Masło (Before A Burning Earth)
Wywiady
2011-03-11
Młodzieńcy z Before A Burning Earth pracują właśnie nad długometrażowym albumem, a my rozmawiamy z Masłem - gitarzystą kapeli
Cześć Masło! Minął rok od naszej ostatniej rozmowy. 12 długich miesięcy, które obfitowały w wiele dobrego dla Twojego zespołu. Zanim jednak przejdziemy do owych smakołyków, przedstaw pokrótce swój zespół, dlaczego zdecydowaliście się na granie nowomodnego deathcore'a, i czy Poznań to dobre miejsce dla tego typu kapel.
Witaj Grzegorzu! Nazywamy się Before A Burning Earth, jesteśmy z Poznania... co więcej mam powiedzieć? (śmiech) Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na to, że nieco odbiegliśmy od deathcore'a. Jeśli chodzi o poprzedni, utrzymany jeszcze w tej stylistyce materiał oraz genezę powstania zespołu - myślę, że taką iskrą zapalną do tego, by cokolwiek robić jako kolektyw, była prozaiczna chęć grania tego, czego słuchamy na co dzień, a co sprawia nam radochę. Nowy materiał to będzie coś zupełnie innego, bardziej melodyjnego.. A czy Poznań to dobre miejsce dla tego typu kapel? Żeby było to świetne miejsce to raczej nie, ale narzekać nie możemy :). Graliśmy niedawno, bo 27-ego lutego, koncert w naszym rodzinnym mieście i przyznaję, że bardzo mile się zaskoczyliśmy. Przybyło naprawdę sporo osób i dobrze się bawili. Sądzę, że Poznań idzie cały czas do przodu i zaczyna kumać powoli takie klimaty.
Powoli jak powoli, wszak przecież macie tam całkiem mocną reprezentację od hc w postaci 10fold, przez deathcore jak Final Sacrifice, post-hc ZEAL, i wielu innych. Także nie byłbym taki skromny. Poznań pod tym względem ma się bardzo dobrze, o czym świadczy choćby ilość koncertów nakręcanych przez PMK i klub ''Pod Minogą''. Mimo wszystko, sam uważasz, że scena dopiero się ''rozwija''...
Oczywiście, wszystko zależy od punktu widzenia. Scena hardcore'owa czy hc/punkowa ma się o wiele lepiej niż ta, która ma bliżej do metalu. Nie ma co ukrywać, gigów metalcore'owych nie ma tu jakoś zbyt wiele. (śmiech) Mówię tu oczywiście o samych wydarzeniach jakimi są koncerty, bo jeśli chodzi o pracę rozwijających się tu zespołów, to faktycznie jest co śledzić. :)
Ta, z dubstepowymi podobnie (śmiech). Słuchaj, powiedziałeś, że odeszliście od deathcore'a. Mimo to, ''Walk Into Hell'', wasz zeszłoroczny singiel wciąż mocno ociera się o ten nieszczęsny deathcore. Zatem czego możemy się spodziewać po nowym materiale? Bo nie uwierzę, że nagle zaczniecie grać death metal, skoro Bomba tak ładnie czysto śpiewa.
Nie nie ! Absolutnie :) Jak już wcześniej wspomniałem, poszliśmy raczej w nieco lżejsze klimaty. Śpiewania będzie całkiem sporo. Ciężarów i bidonów oczywiście nie zabraknie. Płyta będzie naprawdę zróżnicowana, ale jednocześnie utrzymana w jednym klimacie.
Co jest wpływem radykalnej (w porównaniu do epki, bardzo znaczącej) zmiany stylistyki? Przecież rynek do was nie zadzwonił i nie kazał grać lżej, bo tak trzeba (śmiech). Jak wygląda układ sił - kto ma najwięcej do powiedzenia w trakcie pisania nowego materiału, i czy inspiracją do komponowania jest metal z ostatniej dekady?
Wiesz co, każdy muzyk z czasem dojrzewa, szuka czegoś nowego i oczywiście nie lubi powtarzać schematów. Nasze gusta przez długi okres czasu ulegały zmianom, zaczęliśmy eksperymentować z lżejszymi motywami itd. Sprawdzaliśmy się w tym, także stwierdziliśmy - ''Dlaczego nie?''. Najwięcej do powiedzenia, jeżeli chodzi o pisanie materiału, ma Japa. On zawsze brał to na siebie. Oczywiście, konsultując się z resztą zespołu, bo jakże inaczej! Każdy wprowadzał coś od siebie, a rzeczy, które nie pasowały, lub też motywy z którymi ktoś się z tym nie zgadzał, wyrzucaliśmy. Czy inspiracją jest metal z ostatniej dekady? Nie, nie jest to główna inspiracja. W poprzednim wywiadzie dla portalu Metal-core.pl trochę źle się wyraziłem, pisząc tam o BMTH czy Architects. Te zespoły podałem jako przykład ewolucji, raczej o to bardziej mi chodziło. Naprawdę inspiracje są tak szerokie, że nie sposób mi tutaj dokładnie określić, co może być tą wiodącą. Od pewnego czasu mamy sporo do czynienia z brzmieniami kojarzonymi jako post-rock, I nie ukrywam, że ma to na nas wymierny wpływ. Scena metalcore i deathcore również, ale w mniejszym stopniu niż kiedyś.
