Na swoim solowym albumie akustycznym One Guitar Woman Sue Foley oddaje hołd kobiecym pionierkom gitary – od Elizabeth Cotten i Lydii Mendozy po Maybelle Carter i Charo.
Chociaż historia gitary zdominowana była przez mężczyzn, Sue Foley na swoim albumie One Guitar Woman (Stony Plain) pokazuje, że kobiety odegrały kluczową rolę w kształtowaniu dzisiejszego, znacznie bardziej inkluzywnego świata gitarowego. W rzeczywistości wiele z pierwszych „bohaterek sześciu strun” to kobiety grające na tzw. gitarach salonowych – umilały nimi czas rodzinie i przekazywały swoje techniki kolejnym pokoleniom. Firma Martin udokumentowała, że jej pierwsza gitara akustyczna z X-bracingiem powstała w 1843 roku dla Madame De Goni – gitarowej odpowiedniczki Eddiego Van Halena swoich czasów. Niestety, o tamtych pionierkach wiemy niewiele – informacje są znikome.
Od czasów rozwoju technologii studyjnej mamy już znacznie lepszą dokumentację, a Sue Foley włożyła ogrom pracy w badania nad kobietami, które odcisnęły piętno na muzyce gitarowej w różnych gatunkach. Choć znana jest przede wszystkim z ognistego bluesa na gitarze elektrycznej, jest również wielką entuzjastką gitary akustycznej – i to w bardzo szerokim spektrum. Jej inspiracje mogą zaskoczyć. Oczywiście czerpie z bluesa Elizabeth Cotten i Sister Rosetty Tharpe, jest też wielką fanką matrony muzyki country – Maybelle Carter. Sue opanowała technikę Carter Scratch i Cotten Picking, ale fascynuje się również brzmieniami gitary klasycznej i flamenco. Na One Guitar Woman autentycznie interpretuje klasykę, Tejano i flamenco, zachowując przy tym własny styl. Co ważne – cały album zagrała na jednej gitarze flamenco.
Jesteś najbardziej znana z elektrycznego bluesa. Opowiedz o swojej grze akustycznej.
Moja pierwsza gitara była akustyczna. Grałam na niej kilka lat, zanim zdobyłam półakustyka, a potem przeszłam na solid body. Zaczynałam od country bluesa, stąd moje przywiązanie do używania kostki na kciuk zamiast tradycyjnej płaskiej. Używam jej przez całą karierę. Gram też palcami, z otwartą dłonią, co sprawdza się zarówno na akustyku, jak i na elektryku.
Od zawsze fascynowało mnie brzmienie hiszpańskich gitar z nylonowymi strunami.
W końcu zdobyłam taką gitarę i zaczęłam nad nią pracować kilka dekad temu. To zupełnie inne podejście – trzeba ją subtelnie traktować, a dźwięki są miękkie, ciepłe, bardzo wciągające. Przez lata grałam też na gitarach stalowych, ale zawsze wracam do nylonu – dla mnie brzmi po prostu lepiej. Brałam lekcje flamenco i ostatecznie wybrałam gitarę flamenco zamiast klasycznej, bo okazało się, że na flamenco też świetnie gra się bluesa. Jej wszechstronność pozwoliła mi na wykonanie tylu różnych stylów na jednej gitarze. Ta flamenco negra pięknie reaguje zarówno na tradycyjny blues, jak i country, hiszpańskie i klasyczne kompozycje.
Wiem, że znalazłaś ją podczas wyprawy do Paracho w Meksyku w 2022 roku. Jak to się stało?
Wyjazd do Paracho był jak pielgrzymka. To miasto całkowicie poświęcone budowie gitar klasycznych i flamenco. Lutnicy są tam szkoleni w hiszpańskiej tradycji, więc można zdobyć świetny instrument za rozsądną cenę. Można też poznać samych twórców i odwiedzić ich warsztaty – wszystko ma osobisty charakter. Poszukiwanie gitary do tego albumu było częścią całej podróży, co tylko dodało jej magii. Odwiedziłam kilka warsztatów, ale od razu wiedziałam, że ta pierwsza gitara – od Salvadora Castillo – to właśnie ta.
