Wywiady
John McLaughlin

Zbierając ponownie swoją słynną indo-jazzową supergrupę Shakti w celu wydania nowego albumu i trasy koncertowej, John McLaughlin objaśnia harmonię, rytm i siłę improwizacji.

2024-12-28

Sześciostrunowa maestria Johna McLaughlina w Shakti, to jedna z najbardziej zdumiewających akustycznych rzeczy wszech czasów, tuż obok jego niezwykle wpływowej gry na nylonie z Paco de Lucią i Alem di Meolą w Guitar Trio. McLaughlin i mistrz tabli Zakir Hussain świętują pół wieku od czasu dołączenia do kultury świata zachodniego jako Shakti, wydając This Moment (Abstract Logix), pierwszy nowy album studyjny grupy od 46 lat, oraz wyruszając w trasę koncertową. W tym celu 9 września w Davies Symphony Hall impreza Guitar Player Presents pomogła SFJAZZ powitać McLaughlina z powrotem w San Francisco, gdzie ma swą bogatą historię.

W City by the Bay ukazał się najnowszy album koncertowy McLaughlina, Live in San Francisco z 2018 r., a także słynny album Guitar Trio Friday Night in San Francisco, nagrany pod koniec 1980 r. i wydany w 1981 r. W 2022 r. Płyta ‘Saturday Night in San Francisco’ w końcu ujrzała światło dzienne po ponad czterdziestu latach zbierania kurzu w piwnicy Di Meoli. Została nagrana w noc po legendarnym piątkowym koncercie, a Di Meola wyprodukował projekt podczas blokady spowodowanej pandemią. „Al zadzwonił do mnie i powiedział, że znalazł taśmę z drugiego wieczoru, a występ był na tyle inny, że udało się wydać z tego kolejny album” – mówi McLaughlin. Dzięki połączeniu poprzez aplikację Zoom, łączącą redakcję mieszącą się w Warszawie z wieloletnim domem McLaughlina w Monako, wirtuoz przekazuje nam fakty dotyczące tego, jak Shakti i Guitar Trio ukształtowali jego karierę akustyczną przez pryzmat różnych instrumentów, na których gra, aż po ten nowy, długo oczekiwany album Shakti. Gra McLaughlina w Shakti jest niezwykła na wielu poziomach. Jego wysoce rozwinięta technika przenika niemożliwie złożone kompozycje, które w większości nawiązują do nieprzewidywalnych indyjskich form rag, pełnych improwizacji na najwyższym poziomie. Być może najbardziej niesamowite jest to, jak kręte i wirujące linie melodyczne są tak misternie powiązane z szybkimi rytmami perkusyjnymi. Choć samo granie pozostaje tak imponujące, Shakti służy jednak wyższemu celowi. Stratosferyczny poziom zbiorowej wiedzy tworzy mistyczne naczynie muzyczne, które ma zabrać słuchacza w transcendentalną podróż będącą celebracją życia. Obecny skład obejmuje skrzypka Ganesh Rajagopalan, perkusistę Selvaganesh Vinayakram i wokalistę Shankar Mahadevan. Możliwość podziwiania w pełni funkcjonalnej grupy Shakti w tych czasach jest czymś cudownym. Guru mandoliny U. Shrinivas zmarł w 2014 roku. Zapalenie stawów McLaughlina stało się tak poważne, że w 2017 roku ogłosił wycofanie się z tras koncertowych. Potem wybuchła pandemia. Ale zamiast pozwolić, aby jego świat przestał się kręcić, McLaughlin potraktował to wszystko jako inspirację, by utrzymać swoje koła w ruchu. Stosując techniki głębokiej medytacji opisane w wywiadzie dla lekarza rodzinnego w 2021 r., uzdrowił się! Nagrał solowy album ‘Liberation Time’ podczas izolacji i rzucił wyzwanie członkom zespołu Shakti, którzy mieszkają na różnych kontynentach, aby nauczyli się technologii cyfrowego nagrywania i wideokonferencji, aby w końcu mogli chociażby zdalnie współpracować nad nowym materiałem. Rezultatem jest czysta, pełna świeżych dźwięków, radość dźwiękowa. „This Moment” prezentuje współczesne podejście do klasycznego brzmienia Shakti. Brzmi wyrafinowanie, z elementami XXI wieku wplecionymi w charakterystyczną dla Shakti fuzję indyjsko-jazzową. Shakti oznacza „moc”, a McLaughlin ponownie ożywia ponadczasowy zespół w nowoczesny sposób, grając na gitarze elektrycznej i syntezatorze gitarowym w skądinąd akustycznym wydaniu. Dzięki swojemu nowemu, charakterystycznemu brzmieniu gitary PRS, tworzy nieskazitelne dźwięki w światowej klasy miksie, używając także kontrolera gitarowego Fishman MIDI i oprogramowania, aby wyczarować całą gamę dźwięków, od fletu bambusowego, przez syntezatorowy bas, po smyczki.

