Który polski fan metalu nie słyszał wrocławskiego Lost Soul? Zespół konsekwentnie z każdym albumem buduje sobie mocną pozycję na death metalowej scenie, a jego ostatni LP "Immerse in Infinity" rozniósł niejeden odtwarzacz i wysadził niejeden klub koncertowy.
Tymczasem od premiery tego albumu w zespole doszło do kilku zmian.
Jacek Grecki do składu
Lost Soul zwerbował perkusistę
Pawła "Paula" Jaroszewicza i gitarzystę
Marka Gołasia. Z tym ostatnim miałem okazję zamienić kilka słów o kulisach ostatnich wydarzeń, bieżącej sytuacji i planach
Lost Soul. Mój rozmówca okazał się naprawdę ostrym zawodnikiem!
Ni stąd, ni zowąd w miejsce Dominika Prykiela do składu Lost Soul dołączył Marek Gołaś, skądinąd znany jako Maro. Czy mógłbyś opowiedzieć o kulisach wejścia w szeregi wrocławskiego zespołu?
Z chłopakami z Lost Soul znam się już od dłuższego czasu, aczkolwiek lepiej poznaliśmy się na trasie koncertowej "Unholy Carnival Tour". Po pewnym czasie, jakoś pod koniec roku, otrzymałem od Jacka maila z pytaniem czy nie chciałbym porozmawiać o graniu dla Lost Soul. Nie ukrywam, że wiadomość mnie pozytywnie zaskoczyła, gdyż jestem fanem zespołu od czasów płyt "Ubermensch" i "Chaostream". Zorganizowaliśmy spotkanie we Wrocławiu, pograliśmy, popiliśmy, wymieniliśmy sporo poglądów na wszelakie tematy i po pewnym czasie dostałem wiadomość, ze jestem członkiem zespołu. Lubię takie newsy.
Wspomniałeś, że znałeś wcześniej twórczość Lost Soul. Czy masz jakiś ulubiony album albo utwór spośród dotychczasowej twórczości zespołu?
Na pewno w całości
"Immerse in Infinity" i "Chaostream". Nigdy się nie zagłębiałem we wcześniejsze płyty
Lost Soul, gdyż jestem strasznym zboczeńcem jeśli chodzi o brzmienie. Jak za pewne wiesz starsze numery znajda się na płycie "Genesis XX Years of ChaoZ" i tu wszystko chodzi jak powinno.
Grupa na "Immerse in Infinity" z 2009 roku zawiesiła bardzo wysoko poprzeczkę. Jednak od tej premiery jej skład uległ istotnemu przemeblowaniu. To skłania do zadania pytania w jakim kierunku podąża Lost Soul? Jakie są Twoje oczekiwania związane z zespołem?
Lost Soul podąża w bardzo dobrym kierunku. Odkąd mamy świeży skład, narodziło się mnóstwo świeżych pomysłów i propozycji. Już powoli powstają nowe utwory. Uwierz mi: riffy urywają jajca! A oczekiwania? Z pewnością dużo grać, prężnie działać i w przyszłości zrobić miażdżący materiał.
A propos wspominanego przemeblowania. Czy nie dostrzegasz pewnych analogii pomiędzy Jackiem Greckim, a Peterem z Vadera? Wszak obaj są zajebiśce uzdolnieni i wyznaczają standardy dla polskiego metalu, ale jednocześnie sprawiają wrażenie "panów na włościach", którym nie sprzyja dłuższa stabilizacja składu…
Nie porównałbym działań Jacka do Petera. Z naszych długich rozmów wynika, że Jacek i Czajnik dążą do ustabilizowania składu. Wiesz, często bywa tak, że w kapeli ciężko jest dobrać odpowiednich skład. Mówimy tu nie tylko o zdolnościach muzycznych, ale i o osobowości i charakterze. Bądź co bądź, spędzasz z tymi ludźmi mnóstwo czasu, dlatego w zespole trzeba idealnie się dopasować by nie było żadnych zgrzytów i zbędnych nieporozumień. Podczas naszych spotkań i imprez pojawiła się świetna atmosfera, więc sądzę, że zarówno Ja, jak i Paul zagrzejemy miejsce w Lost Soul na dłuższą chwilę.
Dotąd funkcjonowałeś głównie na bydgoskiej scenie metalowej. Można Cię było usłyszeć w takich zespołach jak Mala Herba czy ostatnio w Sammath Naur. Jak oceniłbyś muzykę, którą udało Cię zrobić z tymi zespołami?
Uważam, że z obiema kapelami zrobiliśmy naprawdę kawał dobrej muzy. Stylistycznie są to dwa różne bandy, chociaż teraz bardziej skupiam się na Sammath Naur. Nagraliśmy nową płytę, która powinna spodobać się również fanom Lost Soul. Chodzi o "Beyond the Limits", która ukaże się za kilka miesięcy. W sumie: dziewięć numerów, solidny nakurw, no compromise!
Poza tym, że jesteś gitarzystą nie stronisz też od wokalu. Czy to oznacza, że w Lost Soul będziesz wspierał na kanwie wokalnej Jacka Greckiego?
Tak, mamy takie plany. Jesteśmy na etapie aranżu wokali do grania na żywo. Zaryczymy wszyscy razem. Będzie moc!
Czy masz jakieś szczególnie ulubione wiosło?
Od lat jestem fanem BC Rich. Więcej powiem o tych gitarach jeśli w przyszłości uda mi się podpisać z nimi kontrakt.
A skąd się u Ciebie wzięło zarówno bierne, jak i aktywne zainteresowanie metalem?
Standardowo. Metallica i Slayer wprowadziły mnie na ciemną stronę mocy i tak już zostało. Już od dziewiątego roku życia siedzę w tym bagnie i nigdzie się nie ruszam. Gitarę wziąłem do rąk gdy miałem dziesięć lat, więc już kilkanaście dobrych lat sobie riffuję.
Skusiłbyś się na krótką charakterystykę współczesnej sceny metalowej? Jak oceniłbyś punkt, w którym znalazły się różne odłamy tej muzyki w XXI wieku? Co z kondycją metalu tak w studio, jak i na koncertach oczami Marka Gołasia?
Ówczesny metal ma swoje plusy i minusy. Jest cale mnóstwo zespołów, które można by spuścić w kiblu. Są też nowe bandy, które są warte uwagi. Można zaobserwować wielką ewolucje w metalu. Coraz to młodsi muzycy okazują się być wymiataczami. Czasem też odnoszę wrażenie, że kapele się ścigają, ale to mi nie przeszkadza. Studyjnie też różnie bywa. Przez pewien czas można było usłyszeć - że tak powiem - dużo plastiku w metalu, ale widzę, że zespoły coraz częściej powracają do old schoolowych brzmień i metod nagrywania. To dobrze. Martwi mnie jednak tylko to, że członkowie zespołów dla mnie kultowych są już w podeszłym wieku, albo wręcz odeszli. Niestety, taka kolej rzeczy.
Czy zdradzisz co nieco o najbliższych planach Lost Soul?
Mamy sporo planów, jest wielka motywacja i pozytywna energia, ale póki co wstrzymajmy się ze zdradzaniem szczegółów.
Na koniec chciałbym zapytać czego Ci życzyć w nowej roli, w której się znalazłeś? Poza rzecz jasna rozmaitą ilością dziewic przed i po koncertach…
Życz mi, by wszystko właziło jak powinno, z lewej jak i z prawej (śmiech)
Dzięki za wywiad! Stay metal!
Pozdrawiam wszystkich Gitarzystów! Napierdalać!
Konrad Sebastian Morawski