Neil Boshart i Joshua Bradford to dwaj utalentowani gitarzyści Silverstein. Pasję, energię i namiętność, z jaką szarpią struny swoich gitar można usłyszeć na wszystkich krążkach srebrnego bandu.
Miałam niezwykłą przyjemność porozmawiać z chłopakami przez dwadzieścia minut - i uwierzcie (lub nie), te dwadzieścia minut śmiania się wytrenowało mi dostatecznie mięśnie brzucha. Zapraszam!
Bogactwo czy powodzenie u kobiet?
Też wybrałbym bogactwo, ponieważ kiedy jesteś bogaty to i cała reszta jakoś się ułoży.
A ja nie mam problemu z tym drugim.
Kolacja z brunetką czy śniadanie z blondynką?
(długa cisza ze strony Josha)
Myślę, że śniadanie. Bo to oznaczałoby, że została na noc.
Ale wiesz, brunetkę też można zaprosić na noc.
No... może i masz rację. Ale co jeśli nie zechce? Jeśli chce, abym tylko postawił jej kolację?
No dobra, na to nie mam już kontrargumentu.
Pierwsza myśl po przebudzeniu?
Muszę skorzystać z ubikacji.
Ok, to jest moja druga myśl. Myślę sobie "Zajebiście" i później "Gdzie jest łazienka?"
Na bezludną wyspę zabrałbym...
Chciałbym przeżyć, więc pewnie byłaby to wędka.
Łódkę! Żeby stamtąd zwiać!
Zmieniam swoją odpowiedź na plecak odrzutowy.
Jeśli miałbyś wybrać jeden album, którego miałbyś słuchać do końca życia, byłby to...
"Greatest Hits" Jamesa Browna.
Macie szansę spędzić dzień z kimś kto nie żyje. Kto to taki?
(długa cisza po stronie Neila)
Blondynka na śniadanie...
Taaaak, ona jest cudowna!
Postawiłbym jej każdy posiłek...
Wolałbyś być głuchy czy ślepy?
No to teraz trochę bardziej poważnie. W jaki sposób zaczęliście grać na gitarze?
Po domu walała się gitara akustyczna należąca do mojego brata, po prostu zakradałem się do jego pokoju, podbierałem mu ją i grałem. No i od tego momentu jakoś się dalej potoczyło.
U mnie było podobnie. Mój tata miał, starą, klasyczną gitarę akustyczną. Myślę, że używał jej tylko dla szpanu i nigdy tak naprawdę na niej nie grał. Pewnego razu zwyczajnie ją wziąłem i zacząłem się po prostu wygłupiać. Wtedy zdecydowałem, że chcę grać na poważnie i kupiłem pierwszą gitarę elektryczną.
Byliście uczeni przez kogoś czy jesteście samoukami?
Brałem lekcje przez jakiś czas, ale przynosiłem co rusz to nowe albumy i mówiłem, "Hej, przesłuchaj to, wyczaj jak się gra i mnie też naucz!". Chciałem uczyć się jedynie jak grać konkretne utwory. "Nie wiem jak ogarnąć ten riff. Ty go ogarnij i mi pokaż. Ok, dzięki". De facto to nie ja zrezygnowałem z brania lekcji, tylko mój nauczyciel postanowił, że nie może mnie dalej uczyć. Stwierdził, że jedyne czego oczekuję to to, że nauczy mnie kawałków innych osób, a nie gry na gitarze. Ja stwierdziłem, że spoko nie ma sprawy.
Czy jest utwór, który sprawił, że zakochaliście się w gitarze jeszcze bardziej?
Czasami jest tak, że nie lubię nawet całej piosenki, a jedynie pojedynczy riff. Coś w stylu “Cholera, kocham gitarę".
“Holy Wars" Megadeth. To jest prawdziwa moc!
Nie potrafię wybrać jednego. Ja ogólnie lubię gitarową muzykę. Cokolwiek z dobrym, ciężkim riffem.
Czy kiedykolwiek gracie bez kostki?
Tak. Ja gram. Zwłaszcza kiedy robię tapping. Do tego nie potrzebuję kostki. I do niektórych kawałków, które wymagają ręcznego szarpania strun.
Ja, na żywo, prawie zawsze używam kostki, ale w domu grywam bez. Tak dla zabawy. Wczoraj upuściłem swoją kostkę na scenie będąc po stronie Neila. Nie miałem drugiej więc grałem samymi palcami przez dłuższą chwilę, ale to był raczej przypadek. Zwyczajnie skończyły mi się.
Jak wybieracie swoje kostki?
Cokolwiek, co dobrze leży mi w ręku.
Bardzo lubię te o klasycznym kształcie, nie za bardzo kręcą mnie te o nowoczesnym designie, albo te takie malutkie. Lubię, gdy kostki są elastyczne. Nie za bardzo, ale tak w sam raz... nie wiem. Jest dobrze, kiedy jest odrobinę elastyczna. Trzeba pograć kilkoma zanim znajdziesz tę
jedyną.
Opowiedzcie mi o swoich gitarach. Zmieniacie je czasami podczas koncertów?
Zazwyczaj gram cały koncert na jednej.
