Paweł Ostrowski (The Sixpounder)

Wywiady
2011-02-08
Paweł Ostrowski (The Sixpounder)

Rozmawiamy z wrocławskim The Sixpounder. Na pytania odpowiadał gitarzysta Paweł Ostrowski

Logo
Cześć Paweł! Słucham waszej płyty i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to materiał zagraniczny.. W końcu Breslau, co nie? (śmiech)


Logo
Hej! Tak jak mówisz, gramy zagraniczny metal prosto z Wrocławia (śmiech)


Logo
I to nawet tak zagraniczny, że udało się wam pojawić na Wacken - zarówno jako widzowie, jak i jako artyści biorący udział w konkursie. Nie wiem jak to jest, ale tam, inaczej niż w Polsce, chyba nie ma ustawiania wyników, a mimo to, trzeci rok z rzędu polski zespół zajmuje drugą lokatę. Chyba nie płakaliście, prawda? (śmiech)


Logo
Nie wnikam za bardzo czy na tego typu konkursach są ustawiane wyniki czy nie. Na ostatnim Wacken sytuacja była dosyć dziwna, ponieważ zwycięzcy - zespół z Finlandii, grał w pierwszy dzień, kiedy jeszcze nie było połowy jury, a w momencie werdyktu, kapeli już nie było. Pojechali do domów. Więc nie wiadomo o co chodziło tak naprawdę....


Logo
Jak wygląda Wacken z perspektywy muzyka? Bez wątpienia ''niebo a ziemia'', w porównaniu z Polską, ale czy jest szansa na to, że kiedyś być może Seven Festival dogoni ''zachód''?


Logo
Wacken jest bajeczne. Organizacja jest na najwyższym światowym poziomie. Nie ma mowy o logistycznych brakach i niedociągnięciach. Problemy pojawiają się jedynie w momentach, kiedy np. Iron Maiden ląduje helikopterami i całe Wacken jest podporządkowane pod nich. Wtedy nikt inny się nie liczy. Ludzie obsługujący imprezę są bardzo dobrze przygotowani do udzielania informacji, w dodatku są bardzo przyjaźni. Obsługa techniczna sceny jest również na najwyższym światowym poziomie. Niestety nie dane mi było brać udział w Seven Festiwal, więc nie mam porównania. Myślę, że dogonić zawsze można. Wystarczą dobre chęci i stawianie na najwyższą jakość usług, wtedy samo się zaczyna rozkręcać. W końcu pierwsze Wacken odbyło się na przyczepie (śmiech).


Logo
Tak jak pierwszy Woodstock u nas w namiocie dla wolontariuszy (śmiech). Pytam o to ponieważ w zeszłym roku gdziekolwiek byście nie grali - niezależnie od tego czy to konkursowe eliminacje do takiego Wacken, czy występ w ramach raczej niemetalowego, a rosnącego w siłę Slot Art - mieliście do czynienia z profesjonalną obsługą, i jak na stosunkowo młody zespół, sami możecie ocenić jak to wygląda u Nas, a jak tam, w ''lepszym'' świecie...


Logo
Patrząc pod tym kątem, no to chyba jeszcze trochę brakuje polskim festiwalom. Ciężko porównywać jeden z największych na świecie festiwali do tych, które ciągle ewoluują. Ale myślę, że nie wielkość świadczy o jakości tego typu imprez. Czasami na małych spędach potrafi być równie miło jak na Wacken. Zamiast niemieckiego piwa, można się zadowolić równie pysznym polskim lanym piwem z odrobiną wody (śmiech). Grunt to fajni ludzie na imprezie.


Logo
Słuchaj, The Sixpounder istnieje dopiero od kilku lat, a przynajmniej jako ten jeden twór. Gdzie wcześniej zdobywałeś doświadczenie i skąd pomysł na projekt oscylujący wokół melodyjnego (death) metalu? Co myślisz o porównaniach do In Flames, Soilwork i tym podobnych grup?


