Michał Stempel Stemplowski (J.D. Overdrive)
Wywiady
2011-09-19
Rozmawiamy z Michałem "Stemplem" Stemplowskim, gitarzystą J.D. Overdrive.
J.D. Overdrive... "J.D." to na cześć głównego bohatera serialu "Hoży Doktorzy"? Czy może ten skrót jest jednak bardziej klasyczny i miesza w nim stary dobry wujek Jack...?
Kiedyś faktycznie skrót J.D. odnosił się do wuja Jacka, ba, nawet niemal dosłownie to sugerowaliśmy (śmiech). Niemniej odkąd otrzymaliśmy pismo od właścicieli marki tego szlachetnego bursztynowego "Pana" z prośbą o zaprzestanie używania tegoż imienia i nazwiska, pozostawiliśmy interpretację każdemu z osobna. Dla przykładu, ja bardzo lubię dżem (szczególnie wiśniowy), więc moim osobistym rozwinięciem tejże nazwy jest "Jem Dżem" (śmiech).
Trochę się boję przeprowadzać z Tobą wywiad po przeczytaniu Waszego groźnego oświadczenia na stronie internetowej J.D. Overdrive, że macie w d**** medialną prostytucję...
Jedyne, czego można się przy nas bać, to naszego pokręconego poczucia humoru (śmiech). A tak na poważnie - nie mamy nic przeciwko wywiadom, a już na pewno nic przeciwko promowaniu naszej muzyki za pomocą mediów. Chcemy to tylko robić w taki sposób, aby nasze tyłki pozostały dziewiczo nietknięte.
Lada moment na świat wychynie Wasz pełnoprawny, pierworodny album, czyli "Sex, Whiskey & Southern Blood". Po więcej niż dobrej EP-ce oczekiwania są wysokie. Sprostacie?
Chciałbym móc odpowiedzieć na to pytanie, ale jest to niebywale trudne. Na pewno jesteśmy zdecydowanie bardziej zadowoleni z naszego debiutu pełnoczasowego niż z EP-ki, ale tak naprawdę to brak nam dystansu, aby móc obiektywnie ocenić swoją pracę. Dlatego wolę, aby zrobili to słuchacze czy recenzenci.
Jak powstawał od A do Z album "Sex, Whiskey & Southern Blood"? Kto komponował materiał, kto wymyślał riffy i dlaczego na kacu (śmiech)? No i gdzie rejestrowaliście ślady?
Cała muzyka JDO to moja sprawka. Chociaż gdyby nie reszta zespołu, to pewnie numery nie nabrałyby tak dobrego smaku. Ja komponuję wszystkie riffy, układam je w domu w jakąś dla mnie tylko zrozumiałą całość, przynoszę na próbę i staram się przekonać resztę, że właśnie "tak to lecieć powinno" (śmiech). Prawda jest jednak taka, że tylko "The Art Of Demolition" pozostał nietknięty. Cała reszta materiału została obrobiona przez pozostałych uczestników tego szaleństwa (czyt. zespół). Ślady bębnów i wokale nagraliśmy w S-tone Studio w Sosnowcu, z kolei gitary i bas - dzięki wiedzy i zdolnościom naszego eksbasisty - położyliśmy w jego domowym studiu. Natomiast z tym kacem... cóż, za kołnierz nie wylewamy, więc... (śmiech).
Macie jakieś przesłanie w tekstach? Czy liryki to raczej prosta afirmacja, sorry za kolokwializm, stanu bycia pijanym (śmiech)?
Za teksty od A do Z odpowiada Suseł i z tego, co wiem, to jest pół na pół. Z pewnością nie będziemy drugim U2 czy Rage Against The Machine, więc i warstwa liryczna naszej muzy nie zahaczy o katastrofę w Smoleńsku czy o sytuację gospodarczą Zambii. Chcemy przemycić jedynie nieco tego południowo-amerykańskiego stylu życia, luzu i klimatu, więc teksty też dotykają tych właśnie spraw.
