PIGTRONIX Fat Drive

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki PIGTRONIX
Testy
2012-08-27
PIGTRONIX - Fat Drive

Firmę z Long Island z kreskówkowym prosiaczkiem w logo można określić jako przedstawiciela drugiej generacji producentów butikowych efektów dla gitarzystów i basistów.

Pigtronix rozwija się dynamicznie, ponieważ korzystając z wiedzy o budowie i działaniu klasycznych urządzeń, idzie krok dalej, tworząc efekty, które sprostają współczesnym, czyli wysokim wymaganiom zawodowych muzyków. Tym, co odróżnia tę markę od innych, jest fakt, że cały proces projektowania, produkcji i dystrybucji efektów odbywa się w okolicach Nowego Jorku. Jedynie opakowania i zasilacze pochodzą z Chin.

Budowa


Fat Drive to, podobnie jak pozostałe urządzenia w ofercie, dzieło dwóch pasjonatów. Za jego brzmienie odpowiedzialny jest David Koltai, gitarzysta i założyciel firmy Pigtronix. Układ elektryczny opracował Howard Davis - również muzyk, ale przede wszystkim konstruktor efektów niegdyś pracujący dla firmy Electro-Harmonix. Fat Drive to efekt typu overdrive z charakterystyką brzmienia wzorowaną na przesterach lampowych zamontowany w aluminiowej obudowie o wymiarach zbliżonych do standardu Hammond 1590B. Jej wnętrze w górnej części mieści małą płytkę drukowaną z podzespołami w większości montowanymi powierzchniowo, a w dolnej gniazda zasilania, wejścia i wyjścia oraz solidny wyłącznik z dziewięcioma końcówkami, oczywiście zapewniający true bypass, czyli usunięcie efektu z toru sygnału, gdy jest on wyłączony.

W ciasno upakowanym podzespołami pudełku nie ma miejsca na montaż baterii. Razem z efektem otrzymujemy zasilacz dający na wyjściu 18 V, jednak z amerykańską wtyczką sieciową. Urządzenie można jednak zasilać za pomocą innych zasilaczy (np. standardu Bossa), ważne tylko, by dawały one stałe napięcie mieszczące się w zakresie od 9 do 18 V. Efekt jest w pełni analogowy. Posiada wielostopniowy układ obcinania szczytów sygnału działający w podobny sposób, jak ma to miejsce w przypadku urządzeń lampowych, jednak oparty na technologii CMOS (zazwyczaj kojarzonej z układami cyfrowymi). Pasywna regulacja barwy (TONE) to filtr dolnoprzepustowy wyłączany zupełnie, gdy gałkę przekręci się skrajnie w prawo. Pozostałe potencjometry to oczywiście regulacja czułości (GAIN) i głośność wyjściowa (VOLUME).

Dwupozycyjny przełącznik HI/LO służy do wyboru stopnia czułości, co skutkuje zwiększeniem zniekształceń w pozycji HIGH. W centralnym miejscu umieszczono niebieską diodę sygnalizującą włączenie. Efekt jest wykonany w sposób estetyczny i solidny, o czym świadczy mocna obudowa pokryta dwukolorowym nadrukiem. Jednak przyglądając się dokładniej, można znaleźć pewne niedoskonałości świadczące o ręcznym (być może nawet nieco pospiesznym) montażu. Rozmieszczenie potencjometrów, przełączników i diody nie jest idealnie równe względem osi symetrii oraz nadruku.

Pokrętła nie są scentrowane z kolistymi czarnymi polami, a każda gałka ucieka w innym kierunku. Jest to jednak drobiazg, który nie dość, że nie ma najmniejszego wpływu na brzmienie, to może być potraktowany jako cecha świadcząca o autentyczności ręcznego montażu końcowego i swoistym charakterze testowanego efektu.

