Jona Weinhofen (Bring Me The Horizon)
Wywiady
2011-04-06
Jak zwykle zajęty gitarzysta Jona Weinhofen znalazł chwilę czasu, żeby opowiedzieć Gitarzyście o Bring Me The Horizon oraz reaktywowanym I Killed The Prom Queen.
Cześć Jona! Na początek przedstaw się. Nie wszyscy wiedzą, że na co dzień grasz na gitarze w Bring Me The Horizon i jesteś założycielem I Killed The Prom Queen.
Siemasz! Nazywam się Jona Weinhofen i tak jak mówiłeś gram na gitarze w Bring Me The Horizon, oraz jestem członkiem I Killed The Prom Queen, w którym to zajmuję się bookingiem koncertów itd. Mam dwadzieścia osiem lat i pochodzę z Adelajdy w południowej Australii.
Odnośnie Bring Me The Horizon, jak doszło do tego, że w końcu wylądowałeś w ich szeregach? Co było powodem twojego odejścia z Bleeding Through?
W Bleeding Through grałem przez dwa i pół roku, spory kawałek czasu, ale decyzja o odejściu została podjęte jeszcze zanim dostałem ofertę od BMTH. A powód? Cóż, byłem zmęczony życiem w Ameryce, i chciałem wrócić do Australii i tutaj: albo przywrócić do życia I Killed The Prom Queen albo zacząć z nowym zespołem. Któregoś dnia rozmawiałem z Olim (Sykesem - przyp. red.) i okazało się, że rozstają się ze z Curtisem. Zaproponowałem, że mogę go zastąpić jeśli chcą, ale tylko na koncerty. Z biegiem czasu okazało się, że doskonale do siebie pasujemy. I tak już zostało.
Bring Me The Horizon jest z Anglii, ale na co dzień nie mieszkasz na terenie Wielkiej Brytanii. Pomieszkujesz (bo tak to można nazwać) w Norwegii. Nie koliduje to z obowiązkami związanymi z zespołem?
W tej chwili nie mam stałego miejsca zamieszkania. Spędzam tak dużo czasu w busie, że czasem zapominam co to dom. Wielka Brytania jest zdecydowanie za daleko od Australii czy nawet Stanów, więc nie wyobrażam sobie życia tam. Od jakiegoś czasu jestem w związku z pewną Norweżką i kiedy tylko mogę spędzam z nią czas. Lot z Anglii do Norwegii i odwrotnie zajmuje tylko dwie godziny, więc nie stanowi to większego problemu.
Jak bardzo byłeś zaangażowany w pisanie materiału na nowy album Bring Me The Horizon? ''There is a Hell...'' to album znacznie dojrzalszy nawet od ''Suicide Season''. W dodatku jest to krążek złożony, pełen smaczków takich jak elektronika czy ambient, a nawet balladowe klimaty w ''Dont go''. Dzięki tym eksperymentom nadaliście muzyce zespołu nową jakość. A co jest największą niespodzianką, to wciąż tworzycie cholernie chwytliwą muzykę.
Od samego początku byłem obecny i miałem wpływ na kształt tych utworów. Celowo zaszyliśmy się na trzy miesiące w prywatnym domku w Szkocji, by odciąć się od świata zewnętrznego i w rezultacie napisać dobry album. Myślę, że się nam udało. Wszyscy wnosimy do tej muzyki sporo serca i własnych inspiracji, dlatego też nie dziwne, że na ''There is a Hell..'' słychać nutkę elektroniki, ambientu - a nawet balladowego posmaku. Chcieliśmy spróbować stworzyć materiał, który będzie w pewnym sensie szalony, nietuzinkowy, a jednocześnie uniwersalny w formie i warstwie tekstowej. Taki, który mógłby spodobać się nie tylko fanom ciężkiego metalu.
Kilka dni temu w sieci pojawił się wasz nowy teledysk do ''Blessed With A Curse''. Szczerze mówiąc, nie widzę żadnego powiązania pomiędzy utworem a klipem, ale przyznaję, że jest bardzo żywy, plastyczny i … emocjonujący.
Cały koncept na ten klip zrodził się w głowie reżysera Sindre Moen'a. Zaskoczę Cię, ale my sami do końca nie wiemy o czym jest ten obrazek, ale z pewnością osiągnęliśmy dokładnie taki efekt jaki chcieliśmy - wizualizacje, jak i realizacja są po prostu niesamowite. Nie zawsze zależy nam na tym by wideo korespondowało z tekstem utworu. To nie jest konieczne.
A wracając do komponowania. Tuż przed nagraniami ''There is a Hell..'' napisałeś na jednym ze swoich profili społecznościowych, że jesteś w trakcie pisania dwóch albumów - jednego dla Bring Me The Horizon, a drugiego z myślą o I Killed The Prom Queen. Zatem, mamy rozumieć, że premierowy materiał twojej macierzystej formacji ujrzy światło dzienne może nawet pod koniec tego roku? I jeśli to prawda, to jaki wpływ będzie na to miał fakt przyjęcia Jamie'ego Hope na stanowisko wokalisty (ex-The Red Shore - przyp. red)?
Częściowo jest to prawda. Od jakiegoś czasu spisuję i nagrywam pomysły na to, co być może będzie kolejnym albumem IKTPQ. Jednak ten materiał nie ujrzy światła dziennego wcześniej niż w połowie przyszłego roku. Może nawet później. Przez cały ten rok jestem w trasie z Bring Me The Horizon, więc nie będę miał czasu by przysiąść do komponowania z resztą chłopaków w Australii. Podejrzewam, że nie stanie się to prędzej jak w grudniu albo w styczniu.