Jak to się stało, że zacząłeś grać na gitarze elektrycznej i syntezatorze gitarowym w Shakti?

Jest kilka powodów. Oczywiście Shakti była oryginalnie akustyczne, a ja grałem na specjalnej gitarze z 13 strunami i scallopowaną podstrunnicą. (Oryginalna gitara Shakti, zbudowana przez Abrahama Wechtera podczas jego pracy w Gibsonie, była oparta na ulubionym modelu McLaughlina, J-200, z dodatkiem siedmiu przestrajalnych, rezonujących strun, biegnących pod głównymi sześcioma pod kątem 45 stopni.) Następnie był okres, który rozpoczął się w 1978 roku, kiedy po śmierci ojca perkusista Shakti Vikku Vinayakram musiał wrócić do Indii, aby kierować założoną przez niego szkołą. Tak się złożyło, że byłem wówczas w Europie, gdzie natknąłem się na Paco de Lucię. Zaczęliśmy się spotykać i tak powstało Guitar Trio. Przeszedłem od gry na gitarze Shakti ze stalowymi strunami do gitary z nylonowymi strunami, aby uzyskać bardziej ‘klasyczne’ brzmienie, ponieważ Paco grał na pięknej gitarze flamenco. Musiałem spędzić 10 lat grając na tych nylonowych strunach, aby wydobyć z nich to co trzeba.

Pożyczyłem komuś moją gitarę Shakti, bo uważam, że na instrumentach trzeba grać, inaczej niegrana gitara stanie się chora, zupełnie jak człowiek. Kiedy przyniesiono mi z powrotem gitarę Shakti, była już zepsuta. To była dla mnie wielka tragedia. Utrzymywałem kontakt z Zakirem i przez cały ten czas grałem na bardzo dobrym nylonowym akustyku firmy Wechter. Kiedy Shakti dostało zaproszenie na trasę koncertową, zacząłem grać na sporych rozmiarów Gibsonie Johnny Smith (archtop). Pod koniec trasy siedziałem z Zakirem i powiedziałem: „Shakti to taka piękna forma. Musimy znaleźć sposób, aby iść dalej.” Skończyło się na tym, że zaprosiliśmy Shrinivasa, aby do nas dołączył, a on grał na elektrycznej mandolinie o litym korpusie. Był geniuszem. Grałem na tym Gibsonie, który miał bardzo słodkie, czyste brzmienie, które doskonale komponowało się z elektryczną mandoliną. Kontynuowaliśmy to aż do utraty Shrinivasa w 2014 roku.

To był zły rok. Straciliśmy wtedy też Paco, a ja zachorowałem na artretyzm prawego nadgarstka. Wyleczenie zajęło mi aż 5 lat. Kiedy w moim młodym wieku próbuję grać na dużej, nylonowej gitarze Wechter, odczuwam stres związany z pozycją prawej ręki. Muszę zrezygnować z gry na akustyku, bo nie mam problemów z grą na gitarze elektrycznej, a muzycznie nigdy nie czułem się lepiej. Kolejną dobrą rzeczą w graniu na nowym PRS jest to, że dzięki MIDI mogę przenieść do grupy Shakti więcej orkiestrowych dźwięków z mojego zachodniego świata. Uszczęśliwia mnie to i ich też, ponieważ kochają muzykę zachodnią tak samo bardzo, jak muzykę wschodnią. Dlatego tu dzisiaj razem jesteśmy.

