Marek Napiórkowski
Jeden z najbardziej aktywnych gitarzystów na naszej scenie, zaangażowany w wiele projektów i obecny na dziesiątkach płyt różnych wykonawców, aktywnie koncertujący w kraju i za granicą.
Wracając do płyty - miło jest zaobserwować fakt, że podczas trasy te same utwory graliśmy każdego dnia inaczej, to fajnie, że jest ochota w nas, aby cały czas próbować robić coś nowego z tymi kompozycjami. Wszyscy trzej od lat pracujemy nad tym, żeby podczas grania jak najwięcej słuchać siebie nawzajem. Na pewno nie uprawiałbym tego zawodu tyle lat, gdyby w muzyce nie było aspektu nieprzewidywalności. Zanudziłbym się, gdyby trzeba było tylko naciskać właściwe progi z szybkością światła, wychodzić na scenę i po prostu odgrywać swoje.
Pierwszy mój kontakt z tym utworem przed laty polegał na tym, że próbowałem się nauczyć oryginalnej solówki Coltrane’a. Improwizacja ta opiera się głównie na dźwiękach akordowych i uważam, że to najlepsza droga, aby zacząć przygodę z tym utworem. Tak więc gdybym chciał dać komuś radę, jak się obronić w "Giant Steps", powiedziałbym, że należy grać trzy tonacje, a gdyby ktoś chciał się tego utworu nauczyć naprawdę, to powinien grać powoli po składnikach każdego akordu. "Giant Steps" jest trudnym utworem i kiedyś w ogóle nie sądziłem, że będę go grał. Teraz go gram, ale muszę przyznać, że jest to ciągle wyzwanie, choć współczesny jazz oferuje utwory jeszcze trudniejsze do grania.
Ja jednak nie gram tylko jazzu, ale też muzykę wokalną z Anną Jopek - od kilkunastu lat pracujemy razem, jutro na przykład lecimy do Dublina, a za 10 dni do Tokio. Piszę piosenki i gram z Dorotą Miśkiewicz, grałem z wykonawcami popowymi, i to nie tylko z powodów ekonomicznych. Kręci mnie granie różnych gatunków, lubię np. dobre piosenki. Za komuny było tak, że te wyrafinowane formy sztuki były dużo bardziej obecne w mediach (ja broń Boże nie tęsknię za komuną), natomiast teraz mamy skundlenie kultury, ludzie słuchają bardzo kiepskich rzeczy, w radiu puszcza się słabą muzykę, a dlaczego? Bo badania wskazują, że to najlepiej sprzedaje reklamy. Z drugiej strony, jeśli się nie wyedukuje muzycznie ludzi, to skąd oni mają wiedzieć o istnieniu dobrej muzyki?
Mam też dwie gitary akustyczne Lindy Manzer i jedną klasyczną znakomitego polskiego lutnika Bogusława Teryksa, który pochodzi z Wrocławia, ale mieszka w Mainz, gdzie odnosi wielkie sukcesy. Mam wzmacniacz Custom Audio Electronic, Bogner Ecstasy, wzmacniacze combo Groove Tubes, Acoustic Image i Ashdown. Jestem bardzo zadowolony z produktów firmy Mark L z Gdańska, która robi luksusowe pedalboardy, zupełnie nie ustępujące jakością produktom najlepszych światowych firm, z których korzystają megagwiazdy. Taki pedalboard Mark L jednym przyciśnięciem włącza mi efekt podłogowy, zmienia kanał MIDI w Lexiconie i kanał we wzmacniaczu.
Robert Lewandowski