Więc wraz z wielce oczekiwanym powrotem I Killed The Prom Queen z Hopem na stanowisku wokalisty, ucięliście wszystkie spekulacje odnośnie powrotu Ed'a (ex-wokalisty przyp. red.) albo Michaela Craftera (pierwotnego frontmana - przyp.red). Jamie był jedynym kandydatem? I czy w związku z jego obecnością I Killed The Prom Queen pójdzie w stronę deathcore'a?
Niestety, nie ma dla nich miejsca w moim zespole. Taka prawda. Jest wiele powodów dla których nie wybraliśmy ani byłych wokalistów, ani innych, którzy mogli być brani pod uwagę. Za dużo tego by wymieniać. Nie wiem też w jaką stronę udamy się z nowym materiałem I Killed The Prom Queen - ale zapewniam, że nie będzie to deathcore.
Utrzymujecie kontakt z Edem? Słyszałem, że porzucił metal na rzecz pracy jako grafik. Po dziś dzień istnieje wiele spekulacji odnośnie jego odejścia z IKPTQ.
Dokładnie od 2007 roku nie zamieniłem z nim ani słowa. I raczej się to już nie zmieni.
Jesteś veganem i straight edge. Oba te style życia stały się teraz przedmiotem komercjalizacji - zwłaszcza w Stanach. Po prostu - nawet te dwa ruchy opanowała moda. Jaki jest Twój stosunek do obu tych postaw? Jak wkręciłeś się w ten ruch, i czy stanowi to problem dla innych w trakcie tras?
Żadna z nich nigdy nie stanowiła dla mnie problemu, to samo dotyczy osób w moim otoczeniu. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że bycie sxe czy vegan bardziej pomaga niż szkodzi (śmiech). Przynajmniej wiadomo, że zawsze jest ktoś (w domyśle ja) kto będzie kierowcą, albo dopilnuje biznesu (śmiech). Wiem, że veganizm jest trudny do zaakceptowania, a tym bardziej trudny do praktykowania na trasie, ale gdziekolwiek byśmy nie byli zawsze są miejsca, gdzie spokojnie mogę zjeść. Poza tym, w naszym riderze mamy zaznaczone, że catering ma uwzględniać potrawy vegańskie. Nie sądzę by obie te postawy mogły stać się przedmiotem zarobku, samej mody już prędzej - ale to wina dzieciaków. Ja zaś nie mam zamiaru ustawać w promowaniu takiego stylu życia, a tym bardziej nie zamierzam rezygnować ze swojej postawy.
Jesteś starszy niż reszta członków Bring Me The Horizon. Jak wpływa to na wasze relacje?
Oj tam, od razu starszy! (śmiech). Tylko cztery lata, ale dogadujemy się znakomicie. Mam zarówno młodszych jak i starszych od siebie przyjaciół, i nigdy nie miałem z tego powodu żadnych nieprzyjemności.
Masz w ogóle czas dla siebie? Do niedawna byłeś menadżerem The Red Shore, cały czas jesteś zaangażowany w tego typu tematy w Bring Me The Horizon, no i jakby nie było, teraz, gdy wróciliście do gry z IKTPQ cała odpowiedzialność ląduje na Twoich barkach. Całe życie przy komputerze i pod telefonem. (śmiech)
Dokładnie! Moja dziewczyna tego nienawidzi! (śmiech). Jestem świadomy tego, że tyle obowiązków spoczywa na moich barkach, ale jest to coś czym sam osobiście się interesuję, i chciałbym się tym zająć na poważnie w przyszłości. Wolę być piekielnie zajęty i zgłębiać tajniki biznesu, niż się nudzić i zostać potem bezrobotnym.
Plany na bliżej nieokreśloną przyszłość z Bring Me The Horizon i I Killed The Prom Queen?
Z Bring Me The Horizon mamy zawalony praktycznie cały kalendarz. Gramy trasę jako headliner w kwietniu po całym UK, potem w okresie festiwali pogramy po całej Europie, potem trasa po Ameryce Południowej, i dwie trasy po Australii i Ameryce Północej - znowu jako headliner. Z I Killed The Prom Queen gram trasę w maju. Towarzyszyć nam będą The Amity Affliction i Deez Nuts. Potem tak jak mówiłem w styczniu zajmiemy się nowym albumem.
Ostatnie raz Twój zespół (Bring Me The Horizon) grał w Polsce w 2007 roku. Ostatnia trasa z Tek-One, Architects i The Devil Wears Prawda jak zwykle ominęła mój kraj. Zastanawiam się czy i kiedy Was tutaj znowu zobaczymy.
Wiesz, mamy plany by pograć więcej w Europie Wschodniej, zwłaszcza, że graliśmy już praktycznie wszędzie. Niestety nie wszystko jest zależne od nas.
Są jacyś artyści, na których powinniśmy zwrócić uwagę? Niemalże wszyscy, których pytam jak jeden mąż wymieniają nazwę Lower Than Atlantis. Słyszałeś o nich w ogóle?
Słyszałem, ale nie słuchałem. Ja osobiście polecam Tek-One, Immanu El, Deez Nuts, Kvelertak, Skrillex'a, This Will Destroy You, Black Breath i The Amity Affliction.
Dzięki za rozmowę! Ostatnie słowa dla Ciebie!
Również dziękuję, i mam nadzieję, że zobaczymy się w Polsce!
Grzegorz "Chain" Pindor