Adam Borys (Vidian)
Wywiady
2011-02-17
Rozmawiamy z gitarzystą Vidian - Adamem Borysem.
Cześć Adam! Cud, że żyjesz po koncercie Terror w Estradzie, ale jak widać jesteś niezłamany. W końcu trzeba mieć siłę na zbliżającą się ofensywę z Blindead, co nie? (śmiech)
Terror rzeczywiście zamiótł, zarówno zespół jak i publika o mało nie roznieśli Estrady na kawałki haha. Na pewno był to jeden z najlepszych koncertów na jakich ostatnio byłem. Ale siły są, nie ma obaw! No i na początek - Witam!
Słuchaj, z Bydgoszczy na Pomorze jest kawałek drogi, a tu nagle okazuje się, że koncerty z Blindead to nie dar od losu, a po prostu dobra opcja dla promocji wizerunku obu projektów. Skąd ta kolaboracja, i czy ogniwem spajającym jest studio Soundsgreat?
W pewnym sensie na pewno, studio to polecił nam Havok i jak widać był to dobry wybór. Po usłyszeniu materiału zaproponował parę wspólnych gigów, wypada się tylko cieszyć. Odwiedzimy razem z Blindead oraz Obscure Sphinx Warszawę, Poznań, Rzeszów i Wrocław, szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać tych koncertów, damy z siebie wszystko i nie będziemy się oszczędzać. Uwielbiamy występować na żywo i wierzę, że zyskamy dzięki temu paru nowych słuchaczy!
Nie wiem jak jest tam na mroźnej północy (śmiech), ale tutaj na południu takie dźwięki mają całkiem dobre przyjęcie. Warto wspomnieć o południowcach z Forge of Clouds, Moanaa, Sun For Miles i innych, o których pewnie mogłeś usłyszeć w związku z konkursem Neuro Music związanym z Asymmetry Festival. Cieszysz się na występ Godflesh? I dlaczego Vidian nie startował?
Forge of Clouds zagra także we Wrocławiu, więc z wielką chęcią obejrzę ich koncert. Na występ Godflesh cieszę się niezmiernie, podobnie jak na występy Electric Wizard czy Oranssi Pazuzu, to świetna sprawa, że ktoś w Polsce takie rzeczy robi i mam nadzieję, że ten festiwal pobudzi falę tego typu imprez w Polsce. A Vidian startował, ale jak widać nie znaleźliśmy uznania w oczach jury, bywa i tak.
Może gracie zbyt grzeczną muzykę jak na Asymmetry. Skoro przecież w tym roku znalazło się miejsce na eksperymentalny grind (The Setup), to gdzie tam na death metal! (śmiech). Wróćmy jednak do lata 2010 - wchodzicie do Soundsgreat - dlaczego album ukazuje się po sześciu miesiącach i co było czynnikiem opóźniającym finalizację nagrań?
Nie mi oceniać czy zbyt grzeczną. A co do sesji - same nagrania zakończyły się w lipcu, ale jak to w życiu bywa czasami pewne rzeczy się sypią wtedy, kiedy nie powinny. Wpłynęły na to różne czynniki, ale nie ma co tego rozpamiętywać, ważne, że płyta skończona, Kuba zrobił kawał dobrej roboty i musimy się teraz skupić na tym, co przed nami. Tak to w życiu jest że czasami jest "pod górkę", ale liczę że w końcu wszystko zacznie toczyć się w takim tempie jak powinno.
Tyle, że w naszym kraju taki inteligentny death metal, odstający od pełnej blastów normy, to chyba niezbyt pożądana muzyka. Gdzie zatem miejsce Vidian - sam wiesz jak jest z promocją metalu w Polsce, nie mówiąc już o bookingu koncertów. Rok temu zagraliście w Niemczech, i było to w pewnym sensie traumatycznym, ale również pozytywnym przeżyciem, uświadamiającym jak daleko jesteśmy w tyle. Z Bydgoszczy za Odrę nie jest aż tak daleko, może właśnie tam trzeba spróbować?
Może zacznijmy od tego, że nie wiem czy death metal to odpowiednie określenie dla naszej muzyki. Oczywiście, nie mnie to oceniać i każdy odbierze to na swój sposób, ale jak słyszę death metal to kojarzą mi się takie nazwy jak Morbid Angel, Autopsy, Entombed czy Yattering, a Vidian to chyba jednak trochę inna muzyka. Ja w każdym razie osobiście nie odbieram jej jako death metal. A co do miejsca - powiem szczerze, że nie analizuję tego. W Polsce sytuacja wygląda rzeczywiście nieciekawie, trudno jednoznacznie wskazać przyczynę. Mógłbym tutaj napisać elaborat, ale o tym powiedziano już tyle, że ciężko dodać coś nowego. Na pewno sytuacja w Niemczech wygląda inaczej, wiem to z doświadczenia i z opowieści znajomych kapel. Koniec końców, wszystko rozbija się o kasę, ale pewna świadomość ludzi, że za dobre rzeczy trzeba płacić też nie jest bez znaczenia. Ciężko mi zrozumieć kogoś, kto płacze, że 15 czy 20 złotych za koncert to za dużo, a i z takimi przypadkami się spotkałem. Na pewno zachód jest chłonnym rynkiem, ale nie tak łatwo się przebić, trzeba najpierw wypracować sobie jakąś markę u siebie - i wracam do tematu koncertów w Polsce, koło się zamyka.
