Członek-założycie legendarnej brytyjskie j grupy Judas Priest, zespołu który sprzedał kilkadziesiąt milionów płyt na całym świecie. Współautor wielu ponadczasowych, metalowych hymnów, od „Victim Of Changes ” i „Hell Bent For Leather” po „Breaking The Law” i „Painkiller”, w których w zasadzie ustanowili standard gry na gitarze heavy metalowej. Teraz żegluje pod własnym szyldem KK’s Priest, pod którym zadebiutował w 2021 roku albumem „Sermons Of The Sinner”, mając u boku byłego wokalistę Judas Priest i Iced Earth, Tima ‘Rappera’ Owensa. Teraz KK powrócił z nowym, mocnym krążkiem „The Sinner Rides Again”, wydanym nakładem Napalm Records…
Kenneth Downing urodził się 27 października 1951 roku w West Bromwich w Anglii. W młodości młody gitarzysta był urzeczony dźwiękami gitar muzyków takich jak Jimi Hendrix, John Mayall i Eric Clapton: „Hendrix był moim idolem. Był absolutnie niesamowity i nie sądzę, że kiedykolwiek będzie jeszcze ktoś taki jak on.”
Ken kupił swoją pierwszą gitarę akustyczną za 10 funtów: „Kiedy już ją dostałem, udało mi się zdobyć książkę z akordami. W tamtym czasie spotykałem się z kilkoma przyjaciółmi, którzy w zasadzie robili to samo co ja. Wieczorami wszyscy siadaliśmy koło czyjegoś domu i rywalizowaliśmy, kto zapamięta najwięcej akordów. Myślę, że to mi udało się zagrać pierwszy akord barre. Tak więc zacząłem i w pewnym sensie było dobrze – ale te akordy były mordercze! Nie trwało długo, zanim zapragnąłem kupić gitarę elektryczną, bo na takich właśnie wszyscy ci goście grali na płytach. Ponieważ nie było mnie stać na kupno, zrobiłem samodzielnie własną z części różnych tanich gitar jak Watkins Rapier i temu podobnych.” Po dalszych oszczędnościach Ken kupił wzmacniacz Marshalla i wszystko było już gotowe. Nadal chciał zdobyć porządną gitarę elektryczną i kilka lat później udało mu się kupić Gibsona SG. „Zawsze chciałem mieć Flyinga V, ale musiałem trochę poczekać, zanim go zdobyłem” – wspomina. Jego pasja do muzyki ostatecznie doprowadziła do tego, że w wieku 15 lat został wyrzucony z domu. W tym samym czasie rzucił szkołę i całą swoją energię skupił na grze na gitarze rockowej. Wkrótce wraz z przyjacielem ze szkoły średniej Ianem Hillem założył zespół i razem kontynuowali intensywne próby, pisanie piosenek i dostrajanie swojego występu. W pierwszym składzie znaleźli się Al Atkins na wokalu, Ken na gitarze, Ian na basie i John Ellis na perkusji. Muzycznie zespół wywodził się z elektrycznego bluesa, a wpływy Hendrixa były wyraźnie widoczne i słyszalne we wczesnym materiale. Pierwszy koncert, jaki zagrali, odbył się 16.03.1971 w St.John’s Hall w Essington. Od początku grupa chciała zyskać uznanie dzięki swoim zasługom, dlatego obok własnych kompozycji nagrali tylko kilka mało znanych coverów.
