Rozumiem, że każdy ma prawo do swojej opinii, mam też świadomość, że nie nagrywamy płyt, które zdefiniują tę muzykę od nowa. Zresztą nie mamy takich aspiracji. Sam też kiedyś recenzowałem albumy na łamach United Blond i wybierałem albumy, o których autentycznie mogę powiedzieć wiele dobrego… Sądzę, że recenzja powinna opisywać uczucia jakie towarzysza słuchaniu, a nie redukować zalety kosztem oczekiwań. Często jest tak, że domorosły pismak, który dopiero rozpoczął pełnoletniość wie niby więcej, niż ktoś kto na metalu zęby zjadł. Przeglądam recki i artykuły w naszej prasie muzycznej i ręce mi opadają jak nasi dziennikarze "odkrywają" nurty muzyczne, bądź zespoły, które ja śledzę od kilku lat. One są nagle wielkie za Oceanem i nasi chłopcy-"gazetowcy" dopiero to dostrzegają (śmiech). Tak było z Avenged Sevenfold czy choćby AFI, które zaistniały u nas dopiero przedostatnimi płytami. Przykłady mógłbym mnożyć.
Muse wydał kilka lat temu płytę "Absolution", która powaliła mnie na kolana - w naszej prasie przeczytałem stek pretensji, że to muza drażniąca, pretensjonalna, że mają ciągotki do epickich jazd, że zrzynają z Radiohead… Już wtedy czułem, że to będzie wielki band… Przeczucie mnie nie myliło. Recenzje są i będą…jakoś muszę z tym żyć.