Pisanie wstępu do wywiadu z muzykiem pokroju Scotta Kelly nie jest łatwym zadaniem. O fenomenie jego głównego zespołu, Neurosis, napisano już setki artykułów, recenzji, sami zaś członkowie grupy odpowiadali zapewne na tysiące pytań dziennikarzy z całego świata.
Gdy jednak Magazyn Gitarzysta, jako jedno z dwóch mediów w Polsce, otrzymał propozycję porozmawiania z sympatycznym, choć trochę mrukliwym, współtwórcą "Times of Grace" długo nie zastanawialiśmy się, czy warto. Poniżej zapis dwudziestominutowej pogawędki ze Scottem Kelly, który w lutym odwiedzi nasz kraj, promując swoje solowe albumy. Od tego też rozpoczęliśmy naszą rozmowę.
Będziesz występował w Polsce w lutym, nie pojawisz się jednak w naszym kraju po raz pierwszy. Jakie masz wspomnienia z poprzedniej wizyty w Polsce, w szczególności z koncertu w Warszawie trzy lata temu?
Było świetnie. Znakomity koncert, pełno bardzo miłych osób. Było to coś bardzo wyjątkowego.
W takim razie kiedy ponownie będziemy mogli zobaczyć Neurosis w Polsce?
Nie wiem. Ale możliwe, że latem - okaże się. Zagramy kilka koncertów w Europie. Jeszcze nie wiem, kiedy ani gdzie będziemy grać - jeszcze nie zakończyliśmy bookowania.
Wspomniałeś kiedyś o tym, że chciałbyś połączyć występ Neurosis z performance’m. Czy pracujesz nadal nad tym pomysłem?
Aktualnie nie, ale wyobrażam sobie że kiedyś ten pomysł zrealizuję, bo to bardzo ciekawa idea. Nie wiem jednak jak to zrobić. W tym momencie dalej myślę, że to dobry pomysł, ale tutaj pojawia się kwestia ustalenia "kiedy, gdzie i jak".
Lutowe koncerty będą częścią trasy promującej Twoje albumy solowe, na których skupiasz się na graniu na gitarze akustycznej. Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego zdecydowałeś się zająć inną, spokojniejszą muzyką? Czy był to wpływ poznanych osób, innych artystów, a może wynika to z Twojego prywatnego życia?
Wydaję mi się, że to po prostu inny sposób odzwierciedlenia tego samego. Tak wyszło. Zawsze lubię odnajdywać inne sposoby wyrażania siebie samego. Był to sposób powrotu do tego, na czym się wychowałem.
Co dziś Cię inspiruje, czy nadal zdarza się, że jakiś artysta Cię zaskoczy?
Bardzo lubię Munly & the Lupercalians (amerykańska grupa grająca mroczną miksturę rocka, folku i country - przyp. jw.). I jeszcze jedna rzecz, wiem że nie są nowi na scenie muzycznej - chodzi o Godspeed You! Black Emperor. Widziałem ich trzy razy w Anglii - byli niesamowici!
Najwięcej osób kojarzy Cię dzięki Neurosis, a nie w związku z albumami solowymi czy Shrinebiulder. Czy nie jest to dla ciebie deprymujące? Podobnie jak np. Micheala Girę ze Swans wszyscy będą Cię kojarzyli z Neurosis.
Wiesz, wydaje mi się że nie da się tego uniknąć, bo ludzie zawsze działają na bazie skojarzeń. Ale na szczęście fani Neurosis są bardzo otwarci. Zwykle nie szukają jakiejkolwiek muzyki, ale chcą czegoś więcej. To nie jest dla nich problem, przyjść na koncert i posłuchać czegoś spokojniejszego i bardziej introspekcyjnego.
Odnoszę wrażenie, że w czasie koncertów i podczas komponowania, ulegasz wpływom masy różnorakich emocji. Jakie to emocje? Czy jest to coś na kształt przeżywania depresji dwubiegunowej? Mieszanina ekscytacji z wyrzucaniem negatywnych emocji?
(Śmiech) To praktycznie cały "Ja"; taki właśnie jestem. Jestem również tym, co wyrażam artystycznie. Wydaje mi się, że nowy materiał uzewnętrznia odrobinę radości, którą odczuwam w moim życiu, radości, która jest we mnie - bo nigdy prostu nie wiedziałem jak ją wyrazić w odpowiedni sposób.
W tekstach Neurosis widać respekt przed siłami natury oraz Bogiem. Czy sam jesteś osoba wierzącą?
Osobą wierzącą w Boga? Nie. Ale jestem osobą okazującą szacunek. Nie mówię, że wiem i rozumiem wszystko. A moja religia i zrozumienie wywodzi się z dźwięku, z muzyki - to jedyne medium za pośrednictwem, którego odnajduję swoją duchowość.
W muzyce Neurosis najbardziej fascynuje mnie to, jak wpływacie na słuchacza, jak nastrój waszej muzyki wpływa na niego. Zastanawiałeś się jak to osiągacie?
Nie bardzo, bo muzyka też na mnie tak działa. Wydaje mi się, że jest ona rzeczą, która zespala wszystko - wszystkie elementy dzielące wszystkich - łączy ich umysły w jedność. Muzyka łączy ludzi!