Foley gra na swojej gitarze Salvador Castillo flamenco negra w Warrendale, w Pensylwanii, 30 października 2023 roku.
Czym różni się flamenco blanca od negra?
Tradycyjna blanca ma boki i tył z cyprysu, negra z palisandru. Negra brzmi ciemniej, ma więcej sustainu i lepszą projekcję. Uwielbiam oba typy. Negra po prostu do mnie przemówiła. Gitara flamenco jest bardziej surowa niż klasyczna – musi znieść mocną grę, by przebić się przez śpiew i taniec. Ma też bardziej perkusyjny charakter.
Klasyczna gitara jest delikatniejsza, wymaga łagodniejszego traktowania. Flamenco gra się bardziej agresywnie, dlatego ich mniejsza rezonansowość jest tu atutem.
Jak opisałabyś swój styl gry?
Potrafię grać delikatnie, ale ogólnie jestem dość agresywna. Czasem używam kostki na kciuk nawet na gitarze flamenco – co dla niektórych może być herezją. Używam bardzo twardych kostek Golden Gate. Lubię też mocne rytmy i energiczne szarpanie strun. Gitara flamenco świetnie to wytrzymuje – jest bardzo wytrzymała.
Większość bluesmanów używa strun stalowych. Co o tym sądzisz?
Nie mam nic przeciwko stalowym strunom – kocham stare Gibsony czy Martiny. Ale flamenco oferuje inną perspektywę. Ludzi może zaskoczyć, jak wiele stylów można zagrać na instrumencie kojarzonym głównie z muzyką hiszpańską czy klasyczną.
Sue Foley występuje na Austin Blues Festival, 27 kwietnia 2024 roku.
Skąd pomysł na One Guitar Woman?
Gdy zaczynałam, było bardzo mało kobiecych wzorców w świecie gitary, więc zaczęłam je skrupulatnie śledzić. To zainspirowało mnie do przeprowadzania wywiadów z gitarzystkami. Kiedy pomyślałam, jak muzycznie mogłabym oddać hołd tym kobietom jako tradycyjna artystka, naturalne było zgłębić twórczość tych, które były przed nami. Blues uczy wyrażać emocje i zadawać ważne pytania o własną muzykalność. To solidna baza do eksplorowania innych gatunków.
Jak interpretowałaś różnorodne style artystyczne?
Każda artystka była wyjątkowa. Najpierw uczyłam się techniki, a potem starałam się znaleźć w tym siebie – Sue Foley, bluesową gitarzystkę. Samo opanowanie techniki byłoby nudne, a filtr wyłącznie mojego stylu – niewystarczający. Dużo ćwiczyłam, a potem szukałam swojej interpretacji.
Jak trudne było opanowanie techniki Elizabeth Cotten?
Zaczęłam fingerpicking w wieku nastoletnim, więc dobrze czuję się w przeplataniu linii basowych kciukiem i melodii górnymi palcami. Pamiętam żmudne ćwiczenia, które miały sprawić, że palce i mózg zaczną współpracować. To złożona technika – trzeba zaczynać powoli, świadomie. Gdy się ją opanuje, ma się wrażenie bycia jednoosobowym zespołem.
„Fingerpicking w stylu Piedmont brzmi trochę radośniej – a przynajmniej tak było, kiedy grała go Elizabeth Cotten.”
Co sądzisz o stylu Piedmont i jego powiązaniu z Cotten Picking?
To tajemnicza technika, przekazywana w rodzinach. Matki uczyły synów i córki – często miały gitary salonowe i czas, by grać w domu. Styl ten ma też korzenie w muzyce fortepianowej – czuć to w melodyjności fraz. W przeciwieństwie do minorowego bluesa, Piedmont brzmi jaśniej i pogodniej – zwłaszcza u Cotten.
Twój wybór utworu Idy Presti był zaskakujący i imponujący. Opowiedz o „Romance in A Minor”.