Brzmienie


Po sprzęcie klasy butikowej wyprodukowanym przez firmę wykonującą oprócz modeli seryjnych także urządzenia klasy custom shop spodziewamy się zazwyczaj czegoś wyjątkowego. W przypadku testowanej kostki tak też jest. Ponieważ swego czasu miałem do czynienia z innymi efektami spod znaku prosiaczka, mogę potwierdzić, że również w tym przypadku znakomita jakość dźwięku jest ich cechą rozpoznawczą. Tłustość brzmienia wpisana w nazwę przekłada się na to, co wydobywa się z głośnika. Nie oznacza to jednak, że można uzyskać wyłącznie tony. Przy maksymalnie odkręconym filtrze barwy uzyskujemy szeroką gamę bardzo przejrzystych przesterów, dopiero przekręcanie w lewo powoduje "rozrost tkanki tłuszczowej", ocieplenie i swoiste dociążenie brzmienia - staje się ono wyjątkowo mocno osadzone w dole i chrapliwe.

Przy stopniowym ograniczaniu góry łatwo można zauważyć dwa zjawiska: spadek poziomu sygnału wyjściowego oraz zmniejszenie wyrazistości czy może raczej przenikliwości dźwięku. Słychać to przede wszystkim w miksie z innymi instrumentami. Brzmienie istotnie staje się tłuste, ale wycofuje się na dalszy plan. To oczywiście zjawisko oparte na zasadzie "coś za coś" - albo wyjątkowa wyrazistość, albo zaakcentowana podstawa idealna do partii rytmicznych.

Zakres czułości w podstawowym trybie (Low) i jej spory zapas w drugim trybie (High) gwarantują nie tylko świetny overdrive i crunch, ale też rasowe brzmienie typu lead - oczywiście wszystkie zakorzenione w stylistyce vintage. Muszę przyznać, że dawno nie udało mi się uzyskać tak mocnego drive’a ze standardowego Stratocastera wyposażonego w stosunkowo słabe przetworniki Texas Special. Za pomocą tego urządzenia właściwie można wybić sobie z głowy pomysł montowania w Stratocasterze humbuckera zamiast jednego z trzech singli. Po podłączeniu Les Paula zapas czułości okazał się zaskakująco duży. Kompresja nawet w takiej sytuacji wciąż brzmiała naturalnie, dźwięk nie stał się matowy ani spłaszczony, w dole zawsze słychać było mocny atak, a w środku specyficzną gruboziarnistość.

Przester cechuje szybkość przekazywania ataku i odpowiedzi na artykulację nawet w przypadku podłączenia do średnio szybkiego wzmacniacza lampowego na kanale czystym, którego pokładowy przester pozostaje nieco w tyle za testowaną kostką. Może nie będzie zbytnim nadużyciem, jeśli określę efekt jako urządzenie chętne do współpracy z używającym go człowiekiem. Innymi słowy, po prawidłowym wysterowaniu systemu odpowiednie dawkowanie siły uderzeń w struny pozwala bez kręcenia jakimikolwiek gałkami (w gitarze, przesterze czy wzmacniaczu) bez problemów uzyskać zarówno dźwięki zupełnie czyste, jak i zniekształcone. Śmiem twierdzić, że muzycy, którzy chcą w swojej grze przekazać jakąś opowieść, będą zachwyceni możliwościami wyrazu testowanego urządzenia.

Podsumowanie


Ile razy można odkrywać Amerykę? Krzysztof Kolumb zrobił to raz. Dla gitarzystów każde zetknięcie z porządnym amerykańskim instrumentem czy urządzeniem może mieć jakiś posmak takiego wydarzenia. Ktoś może wykrzyknąć z zachwytem: "Panie, toż to normalnie Ameryka!".

W przypadku Fat Drive wszystko to się zgadza: Ameryka, bo urządzenie zostało zaprojektowane i wykonane w USA, zachwyt - bo brzmi znakomicie; ale też i normalność, ponieważ obecnie nie jest to już zamorskie cudo, lecz urządzenie dostępne w Polsce bez większych problemów. Dźwięki typu "tłusty przester" to domena miłośników bluesa i rocka - zapewne o nich w głównej mierze myśleli konstruktorzy przedstawionego efektu.

Test wykazał, że docelową grupą odbiorców są nie tylko miłośnicy klimatów korzennych, ale również ci, którzy wykorzystując sprawdzone wzorce, odkrywają nowe obszary dźwiękowe.


regulatory: VOLUME, GAIN, TONE
przełącznik: HI /LO GAIN
bypass: true
wymiary: 112x61x47 mm (WxSxG)
zasilanie: 9-18 V DC




Wojciech Wytrążek

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
5
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
4
Posłuchaj Testowany sprzęt