Alan Robert (Life Of Agony)
Wywiady
2010-07-30
Life Of Agony jest właśnie przed koncertem na Przystanku Woodstock! Udało nam się porozmawiać z basistą zespołu: Alanem Robertem.
Porozmawiajmy na początek o waszym DVD, którego premiera jest przewidywana lada chwila. Kto wpadł na pomysł tego wydawnictwa i dlaczego wzięliście właśnie Brukselę na tapetę swojego jubileuszowego materiału?
Obchodziliśmy dwudziestolecie naszego zespołu i w niektórych miastach na trasie graliśmy wówczas cały nasz debiutancki album "River Runs Red". Wszystkie bilety na te wybrane wówczas występy były wyprzedane. Byliśmy wtedy bardzo podekscytowani grając ten set i postanowiliśmy uwiecznić ten moment. Zdecydowaliśmy się na Brukselę, przede wszystkim ze względu na miejsce. Od strony wizualnej jest to doskonałe miejsce do nakręcenia koncertu i świetne jeśli chodzi o akustykę i dźwięk, ponieważ w tym samym budynku znajduje się wysokiej klasy studio nagrań. Poza tym Belgia zawsze była specjalnym miejscem dla Life Of Agony, więc to było odpowiednie miejsce i czas by to zrobić. Byliśmy bardzo zadowoleni z efektu końcowego.
Poza tym cały zespół włożył w to wydawnictwo naprawdę bardzo dużo pracy. Od gitarzysty Joeya Z, który zajął się miksem ścieżek audio aż do mnie. Ja zająłem się zewnętrznym layoutem i oprawą graficzną, a także menu na DVD. Było przy tym naprawdę sporo zabawy.
Kolejnym powodem wydania przez nas kolejnego krążka DVD był fakt, że mieliśmy wówczas belgijską ekipę filmową, która filmowała nas przez ostatnie dwa lata podczas trasy po Europie. Stworzyli oni naprawdę fajny krótki film o naszej trasie, która nosiła nazwę "20 Years Strong". Mam nadzieję, że fanom spodoba się zawartość naszego najnowszego DVD.
Poza tym cały zespół włożył w to wydawnictwo naprawdę bardzo dużo pracy. Od gitarzysty Joeya Z, który zajął się miksem ścieżek audio aż do mnie. Ja zająłem się zewnętrznym layoutem i oprawą graficzną, a także menu na DVD. Było przy tym naprawdę sporo zabawy.
Kolejnym powodem wydania przez nas kolejnego krążka DVD był fakt, że mieliśmy wówczas belgijską ekipę filmową, która filmowała nas przez ostatnie dwa lata podczas trasy po Europie. Stworzyli oni naprawdę fajny krótki film o naszej trasie, która nosiła nazwę "20 Years Strong". Mam nadzieję, że fanom spodoba się zawartość naszego najnowszego DVD.
Opowiedz coś o sprzęcie jakiegoś używasz na i poza sceną. Dlaczego właśnie wybrałeś ten sprzęt?
Używam vintage’owych basów Fendera z serii P, które zostały wyprodukowane w 1974 r. Muszę powiedzieć, że jest coś w tym roku, praca lutnicza, drewno, pickupy… Może wszystko z powyższych. Gram na nich od 2005 roku, kiedy to producent naszego albumu "Broken Valley", Greg Fidelman, zaproponował żebym wypróbował tych gitar do nagrań. W przeszłości grałem na specjalnie wyprodukowanym pode mnie 4-strunowym basie Spectora, więc był to dla mnie dość duży przeskok i pozostawienie w tyle bardziej nowoczesnego brzmienia. W tych basach Fendera zakochałem się niemalże natychmiastowo i gram na nich do dziś.
Ponadto używam wzmacniaczy Mesa Boogie Big Block i paczek 8x10 również Mesy. Jest w nich fantastyczny overdrive, który dodaję naprawdę sporo agresji do brzmienia.
Ponadto używam wzmacniaczy Mesa Boogie Big Block i paczek 8x10 również Mesy. Jest w nich fantastyczny overdrive, który dodaję naprawdę sporo agresji do brzmienia.
Kiedy zdecydowałeś się zostać muzykiem?
