Ricky Hoover (Suffokate)
Wywiady
2011-04-22
Jeden z najbardziej charakterystycznych frontmanów na deathcore'owej scenie, Ricky Hoover, opowiedział nam o muzyce Suffokate, straight edge, tatuażach i, oczywiście, tunelach.
Siemasz Ricky! Jak się masz? Niemalże bez przerwy jesteście w trasie. Nie męczy Cię to? Przez większość czasu jesteście supportem. Myślisz, że doczekacie się swoich ''pięciu minut''?
Hej! U mnie wszystko w jak najlepszym porządku. Wiesz, gramy tak dużo koncertów, ponieważ to część tego biznesu, chociaż nie obraziłbym się, gdybyśmy występowali nieco rzadziej, a zarabiali więcej (śmiech). Zagraliśmy kilka własnych tras jako headliner. Mam nadzieję, że będziemy mieć trochę więcej niż ''pięć minut'' (śmiech).
Obecnie jesteście na etapie pre-produkcji nowego albumu. W odniesieniu do ''No Mercy, No Forgivenes'' - czego możemy się spodziewać? Ponownie deathcore'a? W końcu, jakby nie było, rok temu obok Upon A Burning Body wydaliście najlepszy materiał w tym gatunku.
Dzięki za miłe słowa. Staramy się być wierni nam samym, a w tym co robimy nie przywiązujemy uwagi do tego ''co gramy''. Jeśli fani uważają, że gramy deathcore - to ok. Gramy muzykę, która idealnie trafia w naszego gusta i z każdym kolejnym albumem staramy się rozwijać jako zespół. Myślę, że nowy album będzie tego dowodem.
Mitch Luker (wokalista Suicide Silence - przyp. red) twierdzi, że jego zespół gra po prostu heavy metal. W takim razie, wy też?
Wiesz co, nie wiem. Naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Deathcore może być punktem wyjścia, ale o takich rzeczach generalnie decydują tacy ludzie jak Ty (śmiech). Kiedy nagrywamy nasze utwory nie zastanawiamy się czy akurat kawałek X jest bardziej heavy metalowy czy thrashowy. To nie ma znaczenia.
Zanim Chris Storey (ex-gitarzysta All Shall Perish) zyskał popularność był częścią Suffokate. Utrzymujecie kontakt?
Jasne, że tak. To świetny koleś, no i chyba jeden z najlepszych gitarzystów w metalu.
Dorastaliście jako hardcore'owe dzieciaki. Nadal hardcore i treści z nim związane są częścią Waszego życia?
Wszyscy dorastaliśmy w takim środowisku, często zahaczając o metal. Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o jakąś ideologię, czy tam wartości - to wiele się pod tym względem nie zmieniło. Po prostu dojrzeliśmy i na niektóre sprawy patrzymy inaczej. Wiemy jak nie dać się zrobić w konia, a to przydaje się w życiu.
Macie sporo motywów pod sing-a-longi w swoich utworach. Dzieciaki chętnie śpiewają?
A żebyś wiedział! Praktycznie w każdej piosence mamy taki, i dzieciaki uwielbiają z tego korzystać.
Jesteś bardzo rozpoznawalną postacią w środowisku deathcore. Przede wszystkim z racji na bardzo głębokie wokale, ale oprócz tego, wielu kojarzy Cię dlatego, że jesteś straight edge. Co było powodem wkroczenia w ten ruch, i dlaczego wytatuowałeś sobie dwa duże X-y na piszczelach?
Jestem po prostu zwykłym kolesiem, który śpiewa w zespole. Nic więcej. Nie wydaje mi się bym był celebrytą czy czymś takim (śmiech). Kiedy byłem młodszy moja rodzina od lat zmagała się z problemami uzależnień od alkoholu i narkotyków, więc to było głównym powodem by na zawsze porzucić używki. Jako nastolatek paliłem trawkę i piłem, co raczej nikogo nie dziwi. Każdy tak robił. Co ciekawe, przestałem pić i palić jeszcze zanim podjąłem decyzję by zostać straight edge. Po pewnym czasie uznałem, że to rzeczywiście najlepsza droga dla mnie. Kiedy zaś zacząłem się tatutować wpadłem na ten szalony pomysł by wydziarać sobie dwa największe x-y jakie widziałem.
W Stanach ruch straight edge i vegan uległ komercjalizacji. Co o tym sądzisz?
Kompletnie nie interesują mnie powody dla których inni ludzie żyją według takich a nie innych zasad. Mają swoje życia i swoje problemy, i uważam, że tak mocna postawa, nie powinna być częścią ani popkultury czy tez komercji. To bardzo osobiste decyzje. Co więcej, sądzę, że jakiekolwiek ocenianie ludzi związanych ze sceną czy ruchem też mija się z celem, gdyż każdy przypadek jest odosobniony.
Jak duże są Twoje tunele?
Na chwilę obecną mam prawie 7 centymetrowe, ale plugi jako tako nie są mi potrzebne. Wiele razy poszerzałem dziurki, a potem wracałem do mniejszych. Różnie bywało. Razem z moim ojcem prowadzimy firmę Gotwood Plugs, w której to zajmujemy się ręczną produkcją organicznych, drewnianych plugów. Można nas znaleźć na facebooku, i co najważniejsze - zajmujemy się międzynarodową dystrybucją. Zatem kiedy tylko mam ochotę, mogę zmienić sobie plugi - w końcu mam ich aż w nadmiarze.
W zeszłym roku graliście trasę po Europie wraz z Carnifex. Jak wspominasz tamte koncerty, i czy jest różnica pomiędzy publicznością w Stanach a tą w Europie?
Kilka miesięcy później graliśmy kolejną z The Ghost Inside. Osobiście uwielbiam zarówno grać jak i po prostu podróżować po Europie. Ludzie są tacy życzliwi, żyją tą muzyką, zupełnie inaczej niż w Stanach. Nie mogę się doczekać kolejnych koncertów u Was.
Klub czy open-air?
Klub. Zdecydowanie. Kocham kontakt z publicznością, no i dźwięk jest lepszy.
Znasz jakieś polskie zespoły?
Tylko Behemoth, ale to i tak kawał dobrej muzyki!
Macie w moim kraju całkiem solidny fanbase, mam nadzieję, że kiedyś w końcu do nas traficie. Dzięki za rozmowę. Cześć!
Miło to słyszeć! Dzięki za wsparcie i do zobaczenia na koncertach!
Grzegorz "Chain" Pindor