Logo
Sukcesy - jeśli można tak nazwać sytuacje, które nam się przytrafiały wynikały, jak sądzę, ze sporej determinacji i nieustającej chęci do ciągłego udoskonalania tego, co robimy. Uwielbiamy grać na żywo, bawić się tym i dawać słuchaczom to, co najlepsze. I to chyba procentuje. Wracając do początków grania, których nawet najstarsi górale nie pamiętają, były one długie i żmudne. Przewijałem się przez zespoły, w których za bardzo nic nie wynikało. Postanowiłem, że sam stworzę maszynę do robienia szumu (śmiech). I tak zaczęłą powstawać idea The Sixpounder. Skompletowanie składu nie było łatwe, ale jednak udało się i jestem bardzo z tego dumny. Ciężko mi odpowiedzieć na pytanie o porównanie do twórczości wspomnianych przez ciebie kapel, ponieważ ich twórczość jest mi znana w 2%. Lubimy grać skoczne, mięsne metalowe riffy okraszone rock and rollem, więc jeśli In Flames czy Soilowork, czy inne kapele grające melodyjny death metal robią to samo, to nie mam nic do takiego porównania.


Logo
Nie wiem czy robią to samo (śmiech). Ale kto wie, może kiedyś uda się Wam zagrać u ich boku. Ale nie dziwi cię to, że mimo, iż nie znasz zbytnio twórczości wyżej wymienionych, twój zespół nie dość, że gra coś ''w ten deseń'', to jest jeszcze świadomie porównywany do takich formacji. Skąd się bierze takie przeświadczenie? Ja osobiście nie wierzę, że wam w głowach tylko rock'n'roll, na płycie przecież tylko ''Last True Cowboy Manifesto'' mocno trąci stonerem...


Logo
Jesteś pierwszą osobą, która porównuje nas do tych kapel. Kiedyś słyszałem jeszcze porównanie do Chimairy, czy Killswitch Engage. Ludzie mają prawo porównywać i będą to robić zawsze. Mamy wokale śpiewane, krzyczane, growlowane, jest podwójna stopa, i nisko nastrojone gitary. Siłą rzeczy, będzie się z czymś kojarzyć. Lubimy melodyjne riffy, więc niewykluczone, że ktoś usłyszy podobieństwo, zwłaszcza kiedy zaczynasz pojawiać się na rynku muzycznym. Wtedy jesteś pod obstrzałem..


Logo
Wiesz, nie robię tego przecież by od razu skrócić was o metalowe głowy. Słyszę, co słyszę, a domyślam się, że w swej opinii nie będę odosobniony - mimo wszystko, wasz debiut: ''Going to Hell, Permission Granted'' - to album dla każdego zwolennika metalowego grania - a nie tylko dla wyżej wymienionych. W nieznany mi sposób udało się wam połączyć świetne wpadające w ucho melodie, solidnego kopa w twarz oraz inteligentne teksty czy bardzo charakterystyczne solówki (czyli bardzo różne, rzadko dobrze idące ze sobą w parze elementy) w jedną spójną i solidną całość. Niezależnie czy słuchamy ''Last True Coboyw Manifesto'', czy bardzo melo deathowego ''Crimson Skies''. Długo pracowaliście nad tym materiałem, i co najważniejsze - kto podjął się nagrań, a kto miksu i masteringu - bo ten ostatni robi kolosalne wrażenie, a nie wygląda to na Hertz czy  Perlazze..


Logo
Nad materiałem pracowaliśmy bardzo długo i bardzo krytycznie podchodziliśmy do każdego wydobytego dźwięku. Nie wiem czy to dobrze, czy źle - tak było. Sporo sytuacji było na granicy obłędu.. Ale jest mi niezmiernie miło, że efekt nie poszedł na marne i ktoś go zauważa. Miksem i masteringiem zajął się Jacek Miłaszewski (www.chimpstudio.com), który był odpowiedzialny za ostatnie płyty Acid Drinkers, Hunter czy naszych przyjaciół z zespołu Maigra. Jest niesamowitym gościem. Bardzo kreatywny, ciągle się rozwija i nie ma klapek na oczach. Przekonał nas do takiego, a nie innego efektu końcowego, bo można powiedzieć, że to my mieliśmy klapki i patrzyliśmy na muzykę okiem typowego zjadacza metalu - czyli wszystkie gały w prawo i głośniki rozgrzane do czerwoności. Jacek widział to inaczej i wspólnymi siłami mamy efekt, z którego jesteśmy bardzo dumni.