Swoją przygodę z instrumentem zaczynałem naprawdę późno. Pierwszy raz chwyciłem za gitarę w wieku 16 lub 17 lat. Life Of Agony był praktycznie moim pierwszym prawdziwym zespołem. Razem z Joeyem Z chodziliśmy do tej samej klasy w szkole średniej i zostaliśmy przyjaciółmi. Keith Caputo to jego kuzyn i już wtedy był wokalistą w zespole Isolated Fear. Szukał on wówczas basisty i tak dołączyłem do niego. Kiedy tylko zasiliłem grupę, zdecydowaliśmy bardzo szybko, że zmienimy nazwę na Life Of Agony. Miałem taki sen dotyczący właśnie tej nazwy, że widziałem te słowa ukazujące się w nagłówkach gazet. To był bardzo wyrazisty sen, który wywarł na mnie spore wrażenie. Kiedy tylko podzieliłem się tym z chłopakami z zespołu, wszystkim się to spodobało na tyle, że nazwa została. Reszta jest już historią.
Joey i ja poszliśmy razem na studia do School of Visual Arts w Nowym Jorku, gdzie budowaliśmy swoją bazę fanów Life Of Agony grając wzdłuż wschodniego wybrzeża w weekendy. W końcu udało nam się podpisać kontrakt z Roadrunner Records w 1992 roku. Wydali oni nasz debiutancki album "River Runs Red" w 1993 roku, wtedy udało mi się także pomyślnie skończyć studia. Od razu wskoczyliśmy do vana i graliśmy non stop po całych Stanach Zjednoczonych przez dwa lata. Udało nam się także polecieć na tournee po Europie w towarzystwie Pro-Pain.
Joey i ja poszliśmy razem na studia do School of Visual Arts w Nowym Jorku, gdzie budowaliśmy swoją bazę fanów Life Of Agony grając wzdłuż wschodniego wybrzeża w weekendy. W końcu udało nam się podpisać kontrakt z Roadrunner Records w 1992 roku. Wydali oni nasz debiutancki album "River Runs Red" w 1993 roku, wtedy udało mi się także pomyślnie skończyć studia. Od razu wskoczyliśmy do vana i graliśmy non stop po całych Stanach Zjednoczonych przez dwa lata. Udało nam się także polecieć na tournee po Europie w towarzystwie Pro-Pain.
Waszym ostatnim krążkiem jest album "Broken Valley" z 2005 roku. Czy na tą chwilę są jakieś plany wydania następcy tej płyty? Jakieś nowe riffy, pomysły, które w najbliższym czasie mogą ujrzeć światło dzienne?
Fajną rzeczą, jeśli chodzi o ten zespół, jest to, że wiemy jak wyjątkowa ta grupa jest dla wielu ludzi, a my przecież nie możemy brać takiego faktu za oczywisty. Nie chcielibyśmy wydawać nowej płyty tylko po prostu by coś wydać. Musiałoby być to coś wielkiego w co sami byśmy wierzyli.
By stworzyć dobry krążek, musisz naprawdę poświęcić mnóstwo czasu, którego taka płyta od ciebie wymaga. Poza tym to także duże poświęcenie jeśli chodzi o całe życie. To może oznaczać m.in. wstrzymanie swoich dotychczasowych innych projektów, poświęcanie mniejszej ilości czasu rodzinie, a także poświęcenie w ramach konsensu wśród grupy jeśli chodzi o kierunek nowej potencjalnej muzyki. W dzisiejszych czasach na drodze stoi naprawdę wiele przeszkód.
Występowanie na scenie, a tworzenie nowego materiału to dwie całkiem różne rzeczy. W zespole inspirujemy się różnymi rodzajami muzyki, która czasem sprawia, że nie możemy się dogadać jeśli chodzi o nakreślenie następnego kierunku w jakim chcemy podążać. Na pewno nikt nie chce być uległy w tej kwestii.
By stworzyć dobry krążek, musisz naprawdę poświęcić mnóstwo czasu, którego taka płyta od ciebie wymaga. Poza tym to także duże poświęcenie jeśli chodzi o całe życie. To może oznaczać m.in. wstrzymanie swoich dotychczasowych innych projektów, poświęcanie mniejszej ilości czasu rodzinie, a także poświęcenie w ramach konsensu wśród grupy jeśli chodzi o kierunek nowej potencjalnej muzyki. W dzisiejszych czasach na drodze stoi naprawdę wiele przeszkód.
