Lodzia (Kabanos)
Wywiady
2010-12-15
Rozmawiamy z Lodzią z zespołu Kabanos. Rzecz będzie o flakach z olejem, zębach w ścianie i oczywiście nieśmiertelnej wódeczce.
Cześć Lodzia! Jako, że zarówno Kabanos jak i Twoja osoba to prawdopodobnie wielka niewiadoma dla czytelników Magazynu Gitarzysta, pokrótce powiedz dlaczego ukrywasz się pod damskim pseudonimem, i dlaczego uznaliście, że Kabanos, skądinąd zazwyczaj bardzo smaczny, to świetny pomysł na nazwę dla metalowej kapeli (śmiech)
Cześć! Pseudonim Lodzia wymyślił mi nasz wokalista Zenek w 2004 roku, kiedy dołączyłem do zespołu Kabanos. Jak tylko usłyszałem od niego, że właśnie tak będę się nazywał w zespole, miałem ochotę po ryju lać. Byłem wściekły. Wiedziałem jednak ze Zenek, jako lider i założyciel zespołu jest niezbyt skory do jakichkolwiek negocjacji, więc musiałem się z tym pogodzić. Teraz, z perspektywy czasu w ogóle mnie to nie rusza (śmiech). Nazwa Kabanos to stare dzieje. Zenek zapożyczył sobie tą nazwę od sklepu z wędlinami, który był w Piasecznie, naszym rodzinnym mieście. Nie wiedział jeszcze, że będzie grał rock/metalową muzę (śmiech)
Ale wiedział już z czym jego projekt się będzie ''jeść''. A raczej, że to on podlegać będzie konsumpcji... fanów i krytyków. A nie boli Cię to teraz, że Lodzia(rz) nie kojarzy się za dobrze? Lodzia to ważne (damskie) ogniwo Kabanosa? Często przywołujesz resztę chłopa do porządku (śmiech)?
Kabanos na samym początku funkcjonował jako projekt, w którym wykorzystywano podkłady muzyczne innych, znanych wykonawców, np. SOAD, czy Limp Bizkit i do tego pisane były własne teksty. Nikt wtedy nie przypuszczał, że z czasem wykrystalizuje się z tego prawdziwy Kabanos, the live band. Nikt też nie zakładał, że najdzie nas ochota wziąć instrumenty i zacząć naprawdę grać i tworzyć własne, autorskie numery. Kiedy to się jednak stało, oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie podlegać konsumpcji fanów i krytyków. Zawsze słuchaliśmy mocniejszego grania, więc obrany przez nas kierunek był oczywisty. Co do pseudonimu, to naprawdę nie mam teraz z tym problemu. Wydaje mi się, że moja rola w zespole jest dość istotna. Razem z Zenkiem i Leszkiem (drugim gitarzystą) komponujemy utwory na płyty.
Widzisz, bo Kabanos, scenicznie bardziej przypomina taki zwariowany kabaret, z niesamowitym wręcz dystansem do siebie i świata. Na jednym z koncertów granych w plenerze, pod sceną autentycznie gibają się przedszkolaki. Istne szaleństwo, nie mniejsze jak warstwa tekstowa waszych utworów. Kabanos rzeczywiście to twór ''do jaj''?
Szczerze mówiąc, nigdy nie uważałem, ze Kabanos jest zespołem "dla jaj". Owszem, teksty Zenka są pełne absurdu, ale w większości z nich istnieje prosty do odczytania przekaz. Wiele z jego tekstów mówi o naprawdę poważnych sprawach, tylko forma przedstawienia tematu jest taka, a nie inna. Pod płaszczykiem humoru istnieje drugie dno. Po za tym, nasza muzyka była i jest tworzona zawsze na serio. Mam na myśli nasze autorskie płyty: ''Zęby w ścianę'' oraz wydaną w tym roku, ''Flaki z olejem''. W studio staramy się nagrać materiał najlepiej jak umiemy. Co do koncertów to owszem, tu nigdy nie wiadomo co się będzie działo (śmiech). Zenek to urodzony wodzirej i showman, potrafi naprawdę poderwać ludzi do zabawy. We wspomnianej przez ciebie Opalenicy, była grupka dzieci, którą Zenek zaprosił pod scenę, obiecując przy tym, że jak będą tańczyć to da każdemu po koncercie 20 zł (śmiech). Dzieciaki bawiły się przednio, my zresztą też.