Ida Presti – przez Segovię nazywana „Ida Prestissimo” – od dziecka była przygotowywana do gry przez ojca. „Romance in A Minor” Nicolasa Paganiniego poznałam dzięki albumowi The Art of Ida Presti. Zachwyciła mnie jej sprawność, emocjonalna głębia i ciepłe, pełne brzmienie, mimo zawrotnego tempa.
Zanurzenie się w świat klasyki było dla mnie najbardziej onieśmielające.
Bałam się krytyki. Ale ten utwór, dzięki tonacji molowej i wolnemu metrum, ma bluesowy charakter i daje pole do interpretacji. Trudno było mi trzymać się zapisu nutowego, bo przywykłam do improwizacji. To było duże wyzwanie, ale warto było.
Co z legendą Tejano – Lydią Mendozą i Twoją interpretacją „Mal Hombre”?
Mendoza grała na 12-strunowej gitarze, często nastrojonej bardzo nisko – do B. Próbowałam to odwzorować, ale zwykła 12-strunowa miała zbyt luźne struny. Możliwe, że w młodości używała czegoś podobnego do bajo sexto. Śpiewała bardzo wysoko, co tworzyło kontrast z nisko brzmiącą gitarą. Ja postanowiłam zagrać jej utwór na mojej gitarze flamenco i dodałam solówkę instrumentalną, zachowując przekaz. Śpiewam niżej – jak dojrzała kobieta wspominająca przeszłość.
Charo jest kojarzona z estradą, a nie grą na gitarze. Czemu postanowiłaś ją uhonorować?
Charo to poważna muzyczka. Studiowała w szkole Segovii, więc jej warsztat jest na najwyższym poziomie. Codziennie ćwiczy. Jej sceniczna osobowość czasem przyćmiewa talent, ale styl Charo to unikalne połączenie klasyki i flamenco. Flamenco czuła dzięki cygańskim muzykom, którzy obozowali na terenie jej posiadłości. Jej interpretacja „La Malagueña” ma ogień i emocje. Była pierwszą kobietą, którą widziałam grającą na gitarze. To ona zainspirowała mnie do gitary hiszpańskiej.
„Charo była pierwszą kobietą, którą widziałam grającą na gitarze. Zrobiła na mnie niezatarte wrażenie i to dzięki niej gram na gitarze hiszpańskiej.”
Jak wspominasz Maybelle Carter i jej technikę Carter Scratch?
Nauka Carter Scratch była pokorna. Wydaje się prosta, ale wymaga precyzji i rytmu. Carter miała świetne wyczucie czasu – możliwe, że grała głównie do tańca, co tego wymaga. Jej solówki były na niskich strunach – nieintuicyjne, ale genialne. Napisałam „Maybelle’s Guitar” jako hołd dla niej i jej legendarnego L5 z 1928 roku, który widziałam ostatnio w Country Music Hall of Fame.
„Maybelle gra swoje partie solowe na niskich strunach. To całkowicie nieintuicyjne, ale genialne.”
Jakie było twoje brzmienie na żywo materiału z One Guitar Woman?
Grałam na tej samej gitarze flamenco przez wzmacniacz AER 60 W. Te wzmacniacze są niesamowite – mój podróżuje ze mną od dekady. Można go spakować do walizki. Czasem gitarę też mikrofonujemy, ale zazwyczaj wystarcza sygnał XLR. Grałam wszystko tak, jak na płycie. Opowiadałam też o artystkach między utworami, ale wolę mówić gitarą.
Co chciałabyś powiedzieć na zakończenie o One Guitar Woman?
Jestem wdzięczna, że mogłam to zrobić. Cieszę się, że mogłam rozwinąć się jako gitarzystka i przekształcić własną edukację w coś inspirującego. Chcę, by kobiety wiedziały, że zawsze miały swoje miejsce przy gitarowym stole. Historia gitary to także ich historia. Wiele z nich myśli, że to „męska rzecz” – ale gitara jest dla wszystkich. I zawsze była.
FOTO: TODD V. WOLFSON (FOLEY); GAB ARCHIVE/REDFERNS (COTTEN); ART ZELIN/GETTY IMAGES; SALIHAH SAADIQ; JOHN BYRNE COOKE ESTATE/GETTY IMAGES (CARTER); DOUG HARDESTY