Jeśli chodzi o pisanie utworów, to mój sposób pracy jest raczej dość specyficzny. Często mam tak, że np. w drodze na zakupy wpada mi do głowy jakiś nowy motyw, a wiadomo, że nie mam przy sobie komputera, więc często po prostu nucę sobie dany riff czy melodię i zgrywam na dyktafon w komórce. W domu to wszystko przepisuję i robię z tego numer. Jeśli chodzi o samą strukturę tego, co piszę, to rozpisuję gitary, bas i perkusję w taki sposób, że utwór jest już w zasadzie gotowy. Później każdy z członków naszej grupy nieco sobie pozmienia w swoich partiach i pozostaje tylko zgrać utwór na próbie. Jest to dużo lepsza metoda niż chociażby tworzenie utworu podczas próby, bo chcąc nie chcąc, na próbie muzycy popadają w pewne schematy i numery nie mają takich smaczków muzycznych, jakie po prostu można zastosować, pisząc je z głową w domu. Podsumowując, pisanie w domu pozwala ci kontrolować przebieg utworu do tego stopnia, że czasem można powtarzać w kółko jeden riff, po czym zmienić nawet tylko jedną nutę, by zabrzmiał on tak, iż będziesz z niego jeszcze bardziej zadowolony. Co do mojego stylu, na pewno jest to skrzyżowanie grania ciężkiego, niskostrojonego, z graniem melodyjnym z wpływami orientalnymi. Lubię po prostu groove, który towarzyszy riffom i sprawia, że masz ochotę machać do tego głową... Co do djentu, to faktycznie można to u mnie usłyszeć. Jest to technika, która pozwala w taki sposób tłumić struny, że można osiągnąć ten specyficzny gryzący środek, lub też grając na otwartej strunie, gdy posuwasz się bardziej w stronę gryfu, uzyskujesz ten metaliczny wydźwięk i, jeśli dobrze nad tym zapanujesz, to właśnie to pozwala osiągnąć ten specyficzny dźwięk zwany djentem. Ważną rolę grają tu również ustawienia brzmienia - często odkręca się tu prawie do końca środek, który nadaje charakter temu specyficznemu brzmieniu.