„Byliśmy żądni przygód i staraliśmy się trzymać z dala od podstawowego dwunastotaktowego grania, ponieważ bardziej skupialiśmy się na rocku progresywnym. Większość innych zespołów w okolicy trzymała się tych samych rzeczy. W każdym razie byliśmy bardziej jak Cream lub Black Sabbath.” Życie w trasie było trudne, a dochody niezbyt duże, dlatego Al Atkins opuścił zespół w 1973 roku, zabierając ze sobą drugiego perkusistę zespołu, Chrisa „Congo” Campbella. Na nowego wokalistę dziewczyna Iana Hilla – Sue Halford – zaproponowała swojego brata Roba. Któregoś wieczoru Ken odwiedził Roba i usłyszał, jak śpiewa do płyty Doris Day, co od razu zrobiło wrażenie na młodym gitarzyście. W tamtym czasie, być może z wyjątkiem Iana Gillana z Deep Purple, nikt w heavy rocku nie wydawał tak wysokich dźwięków. Rob został zrekrutowany na miejscu i wkrótce po sprowadzeniu perkusisty Johna Hincha z wcześniejszego zespołu Hiroshima i nowo poznanego Judas Priest postanowili spędzić większość 1973 i 1974 roku w trasie. Grali niemal wszędzie w Midlands, stopniowo przenosząc się do południowej części kraju, Londynu, a ostatecznie do innych części Europy. Chociaż publiczność przyjęła ich przychylnie, podpisanie kontraktu płytowego okazało się trudnym zadaniem. Wreszcie mała zależna wytwórnia Gull Records zaproponowała Priestowi kontrakt tuż przed trasą po Skandynawii. Tak właśnie zaczęła się kariera jednego z najważniejszych zespołów heavy metalu. W tym samym czasie Ken zaczął także używać skróconego pseudonimu K.K. Inicjały powstały podczas europejskiej trasy Priesta, kiedy dziewczyna w Danii nie potrafiła wymówić nazwiska Downinga i nazwała go po prostu K.K. Zostało. Dekady wspaniałych nagrań, wzloty i upadki, przygody w trasie, wszystko to jest już historią. Downing oficjalnie opuścił Judas Priest 20 kwietnia 2011 r., powołując się na trwające od jakiegoś czasu zerwanie relacji między nim, członkami zespołu i menadżerami. Stwierdził, że było co najmniej „21 powodów”, dla których odszedł, ale nie chciał wdawać się w szczegóły. 40 lat po pierwszym koncercie Judas Priest K.K. tak podsumował swoją długą karierę: „Czuję, że Priest odegrał swoją rolę w historii muzyki i jestem bardzo dumny, że to osiągnęliśmy. Tak więc wypełniają mnie pozytywne uczucia i jestem wdzięczny fanom na całym świecie. Miałem szczęście, miałem wspaniałe życie i osiągnąłem wiele celów, a jednym z najważniejszych była przyjaźń, którą zawarłem z moimi fanami.” Od tego czasu Judas Priest kontynuował jednak działalność, a następcą K.K. był Richie Faulkner.
Podczas kariery zawodowego gitarzysty metalowego K.K. skoncentrował swoją energię wyłącznie na Judas Priest, dlatego nie ukazała się żadna solowa płyta Downinga. Jednakże w 2006 roku K.K. był współproducentem i gościnnym występem na albumie Violent Storm „Storm Warning”, grając solówki w 2 z 10 utworów. Wyprodukował także debiutancki album Hostile z Midlands i współpracował z nimi jako współautor. „Zawsze myślałem: ‘No cóż, gdybym nagrał solowy album, czy nie brzmiałby zupełnie jak Judas Priest?’. A gdyby tak było, czy nie oznaczałoby to zmarnowania dużej ilości dobrego materiału? Myślę jednak, że byłbym szczęśliwy, mogąc produkować więcej płyt, ponieważ uważam, że jest na świecie kilka dobrych zespołów.”
A jednak, stało się. Drogi muzyków tworzących razem historię heavy metalu rozeszły się. Downing nie był jednak kimś, kto wpadałby w spiralę nostalgii, a już na pewno nie w depresję, po zamknięciu w życiu tego rozdziału, który tak wiele lat pisał. „Straciliśmy wielu wspaniałych ludzi – na przykład Dio, Lemmy’ego – ale ten niesamowity i niepowtarzalny styl muzyczny musi zostać zachowany tak długo, jak to możliwe i czuję, że chcę nadal grać moją rolę i bronić tego gatunku metalu, który wszyscy znamy i kochamy.” Amen! Co dalej?
