W krajach cywilizowanych funkcjonuje ogromna rzesza muzyków kształconych specjalnie na potrzeby sesyjne. Wiele wybitnych nazwisk, takich jak Landau, Timmons czy Lukather, w pewnym okresie swego życia pracowało w tym zawodzie. W Polsce, wbrew pozorom, nadal niewiele osób się tym zawodowo zajmuje i niewiele osób wie, jak to naprawdę wygląda. Ja pracuję na stałe w orkiestrze Tomka Szymusia ("Taniec z Gwiazdami"), a także z ogromną rzeszą wybitnych artystów przy rozmaitych sytuacjach telewizyjnych, festiwalowych, teatralnych i filmowych. Zdarzyło mi się grać z keybordzistą Milesa Davisa Adamem Holzmanem. Dużą frajdę sprawiła mi praca z orkiestrą Sinfonia Varsovia, między innymi granie muzyki filmowej z laureatem Oscara, amerykańskim kompozytorem, Elmerem Bernsteinem. Ciekawie wspominam też pracę z Peterem Herbolzheimerem, legendarnym aranżerem i twórcą słynnego big bandu Rhythm Combination & Brass. Ten pan nas, znanych już przecież muzyków, przeczołgał niemiłosiernie jak uczniaków, ale na nagraniu brzmieliśmy lepiej niż kiedykolwiek. Ostatnio dość dużo jeździłem. Byłem między innymi w Szanghaju z projektem chopinowskim zaaranżowanym przez Janusza Stokłosę, grałem jubileuszowy recital z Edytą Górniak, a także tradycyjnie już kilka festiwali typu Opole, Top Trendy, Sopot. Jest to praca na pewno ciekawa, przy której można się sporo nauczyć. Niestety trzeba się pogodzić z tym, że w pewnym sensie przestajesz być podmiotem. Trzeba robić dokładnie to, czego wymaga osoba cię zatrudniająca, i rezygnować z własnych przekonań, bo w takim układzie nie liczy się twoja oryginalność, lecz sprawne wykonanie danej partii. Jeśli chodzi o wymagane umiejętności, to jest to przede wszystkim gra na dobrym poziomie w różnych stylach muzycznych. Czasem podczas jednego występu trzeba zagrać utwory stricte popowe, jazzowe i klasyczne. Trzeba się orientować, jakie barwy sprawdzą się najlepiej w danej konwencji. Za tym idzie konieczność posiadania odpowiedniego instrumentarium, które zapewni ci brzmienia na wysokim poziomie. Absolutną podstawą jest umiejętność czytania nut, a jak niestety wiadomo, większość gitarzystów żyje z nutami jak pies z kotem. Bez sprawnego czytania a vista nie da się przetrwać. Przykładowo, w "Tańcu z Gwiazdami" o godzinie 10.00 jest próba - dostajesz nuty, czytasz i właściwie drugie przegranie utworu jest już rejestrowane, bo idzie do klipów reklamowych.