Nie uważasz, że granie w Polsce takiej muzyki, jaką prezentujecie, jest nieopłacalne? Z metalu przeciętny słuchacz ogranicza się do kilku znanych kapel i ciężko trafić do rodzimego metalu ze stonerem/southerne. Co sprawia, że chcecie ciągnąć J.D. Overdrive mimo niekorzystnej koniunktury?
Nie ma to dla mnie zupełnie znaczenia - mam głęboko w d**** zarabianie na tej muzie. Gdybym chciał na tym zbić majątek, to z pewnością nie byłby to akurat ten rodzaj muzyki, za który się wziąłem. Chociaż muszę powiedzieć, że nawet jeśli gra się pop-rock czy disco-polo, też trzeba mieć farta, aby z tego wyżyć. Mój znajomy obsadza stanowisko gitarzysty w dwóch znanych kapelach, a poza tym dorabia, grając w soboty na weselach, i tylko w ten sposób jest w stanie się utrzymać. Sorry, ale wolę od poniedziałku do piątku meldować się w biurze na osiem godzin i traktować mój zespół na zasadzie hobby, niż grać co sobotę do kotleta!
Jak się grało przed Black Label Society? Zakk rzeczywiście, jak twierdzi w wywiadach, nie szaleje już z piwem po backstage’u?
To było niesamowite przeżycie, zwłaszcza że trzy lata temu z chłopakami żartowaliśmy, iż kiedyś zagramy przed Zakkiem i jego załogą! Nikt z nas wtedy nie myślał o tym poważnie, a tu - stało się. W tym miejscu przede wszystkim chciałbym podziękować publice, która przyjęła nas fantastycznie! Jeszcze w trakcie intro, kiedy wychodziliśmy na scenę, połowa sali domagała się naszej muzy poprzez rytmiczne skandowanie jakże znanego "napier****ć!". A sam wuj Zakk faktycznie spożywał jedynie piwo niskoalkoholowe, i to zarówno na backstage’u, jak i na scenie.
Ogólnie wolicie nagrywać w studiu czy siać pożogę ze sceny?
Zdecydowanie istniejemy dla szaleństw scenicznych! Chociaż etap tworzenia i nagrywania też nie jest traktowany przez nas po macoszemu i przykładamy się do niego solidnie, ze wszystkich sił.
A co do grania live - czy macie jakieś zmasowane plany koncertowe po wydaniu albumu?
Na razie wszystko jest w planach - w czerwcu chcemy zagrać kilka gigów promocyjnych, a większą trasę przełożyliśmy na jesień. Niestety wakacje to martwy sezon, jeżeli chodzi o koncerty, więc siłą rzeczy skupimy się wówczas na odpoczynku i przygotowywaniu nowego materiału.
Jesteście zespołem o sporym zagranicznym potencjale. Czy są jakieś plany inwazji na Zachód w celu zdobycia sławy godnej tej polskiego hydraulika?
(śmiech) Chyba nie jesteśmy aż tak przystojni, żeby zdobyć sławę porównywalną ze wspomnianym hydraulikiem - nam raczej bliżej do braci Mario niż do tego umięśnionego blondasa. W każdym razie jesteśmy bardzo ciekawi tego, jak nas Zachód odbierze - jeśli odbiór będzie pozytywny, to na pewno pomyślimy o zdominowaniu całego świata, a nie tylko Polski i okolicznych rubieży.
Czuć, że to, co robicie, macie we krwi. Jakich kapel słuchasz na co dzień i czego słucha reszta składu? Wiele bandów obraża się, gdy pytam o muzyczne inspiracje, a jak to jest z Wami? Macie jakieś rockowe wzory do naśladowania?