Występowanie na scenie, a tworzenie nowego materiału to dwie całkiem różne rzeczy. W zespole inspirujemy się różnymi rodzajami muzyki, która czasem sprawia, że nie możemy się dogadać jeśli chodzi o nakreślenie następnego kierunku w jakim chcemy podążać. Na pewno nikt nie chce być uległy w tej kwestii.
Co było powodem waszego rozpadu w 1999 roku? Czy z dzisiejszej perspektywy uważacie, że to było konieczne, czy jednak był to zły ruch?
Keith Caputo opuścił zespół w 1997 roku i reszta członków starała się robić co w ich mocy by wywiązać się ze zobowiązań wobec Roadrunner Records jeśli chodzi o trasę i promocję naszego trzeciego albumu "Soul Searching Sun". Wynajęliśmy wówczas Whita Crane’a na pozycję wokalisty na tą trasę, ale ostatecznie okazało się, że nie był on tym kogo szukaliśmy na stałe. W 1998 roku zagraliśmy naprawdę fajne trasy z Megadeth i na Ozzfest, ale nowy materiał jaki wtedy pisaliśmy nie brzmiał jak klasyczne Life Of Agony z wokalem Whita. Bez Keitha nie było naprawdę sensu dalej tego ciągnąć.
Gdybyś miał wybrać trzy rzeczy niezwiązane z muzyką, które mógłbyś zabrać na bezludną wyspę, co byś wybrał?
Przybory do malowania, komiksy, odtwarzacz DVD wraz z filmami.
Co myślisz o biznesie muzycznym w dzisiejszych czasach? Dokąd zmierza muzyka? Jesteście dość doświadczonym zespołem więc łatwiej jest wam porównać jak to było kiedyś i jak to wygląda dziś. Czy są jakieś różnice w ryku muzycznym lat 90-tych i XXI wieku? I czy zgodzisz się, że ciągle łatwiej jest zostać popularnym muzykiem w Stanach Zjednoczonych niż w Europie?
Ludzie nazywają to muzycznym biznesem, ponieważ zgaduję, że gdzieś ktoś ma za to płacone - to na pewno nie dotyczy artystów, tego jestem pewien. Artysta musi sprzedać statek swoich płyt żeby zobaczyć za to kilka groszy. To samo się tyczy gwiazd pop. Kiedy dana wytwórnia zainwestuje w ciebie pokrywając budżet albumu, nagranie klipu, promocję i wsparcie trasy, z czym w tym momencie zostajesz? Musisz liczyć, że są gdzieś tam lojalni fani, którzy czekają by móc cię zobaczyć na żywo albo po prostu nie przetrwasz. To jest czysta prawda. Obecnie jest całkiem inny czas niż wtedy gdy my zaczynaliśmy. To jest brutalny świat dla wielu nowych zespołów i nie zazdroszczę im. Pomimo, że dziś jest zdecydowanie łatwiej by pokazać swoją muzykę światu, przede wszystkim poprzez sieć, to coraz trudniej jest znaleźć coś wartościowego w tym worku pełnym śmieci, ponieważ każdy może założyć sobie stronę na Myspace czy na Facebooku. I jeśli będziesz mieć wystarczająco dużo szczęścia by podpisać kontrakt płytowy, większość wytwórni zażąda od ciebie części praw do sprzedaży twojego wizerunku i wszelkiej maści gadżetów. Czasami mocno mnie zastanawia jak niektóre zespoły, które nie mają z grania aż takich profitów i często ledwo wiążą koniec z końcem, potrafią i robią to na pełnym etacie. Jest w tym zapewne wiele poświęceń.
Będziecie jedną z gwiazd na tegorocznym Przystanku Woodstock w Polsce. Czy słyszeliście coś na temat tego jednego z największych festiwalu muzycznych w centralnej Europie?
Wszyscy naprawdę nie możemy doczekać się tego koncertu, to jest pewne.
Krzysztof Kukawka