Ja powiedziałbym nawet, że zdecydowanie - nie zazwyczaj.
Jakiś czas temu mieliśmy w secie piosenki utrzymane w różnym stroju i wtedy musieliśmy je zmieniać. Ostatnio jednak nie mamy ze sobą technicznego od gitar, więc o wiele łatwiej jest nam grać na jednej cały koncert.
Na czym więc gracie obecnie?
Gram na B.C. Rich Mocking Bird, która jest moją sygnowaną gitarą. Gram na niej już od kilku lat.
Świetna gitara. Sygnowana. Kozacko!
Ja lubię bardzo Gibsona. Bardzo długo grałem na Les Paulu, ale uszkodziłem sobie plecy i musiałem przerzucić się na lżejsze gitary. Gram teraz na Gibsonie SG przez większość czasu. Na tej trasie jednak coś z nim się stało i nie brzmi za dobrze, piszczy mocno. Myślę, że będę grał na jednej z gitar Neila - B.C Rich Eagle.
Sprawdzę ją podczas dzisiejszego koncertu i zobaczymy co z tego będzie. W sumie bardzo lubię SG ponieważ są lekkie i sprawiają, że moje plecy czują się dobrze.
Sądzę, że są idealnym przykładem gitary rockowej.
Ja już dorobiłem się swojej. Kupiłem ją w czasie tych wszystkich lat naszej kariery. Zawsze chciałem Les Paula Custom i mam jedną. Ta dam!
Ja posiadam pięknego, czarnego Les Paula Custom, którego obecnie używam tylko w studio, ponieważ jest dość ciężki, ale kocham tę gitarę. Mam też Les Paula Gold Top, którą też kocham, ale też jest za ciężka aby na niej ciągle grać z moimi plecami staruszka. Lubię bardzo SG i jeśli miałbym robić Customa, skupiłbym się na wybalansowaniu jej lepiej, tak by nie obciążała mocno karku. Ponieważ one śmiesznie zwisają na pasku, ale słyszałem, że można podzielić korpus na dwie części i użyć cięższego drewna na dolną połowę, więc byłaby trochę lepiej wyważona. Może zwariuję i zrobię coś takiego? Kto wie? Ale tak... dobry SG.
Skąd przyszedł Wam pomysł na stworzenie "Short Songs"?
Pomysł przyszedł, kiedy wydaliśmy siedmiocalówkę dla Record Store Day. Chcieliśmy umieścić oryginalną wersję piosenki na jednej stronie, a cover albo kilka coverów - na drugiej. Siedmiocalówka oferuje jedynie 4 do 5 minut długości nagrania więc, żeby się zmieścić z tym wszystkim, musieliśmy wybrać kilka bardzo krótkich piosenek. Dobrze nam szło, więc zaczęliśmy zastanawiać się nad wydaniem krążka z samymi krótkimi utworami i pokazaniem trochę muzyki, która ukierunkowała nas na to co teraz tworzymy.
Mieliśmy też sporo wolnego czasu...
...który chcieliśmy spędzić jakoś kreatywnie.
Na twitterze napisaliście o “Long Songs". Powiedzcie mi coś więcej.
Tak, to był żart Prima Aprilisowy.
Ale nie napisaliście tego pierwszego...
Chcieliśmy pierwszego, ale...
No, ale jak miałbym to umieścić nie mając Internetu? (śmiech)
Nie obchodzi mnie to! (śmiech)
Doszliśmy do wniosku, że i tak będzie w porządku, ze względu na różnicę czasową. Przynajmniej u nas!
Musicie zrobić tak, żeby Internet był darmowy i wszechobecny!
Ale nie wzięłaś tego na poważnie, co?
Myślisz, że to było na poważnie?
(cisza i smutna mina)
Ale to była ciekawa perspektywa!
Ale wiesz... Potraktowaliśmy to jako żart, ale bawiliśmy się tym pomysłem przez jakiś czas. Nigdy nic nie wiadomo! Może zaczęło się żartem, a skończy się na poważnie? Możemy skończyć z kilkoma długimi piosenkami, kto wie? Siedem krążków, po połowie piosenki na każdym. Policz sobie!
No nie wiem... Siedem krążków? To byłyby całe trzy i pół piosenki! (śmiech)
Minęło już 10 lat od kiedy wydaliście swoją pierwszą epkę. Nie bywacie czasami znudzeni?
Nie. Nawet jeśli wiele rzeczy, pozostaje takich samych z dnia na dzień w twoim życiu, jest wiele innych elementów, które się zmieniają. Na przykład to, że każdego dnia jesteś w innym miejscu na świecie, na innej scenie, grasz dla innych ludzi.
To sprawia, że to wszystko jest ekscytujące.
Tak, bardzo ekscytujące i świeże. Męczy jedynie ciągłe bycie z dala od domu, ale kiedy wracasz, robisz sobie krótką przerwę, to po jakimś czasie znowu masz dość siedzenia w domu. Myślę, że to jest idealne rozwiązanie dla mnie. Jestem szczęśliwy.
Ale to naturalne, że tęskni się trochę za domem, prawda? Tak dużo może cię tam ominąć!