W muzyce Shakti jest mnóstwo gwałtownej energii i miło jest słyszeć, że PRS pomaga to osiągnąć. Technicznie rzecz biorąc, jest to twoja pierwsza sygnatura PRS, prawda?

Tak, choć po raz pierwszy spotkałem Paula ponad 20 lat temu na frankfurckich targach Musikmesse. Wreszcie, w zeszłym roku zadzwonił i powiedział, że chce zrobić dla mnie model sygnowany. Och, to brzmienie! Paul wybiera drewno jak Stradivari, który przechadzał się po Dolomitach we Włoszech i stukał w drzewa, mówiąc: „Wezmę to, a nie tamto”. Paul ma w swojej kolekcji najbardziej zdumiewająco piękne drewno. Gryf mojej gitary jest wykonany z hormingo – drewna używanego w marimbach. Jako materiał na gryf gitary, jest niezwykły. Mam trzy inne gitary PRS, ale w tej jest coś magicznego. Paul to maniak. Jest tak samo szalony na punkcie tego, co robi, jak ja na punkcie tego, co ja robię.

Czy tęskniłeś kiedykolwiek za scallopowaną podstrunnicą, taką jak w gitarze Shakti, która pozwalała na wykonywanie większych podciągnięć?

Grałem na tym około 1971 lub 1972 roku, kiedy zacząłem studiować południowoindyjską veenę, która ma ogromną szyję z dużymi progami zatopionymi w wosku pszczelim. Kiedy podciągasz strunę, nie naciskasz – ciągniesz ją jak w sitarze. Ale veena nie jest tak zakrzywiona. Jest płasko. Spędziłem dwa lata z moim guru, doktorem Ramanathanem, na Uniwersytecie Wesleyan, zanim zdałem sobie sprawę, że moja gra na gitarze cierpi. Ten sposób zginania struny, który nazywają gamaka, można wykonać kiedy ma się odpowiednią przestrzeń pod strunami i o to właśnie chodziło w przypadku scallopowanej podstrunnicy w gitarze Shakti . Ale potem natknąłem się na Paco w 1978 roku, kiedy utworzyliśmy Guitar Trio, i po 10 latach gry na gitarze klasycznej z nylonowymi strunami w pewnym sensie utraciłem tę technikę.

Czy można ją zastąpić stosując glissando?

Nie. To technika Shrinivas. To bardziej podejście wokalne. [tu John naśladuje drżący wokal] To też mi się podobało w veenie. Jedną z moich pierwszych przygód po Shakti było to, że zleciłem lutnikowi wykonanie scallopowanej podstrunnicy do mojego Gibsona 345 z 1968 r., który jest duży, ale dość cienki. Spróbuję z tym może jeszcze kiedyś, jak znajdę trochę czasu... No cóż, w tej chwili nie mam czasu, bo kiedy zaczęliśmy koncertować w Indiach, na próbach zaczęliśmy zmieniać i aranżować utwory z nowego albumu. Jesteśmy szaleni. Teraz jestem zajęty nauką nowych aranżacji.

Są niesamowicie dopracowane, szczególnie długie partie melodyczne, które gra się razem z wokalem i skrzypcami. Czy są spisane?

Nie. Wszystko jest przekazywane ustnie. To indyjski sposób. Szalone, co?

Wydaje się to naprawdę niemożliwe.

W Indiach wszystko jest śpiewane. Kiedy się uczysz, nawet perkusiści śpiewają rytm. W południowych Indiach nazywa się to konokol. Zacząłem się tego uczyć u Raviego Shankara w połowie lat 70. Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do Nowego Jorku, chodziłam do jego hotelu. Nauczył mnie teorii rytmu i to wszystko jest u nich wokalne. Kiedy już opanujesz system rytmu konokol, dokładnie zrozumiesz, co robi perkusista z dowolnego miejsca na świecie, ponieważ w pewnym sensie to wszystko jest matematyką. To matematyka z duszą, wiesz?

