DIGITECH HardWire HT-6 Polyphonic Tuner

Rodzaj sprzętu: Akcesoria

Pozostałe testy marki DIGITECH
Testy
2011-11-14
DIGITECH - HardWire HT-6 Polyphonic Tuner

Kiedy rok temu firma TC Electronic zaprezentowała przełomowy, polifoniczny tuner Polytune, branża wstrzymała oddech - jednoczesne strojenie wszystkich strun bez korzystania z polifonicznego przetwornika? Do tej pory było to tylko możliwe w sferze marzeń i nie da się ukryć, że pokonując tę barierę, duński producent nadepnął na odcisk pozostałym, wielkim koncernom. Jako pierwszy zareagował DigiTech, wprowadzając niedawno na rynek swoją wersję polifonicznego stroika HardWire HT-6.

Budowa


Na początku kilka słów wyjaśnienia odnośnie samego producenta. Harman Company to potężna korporacja skupiająca wiele legendarnych marek (Lexicon, DigiTech, kiedyś DOD, DBX, Crown, AKG, JBL...), natomiast HardWire to taka "zakamuflowana opcja" DigiTecha, który w pewnym momencie odgraniczył serię kostek gitarowych od multiefektów. A zatem HardWire to efekty DigiTecha, chociaż nie znajdziemy na nich nazwy tego producenta.

HT-6 to typowy stompbox umieszczony w odlewanej, aluminiowej obudowie o dość sporych rozmiarach. Jak na tuner przystało, nie ma wielu przycisków, ale jest wszystko, co potrzebne - wejście i wyjście sygnału, wejście i dodatkowe wyjście zasilania, złącze USB służące do upgrade’u systemu, włącznik urządzenia oraz dwa małe switche odpowiedzialne za ustawianie trybu pracy.

Zanim zagłębimy się w cechy charakterystyczne testowanego tunera, słów kilka o specyficznych właściwościach całej serii HardWire. Najważniejsza informacja to zastosowanie True Bypassu, oznacza to, że sygnał przechodzi przez tuner nawet bez zasilania - wejście i wyjście łączone jest na sztywno z pominięciem układu elektronicznego.

Tym samym zastosowanie efektów HardWire w łańcuchu "zabawek" nie wpływa na sygnał gitary (podczas pracy w trybie Bypass). Przełączanie w tryb Bypass odbywa się na drodze elektronicznej z zastosowaniem elektroprzekaźnika. W ten sposób, w odróżnieniu od urządzeń wyposażonych w switch DPDT, kostki HardWire nie emitują trzasku ani innych zakłóceń. Kolejną ciekawą informacją jest sposób wykorzystywania energii dostarczonej przez baterię.

W większości urządzeń energia ta jest tym mniejsza, im bardziej wyładowana jest bateria, co wpływa na zmianę parametrów brzmieniowych, pojawienie się przesterowań itp. W serii HardWire zaprojektowano układ, który pobiera maksymalną moc baterii aż do końca - zamiast się stopniowo wytracać, bateria po prostu nagle się wyczerpuje po określonej liczbie godzin. To daje gwarancję, że urządzenie będzie działać prawidłowo do ostatniej chwili. Producent gwarantuje, że na jednej alkalicznej baterii 9 V tuner HT-6 będzie pracował ciągle przez 8 godzin.

Zważywszy, że strojenie trwa chwilę, daje to realnie długi czas eksploatacji. Na 30 minut przed wyczerpaniem baterii zostaniemy o tym poinformowani, co pozwoli uniknąć przykrych niespodzianek. Jeśli już musimy wymienić baterię, to zrobimy to bardzo łatwo - ukryta jest ona po klapką nożnego włącznika. Wystarczy wcisnąć dwa bolce, na których zamocowana jest klapka (np. końcówką jacka), i już możemy dokonać wymiany. Pewne zastrzeżenia budzi tylko fakt, że po otwarciu klapka nie trzyma się obudowy - łatwo więc ją zgubić w ferworze walki na ciemnej scenie...

Stroimy


Podobnie jak większość tunerów, HT-6 odcina sygnał gitary podczas strojenia. Dwa przyciski przy wyświetlaczu pozwalają wybrać tryb i sposób strojenia. Do wyboru mamy strój standardowy, obniżony lub podwyższony w zakresie A = 436-445 Hz, Ab, G, Gb, F, E, Drop D, Bass4, Bass5, Bass6. Dodatkowo możemy stroić w trybie standardowym lub stroboskopowym.

