Mike Schleibaum (Darkest Hour)
Wywiady
2011-02-24
W przededniu premiery siódmego albumu Darkest Hour rozmawiamy z Mike'm Schleibaumem - gitarzystą amerykańskiej formacji.
Cześć! Za kilka tygodni wasz nowy album ''The Human Romance'' trafi do sklepów dzięki E1 Records. Dlaczego po dziesięciu latach opuściliście szeregi Victory Records?
Szczerze? Byliśmy zbyt młodzi i zbyt głupi, gdy podpisywaliśmy papiery z nimi. Zdecydowanie po tylu albumach wiemy już czego chcemy, a E1 nie może się wręcz doczekać dalszej współpracy z nami. Decyzja o odejściu z Victory Records była jak najbardziej słuszna.
Odnosząc się do materiałów prasowych, ''The Human Romance'' ma być waszym najdojrzalszym, technicznym a zarazem pełnym melodii materiałem, deklasującym wcześniejsze krążki. Pierwszy singiel ''Savor the kill'', to świetny melo death metalowy hymn, ze wspaniałym refrenem i potężną dawką groove. Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale wyraźnie słyszę tutaj wpływ In Flames! (śmiech). Drugi zaś, ''Your Everyday Disaster'' jest bardziej w stylu charakterystycznym dla ''The Eternal Return'', bardzo szybki, thrash metalowy, ze świdrującą solówką. Zakładam, że ''The Human Romance'' to miks thrashowego oblicza Darkest Hour oraz tego, które mocno zainspirowane jest melodyjnym death metalem.
Fascynacja melodyjnym death metalem wcale nie jest nowa, wręcz przeciwnie, już od naszej pierwszej epki w 1998 roku, doskonale wiedzieliśmy, że chcemy grać muzykę w stylu In Flames czy At The Gates. Błędem byłoby zamykanie się na ten jeden gatunek. Dlatego też wpływ na nas miały kapele z naprawdę przeróżnych gatunków muzycznych, punk, hardcore, czy metal spod znaku Metallica a nawet Pantera. Przyznam się jednak, że to skandynawski melodyjny death metal ma specjalne miejsce w naszych sercach, i sądzę, że prędko się to nie zmieni.
Do czego odnosi się tytuł waszego nowego albumu? Do ludzkich emocji, ich braku?
Motywem przewodnim są sami ludzie. To jak się zachowują, dlaczego często polegają na pierwotnych instynktach, często zwierzęcych. Osobiście nie znam odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest, że tak silnie jesteśmy powiązani ze zwierzętami, ale widzę wiele podobieństw pomiędzy nami, a innymi ssakami. Zbytnio nie różnimy się od nich.
Jakiś czas temu Ryan powiedział, że gdy gra koncerty, często czuje się niczym wykonawca pop. Choć niemiłosiernie katuje swoje bębny, zauważa, że wiele zespołów jest znacznie brutalniejszych od was. Co więcej, regularnie przesuwają granice brutalności. Trudno się z tym nie zgodzić, lecz Darkest Hour to wciąż metalowy zespół z krwi i kości - pełen wściekłości, emocji, pasji, której brakuje wielu współczesnym zespołom chcącym zdobyć rynek. Uważam, że nie powinien się tak czuć. To dziwne, że w Stanach tak wiele zespołów ma parcie na pieniądze i ''szkło''. Co o tym sądzisz?
Cóż, zawsze tak było i będzie. Tego typu zespoły tak naprawdę niczego sobą nie reprezentują, i osobiście, chciałbym aby ludzie otworzyli oczy, i zwrócili się w stronę dobrej muzyki. Myślę jednak, że w społeczeństwie mamy wielu ludzi, którzy potrafią odróżnić produkt dla mas oraz kapele, które są szczere w tym co robią. Zresztą, muszę w to wierzyć, bo jak inaczej?
Czy jest możliwe utrzymanie się z gry w zespole w Stanach? Dla większości z was, gra w Darkest Hour to niemal połowa życia. Jakby nie było, piętnaście lat w DH już za wami.
Jeśli chodzi o mnie, masz rację. Darkest Hour to dokładnie połowa mojego życia. I tak - zgadza się, na chwilę obecną, jesteśmy w stanie wyżyć z grania, ale tylko na podstawowym poziomie zaspokojenia potrzeb. Nic więcej, ale lepsze to niż codzienna praca. By to osiągnąć, nieprzerwanie gramy koncerty od 10 lat. To szmat czasu, i niesamowity wysiłek.
Twój zespół jest uważany za jednych z twórców metalcore. Co sądzisz o tym gatunku, czym jest on dla ciebie, i czy kiedykolwiek uważałeś was za kapelę metalcore? Domyślam się, że twoja definicja metalcore raczej nie ociera się o grupy typu Attack Attack i im podobnych...
