Maciej "Maikh" Dymus (Afekth)
Wywiady
2011-02-25
O nadchodzącej płycie Afekth, ośmiostrunowych gitarach i djencie rozmawiamy z Maciejem "Maikhiem" Dymusem.
W jaki sposób zaczęła się twoja przygoda z gitarą?
Wszystko zaczęło się od zagrania paru coverów i kilku wymyślonych riffów. To wystarczyło, by wybrać ten, a nie inny instrument. Co prawda muzyka towarzyszyła mi już od najmłodszych lat i zawsze chciałem ją (w nieznany mi jeszcze wtedy sposób) tworzyć, tak więc spotkanie z jakimś instrumentem było tak naprawdę tylko kwestią czasu. Uważam, że wybór gitary był dla mnie właściwy. Oczywiście nie skończyło się na gitarze, bo przez ten cały czas poznałem bardzo dobrze resztę instrumentów, ale nie wyobrażam sobie tego inaczej, bo produkując numery, piszę też ścieżki dla reszty instrumentów, więc taka wiedza jest tu po prostu niezbędna. Na pewno każdemu poleciłbym zrobić to samo.
Czy pamiętasz jakiś moment przełomowy? Wydarzenie, które zmieniło twoje podejście do życia i gry na instrumencie?
Jasne, że był taki moment, co widać po liczbie strun w moich gitarach i stroju, którego używam. Już od samego początku grania na gitarze szczególnie fascynowało mnie eksperymentowanie z niskim strojem, ale dopiero w chwili, gdy doszedłem do etapu, w którym to wszystko dobrze pojąłem, moje zainteresowanie zwróciło się w kierunku gitar 7-strunowych, co - jak można się domyślić - po wielu próbach i eksperymentach doprowadziło mnie do ośmiu strun i skal prawie basowych. Muzykę traktuję jako swojego rodzaju religię; to jest coś, czego nie da się określić słowami. Pasja, poświęcenie, bezkompromisowość - to tylko kilka słów, które mogą nieco przybliżyć to pojęcie. To jest to coś, co tkwi wewnątrz muzyka, co po prostu nie jest namacalne - nie wyłożysz tego na stół i nie pokażesz palcem - to się kreuje przez długie lata i albo to czujesz, albo to nie jest w ogóle dla ciebie.
Jakie masz najlepsze i najgorsze wspomnienie z grania na scenie i w studiu? Wpadki, anegdoty, niespodzianki...
W sumie najgorszych wspomnień nie mam, bo każda z tych nieco trudnych sytuacji pozwoliła się czegoś nauczyć, by w przyszłości unikać pewnych błędów, ale wpadki - owszem - bywały różne. Na przykład skok ze sceny na kafelkowaną powierzchnię zakończony obitym kolanem i kablem ze złamanym jackiem, koncert, podczas którego podeptany kabel tak przerywał sygnał, że aż zaczął sprzęgać, a także koncerty, na których akustycy - nie wiedząc, jak ustawić 8-strunówkę - tak pościnali pasma na korektorze, że po prostu trzeba było iść i samemu sobie ustawić sygnał. Więc na pewno mogę poradzić innym muzykom, by zawsze przed koncertem dostarczali własny rider po to, by akustyk wiedział, co jest grane w danej kapeli. Trzeba też sprawdzać dokładnie sprzęt i kable, na których będziemy grali, i nie należy testować kafelkowanych powierzchni na własnej skórze (śmiech).
W jaki sposób piszesz utwory i co możesz powiedzieć o swoim stylu bądź technice? W twojej muzyce słychać też charakterystyczny djent. Czy możesz nam powiedzieć coś więcej na ten temat?
Jeśli chodzi o pisanie utworów, to mój sposób pracy jest raczej dość specyficzny. Często mam tak, że np. w drodze na zakupy wpada mi do głowy jakiś nowy motyw, a wiadomo, że nie mam przy sobie komputera, więc często po prostu nucę sobie dany riff czy melodię i zgrywam na dyktafon w komórce. W domu to wszystko przepisuję i robię z tego numer. Jeśli chodzi o samą strukturę tego, co piszę, to rozpisuję gitary, bas i perkusję w taki sposób, że utwór jest już w zasadzie gotowy. Później każdy z członków naszej grupy nieco sobie pozmienia w swoich partiach i pozostaje tylko zgrać utwór na próbie. Jest to dużo lepsza metoda niż chociażby tworzenie utworu podczas próby, bo chcąc nie chcąc, na próbie muzycy popadają w pewne schematy i numery nie mają takich smaczków muzycznych, jakie po prostu można zastosować, pisząc je z głową w domu. Podsumowując, pisanie w domu pozwala ci kontrolować przebieg utworu do tego stopnia, że czasem można powtarzać w kółko jeden riff, po czym zmienić nawet tylko jedną nutę, by zabrzmiał on tak, iż będziesz z niego jeszcze bardziej zadowolony. Co do mojego stylu, na pewno jest to skrzyżowanie grania ciężkiego, niskostrojonego, z graniem melodyjnym z wpływami orientalnymi. Lubię po prostu groove, który towarzyszy riffom i sprawia, że masz ochotę machać do tego głową... Co do djentu, to faktycznie można to u mnie usłyszeć. Jest to technika, która pozwala w taki sposób tłumić struny, że można osiągnąć ten specyficzny gryzący środek, lub też grając na otwartej strunie, gdy posuwasz się bardziej w stronę gryfu, uzyskujesz ten metaliczny wydźwięk i, jeśli dobrze nad tym zapanujesz, to właśnie to pozwala osiągnąć ten specyficzny dźwięk zwany djentem. Ważną rolę grają tu również ustawienia brzmienia - często odkręca się tu prawie do końca środek, który nadaje charakter temu specyficznemu brzmieniu.