Co inspiruje Was do pisania nowych piosenek?
Zwyczajne wzięcie do ręki gitary. To wszystko czego mi potrzeba. Nie ma tutaj żadnych sztuczek.
To fajne uczucie, tak zwyczajnie grać na gitarze. Czasami gdy siedzisz, brzdękając cokolwiek, nagle uświadamiasz sobie, że “O! To jest fajne! Lubię to!". Później kontynuujesz i próbujesz zbudować na tym piosenkę. Myślę, że większość utworów, które napisałem i piszę, są tworzone na kanapie przed telewizorem. Trochę go ściszam, nie oglądam go tak naprawdę, ale też nie skupiam się mocno na graniu. To coś pomiędzy robieniem tych dwóch rzeczy na raz.
Opiszcie swoją muzykę w pięciu słowach.
(długa cisza)
Głośna, agresywna, kozacka.
Czy macie jakieś wymarzone venue, gdzie chcielibyście zagrać i je wyprzedać?
To właśnie! Jestem szczęśliwy podejmując wyzwanie każdego dnia osobno. Dzisiaj, jesteśmy w Warszawie i chcę wyprzedać ten klub. Booooyah!
Z kim chcielibyście grać na jednej scenie?
(dłuższa cisza)
Ja bym powiedział, że The Beatles, ale w oryginalnym składzie.
Ale przecież nie powiedziałaś, że ma być możliwe...
Ok, to nadal obstaję przy The Beatles.
Może Queen? Queen jest właśnie w trasie z Adamem Lambertem jako wokalistą, co trochę mnie wkurza. Chciałbym dzielić scenę z Queen razem z Freddim Mercury w wersji zombie.
Czy mogę zmienić moją odpowiedź na Led Zeppelin?
Super! A więc Led Zeppelin!
Czy kiedykolwiek zapomnieliście o kimś podczas trasy?
Mnie zostawili na postoju dla ciężarówek!
Raz spóźniłem się na samolot. Czekałem na lotnisku w kolejce w McDonald’s, żeby kupić sobie śniadanie.
Sądzę, że się liczy. To jest bardziej przerażające niż się wydaje, bo samolotu przecież nie zawrócisz.
I utknąłem tam na kolejne sześć godzin.
Wydaje mi się, że zostawili mnie gdzieś w Niemczech, ale było to dawno temu.
Niemcy nie za często mówią po angielsku.
Na szczęście miałem ze sobą telefon więc zadzwoniłem do któregoś i prawie wykrzyczałem do słuchawki "Hej, chłopaki! Zostawiliście mnie!"
Ten okropny John. W ogóle nie chciał po mnie wrócić.
Kto stwarza najwięcej kłopotów?
Żaden z nas jakoś mocno nie rozrabia...
O tak, powiedziałbym, że Shane. Shane jest najlepszą odpowiedzią. Może nie jest największą przyczyną kłopotów, ale jeśli jakiekolwiek się pojawiają to przez niego.
Tak, dokładnie to co powiedział.
Najbardziej szalona rzecz, o jaką zostaliście poproszeni przez fana?
Żeby podpisać ich dziecko. Oczywiście nie podpisałem i powiedziałem, że widać, że szanuję ich dziecko bardziej niż oni sami. I że nie będę po nim pisał. Podpisałem też kiedyś protezę. To było dziwne. Koleś podszedł do mnie i zapytał czy bym nie podpisał jego nogi, na co oczywiście się zgodziłem. A on nagle odczepił ją i położył na stole. Arghh to była proteza. Trochę szalone...
Powiedziałabym, że straszne...
Dokładnie! To w końcu noga!
Jak widzicie siebie za dziesięć lat?
Ciągle piszę swoją muzykę.
Tak, jeśli to będzie się dalej sprawdzać, to jest właśnie to co chcę robić.
Tak jak powiedziałem wcześniej, ciężko mi patrzeć gdzieś tam dalej, kiedy właśnie mam dzisiaj. I przez ostatnie dziesięć lat, codziennie budziłem się z poczuciem, że chcę dalej robić to co robię. Mam nadzieję, że przez następne dziesięć lat będę się tak samo czuł. Jeśli codziennie będę szczęśliwy to znaczy, że jestem na właściwej drodze.
Co poradzilibyście komuś, kto dopiero zaczął grać na gitarze?
Nie spodziewaj się, że będziesz dobry od razu. To wszystko wymaga ogromu pracy i codziennej praktyki. Kiedy ja zaczynałem, grałem całymi dniami Dosłownie całymi dniami. Próbując ją rozgryźć.
Jeśli decydujesz się grać na gitarze to w jakimś momencie pewnie zechcesz być choć trochę dobry w te klocki. Aby to osiągnąć, po prostu się nie poddawaj. Nigdy jej nie odkładaj. Graj.
Tak, kontynuuj granie, bo inaczej będziesz do bani.
Może i nawet wtedy będziesz do bani, ale będziesz miał przynajmniej dużo frajdy z samego grania, bo gitara dostarcza wiele zabawy.
Aleksandra Twardowska
Zdjęcia: Paulina Siedlak i Aleksandra Twardowska