Piotr Wójcicki
Wywiady
2011-10-20
Gitarzysta, kompozytor, absolwent Wydziału Kompozycji, Interpretacji, Edukacji i Jazzu Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz Prywatnej Szkoły Muzyki Rozrywkowej Nice Noise.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Wierzcie lub nie, ale w pewnym momencie mojego życia gitara zaczęła mnie po prostu przyciągać jak magnez i poświęcałem jej wiele moich myśli. Gdy byłem nastolatkiem wielkie wrażenie zrobił na mnie film "Road House", w którym wystąpił nieżyjący już Jeff Haley, oraz koncert grupy Pink Floyd, który widziałem w telewizji. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, kim jest David Gilmour. Lubiłem też hard rocka i heavy metal. Pewnego dnia ojciec przywiózł do domu gitarę, którą kupił przypadkowo na wyprzedaży w sklepie muzycznym. Od razu się jej uczepiłem i tak już zostało. Nie wypuściłem gitary z rąk do dziś. Początkowo uczyłem się grać sam, ale czułem, że potrzebuję większej inspiracji. Trafiłem do mojego pierwszego nauczyciela, Andrzeja Zielińskiego. Grał w sposób, który robił na mnie ogromne wrażenie. Dzięki Andrzejowi wszedłem na gitarową ścieżkę. Potem były pierwsze zespoły, koncerty, ćwiczenia, lektura wielu podręczników. Po jakimś czasie trafiłem do Prywatnej Szkoły Muzyki Rozrywkowej Nice Noise w Katowicach, do której zresztą po latach wróciłem jako wykładowca, no i w końcu podjąłem studia na Akademii Muzycznej również w Katowicach, gdzie przeżyłem swoją wielką przygodę z muzyką jazzową.
Czy muzyczna edukacja pomogła Ci w karierze?
Zdecydowanie tak! Uczelnia to żywy kontakt z ludźmi, nowe otoczenie, wyzwania, przyjaźnie, wiele ważnych słów, które możesz usłyszeć od wykładowców, i przede wszystkim inspiracja do muzycznych poszukiwań. Mimo że nie zostałem gitarzystą jazzowym, to zdobyta podczas studiów ogólna wiedza o muzyce oraz znajomość uniwersalnego języka improwizacji pobudzają wyobraźnię i otwierają nowe furtki. Baza, o której mówię, daje duży wachlarz możliwości już we własnych, indywidualnych poszukiwaniach, czyli w budowaniu własnego języka muzycznego, swojego stylu. Jednak sama szkoła nie wystarczy. Najwięcej nauczyłem się sam, w praktyce, po zakończeniu zinstytucjonalizowanej edukacji, kiedy inspiracji do rozwoju musiałem szukać indywidualnie i nikt mnie już nie prowadził przez muzyczny świat za rękę.
Niedawno ukazała się Twoja pierwsza solowa płyta. Opowiedz nam o niej.
Płyta zawiera siedem utworów bardzo zróżnicowanych stylistycznie. Jest to podróż do świata fuzji jazz-rocka, chwilami smooth jazzu i rocka progresywnego. Zawiera też kilka elementów nawiązujących do muzyki z lat 70. Nie jest to zdecydowanie płyta wirtuozerska, gram bowiem dość oszczędnie. W trakcie jej powstawania najważniejsza była dla mnie nie tyle prezentacja moich umiejętności gitarowych, ile dbałość o kompozycje, aranżacje. Wszystko to, co dzieje się w warstwie solowej, jest czymś wtórnym w stosunku do tego, co narzuca mi sam utwór, jego harmonia i forma. Płytę zrealizowałem w krakowskim studiu Nieustraszeni Łowcy Dźwięków, a realizatorem dźwięku był Darek Grela. W nagraniach wzięli udział moi koledzy, z którymi muzykuję na co dzień w ramach innych projektów. Na basie zagrał Tomek Kupiec, na perkusji Łukasz Sobczyk, natomiast na instrumentach klawiszowych Karol Pyka. Karol pomagał mi w aranżacji moich utworów. Jest z zawodu także aranżerem i zna się na swojej robocie. Płyta trafiła pod skrzydła Red Studio Pro Piotra Łukaszewskiego. Bardzo się z tego powodu cieszę. Piotr to ktoś, kto wiele dla mnie zrobił i dużo mu zawdzięczam. On jako pierwszy uwierzył we mnie i pomógł w promocji mojej osoby.
Skąd czerpiesz pomysły podczas komponowania?
Po prostu szukam i węszę w krainie dźwięku. Szukam pasujących do siebie puzzli, elementów nieistniejącej jeszcze układanki. Są dni, kiedy idzie mi jak po maśle, mam w głowie muzykę i wszystko, co muszę zrobić, to tylko przenieść ją na papier, sequencer czy gryf gitary. Bywa też tak, że nic, co stworzę danego dnia, nie brzmi dla mnie przekonywająco. Kiedy mam już kilka akordów, wiem dokładnie, co ma się wydarzyć dalej. Zaczynam od harmonii, która jest dla mnie czymś pierwotnym. Znając harmonię, nie mam problemu z tematem. Słyszę go w głowie lub staram się improwizować, używając do tego celu głosu. Postrzeganie muzyki tylko przez pryzmat gryfu gitary może być pewnym ograniczeniem. Pojawia się bowiem pokusa przecierania znanych ścieżek, schematów i wypróbowanych patentów. Śpiewając, nucąc, mrucząc, jestem zupełnie wolny. Nie wierzę w wenę związaną z jakimiś przeżyciami, które inspirują nas w konkretnym momencie do pisania. Wszystko, co nas spotyka w życiu, kształtuje nas wewnętrznie i w konsekwencji ma wpływ także na muzykę, którą tworzymy. Ja jednak osobiście nie znajduję jakiegoś szczególnego klucza czy okoliczności, w których komponuje mi się łatwiej.