Jakiego używasz sprzętu?
Używam zrobionych na zamówienie gitar 8-strunowych marki PAS Guitars. Są to dwie gitary: PAS 8 Mind oraz PAS 8 Soul. Obie gitary mają jesionowe korpusy, gryf z ovangkolu, skalę 30,3", mostkowy humbucker na zamówienie do 8-strunówek od Merlin Pickups oraz specjalne mostki również wykonane specjalnie dla tych gitar. PAS 8 Mind ma płaski korpus i podstrunnicę z palisandru, natomiast PAS 8 Soul ma korpus profilowany i podstrunnicę z hebanu. Stroję do dropped D, ale oktawę niżej, czyli mówiąc w skrócie, jestem w oktawie basowej. Gitary brzmią naprawdę ciężko i zarazem selektywnie, bardzo dobrze reagują na wszelkie artykulacje, a ich wykonanie jest również świetne. Jest to wprawdzie coś na granicy gitary elektrycznej i basowej, ale za to z takimi właściwościami, których nie da się w inny sposób zastąpić i które można uzyskać właśnie na 8-strunówce. Jeśli chodzi o sprzęt kreujący brzmienie, to używam procesora Line 6 POD HD500. Miałem różne głowy gitarowe, lecz jednak stwierdziłem, że to po prostu nie do końca jest to. Line 6 pozwala mi wykreować to dość specyficzne brzmienie i odpowiednio przetworzyć dół, tak aby brzmienie było wciąż selektywne. Do tego mam pełną kontrolę nad brzmieniem podczas koncertu, bo POD-a wpinam bezpośrednio do stołu mikserskiego i dźwięk nie musi być nagłaśniany przez mikrofon, tylko jest podany bezpośrednio, co tak naprawdę dodatnio wpływa na jakość i pozwala mi kreować wyjściowe brzmienie bez obawy, że ktoś mi namiesza w moich ustawieniach. No i komfort przenoszenia tego sprzętu oraz zapisywania swoich brzmień w presetach - to po prostu sama przyjemność.
Jakich rad udzieliłbyś młodym gitarzystom?
Ćwiczcie, poświęcajcie się muzyce, a na pewno ten wysiłek się zwróci. Nie załamujcie się jakimiś błędami, bo w końcu jesteśmy ludźmi, a nie maszynami. Spisujcie sobie wszystkie motywy, które wam wpadną do głowy, bo im więcej ich macie, tym lepiej. Poznajcie resztę instrumentów i nie ograniczajcie się tylko do jednego z nich, na pewno pomoże wam to w pisaniu utworów i kreowaniu własnego stylu. Jeszcze jedno: znajdźcie sobie pracę, bo wtedy możecie tak naprawdę zacząć eksperymentować ze sprzętem i zainwestować w swoją muzyczną karierę.
Co możesz powiedzieć o nadchodzącej płycie grupy Afekth?
Album będzie nosił tytuł "Ancient Faith". Na razie, na przełomie listopada i grudnia, wydajemy promocyjny krążek z trzema utworami zwiastujący ten właśnie album, bo longplay zamierzamy wypuścić już poprzez wytwórnię. Będzie to połączenie wielu elementów i oczywiście w naszym stylu progresywnego/ mathmetalowego grania. Płytę nagrywamy w moim własnym studiu, bo to tak naprawdę jedyna możliwość wykręcenia takiego brzmienia, jakie mam w głowie, szczególnie że używam tak niskiego strojenia i tutaj po prostu trzeba dużo pracy i znajomości specyfiki tego strojenia, by wiedzieć, co z tym zrobić. A sam album można opisać za pomocą następujących określeń: ciężar i ściana gitar, melodie, orientalne wstawki, harmonia, groove, djent, energia, dynamika, zmiany tempa, zmiany metrum, polirytmia oraz polimetria. Brzmi fajnie? No to zapraszamy w najbliższym czasie do słuchania naszej muzy.
Jakie masz dalsze plany?
Oczywiście zamierzam kontynuować to, co robię, a także jeszcze więcej koncertować i pisać materiał już na kolejny album. A obecnie właśnie podpisujemy kontrakt z zagranicznym managementem Alkemist Fanatix i szukamy wydawcy na nasz debiutancki longplay. Jak wspominałem, na przełomie listopada i grudnia zamierzamy wypuścić krążek promocyjny zwiastujący nasz debiutancki album "Ancient Faith". Wkrótce wypuścimy również klip do utworu "Orpheus", a w tak zwanym międzyczasie zagramy pewnie kilka koncertów, tak więc wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy!