Roto-Echo, kiedy delay staje się instrumentem

Pod koniec sierpnia 2025 roku świat gitarowy obiegła wiadomość o nowej kostce sygnowanej przez Third Man Hardware – markę stworzoną przez Jacka White’a. Tym razem muzyk i jego zespół inżynierów połączyli siły z kanadyjskim producentem Black Mountain Designs, znanym z niebanalnego podejścia do efektów. Rezultatem tej współpracy jest Roto-Echo – delay, który nie tylko powtarza dźwięk, ale go przekształca, modulując i nadając mu psychodelicznego charakteru.
Choć na rynku efektów delay jest mnóstwo, Roto-Echo od razu wyróżnia się filozofią projektową. Jego brzmienie bazuje na klasycznych echach taśmowych, które gitarzyści znają z płyt lat 60. i 70. – ciepłych, lekko rozmytych i pełnych nieprzewidywalności. Jednak w przeciwieństwie do starych, zawodnych maszyn, Roto-Echo oferuje stabilność nowoczesnej konstrukcji, która pozwala na precyzyjną kontrolę parametrów.
Do tego dochodzą modulacje wbudowane w powtarzany sygnał – od subtelnego kołysania, które sprawia, że delay żyje i „oddycha”, aż po mocne, wirujące zawirowania przypominające Leslie speaker czy psychodeliczne eksperymenty z epoki wczesnego Pink Floyd.
Front kostki zdobi charakterystyczna żółto-czarna obudowa Third Man Hardware. Potencjometry zostały opisane w prosty, czytelny sposób, ale każdy z nich kryje w sobie spory zakres możliwości. Gitarzysta może zacząć od klasycznego slapbacku w stylu rockabilly, przejść do przestrzennego delayu rytmicznego, a skończyć na abstrakcyjnych, rozciągniętych pejzażach dźwiękowych. To właśnie sprawia, że Roto-Echo staje się czymś więcej niż efektem – to narzędzie do improwizacji i poszukiwań brzmieniowych. Nie tylko podkreśla gitarę, ale potrafi przejąć rolę dodatkowego instrumentu w aranżacji.
Jack White od zawsze powtarza, że sprzęt muzyczny powinien nie tyle ułatwiać granie, co inspirować. Jego dotychczasowe projekty z Third Man Hardware – od fuzzów po unikatowe rozwiązania pokroju Plasma Coil – zawsze miały w sobie pierwiastek eksperymentu. Roto-Echo wpisuje się w tę tradycję, będąc efektem dla muzyków, którzy nie boją się iść poza utarte schematy.
Nowa kostka to niezła gratka dla fanów vintage – którzy kochają ciepłe, taśmowe echa i naturalne niedoskonałości analogowych maszyn, ale także dla eksperymentatorów – którzy chcą modulacji, psychodelicznych przestrzeni i brzmień, jakie trudno osiągnąć klasycznym delayem. Dla scenicznych wilków i domowych twórców to również fantastyczne rozwiązanie, gdyż kostka sprawdzi się zarówno w pedalboardzie koncertowym, jak i w domowym studio nagrań.