Pomału sobie kreujemy jakąś trasę po Niemczech. Nie wiem, ile to będzie koncertów, wiem za to mniej więcej z jakimi kapelami. Coś się szykuje z Wight, Kadavar, prawdopodobnie co miasto będziemy grać z innym zespołem. W Polsce na razie przecieramy szlaki. Pojechaliśmy do Gdyni i do Krakowa, tam naprawdę ogarnięci kolesie robią koncerty. Nie chcę, żeby to tak wyglądało, że zabukujemy w Polsce 15 imprez, z czego 10 będzie polegać na tym, że na siłę pojedziemy do jakiegoś miasta, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo, kto na to przyjdzie i w konsekwencji nie będzie nikogo w knajpie. Kluby nie robią wystarczającej promocji zazwyczaj, trzeba będzie znaleźć jakiegoś lokalnego promotora, który będzie wiedział, jak ustawić imprezę, żeby przyszło dużo osób. Np. w Krakowie graliśmy na takiej cyklicznej zabawie Southern Discomfort i tam była tylko jedna kapela z Krakowa, trzy przyjechały spoza. Przyszło 150 osób i to był dobry koncert. Jesteśmy za biedni, żeby wydawać 6 stów na transport do jakiejś miejscówki, gdzie na gigu pojawią się 3 osoby. Ten czas już chyba minął, w sensie, że jakbyśmy 10 lat temu zaczynali, to pewnie byśmy się wszędzie pchali, ale teraz spróbujemy wyrobić sobie najpierw jakieś znajomości po prostu. Nie jest tak, że siedzimy z założonymi rękami i czekamy, aż ktoś się do nas odezwie - jak większość zespołów w Polsce moim zdaniem - ale szukamy, choćby po FB, kontaktów do ludzi, którzy mogliby się zainteresować naszą muzyką.