Kiedy Downing pojawił się na scenie razem z Judas Priest podczas wprowadzenia do Rock and Roll Hall of Fame, serca fanów zabiły szybciej. Niemniej szanse na powrót legendarnego gitarzysty do legendarnego zespołu są mniej niż marne (patrz ramka „Powrót do Judas Priest?”). Ale ponieważ zespół odrzucił myśl o powrocie KK do składu w sposób co najmniej obcesowy (odpowiedzi udzielili przez prawników!), muzyk postanowił zbudował własny okręt KK’s Priest i żeglować po oceanie heavy metalu wraz z nowo sformowaną załogą, z basistą Tonym Newtonem, gitarzystą A.J. Millsem oraz byłymi członkami Judas Priest – Timem „Ripperem” Owensem i Lesem Binksem, na wokalu i perkusji. W styczniu 2020 roku Downing podpisał kontrakt z Explorer Music Group (EX1 Records), która sparowała go z weteranem menadżerem Andym Gouldem, i ogłosił, że będzie pracował nad zupełnie nową muzyką. Debiutancki album zespołu – „Sermons of the Sinner” – ujrzał światło dzienne 1 października 2021 roku i błyskawicznie pojawił się na listach przebojów w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwecji, Finlandii i wielu innych krajach. Teledysk do głównego singla z albumu „Hellfire Thunderbolt” ukazał się 12 maja 2021 roku. Finalnie Les Binks nie pojawił się na albumie z powodu kontuzji nadgarstka i został zastąpiony przez perkusistę Seana Elga (Cage). Jednak później Binks czasami występował na żywo z KK's Priest.
Słuchając KK’s Priest czujemy, że jest to kontynuacja Judas Priest – w końcu DNA Downinga wypełnia twórczość tej legendy. Na finiszu pierwszej płyty znalazł się nawet utwór „Return of the Sentinel”, najwyraźniej nawiązujący do „The Sentinel” z wydanej w roku 1984 płyty „Defenders Of The Faith” Judasów. Potwierdza to sam K.K., mówiąc: „Ze względu na moje dziedzictwo, całe moje życie poświęcone Judas Priest i wszystkiemu, co się z tym wiąże, można to postrzegać jako kontynuację. Jestem z tego dziedzictwa bardzo dumny – nie zamieniłbym tego za nic w świecie. Nie chciałem więc tego za sobą zostawiać. Chcę znowu zagrać te piosenki, które tworzyłem i powinienem móc to robić – grać moje własne piosenki lub dowolną ich część – czuję się usprawiedliwiony. Czuję, że mam do tego prawo. Dotyczy to też ewentualnego pisania sequeli i dalszych historii postaci, które tam występowały.
POWRÓT DO JUDAS PRIEST?
Na tę chwilę: nie. Spotkanie Downinga z Judas Priest na jednej scenie podczas ceremonii wprowadzenia do Rock and Roll Hall of Fame było jednorazowe, a gitarzysta odrzucił wszelkie szanse na powtórny występ. W wywiadzie dla Metal Hammera ujawnił, że rozmawiał ze swoimi byłymi kolegami z zespołu o możliwości zajęcia „należnego mu miejsca” jeszcze przed założeniem nowej grupy, a propozycja ta została odrzucona. Na pytanie, czy istnieje możliwość ponownego spotkania z Judas Priest, Downing udzielił jednoznacznej odpowiedzi: „Nie. Zanim założyłem KK's Priest, zapytałem, czy rozważyliby, żebym wrócił do zespołu (…) Ale Glenn i Ian odpisali mi przez swoich prawników, że stanowczo nie...”. Gitarzysta wydaje się rozgoryczony twierdząc, że kiedy wokalista Rob Halford opuścił grupę na dłuższy czas, to on sprowadził go z powrotem. „Rob odszedł na 11 lat” – mówi Downing. „Jak więc ma prawo mówić mi: 'Nie rozważę twojego ponownego dołączenia.’? – to ja odegrałem kluczową rolę w przywróceniu go do zespołu!” Jest więc oczywiste, że pomimo wspólnego występu w Hall of Fame relacje między wszystkimi stronami konfliktu nie uległy poprawie. Downing pozostaje więc skupiony wyłącznie KK Priest.