A dał im po te 20 złotych? Trochę tych szkrabów tam było (śmiech). Wiesz, ja Kabanosa częściowo odbieram przez pryzmat właśnie takiego kabaretu. Wszystko jest na wysokim poziomie (patrz choćby wasze solówki na ''Flakach..''), ale pierwiastek humorystyczny, absurdalny, i generalnie mało ''true'' góruje nad resztą. Zenek świadomie nagina rzeczywistość... weźmy na przykład historię małego robaczka. W pewnym sensie, gdyby nie te mocne dźwięki, i to ukryte dno o którym mówisz (niekoniecznie związane akurat z tym kawałkiem: bieda, samotność, apatia), to przy Kabanosie (i to faktycznie) niejeden dzieciak potupałby nóżką i pośpiewał teksty - nawet w przedszkolu. Dobrze jest mieć świadomość ''szerokiego grona odbiorców"? (śmiech)
No niestety nie dał (śmiech). Wiesz, to taka zachęta była żeby dzieciaki zostały pod sceną i potańczyły trochę na naszym koncercie. To prawda, że to, co zawarte jest w tekstach, wybija się ponad wszystko i tak naprawdę charakteryzuje nasz zespół. Bo przecież gdyby do tej muzyki, którą nagraliśmy, Zenek napisał teksty bez pierwiastka humorystycznego i zaśpiewał to jeszcze w sposób czysty (mam na myśli bez jego charakterystycznej maniery wokalnej a'la żul) - to brzmielibyśmy jak wiele innych rock-metalowych kapel. Mamy świadomość tego i cieszy nas, że warstwa tekstowa dociera do szerokiego grona odbiorców. Z drugiej strony, nie mamy pojęcia na ile otwarci są nasi odbiorcy, i czy ich właśnie nie razi fakt, że Zenek śpiewa tak, a nie inaczej.
Nie bez powodu nazwałeś Zenka wodzirejem. Na weselach sprawdziłby się w stu procentach. Wiesz, tu pojawia się ten problem z zaszufladkowaniem was, co pewnie w pewnym stopniu determinuje otwartość odbiorców. Bo dla przeciętnego metalowca jesteście zbyt jajcarscy, nie ma tego jebnięcia (śmiech), a dla rockowców zbytnio dokładacie do pieca (''Flaki z olejem'' to już bardzo metalowy, i wyraźnie wykrystalizowany stylistycznie album, nawet jak na was). Więc, paradoksalnie, dla kogo według ciebie jest Kabanos? Czy po koncercie w Hard Rock Cafe w Warszawie (fajna sztuka swoją drogą!) wylano na was kubeł zimnej wody, czy raczej przyjęcie mieliście ciepłe, z dodatkami? (śmiech)
Ciężko powiedzieć. Od strony muzycznej na pewno jesteśmy rock-metalowym zespołem. Problem stanowi tak naprawdę warstwa tekstowa i ogólnie głos Zenka. Albo ktoś go polubi, i wtedy w pełni akceptuje Kabanosa jako całość, albo właśnie nie podejdą potencjalnemu odbiorcy nasze teksty i zwyczajnie z Kabanosem się nie polubi. To jest dla mnie nawet ok, bo przynajmniej są jasne podziały. Lubię, nie lubię. Nie spotkałem się jeszcze z obojętnością na temat Kabanosa. I to mi się podoba, że nasz zespół budzi skrajne emocje. Kabanos to przede wszystkim zespół dla ludzi z dystansem do siebie i świata. Mamy świadomość, że nie każdemu podchodzą nasze teksty i nikogo na siłę nie będziemy przekonywać. To tak jak nie każdy lubi "Za chwilę dalszy ciąg programu". Ja płakałem na tym programie satyrycznym ze śmiechu, a wielu moich znajomych uważało mnie za debila, że w ogóle to mi sie podoba (śmiech). Po koncercie w HRC było bardzo ciepłe przyjęcie. Nie przypominam sobie jakiś negatywnych komentarzy. Dla nas był to wspaniały koncert.