Logo
I którego pozazdrościć mogą młodsi od was koledzy. Maigra też powalała brzmieniem - choć oni to trochę inna kategoria grania. Debiut powoli dociera do mediów, w tym i do naszego Magazynu, kilka dni temu okazało się jednak, że są jakieś problemy na linii tłocznia-zleceniodawca. Co się stało, i kiedy ''wygłodniali'' fani metalowego grania, będą mogli zakupić wasz premierowy materiał?


Logo
Ostatnio stwierdziliśmy, że jesteśmy najbardziej pechowym zespołem świata, ponieważ co chwilę napotykamy na naszej drodze kolejne schody. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Rzeczywiście, w zeszły czwartek odebraliśmy płyty, które okazały się uszkodzone i w tym momencie rozpatrywana jest reklamacja. Sytuacja jest nieco skomplikowana i myślę, że nie ma sensu jej opisywać. Podejrzewam, że w ciągu tygodnia do naszych rąk trafią prawidłowo przygotowane płyty, które chcemy od razu wysyłać do wytwórni. Racjonalnie patrząc miesiąc, dwa, i wygłodniali fani metalowego grania będą mogli ją pożreć.


Logo
Czy ja wiem czy do końca takim pechowym, skoro wybraliście się na casting do nowego programu Polsatu... w dodatku wypadliście całkiem przyzwoicie...


Logo
Bo my staramy się pomagać szczęściu, a nie ono nam! Casting był bardzo spontanicznym ruchem. Nasza sala prób mieści się 5 minut drogi od miejsca, w którym ów casting się odbywał. Więc postanowiliśmy zobaczyć jak to wygląda od środka. Pewnie, gdyby trzeba było jechać tam 15 minut to byśmy się zastanawiali (śmiech).


Logo
Leniuchy. A jakby nie było, kontaktów nałapaliście co nie miara. A jak wyglądało to od strony czysto produkcyjnej? Sprzęt ok? Bez popędzania? Czy raczej wszechobecne bydło i byle na szybko?


Logo
Sporo ludzi narzekało na organizację. My podeszliśmy na luzie i bardzo przyjemnie nam się spędzało czas. Nie nastawialiśmy się na nic, bo wiedzieliśmy, że to nie miejsce dla ludzi takich jak my.. Jednak bardzo pozytywnie się zaskoczyliśmy. Przyjęcie było co najmniej dobre, tak więc ogólny wniosek jest prosty - warto było się  tam pojawić.


Logo
Gdzie w tym roku będzie można spotkać The Sixpounder? Szykuje się wam mini trasa z Tiberius i Sinful Carrion - co dalej? Jeśli nie podpiszecie kontraktu, zmuszeni będziecie pozostać w kraju.


Logo
Mamy zamiar ostro promować zespół. Jesteśmy w trakcie organizowania koncertów. Jest sporo pomysłów. Szczegółów nie będę zdradzał. W przygotowaniu jest nowa strona, więc informacja dotrze do każdego zainteresowanego.


Logo
Miejmy nadzieje, że wszystko pójdzie po waszej myśli, to jak, kiedy skonsumujemy jakiegoś ''hamburgera''. W końcu nazwa zobowiązuje! Ostatnie słowa dla ciebie.


Logo
Dzięki za wywiad! Zapraszam wszystkich do śledzenia dalszych losów The Sixpounder. Jeśli w danym mieście zaczną pękać ściany w budynkach, znaczyć to będzie, że The Sixpounder właśnie ma próbę dźwięku przed koncertem i niezwłocznie należy udać się w miejsce gdzie grają! Do zobaczenia na koncertach!


Grzegorz ''Chain'' Pindor