Łukasz 'Pachu' Pach (Huge Ccm)
Wywiady
2011-03-30
Panowie z Huge Ccm zarejestrowali właśnie nową Epkę, a to dobra okazja, żeby zamienić parę słów w Łukaszem Pachem wokalistą zespołu.
Cześć Pachu! Tym razem pogadamy nieco poważniej niż zwykle (śmiech). Ty pewnie jak zwykle jesteś ''zawalony'' robotą, ale liczę na to, że znajdziesz dla mnie chwilkę, co? Gwiazdeczko (śmiech)
Już moment! Przerwa na kawę i jedziemy! (śmiech)
Słuchaj, wydaliście nową epkę, co prawda w formie elektronicznej, co powoli staję się normą również dla (nie)młodych zespołów. ''Payback Time'' to materiał różniący się od wydanego rok temu ''Inner Violence''. Mniej tu Sepultury, więcej Hjudżów (śmiech). Zgadzasz się?
Chyba się zgodzę (śmiech). Jest nieco inaczej, ale nie mogę zagwarantować, że tak już zostanie. Myślę że ep'ka była próbą odświeżenia naszego stylu, jest więcej oddechu i polotu w tych numerach, ale z drugiej strony na następnym pełnym wydawnictwie nie zabraknie też mocniejszego tupnięcia z którym może się kojarzyć nasze dotychczasowe granie.
Swego czasu starano się Was wcisnąć do worka z szeroko pojętym metalcore. Wydaje mi się, że była to poniekąd krzywda dla was. A o hardcore nawet nie wspominając. Od początku istnienia Huge Ccm wasza muzyka zawsze ocierała się o dokonania braci Cavalera. Wszyscy tak bardzo lubicie brazylijskie uderzenie?
Powiem Ci szczerze, że twórczość Cavalerów to chyba nasz jedyna wspólna inspiracja. (śmiech) Dlatego też tak słychać naleciałości stylu Sepultury/Soulfly. Jak wspomniałeś w naszym wypadku zawsze był problem z wybraniem odpowiedniej szufladki czy worka do którego nas wrzucić, dlatego dzielimy scenę zarówno z metalowcami jak i hardcorowcami. Dobrze czujemy się w obu klimatach/scenach.
Koniec końców, fascynacja znalazła swoje odzwierciedlenie na zeszłorocznym koncercie, gdzie zagraliście jako bezpośredni support Sepultury - jednakowoż jak wszyscy wiemy bez Cavalerów. Kiedy gra się z legendami, nawet po roszadach w składzie, chyba nie można oprzeć się wrażeniu, że to jakby spełnienie (nastoletnich) marzeń, prawda? Jak doszło do tego koncertu, i czy występ u boku Sepultury był dla Was budującym doświadczeniem?
Koncert wypalił przypadkowo, dowiedziałem się o nadchodzącym gigu, po czyn skontaktowałem się w sprawie supportu i się udało. Na pewno było to dla Sojczyna i Bartka duże wydarzenie, ponieważ są zagorzałymi fanami Sepultury. Dla mnie osobiście również. Co jak co, ale dzielić scenę z takim zespołem to nie lada wyróżnienie. No i jakby nie było, ze starcia z legendą musieliśmy wyjść obronną ręką. Byliśmy jedynym supportem we Wrocławiu, dlatego spięliśmy pośladki aby nie obrzucano nas życzeniami świątecznymi -"wypierdalać!" albo nie dostać kuflem w głowę. (śmiech) Rozgrzewanie publiki przed "takim" zespołem zobowiązuje (śmiech).
Tyle, że nie był to wasz pierwszy tego typu występ. Co innego supportowanie rodzimych aktów jak Acid Drinkers czy Vader, ale dwa lata temu w Krakowie w ramach Knock Out Fest dzieliliście deski z Meshuggah, The Dillinger Escape Plan i innymi. Z czego akurat ta dwójka to część Twoich muzycznych faworytów, prawda? (śmiech). Na Knock Out Fest zagraliście jako jedna z ''gwiazd'', bez konkursu. Ogromne wyróżnienie dla Huge Ccm.