W kwietniu miała miejsce premiera szkoły "ABC gitarowej improwizacji", której jesteś autorem. Do kogo zaadresowałeś ten materiał?
Szkoła ta jest przeznaczona zarówno dla początkujących, jak i dla bardziej zaawansowanych. Została wydana przez wydawnictwo Absonic. Wierzę, że wskaże początkującym, co i jak ćwiczyć, natomiast bardziej zaawansowanym pozwoli uporządkować wiedzę lub spojrzeć na znane im zagadnienia z innego, nowego punktu widzenia. Bardzo liczę na to, że ktoś dzięki niej odkryje lub zrozumie to, co do tej pory było nie do końca jasne. Wykład zaczynam od omówienia różnych sposobów zorganizowania dźwięków w obrębie oktawy, takich jak: pentatoniki, skale siedmiostopniowe, modusy skal jońskiej, harmonicznej, melodycznej, skala bebopowa, heksatoniki. Proponuję ćwiczenia, które pokażą, w jaki sposób należy nad tymi elementami pracować, aby dać sobie szansę na odkrycie indywidualnych i oryginalnych linii solowych. W końcu prezentuję szkoleniowe linie solowe napisane z wykorzystaniem poznanych wcześniej narzędzi oraz omawiam je nuta po nucie. Wierzę, że pozwoli to w przyszłości na samodzielne i świadome analizowanie partii solowych innych gitarzystów. Integralną częścią kursu jest książeczka, w której omawiam szerzej zagadnienia, które w materiale DVD - z uwagi na ograniczenia czasowe - zostały jedynie zasygnalizowane. Muszę dodać, że aktualnie kończę opracowanie kolejnej szkoły, do napisania której zainspirowali mnie nabywcy "ABC gitarowej improwizacji". Tym razem będzie to obszerne kompendium w formie książki z dołączoną do niej płytą audio. W przypadku tego wydawnictwa nie jestem niczym ograniczony i dlatego opowiem w nim wszystko, co wiem o muzyce i gitarze.
Porozmawiajmy o sprzęcie. Ulubiona gitara i wzmacniacz?
Mam Gibsona 1960 Anniversary, natomiast moim podstawowym narzędziem pracy jest gitara Suhr Standard. To strojąca, wrażliwa na niuanse gry, niezawodna i komfortowa gitara o bardzo dobrym, nowoczesnym brzmieniu. Preferuję gryf z jednego kawałka klonu oraz korpus z lipy lub jesionu z nakładką klonową. Pickupy zdecydowanie o niskim poziomie sygnału. Moja gitara powinna też mieć stabilne i dobrze strojące tremolo. To wszystko, czego potrzebuję i jednocześnie czego obecnie oczekuję od mojej gitary. Mam dwa wzmacniacze budowane w Europie: Elmwood Modena oraz Skrydstrup R&D OD50. Elmwood to narzędzie pracy na każdą okazję, oferujące szeroką paletę brzmień, natomiast Skrydstrup to zupełnie inny wzmacniacz, inspirowany konstrukcjami Alexandra Dumble, których od lat używają moi idole, tacy jak choćby Larry Carlton czy Robben Ford. Wzmacniacz ten został zbudowany w Danii przez Steena Skrydstrupa na specjalne zamówienie, jest on bardziej bluesowy, lowgainowy, o bardzo dynamicznym i oryginalnym brzmieniu.
Jakie rady dałbyś młodym gitarzystom?
Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Wierzyć w sens swoich działań, w swoją pasję, stawiać sobie wysoko poprzeczkę, pracować metodycznie, z planem. Trzeba wyznaczać sobie zadania i konsekwentnie je realizować, a także szukać własnego języka, pomysłu na muzykę, bo tylko oryginalność i indywidualność mają szansę się obronić. Róbcie swoje bez względu na okoliczności. Nie zrażajcie się chwilowymi niepowodzeniami. Być może to, że raz czy dwa dostaniecie w kość, zahartuje was, a takie doświadczenie i umiejętność radzenia sobie w gorszych chwilach okażą się w przyszłości bezcenne. Patrzcie na wszystko, co was spotyka, pozytywnie, traktując to jako kolejny etap prowadzący do celu. Ważne jest też, żeby mieć kolegów, którzy sprawdzą się nie tylko na scenie, ale również w życiu.
Opowiedz o swoich planach na przyszłość...
Chcę kontynuować swoją naukę gry na gitarze i dzielić się doświadczeniami z innymi na warsztatach, grać swój solowy materiał, współpracować z ciekawymi ludźmi, zespołami. Mam bardzo interesującą propozycję współpracy z Tomkiem Andrzejewskim, która obejmuje prowadzenie warsztatów oraz wspólne muzykowanie. Mam też zaproszenia do udziału w nagraniach kilku płyt. Chciałbym też pisać dalej muzykę.
Piotr Słapa