Ciężko jest powiedzieć, czy jest się zadowolonym z płyty, którą skończyło się kilka miesięcy temu. Oczywiście w momencie, kiedy została ona ukończona, twierdziłem, że zrobiliśmy wszystko, co się tylko dało, i byłem zadowolony z efektu końcowego. Jednak już po kilku dniach słuchania i powracania do pewnych rzeczy na próbach i koncertach, pomyślałem sobie, że można by było zrobić to trochę inaczej. Tylko że takiej płyty możesz nigdy nie skończyć. Zawsze będzie coś do poprawienia i zanim się obejrzysz, okazuje się, że nagrywasz krążek już 10 lat. Życie jest za krótkie, trzeba więc zamknąć pewien etap i robić coś nowego. Lepiej poświęcić swą energię na tworzenie następnych piosenek i kolejnej płyty. Ta płyta była najlepsza w momencie, kiedy została wydana, i tego jestem pewien. Wersje koncertowe są już natomiast troszkę inne. Zespół Chemia to nadal świeża sprawa. Oczywiście nasza przygoda trwa już od jakiegoś czasu, ale bardzo długo funkcjonowała ona na zasadzie miłego spędzania razem czasu na próbach. Właściwie od roku 2010 zaczęło to mieć wymiar koncertowo- -wydawniczy. Na płycie poza gitarami zagrałem na bouzouki i sitarze. Na koncertach nie zawsze używamy tych instrumentów, bo grając w klubach, nie zawsze są na to możliwości. Sitar, bouzouki i gitara akustyczna są na statywach i chcąc zagrać, podchodzę do któregoś z tych instrumentów. Problem w tym, że zajmują one tyle miejsca, co trzech muzyków. Jest to dość kłopotliwe, więc przeważnie wersje koncertowe są bardziej surowe i rockowe. Tak naprawdę cały czas się zmieniamy. Kiedy ostatnio dawaliśmy cztery koncerty dzień po dniu, każdy z nich zagraliśmy trochę inaczej. Po prostu jadąc busem z miasta do miasta, ciągle kombinujemy. Przyjeżdżamy na miejsce, robimy szybką próbę dźwięku, omawiamy, co można by w danym dniu zmienić, i po prostu to robimy. To właśnie daje nam tego dodatkowego kopa, adrenaliny. Nigdy nie wiadomo, co z tego wszystkiego się uda i czy wszyscy pamiętamy nasze ustalenia. Dodaje to elementu świeżości, improwizacji i sprawia, że każdy koncert jest inny. Ludzie mają do czynienia z czymś, czego jeszcze nikt nie słyszał i prawdopodobnie nie usłyszy. To ma swój urok. Jest w tym jakaś doza improwizacji i szaleństwa. Dzięki temu człowiek wie, że żyje. Chemia jest żywym organizmem. Nie jesteśmy zamkniętą formułą, w której ludzie się spotykają i odgrywają wyuczone piosenki.