Schizma to pierwszy zespół polskiej sceny hc jakiego zacząłem słuchać, więc mam do chłopaków wielki sentyment. Mając okazję wydać im reedycje ''Unity 2000'' byłem kontent. Tym bardziej teraz, kiedy maczałem palce w reedycji ''Pod Naciskiem'' i całkiem nowej produkcji
"Whatever It Takes, Whatever It Wrecks". Kiedy dostałem nowy materiał prosto ze studia, byłem lekko zdezorientowany, bo co wysuwa się na pierwszy plan, to znaczne zwolnienie tempa. Jednak po kilku przesłuchaniach weszło jak wódka bez popity (śmiech). Uważam, że zamierzenie Pestki wyszło idealnie i jest bardzo fajnie. Analogowe, brudne brzmienie jest ciekawym pomysłem. Słuchając płyty mam wrażenie jakbym stal za ścianą w ich salce prób (śmiech). Mnie na pewno kupili tym zabiegiem, i mam nadzieję, że niezdecydowani dadzą temu krążkowi szansę. Jak na razie, z tego co wiem, odzew jest bardzo pozytywny. Co do okładki, to chcieli aby była prosta aż do bólu, i chyba się udało, choć widać inspirację dziełem zdobiącym album innego zespołu.