A największą muzyczną różnicą jest zachodnie poczucie harmonii, prawda?

Oni są tak rozwinięci w rytmie, jak my jesteśmy w harmonii. Oto, jak szaleni są. Można to usłyszeć na płycie w niektórych kompozycjach, które Zakir i Selva (perkusista Selvaganesh Vinayakram) wykonują wspólnie. To fenomenalne.

I widać to wyraźnie, bo Twoje kompozycje pochodzą z innego miejsca. „Las Palmas” brzmi trochę jak flamenco w stylu Paco de Lucia, okraszone potem jest bluesowa kadencja.

Las palmas to po hiszpańsku klaskanie. Tak to się nazywa we flamenco, co oznacza bezpośredni wpływ tej kultury. Dopiero pod koniec ubiegłego roku w końcu zagrali koncert upamiętniający Paco de Lucia w Madrycie. Nie zabrakło tam najwybitniejszych gitarzystów, tancerzy i śpiewaków. Och, to było fantastyczne. Al Di Meola też tam był i graliśmy z siostrzeńcem Paco, Antonio Sanchezem. Co za fenomenalny muzyk! Być może w pewnym momencie przejmie koronę po Paco. „Las Palmas” to swego rodzaju hołd złożony światu, który kocham i którego doświadczałem razem z Paco.

Granie rag z Shakti musi być dla was wszystkich czymś niezwykłym.

Jasne, w muzyce indyjskiej nie ma zmian akordów. Jestem jedynym zachodnim muzykiem w Shakti, więc wyzwalanie dźwięków przy pomocy przetwornika Fishman MIDI i zaoferowanie odmiennej struktury harmonicznej, która daje im zupełnie inne spojrzenie na ragę, to moje sposoby na nagięcie zasad.

Te elementy syntezatora gitarowego są wyraźnie słyszalne we wstępie do wymownie zatytułowanego „Bending the Rules”. Czy zdarza Ci się zerwać ze standardowym strojem gitary?

Mogę grać tylko w standardowym tuningu. Nie proś mnie o przestrojenie struny. Będę wtedy w poważnych tarapatach.


McLaughlin gra na swoim sygnowanym modelu PRS podczas trasy koncertowej „Farewell” w Nowym Jorku, w 2017 roku.

Czy możesz opowiedzieć o tym, jak przebiegają cykle improwizacji w Shakti?

Improwizacja jest sercem i duszą zespołu. I to jest jedno z najwspanialszych połączeń muzyki indyjskiej z jazzem, ponieważ moi przyjaciele są mistrzami improwizacji. Improwizacja jest jak chwila prawdy. Wstajesz, żeby zagrać solo, a twoje spodnie są opuszczone do kostek. Nie możesz się ukryć, więc musisz się z tym pogodzić i pozwolić temu wszystkiemu się toczyć. Masz strukturę. Podejmujesz ryzyko. I dokładnie tak samo jest z Hindusami. Mają ragę, ale jeśli nieco zmodyfikuję harmonię pod spodem, usłyszą to i pójdą za dźwiękami.

Kolejnym aspektem tak bliskim jazzowi jest rytm. Niech Bóg błogosławi Raviego Shankara za wszystkie lekcje, których udzielił mi w konokolu, ponieważ gdy tylko zaczynamy grać, perkusiści siedzą mi na ogonie i kopią w tyłek. Ale właśnie tego chcę w muzyce. Chcę, żeby ktoś mnie pobudził, wybił z mojej małej niszy. Nagle stoisz na cienkiej linie. Co zamierzasz zrobić? Oddajesz się duchowi i idziesz z nim. To jest moment, w którym wszystko zaczyna się dziać.

Jak improwizacja wpłynęła na proces zdalnego nagrywania?