Nie będę ukrywał, że wtedy było to dla nas niemałym zaskoczeniem jak i spełnieniem marzeń. Ogromne wyróżnienie dla nieznanego wtedy zespołu.
Wracając do ''Payback Time''. Do czego albo kogo możemy odnieść tytuł i kim jest ''Latayah''?
"Latayah" dla chłopaków z zespołu "Natalia" (śmiech). Jest to uniwersalne imię określające femme fatale, kobietę z którą zapewne każdy facet miał do czynienia lub niestety będzie miał. (śmiech) Kto miał ten zrozumie, a dla reszty powodzenia i sto lat życzę (śmiech) Tekst jest prosty, wymowny i dosłowny, nie ma drugiego podłoża, także nie ma się czego doszukiwać między wierszami (śmiech). Jest to taki mój trybucik dla wszystkich istotek, które mogą się utożsamić z określeniem femme fatale. Bez Was byłoby nudno drogie panie (śmiech).
(śmiech) Powiem Ci, że coś w tych Natalia jednak jest. Ale to pozostawię dla siebie. ''Latayah'' ma nieco orientalny posmak, ciekawą linię melodyczną no i głównego rozwścieczonego bohatera jakim jesteś Ty. Sporo pracowałeś nad wokalami na ''Payback Time''? To już nie ten agresywny Pachu, a wokalista z prawdziwego zdarzenia. Kiedyś nawet śpiewałeś czysto. Nie warto do tego wrócić? Przecież co roku nie będziesz growlował na trasach z Vedonist (śmiech).
Każdy z 3 nowych numerów jest nieco z innej bajki. "Latayah" jak sądzę, wyszedł najciekawiej. Wokale nasunęły się same jak tylko usłyszałem nagrane ślady. Troszkę poeksperymentowałem z wokalami, jednak nie potrafię śpiewać. Mówiąc szczerze bardziej jest to takie "udawanie niż śpiewanie", nie jestem też technicznym wokalistą, krzyczę sobie po swojemu, staram się wykrzesać ile mogę z gardziołka. Do nagrania wokali na "Payback Time" podeszliśmy inaczej niż przy poprzednich sesjach. Całość powstawała na bieżąco podczas nagrywania i bardziej rockndrollowo, w sensie starałem się zachować naturalny charakter głosu, bez ultra produkcji. Zależało mi na tym aby było słychać jak gardło pracuje. Nagraliśmy w miarę szybko i bez kombinacji. Plus dla nas.
Bez wspomagaczy? Whiskey i szlugi ''pomagają''? (śmiech)
Mogę jednak zdradzić, że kolejny nowy numer będzie powrotem do brutalniejszych wokali (śmiech). Długo nie wytrzymałem. Odpuściłem sobie tym razem wspomaganie alko itd. Miałem naturalny przester wynikający z przeziębienia (śmiech).
Nagrywaliście u Szymona Czecha, taka odmiana dla bielskiego klimatu i... własnego studia. Szymon zaznaczył swoją obecność nie tylko za konsoletą, ale i nagrał solówkę w coverze Slayera. Sojczyn nie dał rady?
Szymon jest świetnym i doświadczonym muzykiem i byłoby nietaktem nie wykorzystać jego talentu na naszej EP'ce, w czasie gdy pracował nad tym materiałem (śmiech). Oprócz tego zaproponował nam ciekawy sound, odmienny niż na ''Inner Violence'', o czym zresztą każdy, kto słyszał ''Payback Time'' miał okazję się przekonać.
Na ''Payback Time'' swój udział zaznaczyła również Wera z Totem. Skąd pomysł na kobiece gardło w coverach Slayer, no i ostatecznie, dlaczego akurat te dwa numery (''Bitter Piece/Bloodline''), a nie na przykład coś z repertuaru Sepultury?
