2011 rokiem super-gitar?
Przyszłość gitary jako drewnianej deski z układem elektromagnetycznym i kilku drutów poważnie zagrożona. Może nie w skali najbliższych lat, ale to właśnie one pokażą nam, jak zmienią się trendy w projektowaniu tego uwielbianego przez nas instrumentu strunowego.
W 1950 roku narodził się Telecaster, dwa lata po nim Gibson Les Paul, a w przeciągu kolejnych paru lat słynny Stratocaster oraz jazzowy ES-335. Nie zapominajmy o takich marka jak Gretsch czy Rickenbacker, które bronią się swoją legendą same. Tak naprawdę w ciagu jednego dziesięciolecia powstały konkstrukcje, które z modyfikacjami lub bez królują do dziś w światku gitarzystów.
Duży wpływ na kształt współczesnych wioseł miała tzn. era Van Halena. To właśnie w latach osiemdziesiątych pojawiły się spopularyzowane przez znanych muzyków oryginalne wykończenia, podwójne mostki typu vibrato, czy przystawki o dużym sygnale wyjściowym (humbuckery). Cały czas jednak większość z instrumentów wykorzystywała konstrukcję przykręcania gryfu do korpusu Leo Fendera, która powstała jeszcze w latach czterdziestych. W poprzednim dziesięcioleciu, które jak wiemy było z technicznego punktu widzenia przełomowe powstało tak wiele różnych rozwiązań (niektóre zupełnie nieprzydatne, a inne wręcz przeciwnie), że wydawać by się mogło, że nic nas nie zaskoczy.
A jednak. Nowe millenium, nowa idea. Ogromne firmy takie jak Gibson, Line6, Parker zaczynają zmieniać taktykę i próbują upychać w swoich gitarach to, czego naturalnym miejscem dla niejednego z nas jest podłoga czy rack. Dziesiątki wbudowanych efektów, wyjście USB, mechanizmy samostrojące i o zgrozo całkowity brak drewna? Wzmacniacz powoli staje się zbędny, gdyż cyfryzacja brzmienia jest na tyle daleko posunięta, że mały i lekki procesor zasilany z baterii z niezliczoną ilością symulacji bez problemu zmieści się w korpusie gitary.
Musimy pogodzić się z tym, że w nowym dziesięcioleciu czeka nas zdecydowanie więcej niespodzianek, ale pewne jest również to, że nie prędko braknie nam klasycznych konstrukcji. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta - cena! Jak każdy dobrze wie nowe technologie to zawsze ogromne wydatki dla producentów, a to w sposób oczywisty przekłada się na cenę produktu.
Tak więc mimo iż mamy już na rynku modele Variax firmy Line6, Firebird X Gibsona, E1 Mooga, a na przyszłorocznych targach NAMM czy Musikmesse spodziewamy się jeszcze kilku ultranowoczesnych konstrukcji musimy Was uspokoić. Przez najbliższe lata klasyczne podejście do produkcji wioseł będzie szło łeb w łeb z podejściem futurystów. Nie z powodu cen, ale dlatego, że właśnie takie gitary kochamy.
(krn)