To jeden z powodów, dla których nagrywanie albumu zajęło nam dwa lata. Zapisaliśmy kilka podstawowych plików i rozesłaliśmy je. Potem, kiedy dostanę pliki z powrotem cholerka – będę musiał zrobić swoją część, w także część improwizacyjną. Działo się tak w przypadku każdego z nas, kiedy słyszeliśmy co nagrali inni – często skutkowało to porzuceniem swoich części i powtarzaniem ich trzy lub cztery razy. Było tam wiele emocji. Nie czułem, że jestem sam. Zakładałem słuchawki, zamykałem oczy, naciskałem „play” i oni byli ze mną w pokoju. W zasadzie graliśmy tak długo, aż nie mogliśmy już dalej pracować. To jest wspaniałe. Chcieliśmy nagrać album studyjny, ponieważ nie zrobiliśmy go od 1977 roku, ale nagraliśmy też kilka albumów koncertowych, ponieważ w pewnym sensie jesteśmy zespołem grającym na żywo.

Nowo odrodzone Shakti. (Od lewej) Selvaganesh Vinayakram, Shankar Mahadevan, John McLaughlin, Ganesh Rajagopalan i Zakir Hussain.

W sekcji „Sprzęt” na Twojej stronie internetowej znajduje się rekonstrukcja instrumentu akustycznego Shakti z lat 70., przypisanego mistrzowi lutnikowi Mirko Borghino. Czy brzmi jak oryginalny Wechter i czy rozważałeś powrót do tego pomysłu?

To było jakieś trzy lata temu, kiedy odwiedził mnie włoski lutnik. Na podstawie zdjęć zbudował gitarę Shakti i jest ona tak dobrze wykonana, że brzmi jak oryginał. To niewiarygodne. Pomyślałem o samplowaniu jej brzmienia. Fascynuje mnie ten aspekt, ale potrzebuję szkolenia technicznego w tym temacie. Brakuje mi gitary akustycznej. Brakuje mi gitary Shakti. Mój problem polega na tym, o czym wspomniałem wcześniej. Tak się dzieje, kiedy się starzejesz. Atak jest nieprawidłowy w przypadku sampli gitary akustycznej, które słyszałem. Brzmi to sztucznie i denerwuje mnie to. Ale lubię używać syntezatora gitarowego do tworzenia utworów orkiestrowych, czasem też może fletu lub czegoś, co towarzyszy głosowi lub skrzypcom. Używam systemu Fishman Triple Play Connect w połączeniu z moim laptopem i działa to jak marzenie.

Jaki jest główny łańcuch sygnałowy dla PRS?

Wciąż jestem w trybie uczenia się nowego PRS-a, ponieważ ma on dwa przełączniki, które włączają filtry górnoprzepustowe, po jednym dla każdego przetwornika. Istnieje więc wiele konfiguracji. Lubię używać różnych tonów, powiedzmy, do grania arpeggio lub akordów, ale w Shakti muzyka dzieje się tak szybko… Muszę zaplanować, kiedy zmieniać przetworniki i kiedy ustawić korektor w żądanej pozycji. Używam kostki Hermida Audio Zendrive 2 i obecnie eksperymentuję też z DSM Humboldt Electronics. To efekt symulujący wzmacniacz, możesz kontrolować wielkość gainu przedwzmacniacza lub końcówki mocy oraz brzmienie głośników. To, że to wszystko jest tu analogowe, jest bardzo miłe, ponieważ bardzo podoba mi się ta barwa. Jest inna, bardzo czysta. Wypróbuję to na pewno podczas trasy.

Jaki jest plan?

Rozmawiałem z Carlosem Santaną i planujemy razem zagrać w niedzielę wieczorem. Może zrobimy kilka złotych przebojów z Love Devotion Surrender albo z Welcome. Joe Bonamassa zaprosił mnie do zagrania jednego utworu. Lubię Joe, a on też potrafi śpiewać, więc prawdopodobnie zagram z nim kawałek w sobotni wieczór i po prostu, no wiesz, będę sobie jammował.

Shakti jest zupełnie inne, prawda?

Tak, Shakti to zupełnie inna podróż.

McLauglin gra na swoim niestandardowym double-necku PRS podczas trasy koncertowej „Farewell”, w 2017 roku. 


FOT. BEAT PFĘNDLER / ALESSIO BELLONI / PEPE IDZIE