Nagrywałeś agresywną muzykę z Neurosis, subtelną na swojej solowe albumy, eksperymentalną z Tribes of Neurot. Czy jest jakiś gatunek muzyczny, z którym chciałbyś się zmierzyć? Może jakiś szalony projekt z Mikiem Pattonem?(śmiech)
Lubię kolaborować z innymi ludźmi w kwestiach muzyki i innych rzeczy. Proces ten sprawia mi naprawdę dużą przyjemność. Myślę, że to ważna rzecz, aby muzyk to robił. Ale, na dłuższą metę, dla mnie to wszystkie kolaboracje są tym samym - nie czuję jakiejś dużej różnicy. Muzyka nie musi być głośna; dla mnie ciężar wiąże się z emocjami przekazywanymi za jej pośrednictwem - a nie głośnością czy czymś w tym stylu. Właśnie to lubię - ciężką muzykę i ciężki dźwięk.
Przełomem w dyskografii Neurosis była Wasza trzecia płyta. Co zadecydowało o tym, że zmieniliście stylistykę i zaczęliście używać elektroniki i sampli?
Wiesz, kiedy zakładaliśmy zespół, to wszystko, wszystkie pomysły, mieliśmy już w głowach, i to że wylądowaliśmy w końcu w tym punkcie nie było dla nas wielkim zaskoczeniem. Po prostu potrzebowaliśmy czasu żeby wymyślić jak to osiągnąć. I wydaje mi się, że już na ostatnich trzech albo czterech piosenkach na naszej drugiej płycie, osiągnęliśmy to, co chcieliśmy. Nie mieliśmy osoby, która zagrałaby w nas na klawiszach, itp., więc kiedy skończyliśmy nagrywać drugi album, zaczęliśmy kombinować jak znaleźć kogoś takiego w naszym mieście. Było to bardzo trudne, bo nie było zbyt wielu ludzi, którzy zajmowali się podobnymi rzeczami. Oczywiście jak tylko zaczęliśmy wykorzystywać dźwięki, generowane przez takie instrumenty i obmyślać sposób ich wykorzystania w procesie twórczym, stało się to bardzo uzależniające. Bez problemu można było zrezygnować z gitar i basu, dodać klawisze i uzyskać potężną dawkę dźwięku. A po złożeniu wszystkiego do kupy - uzyskaliśmy właśnie taki dźwięk.
Kilka lat temu wydaliście "Grace" Tribes of Neurot jako dopełnienie "Times of Grace" Neurosis. Czy zamierzacie powtórzyć kiedyś ten eksperyment?
Nie sądzę - już raz go zrobiliśmy i nie chciałbym się powtarzać. Tzn. to fajny pomysł, ale nie jestem pewien czy zrobimy tak jeszcze raz. Możliwe, ale nie rozmawialiśmy o tym zbytnio. No i nie czuliśmy inspiracji, żeby to powtórzyć. Myślę, że czasami najlepiej jest wykorzystać coś, pomysł, raz i zostawić w spokoju.
Czy w czasie całej kariery Neurosis mieliście kiedyś propozycję nagrywania dla większej wytwórni? Twoi koledzy z Mastodon, podobnie jak Wy, zaczynali od nagrywania dla mniejszych labeli, teraz są gwiazdami…
Jasne otrzymaliśmy kilka ofert, ale nie zdecydowaliśmy się na żadną. Uznaliśmy, że nie chcemy być częścią tej maszyny. Neurosis musi być bytem niezależnym. Nigdy, przenigdy, nie możesz pozwolić, aby ktoś mówił Ci co masz robić.
Jak Twoje dzieci i żona odbierają muzykę Neurosis?
Wydaje mi się, że wszyscy lubią ją na różne sposoby. To coś, do czego wszyscy się przyzwyczaili - wszyscy zajmujemy się tym od dawna i jesteśmy jedną wielką rodziną. Tworzymy coś na kształt rodzinnego interesu. Więc, kiedy zbieramy się razem na koncerty, towarzyszą nam dzieci i żony. I każdy nam pomaga. Mój syn był naszym "roadie", a córka Jasona przez jakiś czas była naszym oświetleniowcem. Staramy się żeby dzieci nam pomagały, a one szanują to, że trzymamy się tego, co sobie założyliśmy. Dzieci lubią ciężką muzykę, ale nawet jeśli nie jest to ich ulubiony gatunek - szanują go. Mogłoby to wydawać się trochę dziwne, gdyby Neurosis była ich ulubioną kapelą na całym świecie.
Czym zajmujesz się na co dzień? Masz regularną pracę?
Tak mam stałą pracę - jestem dźwiękowcem w teatrze wystawiającym sztuki Shakespeare’a i podobnego typu rzeczy.
Kończąc już, powiedz, kiedy możemy się spodziewać nowego albumu Neurosis?
Ciągle piszemy materiał i powoli zbliżamy się do końca. Mamy pełno nowych utworów, a część z nich gramy już na żywo. Myślę, że z powodu naszych zajęć i podobnych kwestii, będzie można go usłyszeć w 2012 r. Mam nadzieję, że nagramy go w tym roku. Taki mamy plan.
Jacek Walewski
Tłumaczenie: Roman Stankiewicz (Asymmetry Booking)