G LAB Boosting Compressor BC-1

Rodzaj sprzętu: Akcesoria

Pozostałe testy marki G LAB
Testy
2010-07-02
G LAB - Boosting Compressor BC-1

Muzyk grający na instrumencie elektrycznym to stworzenie dość kapryśne - raz ma czegoś za dużo i chce to uciąć, a raz za mało i chce coś dołożyć...

Wszystko to wyłącznie dlatego, by poprawić swoje brzmienie. Jest to jednak duże uproszczenie, ponieważ kompresory wymyślono nie tylko w takim celu, ale przede wszystkim po to, by opanować dynamikę instrumentu elektrycznego, która czasem bywa trudna do okiełznania oraz by stworzyć nieco inne, ciekawsze brzmienie. Wszak gitara elektryczna podłączona do czułego wzmacniacza to inny instrument niż gitara klasyczna. Są oczywiście muzycy, którzy twierdzą, że kompresor trzeba mieć w ręce, a nie pod butem, jednak pogląd ten, sądząc po liczbie sprzedawanych kompresorów, z różnych powodów wydaje się odosobniony.

BUDOWA


Boosting Compressor BC-1 zewnętrznie nie odbiega od pozostałych efektów marki G LAB - mocny korpus wykonany z giętej blachy, białe pokrętła i solidne przełączniki znamy już z testowanych wcześniej modeli. Urządzenie oparte jest na układzie analogowym, w którym za kompresję sygnału odpowiada element optyczny. Do dyspozycji mamy cztery tryby pracy z parametrami dostosowanymi do określonych instrumentów, wybierane za pomocą dwóch mikroprzełączników na bocznej ściance. GAIN: LOW (układ aktywny, przetworniki typu humbucker), HIGH (układ pasywny, pojedyncze przetworniki) oraz MODE: GUITAR (gitara), BASS (bas).

Na przeciwległej ściance umieszczono pokrętło wyboru kanału MIDI, na którym urządzenie przyjmuje komunikaty z kontrolera (np. G LAB GSC) oraz cztery mikroprzełączniki (DS1-DS4) służące do wyboru jednego z czterech trybów pracy przełączników nożnych (jako wyłączniki kompresora albo przełączniki ustawień). Poziom kompresji wskazuje dioda DUMP, a pozostałe diody sygnalizują załączenie efektu i tryb pracy.

Efekt posiada również True Bypass, czyli wyłączenie z toru sygnału w chwili, gdy nie jest włączony, oraz bufor, który umożliwia wzmocnienie mocy bez wzmocnienia napięciowego sygnału gitary, posiadający impedancję dostosowaną do impedancji wzmacniaczy lampowych.

WRAŻENIA


Podczas gry można używać maksymalnie trzech niezależnych ustawień kompresora, co razem z wyłączeniem daje cztery ustawienia barwy, np.: ustawienie A (lekka kompresja z niskim poziomem głośności), B (mocniejsza kompresja do gry kciukiem) i C (fabrycznie ustawiona maksymalna kompresja i podbicie sygnału do solówki).

Efekt działa znakomicie w praktycznie każdej konfiguracji i z różnymi instrumentami. W czasie testu podłączyłem do niego kolejno: gitarę basową, bas bezprogowy, gitarę akustyczną oraz różne gitary elektryczne. Muszę tu z pewną satysfakcją stwierdzić, że w ustawieniu czasu ataku i zanikania konstruktorzy osiągnęli złoty środek pomiędzy charakterystykami różnych instrumentów, których atak ma różny czas. Efekt nie szumi i nie zmienia barwy instrumentu, a jedyna zmiana brzmienia spowodowana jest zmienioną dynamiką - czyli tak jak przystało na zawodowe urządzenie. Działa na tyle płynnie, że bardzo łatwo się do niego przyzwyczaić, a nawet można zapomnieć, że jest włączony. Gra się na nim swobodnie, a różnorodne charakterystyki trybów działania dostosowane do różnych układów elektrycznych świadczą o gruntownych testach przeprowadzonych na etapie budowy prototypów.

Kilka słów na temat pracy w charakterze boostera. Jak wiadomo, by osiągnąć pełne nasycone brzmienie przesterowanego wzmacniacza lampowego, należy go odpowiednio wysterować (czyli po prostu rozkręcić). Może to powodować problemy szczególnie wtedy, gdy mamy do czynienia z prostą konstrukcją pozbawioną regulacji MASTER VOLUME, czyli z jedną gałką głośności. Z kolei, nawet grając na wzmacniaczu z taką regulacją, poniżej pewnego poziomu głośności wzmacniacz jest stłumiony i nie brzmi zachwycająco. To wyjaśnia ogromną popularność małych, kilkuwatowych wzmacniaczy lampowych dających pełne, ciepłe brzmienie przy głośności, która nie powoduje uszkodzeń słuchu. Jednak nawet w przypadku takich konstrukcji zastosowanie kompresora/ boostera może okazać się przydatne. Podniesienie poziomu sygnału wchodzącego do przedwzmacniacza (albo końcówki mocy, gdy booster wpinamy w szeregową pętlę efektów) pomaga nie tylko opanować dynamikę, co szczególnie może się przydać w przypadku nagrań, ale również uzyskać nową, atrakcyjną barwę. Również w tej roli BC-1 sprawdza się bez zarzutu - brzmienie czyste łatwo zamienić w overdrive, a overdrive w crunch, i w tych kategoriach zapewne spodoba się on szczególnie miłośnikom brzmień bluesowych. Co ważne, efekt nie wprowadza zakłóceń w tor sygnału, a ewentualny podwyższony poziom przydźwięku wynika wyłącznie z charakterystyki wzmacniacza.

PODSUMOWANIE


Łatwo można przyzwyczaić się do efektu BC-1 i dźwięków uzyskiwanych z jego pomocą. Kilkanaście sekund pracy z tym urządzeniem wystarczy, by poczuć się w graniu bardziej komfortowo. Oby tylko nie za bardzo komfortowo, ponieważ każdy świadomy muzyk wie, dlaczego nie należy uczyć się grać i ćwiczyć z kompresorem. Jest to urządzenie do kilku różnorodnych, ale konkretnych zastosowań. Efekt wymagający nieco świadomości muzycznej, pełniący swoją rolę podwójnie - i za każdym razem ze znakomitym rezultatem.

impedancja wejściowa: 1MOhm
maksymalny sygnał wejściowy: 0dBu (low gain), -4dBu (high gain)
impedancja wyjściowa: 700Ohm
zasilanie: 9V stabilizowane
pobór prądu: 40mA
wymiary: 120×120×60mm (W×S×G)
waga: 560g


 

Wojciech Wytrążek

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6