Metalcore sam w sobie to bardzo dziwny termin. Wiesz, w latach 90, ludzie mówili tak na kapele pokroju Integrity, Damnation, Converge, Botch i wielu innych, którzy grali bardzo zmetalizowany hardcore. Nie ukrywam, że mocno się nimi wszystkimi inspirowaliśmy, ale to było w czasie gdy nagrywaliśmy demówki, czy pierwsze epki. Gdzieś około 2000 roku, ta muzyka, została jakby na nowo zredefiniowana, pojawiło się wiele partii znamiennych dla melodyjnego death metalu, szybkie rytmy, dużo harmonii, czyste wokale itd. Protoplastami byli muzycy Atreyu, Killswitch Engage, i Trivium - by tylko wymienić kilka. Teraz to bardziej kapele mainstreamowe, ale wciąż solidny metal. Nie wiem, kurwa, czym teraz jest metalcore. (śmiech). Wiem za to, że od wydania naszego debiutu ''Mark of the Judas'', jesteśmy, byliśmy i będziemy zespołem melo death metalowym.
Dwa lata temu mieliście okazję zagrać w Polsce w ramach trasy Thrash And Burn w Katowicach. Czy istnieje szansa, że w ciągu najbliższych miesięcy ponownie traficie do mojego kraju? Tym razem, gdy gracie z Born of Osiris i Protest The Hero, ominęliście zarówno Polskę, jak i Czechy - a przecież z tego co wiem, lubicie zarówno kraj jak i Pragę, gdzie zazwyczaj gracie. Żaden z organizatorów nie był zainteresowany?
Kilkukrotnie graliśmy w Polsce i zawsze jest dobrze. Serio! Odnośnie bookingu koncertów. Wiesz, to nie takie proste. Jesteśmy zdani na łaskę naszych agentów, którzy zajmują się wszystkimi szczegółami, i po prostu wygląda to jak loteria, że czasem uda się coś załatwić na wschodzie, a czasem nie. Jestem jednak pewien, że w końcu się uda, i znów do was zawitamy.
Obecnie w Stanach coraz większą popularność zyskuje metalcore o bardzo mocnym, religijnym przesłaniu. Jak ty odbierasz tą chrześcijańską ofensywę, i czy podzielasz moją opinię, że to szybki skok na kasę?
Osobiście przyznam, że według mnie w żadnym gatunku muzycznymi nie ma miejsca na religię. A zwłaszcza w metalu. To przecież kontrkultura. Zorganizowana religia, tym bardziej na w ujęciu zinstytucjonalizowanym, to coś, o czym musimy zapomnieć jeżeli chcemy pójść na przód jako gatunek.
Djent zyskuje coraz większą popularność. Mieliście okazję grać z Periphery i Animals As Leaders. Czy ten stosunkowo nowy gatunek ma jakikolwiek wpływ na Darkest Hour? Tosin Abasi wyznał, że muzykę swojego zespołu traktuje jako współczesny jazz.... Dziwne, co nie?
Stary, nie byłem nawet świadomy, że to w ogóle jest jakiś nowy gatunek (śmiech). Ale teraz na poważnie, wiem, że jest dziś wiele bardzo mocnej i mocno zmatematyzowanej muzyki, którą niestety nie do końca jestem w stanie zrozumieć, ale w pełni doceniam umiejętności i wkład w to co robią muzycy tacy jak Tosin Abasi. A odnośnie Tosina, to chyba jeden z najlepszych gitarzystów na ziemi, i jak dla mnie, może sobie nazywać swoją muzykę jak chce! Takie jest moje zdanie (śmiech).
Czy masz jakiś zespół/projekt poza Darkest Hour? Wiem, że Ryan pracuje nad nowym wydawnictwem swojego ambientowego projektu Years. Domyślam się jednak, że zarówno w jego przypadku, tak być może w twoim, są to wyłącznie projekty wyłącznie studyjne.
Zawsze coś tam sobie piszę. Nigdy nie jest tak, że nie pracuję nad jakimiś dźwiękami. Kiedy mieszkałem w Nowym Yorku, grałem w takim zespole Ancient Sky. Ot, psychodeliczny rock, nic specjalnego. Mam trochę spisanych rzeczy, i kto wie, być może kiedyś przerodzi się to w album.
Dzięki za rozmowę! Ostatnie słowa dla ciebie!
Również dziękuję, mam nadzieję, że wkrótce do was przyjedziemy. Koniecznie sprawdźcie nasz nowy album ''The Human Romance'', który premierę w Europie będzie miał 7 marca za sprawą Century Media. Cześć!
Grzegorz "Chain" Pindor