Wskazania pokazuje ogromny diodowy wyświetlacz, który nie tylko wskazuje, czy dźwięk jest za niski, czy za wysoki, ale także jego nazwę. W trybie standardowym o poprawności stroju świadczy środkowa, niebieska dioda. Zapalanie się kolejnych diod (żółtej i czerwonych) po prawej stronie świadczy o zbyt wysokim stroju, a po lewej - o zbyt niskim. W trybie stroboskopowym mamy do czynienia z przemieszczającym się podświetlanym paskiem z diod - jeśli biegnie on w prawo, to strój jest za wysoki, jeśli zaś w lewo, to za niski. Im szybciej się przemieszcza, tym dalej jesteśmy od prawidłowego wyniku.

Samo działanie tunera w obydwu trybach jest doskonałe. Szybkie rozpoznanie dźwięku i stabilne wyświetlanie. HT-6 jest także dokładny - producent podaje w danych technicznych tolerancję strojenia na poziomie +/- 1 centa i testy wydają się ten wynik potwierdzać. Równie dobrze urządzenie radzi sobie w innych strojach oraz przy współpracy z gitarami basowymi.

Czas jednak sprawdzić funkcję, na którą wszyscy z pewnością czekają, czyli polifoniczne strojenie. Tuner dzięki swojej "inteligencji" sam orientuje się, czy chcemy stroić w standardowym trybie, czy polifonicznym, i automatycznie przełącza się według potrzeb. Jeśli uderzymy jedną strunę - stroimy tradycyjnie, jeśli przejedziemy kostką po wszystkich - uaktywnia się tryb polifonii. Każda ze strun odzwierciedlona jest przez jeden poziomy pasek diod. Jeśli struna stroi poprawnie, świeci się centralna, niebieska dioda oraz jedna żółta po lewej i prawej stronie. Odchyłki w stroju przedstawiają kolejne, czerwone diody. W praktyce strojenie w ten sposób jest niezwykle proste i szybkie - uderzamy we wszystkie struny naraz i od razu wszystko widzimy na sporym wyświetlaczu. Jest to najszybszy możliwy sposób strojenia gitary, co z pewnością docenimy podczas koncertów.

Jak ma się do tego dokładność wskazań? Tutaj niestety już nie jest tak wesoło - o ile tradycyjny tryb dostarczał doskonałych rezultatów, o tyle polifoniczny jest z nim rozbieżny. Po nastrojeniu w trybie polifonicznym wszystkich strun i sprawdzeniu każdej z osobna w standardowym okazuje się, że na niektórych strunach są niewielkie odchyły...

Wygląda więc na to, że tuner sam sobie przeczy. Szczerze mówiąc, trochę spodziewałem się takiego rezultatu, gdyż takie same problemy miał wspomniany na początku TC Electronic Polytune. Oczywiście odchyły są na tyle niewielkie, że raczej nie sprawią problemów na scenie. Tryb szybkiego strojenia polifonicznego jest zresztą, jak widać, przeznaczony wybitnie do sytuacji, gdzie goni nas czas - w studiu z kolei możemy skorzystać z bardziej czasochłonnego, ale i dokładniejszego strojenia standardowego lub stroboskopowego.

Ponieważ jednak HT-6 wyposażono w gniazdo USB, prawdopodobne jest, że producent będzie ulepszał oprogramowanie, a tym samym zwiększał osiągi urządzenia. Jednej rzeczy jednak nie można już raczej ulepszyć - diod odpowiedzialnych za wskazania strojenia. Na chwilę obecną wydają się trochę za małe i za słabe. W warunkach scenicznych, przy silnych światłach, mogą stać się po prostu niewidoczne. Na koniec warto wspomnieć o dodatkach, jakie otrzymamy z tunerem. Dla tych, którzy będą planować montaż w pedalboardzie, przygotowano gotową, samoprzylepną podkładkę z rzepem. Doskonałym pomysłem jest także fluorescencyjna nalepka na włącznik nożny - dzięki niej w warunkach ciemnej sceny łatwo zlokalizujemy położenie urządzenia.

Podsumowanie


Wygląda na to, że strojenie polifoniczne to przede wszystkim gadżet, który jednak może być przydatny w warunkach, gdzie liczy się prędkość działania (np. scena). Za cenę lekkiego wahania stroju zyskujemy przychylność publiczności, która nie musi udowadniać swojej tolerancji na wydłużające się przerwy między utworami.

HardWire HT-6 to przede wszystkim dokładny i funkcjonalny tradycyjny stroik podłogowy. Bezszelestna praca, niewpływający na jakość gitarowego sygnału True Bypass, solidna obudowa, stabilne wskazania - czego chcieć więcej?

przyłącza: INPUT, OUTPUT, DC IN, DC OUT, USB
dokładność: +/- 1 cent
tryby pracy: Standard, Strobo, Poly
bypass: True, na przekaźniku elektromagnetycznym
zasilanie: 9 V
maks. czas pracy na baterii: 8 godzin
wymiary: 133x89x55 mm (SxWxG)
waga: 589 g




Krzysztof Błaś

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6