Ja z pewnością się nie obrażę, bo w końcu na nasz finalny produkt w ogromnej mierze mieli wpływ inni. Moi muzyczni faworyci to Black Label Society, Pantera, Spiritual Beggars czy Metallica (tak, nie wstydzę się tego!). Sięgam także po takich wykonawców, jak: Mike Stern, Dream Theater, Dave Matthews Band czy Anna Maria Jopek, więc rozstrzał stylistyczny jest spory. Warto tutaj wspomnieć o naszych rodzimych kapelach, które uwielbiam, czyli Corruption, Black River czy jeszcze nieznany szerszej publice Death Denied. Reszta składu siedzi w podobnych klimatach, oczywiście jeżeli chodzi o metalowo-rockowe podwórko, ale nie mogę zapomnieć w ich wypadku o takich tuzach, jak Alabama Thunderpussy, Opeth, Down...
Na jakim sprzęcie gracie? Powiedz to bez ogródek i obaw o kryptoreklamę, bo generujecie dość konkretne brzmienie, więc pochwal się, czym je uzyskujecie.
Całkiem niedawno przesiadłem się ze znanego polskim muzykom wzmacniacza Bash Sidewinder Triple na Marshalla JVM 410H i bardzo jestem z tej zmiany zadowolony (chociaż Basha bardzo sobie chwaliłem) - wiesz, mam do dyspozycji cztery kanały, każdy z trzema modami, więc możliwości kreowania brzmienia jest znacznie więcej. To bardzo uniwersalny amp, a to dla mnie istotne, bo oprócz JDO gram również w zespole Hasiok, gdzie potrzebuję zdecydowanie innej palety brzmień. To wszystko zapinam do paczki Marshalla 1960A. W swoim arsenale mam dwa wiosła. Wiosło podstawowe, którego również użyłem do nagrania całej płyty, to Ibanez RG 1570 z wymienionymi pickupami na DiMarzio D-Sonic (mostek) i Evolution (gryf). Druga gitara to Epiphone Les Paul Custom Prophecy EX - bardzo fajne wiosło, ale coś czuję, że niedługo przyjdzie czas na zmianę. Poza tym staram się za bardzo nie udziwniać, więc w pedalboardzie jest tylko kaczka (Dunlop Crybaby ZW-45), delay (Boss DD-3), tuner, bramka szumów (ISP Decimator) oraz BBE Sonic Maximizer.
Dlaczego wybrałeś gitarę?
Dobre pytanie, bo ja do dzisiaj się nad tym zastanawiam (śmiech). Odkąd zacząłem słuchać ciężkiej muzyki, zawsze chciałem poczuć się jak moi ówcześni idole - wiesz, wyjść na scenę, potrzepać dyńką i wyszaleć się na maksa. Gitara dała mi taką możliwość, aczkolwiek na początku zastanawiałem się jeszcze nad perkusją i gdyby nie to, że doba ma tylko 24 godziny, to z pewnością starałbym się pogodzić te dwa instrumenty.
Jak wyglądają Wasze próby? Czy whisky leje się na podłogę, a Wy wpadacie w nagłym olśnieniu na wiekopomne pomysły, czy raczej szlifujecie kunszt i riffy w domu, a potem ogrywacie całość?
Procenty zostawiamy na imprezy i koncerty (a w zasadzie "po koncertach", bo "przed" staramy się nie przesadzać, chociaż nie zawsze nam to wychodzi). Próby są po to, aby dopieścić materiał, żeby bez wstydu zagrać go na żywca.
Na koniec daj jakiś namiar na panią z okładki Waszej płyty. Kończąc naszą rozmowę, życzę dużo seksu, whisky i rozgrzanej do stanu wrzenia southernowej krwi. Powodzenia i dzięki za wywiad!
Oj, sporo tych próśb o jej numer telefonu pojawia się ostatnimi czasy (śmiech), ale niestety musimy go pilnie strzec, bo mamy zamiar poprosić tę Panią jeszcze o pomoc, a tak pewnie nie znalazłaby dla nas czasu (śmiech). Dzięki serdeczne za rozmowę - niech whiskey będzie z Wami!
M. Kubicki