Mann i Materna generalnie niszczą obiekty, a lekcje ''Prawa Jazdy'' z tego show wziąłem sobie mocno do serca (śmiech). A jak jest z koncertami, nie jesteście niejako.. w ciemnej dupie? Z prawdziwymi metalowcami nie pogracie, off-owcy tego nie skumają, a w dyskotekach choć dzieje się dużo, i można ostro dostać po mordzie - Kabanos też by się nie odnalazł. Mimo to wciąż gracie, w różnych miejscach. Jak do was podchodzą organizatorzy koncertów? I czy wspólna trasa z Zacierem odcisnęła na was jakieś psychiczne piętno? W końcu nie codziennie ma się okazję usłyszeć live takie hity jak ''Kebab w cienkim cieście'' (śmiech)
Choć założenie rzeczywiście na to wskazuje, to nie do końca jest tak z tymi koncertami. Przychodzi naprawdę mnóstwo osób słuchających metalu, heavy, nu-metalu, rocka czy punka... Po koncertach podchodzą do nas ludzie, którzy np. mówią, że ich ulubionymi kapelami są Tool i Kabanos (śmiech). Organizatorzy jak nas nie znają, zwykle proszą o przesłanie jakiś mp3 żeby w ogóle posłuchać co my gramy. Na ogół jest odbiór pozytywny, może czasem lekki szok - ale pozytywny. A już zwłaszcza po koncercie. Uściski dłoni i przeważnie prośba abyśmy wrócili za jakiś czas znów zagrać. Trasa z Zacierem była dla mnie wspaniałą przygodą i niezwykłym doświadczeniem. Co tu dużo mówić... Grało nam się z nimi świetnie, a poza sceną to naprawdę wspaniali ludzie. Owszem było dużo śmiechu, różnorakich tekstów i głupot, ale chyba nie zryli nam beretów (śmiech). Tak naprawdę my pokochaliśmy Zacier i chyba oni też nas trochę (śmiech).
Tak więc zaistnieliście w szerokiej świadomości fanów wszelakich muzycznych dewiacji. A jak zapatrujecie się na przyszłość? Komponowanie nowej, równie porywającej płyty, kolejna trasa koncertowa (z kim, bo najbliżej byłoby wam do Butelki) czy przerwa na podładowanie baterii? Zima nie sprzyja koncertowaniu, dlatego może lepiej powiedz co planujecie na przełom wiosny i lata 2011. Jak sądzę, prócz osobistych wizyt na koncertach w ramach Sonisphere i innych festiwali, sami pewnie zgłaszać się będziecie na Woodstock czy Seven Festival w Węgorzewie.. prawda?
Teraz po zakończeniu trasy Wódka i Zakąska Tour 2010 robimy sobie zasłużoną przerwę, choć nie na długo, bo 8 stycznia gramy z TPN 25 w Olsztynie. Następnie szykujemy z nimi wiosenną trasę. Myślę, że będzie to seria 12, no może 15 koncertów w marcu i kwietniu. A potem? Zakładam, ze w okresie wakacyjnym powoli zaczniemy brać się za komponowanie nowych numerów. Kto wie, może na koniec przyszłego roku wejdziemy do studia... Zgłoszenia na Woodstock i inne festy jak najbardziej wskazane. Zobaczymy z jakim skutkiem.
Kabanos ma propozycje wydawnicze, czy nadal będzie to deal w ramach dystrybucji z Fonografiką?
Nie mamy propozycji wydawniczych. Nagrywamy i wydajemy płyty własnym sumptem przy wsparciu dystrybucji. Następny album zapewne wyjdzie w taki sam sposób. No chyba, ze coś nam odwali i zamieścimy płytę w sieci do ściągnięcia za free (śmiech).
W pewnym sensie to chyba przyszłość... tyle, że bez jakichkolwiek profitów i zwrotów za sesję nagraniową (niestety). A kupują ludzie Kabanosy? (śmiech) Czy kręcą nosem, i wolą przepijać, albo was spijać? (śmiech) Z perspektywy młodego niszowego zespołu wydanie płyty własnym sumptem, w dodatku nie będącej produktem dla ścisle określonego odbiorcy.. warto to robić? Nie boicie się?
Uczciwie powiem, że tak, kupują. Nakład płyty "Zęby w ścianę" (1200 sztuk) właśnie się kończy, a "Flaki z olejem" też systematycznie się uszczupla. Cieszy nas ten fakt i nie ukrywamy, że dodaje skrzydeł, po prostu mobilizuje do dalszego działania. Nasza ciężka praca, podjęty trud, władowane pieniądze i poświęcenie temu czasu, jest nam wynagradzane i istotnie owocuje szerszym zainteresowaniem. Dlatego myślę, że warto.