Tylko czy rodzimy (tfu!) rynek jest w stanie przyjąć kolejne tego typu twory jak Wasz? Spójrz na to co wydaje Mystic Productions, coraz mniej miejsca tam dla metalu... ale to wina kalkulacji, chęci zysku. Bo jeśli brać pod uwagę to, że odmówili Neurothing (których nomen omen bardzo lubisz!), to co dopiero Wam, choć nie jest do żaden przytyk w Waszą stronę. Ot, po prostu smutne realia...
Niestety, taka prawda. Może powinniśmy zacząć grać tak jak Akurat albo Happysad, studenci to w końcu dość liczna publika. Ale też nie dramatyzowałbym, jestem w stanie spokojnie znaleźć niejeden dobry band w katalogu Mystic. Takie realia, nie ma co płakać. Prawda jest taka, że ciężko z wytwórniami, ale z drugiej strony, ile osób dziś kupuje płyty? Internet z jednej strony pozwala na lepszą promocję, na dotarcie do większej grupy ludzi, ale z drugiej strony natłok informacji i zalew różnego rodzaju zespołów, też sprawia, że coraz ciężej wyłowić z niego to, co naprawdę wartościowe. Muzykę można zapisać na dysku kilkoma kliknięciami. Pamiętam jak zdarzało mi się kupować kasety w ciemno, odkryłem dzięki temu masę niesamowitych zespołów. Pamiętam jakie były emocje, gdy ktoś znajomy miał najnowszą płytę zespołu, który się lubiło. Dzisiaj tego nie ma, młodsze pokolenie przez płytę rozumie katalog empetrójek. A co do do tego, czy rynek jest w stanie nas przyjąć. Mam nadzieję że tak, ale z drugiej strony nie stresuję się tym jakoś specjalnie. My dajemy z siebie wszystko, mam nadzieję że znajdą się ludzie, którzy to docenią i polubią naszą muzykę.
Album powoli dociera do mediów - jak do tej pory napotykacie raczej pochlebne opinie (włącznie z moją własną). Może nie powinienem o to (już) pytać, ale czy jest jednak coś z czego jesteś niezadowolony? W końcu sesja była bardzo mocno uwarunkowana finansowo - a zwłaszcza miks i mastering.
Wiesz, ja wychodzę z założenia że jeśli nie będę w 100% zadowolony z tego co zrobiłem, to jaki jest sens robić to dalej? Dlatego szanuję niezmiernie takie zespoły jak Emperor, które po nagraniu genialnego albumu zakończyły działalność. Wiadomo, z perspektywy czasu pewne rzeczy zrobiło by się inaczej, ale jestem zadowolony z płyty, z efektu jaki osiągnęliśmy. Ten krążek doskonale obrazuje Vidian z tego okresu i nic (no, prawie nic) w niej bym nie zmienił. Prace nad nowym materiałem trwają i mam nadzieję że będzie to kolejny krok dla nas, że zyskane doświadczenie zaprocentuje.
O ile nie wyjedziesz do Australii... kraj kangurów mocno kusi? (śmiech)
(śmiech) Nie sądzę. Chociaż nauczyłem się już, że życie jest totalnie nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Właśnie dotarła do mnie informacja o śmierci Gary'ego Moore'a. Kolejny wielki artysta odszedł, takie chwile zmuszają do refleksji...
Tylko do jakich wniosków mogą doprowadzić? Że życie jest niesprawiedliwe? Bo jak inaczej określić odejście z tego świata Paula Greya, Ronniego Jamesa Dio, i wielu, wielu innych. Wydaje mi się, że myślą przewodnią płynącą z zadumy, może być to by robić dalej swoje, i zostawić coś dla... potomnych?
Oczywiście, ale takie chwile uświadamiają, że nigdy nie wiadomo ile czasu nam zostało. Dla mnie to nauka, że należy czerpać z życia tyle ile można i nie warto robić sobie samemu niepotrzebnych problemów, a wielu ludzi ma taką tendencję. Ale chyba trochę zboczyliśmy z tematu...
Czy ja wiem czy zboczyliśmy. Może w przeciągu tego roku zostaniesz gwiazdą rocka, i świat będzie za Tobą płakać! (śmiech). Ale wracając do waszego debiutu - płyta nie jest jeszcze dostępna w wersji fizycznej. Wróble ćwierkają, że wydanie ''INME'', może być równie ładne co ostatni long wspominanego już nie raz Blindead. Jakiś drzeworyt...?