Nagrywałem gościnnie wokale na nowym Totem, i chciałem się zrewanżować koleżance Weronice, której twórczość jak i umiejętności bardzo sobie cenię, podobnie zresztą jak całego zespołu Totem. Pomysł coveru pojawił się w ostatniej chwili, doszliśmy do wniosku, że fajnie będzie coś dodać bonusowego do nowych numerów. Slayer dlatego, ponieważ najbardziej utożsamiam nasze granie ze stylistyką tych cięższych, wolniejszych numerów zespołu Kerrego Kinga. A dlaczego nie Sepultura? Bez sensu utrwalać etykietę, którą jak wspomniałeś już mamy (śmiech).
Bonusem są też klubowe remixy niemalże singlowego ''Hate of Hate'' z poprzedniczki. Przyznam się, że tego się nie spodziewałem. Czyj to był pomysł?
"Hate For Hate" jest numerem który od początku prosił się o konkretny beat (śmiech). Zaproponowałem chłopakom czy podjęli by się remiksowania tego kawałka i się zgodzili. Zarówno dla nas jak i dla nich było to ciekawe doświadczenie z równie interesującym rezultatem. Oba remixy podobnie jak cover Slayera, miały za zadanie urozmaicić bonusowo EP'kę "Payback Time". Chcieliśmy aby potencjalni słuchacze dostali fajną "paczkę" wraz z oprawą graficzną.
W tym roku liczna reprezentacja Mystic Productions bierze udział w rozdaniu Fryderyków. Nomen Omen, wśród nominowanych jest zespół Acid Drinkers dla którego przygotowałeś grafiki na drugiego Fishdicka. Łukasz nominowany do Fryderyka. (śmiech) Kto by pomyślał.
Jestem masakrycznie i bardzo miło zarazem zaskoczony (śmiech). Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że taka kategoria nawet istnieje. Bardzo fajne wyróżnienie zarówno dla mnie jak i Bartka Zielińskiego z Jokers Tattoo z którym pracowałem nad tą oprawą graficzną. Teraz tylko trzymać kciuki abyśmy postawili figurkę na półkę (śmiech).
Pierwsza nominacja, ale nie pierwsza grafika dla uznanych polskich marek. Zdobiłeś już krążki Frontside, Carnal teraz Acid Drinkers, mimo wszystko nie żyjesz z bawienia się photoshopem dla zespołów.
Pracę dla zespołów traktuję hobbistycznie, nie jest to moje główne źródło utrzymania i dlatego może nie mam na to tyle czasu co za studenckich lat (śmiech) Jednak uogólniając, photoshop i projektowanie to moja branża i źródło dochodu.
Wracając do tematu Huge Ccm, co z koncertami - żywą promocją tego materiału? Nie gracie zbyt często. Z czego to wynika?
Mamy zamiar to zmienić w najbliższym czasie. Przede wszystkim nie mamy za bardzo głowy i czasu do organizowania sobie koncertów, a nie jesteśmy zapraszani do grania na różnych spędach, może dlatego, że stylistycznie nie wpisujemy się w konkretne szufladki i trudno nas wbić do ujednoliconego stylistycznie składu danej sztuki. Nie obawiamy się jednak żadnego grania, ani różnic gatunków i tym podobnych. Obronimy się gdzie by nas nie wrzucić (śmiech). W każdym bądź razie, mamy plan popromować się teraz koncertowo. Myślę, że będą to weekendówki wraz z zaprzyjaźnionymi kapelami, będziemy na bieżąco informować w sieci o takich wydarzeniach.
Tyle dobrze. Ja zapraszam do Katowic, a na jesień do Cieszyna. Dzięki za rozmowę i do zobaczenia!
Dzięki również! Pozdrawiam cieplutko!
Grzegorz "Chain" Pindor