''Zęby w ścianę'', ''Flaki z olejem'', co dalej, to wszystko pomysły Zennka? Teraz będzie ''Dupa zbita''? (śmiech)
(smiech) Moją propozycją nazwania naszej drugiej płyty było utarte już stwierdzenie: "Pieniądze w błoto". Ostatecznie stanęło na "Flaki z olejem" i to był pomysł Zenka. Nie wiem co bedzie dalej, może "Dupa zbita" właśnie...
Grunt, że pomysły wciąż są. Udzielasz się gdzieś poza Kabanosem? Skąd pasja do gitary, gdzie grałeś wcześniej?
Nie, nie udzielam się nigdzie poza Kabanosem. Myślę od jakiegoś czasu nad założeniem swojego projektu, ale jak do tej pory na myśleniu się skończyło (śmiech). Bardzo bym chciał kiedyś to zrealizować, bo mam w szufladzie mnóstwo napisanych kawałków, które wiem, że nigdy nie zostaną wykorzystane w Kabanosie. Po prostu są w innym klimacie. Mój ojciec od najmłodszych lat "zarażał mnie" swoją milością do rocka. Puszczał w domu bardzo dużo Zeppelinów, Sabbathów, Deep Purple, King Crimson... Uwielbiałem słuchać solówek i jakoś tak zawsze podobała mi się gitara. Ojciec kiedyś kupił mojemu bratu gitarę klasyczną z myślą, o tym, że ten zacznie się uczyć grać, a tymczasem ja ją chwyciłem. Tak się zaczęło. Jestem totalnym samoukiem i nigdy nie brałem lekcji gry. Gram od 14 roku życia, ale tak naprawdę Kabanos to mój pierwszy zespół. Wcześniej udzielałem sie w takiej jednej kapeli weselnej, grałem tam z moim ojcem, który jest perkusistą. Serio! (smiech)
A czy ja mówię, że to źle, piniondz pewnie z tego o niebo lepszy jak z metalowych koncertów, co nie?
(chwila zastanowienia) No może i tak (śmiech). A do tego jest przecież żarcie i wódeczka :)
A tej nigdy nie za wiele, co? Z Zacierem pewnie grubo mieliście po koncertach (śmiech). Skąd w ogóle ta kolaboracja między wami?
Oj tak, bywało grubo. Szczególnie zapadł mi w pamięci after po koncercie w Gliwicach, gdzie udaliśmy się do Katowic, do klubu Kultowa. Piliśmy i tańczyliśmy na stołach (śmiech). Tak naprawdę to nasi fani zmusili nas do zastanowienia się nad tym, czy zrobić z Zacierem wspólną trasę. Wiele osób pisało do nas maile, że pasujemy do Zaciera i powinniśmy razem koncertować. Ja powiem szczerze, wtedy znałem Zacier tylko z dwóch kawałków: ''Odpad atomowy'' oraz ''Kebab w cienkim cieście''. Reszta Kabanosa chyba podobnie. No, ale spróbowaliśmy i wysłaliśmy do nich maila czy chcieliby z nami zrobić serię jesiennych koncertów. O dziwo, na odpowiedź długo nie czekaliśmy. Zgodzili sie.
Kultowa złym lokalem nie jest, ale drogim (śmiech). Prawda jest taka, że Zacier generalnie słynie chyba tylko z tych dwóch numerów no i jak powszechnie wiadomo, ze współpracy z ZF SKURCZ, a tych, chyba przedstawiać nie trzeba. Zacier pojawi się jeszcze u boku Kabanosa, czy był to jednorazowy wypad na wódkę i zakąskę?
Jestem głęboko przekonany, że jeszcze kiedyś zagramy razem. Nie wiem czy w przyszłym roku, ale z pewnością.
Póki co, ja od siebie zapraszam na wódkę i zakąskę, a na koniec ostatnie słowa dla ciebie! Pozdrowienia ze Śląska.
A dziękuję bardzo! Również pozdrawiam, a wiesz, że ten wywiad przeprowadzasz w moje urodziny?
Nie(śmiech). No to chlup w ten dziub! Najlepszego!
Grzegorz ''Chain'' Pindor