Tak mi dziś powiedział Szy, nasz wokalista - "w twoim wieku gwiazdy rocka to już umierały" (śmiech). Zostanie gwiazdą rocka mi nie grozi, chociaż mam nadzieję, że kilka osób będzie po mnie płakać, niekoniecznie w związku z muzyką. A co do debiutu - płyta dostępna będzie niedługo, a co do tego co ptaszki ćwierkają... Zobaczymy, zobaczymy (śmiech)
W tym wypadku plotki mogłyby się okazać prawdą. Przyznam Ci się, tak między nami, że tego typu pomysły nie mają zbytnio miejsca na zachodzie. Ba! Powiem więcej, pierwszy lepszy przykład - Architects, zespół raczej Ci znany, niekoniecznie lubiany, ale ich nowy album to tylko rozkładana książeczka (jednostronicowa, coś na kształt plakatu) i standardowy layout albumu. A płyta kosztuje kilkadziesiąt złotych. Nie tego oczekuję i jak mniemam, też pewnie masz coś na ten temat do powiedzenia...
Wiesz, trudno mi się do tego odnieść. Uważam, że muzyka w której stworzenie włożyło się sporo wysiłku powinna mieć odpowiednią oprawę. Nie wyobrażam sobie wypuszczenia płyty w slimcasie czy bez książeczki. Ale to jak z muzyką - każdy zespół sam decyduje, jak chce to rozwiązać. Odbiorcy zweryfikują. A co do Architects - znam, chociaż rzeczywiście nie jest to do końca moja bajka.
Jako Vidian porównywani jesteście do Gojira im podobnych formacji. Czy to według Ciebie dobre rekomendacje? Gdybyś był osobą postronną, jak sam w notce prasowej opisałbyś Vidian?
Bardzo cenię sobie Gojirę, widziałem ich w zeszłym roku dwa razy na żywo i były to świetne koncerty. Jakieś wpływy pewnie słychać, jeśli komuś kojarzymy się z Francuzami to odbieram to jako komplement, chociaż nie mi oceniać czy to skojarzenia trafne. A co do drugiej części - poproszę o następne pytanie(śmiech).
Ja Ci dam następne pytanie (śmiech). Nie wiem czy będzie to trafnym określeniem, ale na ''INME"' uzyskaliście bardzo tłuste, a jednocześnie selektywne brzmienie gitar. Na jakim sprzęcie nagrywaliście, czego używasz na co dzień, i co sądzisz o stosowaniu racków zamiast tradycyjnego zestawu paka + head?
Dziękuję, taki efekt właśnie chcieliśmy osiągnąć. Użyliśmy wzmacniaczy Peavey 5150 II i Mesa Dual Rectifier oraz paczek Mesa i LaBoga. Do nagrań użyta została moja gitara Flame Signum, którą sobie dość ostro podrasowałem, wstawiłem set EMG 81 i 85. Ta gitara bardzo fajnie brzmi z samego drewna, jestem z niej strasznie zadowolony i jej właśnie, razem z 5150 II używam na co dzień. Rozumiem że mówiąc racki masz na myśli nagrywanie gitary drogą cyfrową? Powiem szczerze, że nie podoba mi się to, jestem w tej kwestii ortodoksem i preferuję brzmienie lampowych wzmacniaczy, to ma prawdziwą duszę. Podobnie z perkusją - brzmienie musi być żywe, chociaż wiem że wymaga to więcej pracy i pieniędzy. Jest to oczywiście moje osobista opinia i moje preferencje, każdy niech nagrywa tak jak mu wygodnie.
Gdybyś miał możliwość wydania swojego albumu na vinylu, zrobiłbyś to?
Oczywiście, chociaż wypadałoby wtedy kupić adapter. Wydania winylowe to nie taka prosta i tania sprawa, ale na pewno fajnie byłoby kiedyś coś takiego zrobić, chociaż mówimy raczej o bliżej nieokreślonej przyszłości.
Trzymam kciuki by się udało. Plany na ten rok? Ofensywa z Blindead to pewnie początek...
Chcemy do wakacji zagrać jeszcze kilka koncertów, a potem? Jakoś tak pojawił się temat epki, nagrania nowego materiału i paru coverów, ale co z tego wyjdzie to dopiero się okaże, chociaż na pewno byłoby fajnie. Jak już wspominałem - nowy materiał powstaje i na pewno to będzie jeden z priorytetów na rok 2011.
Wielkie dzięki za wywiad. Ostatnie słowa dla Ciebie! Do zobaczenia we Wrocławiu, lub gdzieś indziej, gdzie będzie Blindead, wódka... no i Vidian (śmiech).
Ktoś powiedział słowo wódka? Dzięki, pozdrowienia dla Ciebie i czytelników Magazynu Gitarzysta! Zapraszam na koncerty, kielonka przy okazji też można przechylić.
Grzegorz "Chain" Pindor