I wszyscy dzięki ‘Return of the Sentinel’ usłyszeli, że jest to możliwe.” Rozmawiając z KNAC w czerwcu 2021 roku na temat „Sermons of the Sinner”, Downing powiedział, że pracuje już nad materiałem na kolejny album, który byłby bardziej efektem kolektywnej współpracy członków niż pierwszy. Tak powstała płyta „The Sinner Rides Again” (premiera 29 września nakładem Napalm Records). Pierwszym singlem był kawałek „One More Shot At Glory”, który dał wszystkim jasno do zrozumienia, że zespół nie bierze jeńców, a nadchodząca płyta jest jeszcze lepsza od pierwszej. Kolejny – „Reap The Whirlwind” to już prawdziwy heavy-metalowy cios w szczepionkę – motoryka, intensywne riffy, świetny teledysk i tekst, który jest swoistym ostrzeżeniem. Jak powiedział sam Downing: „’Kto sieje wiatr, zbierze burzę' – to popularne powiedzenie, które znam od najmłodszych lat. Oczywiście jest bardzo wymowne – to przestroga, że jeśli źle traktujesz ludzi, czy naprawdę cokolwiek robisz w życiu, musisz być bardzo ostrożny, ponieważ niezależnie od tego, jakie cierpienie komuś wyrządzisz, może to do ciebie wrócić i cię prześladować, a twoje cierpienie może być jeszcze większe. Wszyscy świadomie lub nieświadomie popełniają błędy, aby zaspokoić swoje egoistyczne dążenia. Sądząc, że drobne wykroczenia mogą uchodzić im na sucho, ale jeśli sprawiedliwości ma stać się zadość, zbierzesz dokładnie to, co zasiejesz. Takie jest przesłanie tej piosenki.”
NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ
„Zanim pójdę sześć stóp pod ziemię, chciałbym zobaczyć zespół tam, gdzie na to zasługuje. Głęboko wierzę, że ludzie zabierają swoją muzykę ze sobą przez całe życie. To znaczy, jeśli byłeś fanem Judas Priest jako nastolatek i pamiętasz swój pierwszy seks, pierwszego papierosa, pierwszy kufel piwa, swój pierwszy samochód i pierwsze wszystko; jeśli Priest był tego częścią, jest szansa, że gdy będziesz miał 100 lat i siedział na bujanym fotelu, nadal będziesz słuchał Priesta. Ja pewno będę słuchał heavy metalu, kiedy będę starym głupcem. Będę kołysał tym krzesłem znacznie szybciej i mocniej niż inni!” ~K.K.Downing
Na koniec, zacytujemy część notatki prasowej, którą otrzymaliśmy od Napalm Records, opisującej płytę. Dlaczego? Bo to klasa sama w sobie. Możemy tam przeczytać tak: „Zapadające w pamięć wprowadzenie dwóch gitar przenosi słuchacza w grzmiący ‘Sons Of The Sentinel’, wijący się przez pustkowie płonących riffów i zręczną dynamiczną gitarową solówkę. Niezaprzeczalnie chwytliwy hymn ‘Strike Of The Viper’ udowadnia, że jest jednym z najbardziej niezapomnianych utworów na albumie, zanim ‘Reap The Whirlwind’ zderzy się z klasycznym heavy metalowym uderzeniem, jeżąc włosy harmonią i melodyjnymi wokalami. Pierwszy singiel ‘One More Shot At Glory’ podnosi miecz wysoko, natychmiast wzywając do walki otwierającym riffem i rytmicznymi zwrotkami. Heroiczne śpiewy i nieubłagany podwójny bas przygotowują scenę dla przyprawiającego o dreszcze gitarowego solo. ‘Hymn 66’ uderza dusznymi, powolnymi i niskimi metalicznymi dźwiękami oraz bluesowym rytmem, podczas gdy potężny utwór tytułowy ‘The Sinner Rides Again’ łączy balladowe pasaże i złowrogie, rytmiczne refreny. Rozpoczynający się złowieszczymi dzwonami, ‘Keeper Of The Graves’ zamyka ostatni zakręt albumu huczącymi kaskadami i dynamicznym występem Owensa, po czym naładowany ‘Pledge Your Souls’ i zbliżający się kolejką górską epicki ‘Wash Away Your Sins’ – udowadniają, że jest to obowiązkowy metalowy album roku autorstwa największych wykonawców tego gatunku!” Czy trzeba dodawać coś więcej? :-)
FOT: Mind Art Visual