętła skokowe i cztery małe przyciski. Zastrzeżenia można by mieć do wysokości regulatorów - wydaje się, że łatwo można o nie zahaczyć podczas obsługi nożnej urządzenia. Oprócz tego, podobnie jak gniazda wyjściowe, elementy te nie są przykręcone do obudowy, lecz trzymają się dzięki lutom na płytce. G1X posiada wbudowany optyczny pedał ekspresji. Dzięki niemu możemy sterować parametrami dostępnych efektów. Pedał nożny jest dość niewielki, co z jednej strony przyczynia się do utrzymania małych gabarytów urządzenia, z drugiej zaś utrudnia manipulację. Zobaczmy teraz, jakie możliwości daje nam testowany multiefekt. Sercem jest 32-bitowy procesor pracujący z próbkowaniem 96kHz. Zastosowano także 24-bitowe przetworniki analogowo-cyfrowe. Według producenta powinno to skutkować odstępem sygnału od szumu na poziomie 110dB. Kilka lat temu takich osiągów nie powstydziłyby się zaawansowane, drogie urządzenia studyjne... Użytkownik ma do wyboru aż 54 typy efektów. Znajdziemy tu właściwie wszystko - od różnego rodzaju przesterowań opartych na symulacjach znanych wzmacniaczy i kostek, aż do pełnej gamy efektów cyfrowych: chorusów, delayów i reverbów. Nie zabrakło także dobrej bramki szumów (patent firmy Zoom) oraz symulacji kolumn głośnikowych. Efekty znajdują się w bankach, których kolejność jest niezmienna i wygląda następująco: kompresor, przester, korektor graficzny, bramka szumów, symulacja głośników, modulacje, delay, reverb. W jednym programie możemy użyć naraz aż 8 efektów. Do wykorzystania mamy 40 wolnych komórek pamięci, a 40 stanowią ustawienia fabryczne. Przełączanie między programami następuje za pomocą dwóch, wspomnianych wcześniej przełączników. Samo komponowanie własnego programu jest bardzo proste - lewym pokrętłem wybieramy blok efektów, który chcemy edytować, a prawym ustawiamy żądany parametr. Pozostaje tylko nacisnąć przycisk STORE i gotowe. Teraz słów kilka należałoby powiedzieć o samej edycji parametrów efektów. Nie jest ona pełna, tzn. nie mamy możliwości płynnego ustawienia poszczególnych wartości. Do każdego efektu przynależy kilka gotowych, zróżnicowanych ustawień. W pewnym sensie jesteśmy skazani na wybór najbardziej zbliżonego do naszych oczekiwań. Wyjątek stanowi tylko blok delaya, w którym możemy dodatkowo regulować czas odbić, a także reverb, w którym można zmieniać czas wybrzmiewania. Także w przypadku niektórych efektów modulacyjnych możemy płynnie zmieniać jeden, z góry narzucony parametr. Oczywiście takie uproszczenie ma swoje wady, ale istotną zaletą jest ułatwiona obsługa - rzecz szczególnie ważna w przypadku osób rozpoczynających swoją przygodę z procesorami dźwięku. A swoją drogą - oferowane nastawy skonfigurowane są z wyczuciem i w wielu sytuacjach powinny być całkowicie wystarczające. G1X posiada tuner z możliwością odstrajania w zakresie 435-445 Hz.

Kolejną przydatną funkcją jest wbudowany automat perkusyjny oferujący 40 różnych rytmów, w tym tradycyjny metronom. O zaletach takiego rozwiązania podczas ćwiczenia chyba nie muszę pisać... Oczywiście możemy też regulować tempo podkładu perkusyjnego. Innym sposobem na jego zmianę jest skorzystanie z przycisku TAP - szybkość kolejnych naciśnięć przełoży się na automatyczne ustawienie tempa. Ta funkcja działa także w stosunku do czasu odbić delaya. Bardzo przydatne rozwiązanie. Wbudowany pedał ekspresji można samodzielnie przyporządkować do bloku efektów, a zatem możemy zmieniać nie tylko głośność całego urządzenia, ale także korzystać z manualnej kaczki lub nawet regulować nasycenie efektów modulacyjnych.

UŻYTKOWANIE

Z pewnością zastanawialiście się, w jaki sposób można odszyfrować komunikaty urządzenia pokazywane za pomocą jedynie dwusegmentowego wyświetlacza. Oczywiście wszystko odbywa się za pomocą skrótowych oznaczeń, do których dołączony jest klucz z wyjaśnieniami w formie kartonika wielkości karty kredytowej. Cóż, wypada się nauczyć objaśnień na pamięć, jeśli chcemy w przyszłości wiedzieć, co właściwie ustawiamy. Zanim rozpocząłem korzystanie z dobrodziejstw technologii cyfrowej, postanowiłem sprawdzić, na ile urządzenie zniekształca sygnał gitary w trybie bypass.Dźwięk uległ znacznej degradacji, był cichszy, z zawężonym pasmem. Nie spodziewałem się zresztą rewelacji - jedyne sensowne wyjście to mechaniczny bypass, bowiem każde inne rozwiązanie niestety pogorszy w różnym stopniu brzmienie instrumentu.