Z tym post-rockiem łączonym z szeroko pojętym hc, to troche taka nowa historia. Można by rzec, że umowna popularyzacja formacji takich jak choćby Devil Sold His Soul, otworzyła oczy rodzimym grajkom na to, by robić coś innego, ale wciąż w agresywnej formie. Rozumiem, że o taki mariaż dźwięków Ci chodzi, tak?
Owszem, jest to nawet bardzo świeżutka historia, ponieważ zespołów łączących te klimaty jest jeszcze bardzo mało. Na pewno Devil Sold His Soul jest jednym z tych bandów, które są, można powiedzieć, prekursorami tej 'ewolucji'. Jednak jeśli chodzi o nas, to będzie to cięższe brzmienie.
W zeszłym roku zagraliście kilkanaście sztuk wewnątrz kraju oraz zaliczyliście małe wyjazdy do Czech czy na Łotwę, by zagrać na Zvera Fest. Mamy czego zazdrościć kolegom z zagranicy, czy nie bardzo?
Czy mamy czego zazdrościć? Na pewno takich festiwali jak Zvera Fest:) To była dla nas pierwsza tak duża sztuka, no a przy okazji bardzo udana! Czechy to był również bardzo przyjemny trip, ale na pewno nie zazdrościmy im dróg, bo dzięki nim zrozumiałem co to czeski film (śmiech).
Ja tutaj mieszkam, a odnoszę odwrotne wrażenie! (śmiech). Słuchaj, jeśli mnie pamięć nie myli, wkrótce na świat powinno wyjść wasze nowe dzieło. Połowa śladów bębnów już położona. Zatem kiedy możemy spodziewać się debiutanckiego longplaya?
Jak dobrze pójdzie, to prace w studiu powinniśmy skończyć do końca marca, ale wiadomo jak to bywa, tu jakiś termin odpadnie czy coś i już wszystko się przedłuża, potem mix itd itd. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to może przełom czerwca/lipca.. Żeby nie było, to tylko taki mój strzał, bo szczerze mówiąc nie mam pojęcia ile to wszystko będzie trwało, a że jest to nasz pierwszy longplay, to jeszcze będziemy się starali znaleźć jakiegoś wartego zachodu wydawcę.
A z tym jak wszyscy dobrze wiemy, jest najtrudniej. Podobnie z agencjami bookującymi koncerty. Coś tam się miało dla Was kroić na zachodzie (Francja i kraje Beneluksu), ale nie wyszło Dlaczego? Agencje wymagały wkładu własnego?
Tak, to prawda, nie ma lekko. Od francuskiej agencji mieliśmy przedstawione już daty na tour itd. Pobrali od nas jakieś tam niewielkie pieniądze na promocję następnie, tu ciekawostka, okazało się, że niby nie ma promotorów i nikt nie wyraża chęci organizacji tych gigów. Zostaliśmy najzwyczajniej w świecie wystawieni. Zrobili w ten sposób niejeden band. Po jakimś czasie pojawiła się propozycja od Belgów, ale na tych samych zasadach i stwierdziliśmy, że drugi raz już po prostu tego błędu nie popełnimy. Wciąż szukamy agencji, która zaproponuje współpracę na normalnych/uczciwych zasadach.
W Polsce też nie jest zbyt różowo. Nie ma zbyt wielu interesujących miejsc do zagrania. Jednakże, coś w tym temacie się rusza, i dla przykładu wystąpicie na Siekierzyn Fest u boku kolegów z Drown my Day czy Dust N Brush oraz gwiazd rodzimej sceny punk/reggae. Ciekawy miks, ale plener to plener. Wolisz grać w klubie czy na otwartej przestrzeni?
Wiesz co i jedno i drugie ma swój klimat. Uwielbiam grać w klubach kiedy jest ścisk i czuć tą energię unoszącą się w powietrzu. Póki co, nie miałem zbyt wiele okazji grać na open-air'ach, ale na Zverze bardzo mi się podobało. Stojąc przed dużo większą ilością osób niż w klubach, czuć adrenalinę. Póki co, chyba jednak postawię na kluby. :)
Nadal jesteście młodym zespołem, zarówno stażem jak i wiekiem. Co jak do tej pory uznałbyś za najbardziej budujące i deprymujące doświadczenie dla młodego człowieka, grającego muzykę, na którą praktycznie nie ma popytu w tym kraju?
Budujące jest to, że wielu muzyków starszych stażem docenia naszą muzykę, pomagają nam i wierzą w to co robimy oraz, co więcej, cieszymy się z tego, że mamy wspaniałych przyjaciół, którzy nas wspierają. A byłbym zapomniał, że oczywiście podbudowują nas nasi słuchacze.(śmiech) Deprymująca jest ilość ludzi na koncertach i no i totalny brak odbioru. Chyba tyle..
Albo aż tyle! (śmiech). Plany na resztę tego roku? Longplay i.... cisza?
Oczywiście, dokończenie prac nad longplayem, wydanie go, no i koncertowanie ile tylko się da. :)
Zatem ja ze swojej strony życzę powodzenia, i miejmy nadzieję, choćby małego, niezależnego wydawcy. Pełnia szczęścia gwarantowana! (śmiech). Dzięki za rozmowę!
Również dzięki za rozmowę! Może zobaczymy się niebawem gdzieś tam w twoich stronach. Pozdrawiam wszystkich czytelników! Do zobaczenia na koncertach!
Grzegorz "Chain" Pindor