Zacznijmy pracę z efektami. Pierwsza słyszalna zaleta to naprawdę cicha praca - brzmienia czyste (pod warunkiem, że nie korzystamy z kompresora) nie syczą. Tak jak wspomniałem, dźwięk ucierpiał na dynamice i jest to jednak słyszalne. Nawet profesjonalne instrumenty straciły nieco na swoim charakterze, chociaż rezultat jest lepszy niż ten, który do tej pory słyszałem w podobnych urządzeniach. Efekty cyfrowe działają bez zarzutu. Długi, bo aż pięciosekundowy delay pozwala na ciekawe eksperymenty z brzmieniem. Całkiem nieźle wypada też reverb. Efekty modulacyjne (z chorusem na czele) przekonują już nieco mniej. Pomimo że urządzenie posiada inteligentny harmonizer oraz efekt typu Whammy, ich działanie pozostawia sporo do życzenia, aczkolwiek może to być jednak sposób na znalezienie ciekawego, unikalnego brzmienia.

Dotarliśmy do punktu, który w takich urządzeniach jest dla gitarzystów najbardziej interesujący, czyli do bloku przesterowań. Muszę przyznać, że w tym przypadku G1X zaskoczył mnie pozytywnie. Wszyscy, którzy pamiętają poczciwą wersję 505 powinni zapomnieć o swoich doświadczeniach. G1X odzywa się zupełnie inaczej! Oczywiście daleko mu do wypasionych lampowych wzmacniaczy, ale niektóre ustawienia brzmią naprawdę nieźle. Myślę, że najlepiej wypadają mocne przesterowania. Multiefekt dysponuje wręcz powalającą ilością gainu. W połączeniu z symulacją kolumny głośnikowej (stack, combo otwarte i zamknięte) można uzyskać całkiem pokaźną ścianę dźwięku. Nieco gorzej sprawa wygląda w przypadku barw typu crunch, gdzie dźwięk nie posiada selektywności, jest ostry i nienaturalny. Degradacja następuje głównie w zakresie wysokich częstotliwości i z tego względu podczas gry zaciera się różnica między rodzajem używanych przetworników (single-coil, humbucker). Jest to jednak często spotykany problem w urządzeniach z tego przedziału cenowego. Generalnie jednak barwy przesterowane brzmią zaskakująco dobrze i naprawdę jest z czego wybierać.

Idealnym narzędziem pomocnym przy ćwiczeniach jest wbudowany automat perkusyjny. Użyte w nim próbki dźwiękowe są świetnej jakości, a wielość rytmów zapewnia zabawę na długi czas. Świetnym pomysłem jest także funkcja przyporządkowania pedału ekspresji do dowolnego bloku efektów, co znacznie poszerza możliwości szukania własnych brzmień. Jeżeli już jesteśmy przy pedale nożnym, to trzeba wspomnieć o pewnym minusie jego pracy - niewielkim zakresie ruchu.

PODSUMOWANIE

Tak jak wspomniałem na początku, Zoom G1X adresowany jest raczej do użytkowników rozpoczynających swoją przygodę z multiefektami. Myślę, że predysponuje go do tego kilka cech: łatwość obsługi, poręczność, szeroki wachlarz barw i cena czyniąca go dostępnym niemal dla każdej kieszeni. Oczywiście porównywanie go do dużo droższych braci byłoby nierówną walką, ale w swojej kategorii urządzenie to zdecydowanie się broni. Na uwagę zasługują efekty cyfrowe (z pogłosami na czele), oraz blok przesterowań, który może pozytywnie zaskoczyć niejednego gitarzystę. Wbudowany pedał ekspresji oraz automat perkusyjny czynią ten multiefekt bardzo funkcjonalnym narzędziem. Świetnym pomysłem jest możliwość zasilania bateryjnego. W połączeniu z wyjściem słuchawkowym otrzymamy przenośny bank brzmień, który może przydać się do ćwiczeń nawet gitarzystom korzystającym na co dzień z dużo bardziej zaawansowanych urządzeń.

Krzysztof Błaś
 
ilość efektów: 54 (8 jednocześnie);
programy: 40 fabryczne, 40 użytkownika; sampling: 96kHz;
przetwarzanie A/D/A: 24-bitowe; odstęp sygnał/szum: 110dB;
zasilanie: zasilacz 9V (w zestawie)
lub 4 baterie AA (12 godzin ciągłej pracy);
wymiary: 155×234×52mm (W×S×G); waga: 600g


Wynik testu
Funkcjonalność:
4
Wykonanie:
4
Brzmienie:
4
Jakość / Cena:
6
Dystrybutor